To nie była udana niedziela dla gości. Niemal wszystkie zespoły przystępujące z pozycji przyjezdnych nie potrafiły nawet strzelić bramki! Z tej wstydliwej tendencji wyłamały się pod wieczór Atletico oraz Celta, choć ta druga i tak otrzymała najtęższe lanie ze wszystkich. Na ustach wszystkich znów okazało się jednak być niezawodne trio MSN.
Typowa FIFA w San Sebastian
Jak przewidywaliśmy, tak się stało. Real Sociedad pokonał gładko przeciwnika z Andaluzji – Granadę – 3:0. Nie znaczy to jednak, że goście zagrali kompletnie bez błysku i pomysłu. W niedzielne południe, piłka po prostu słuchała o wiele lepiej chłopców Eusebio, którym wychodziła niemal każda akcja na murawie. Z kolei El Arabi i spółka zdecydowanie nie mieli szczęścia, czego dowodem może być chociażby akcja przy stanie 3:0, kiedy dwukrotnie obito poprzeczkę bramki Rulliego. Warto odnotować, że w barwach Granady zadebiutował Isaac Cuenca, który rzutem na taśmę zasilił ekipę Rojiblancos w zimowym oknie transferowym. Bohaterem spotkania Mikel Oiarzabal, który zanotował już swoje 2. i 3. trafienie w La Liga w barwach RS.
Przełamania nie było
Las Palmas i Sevilla – co łączy oba zespoły? Do tej pory, Los Amarillos oraz Los Nervionenses nie potrafili wygrać na wyjeździe. Ta tendencja pozostała niezmieniona także i po tej kolejce, a to dlatego że zawodnicy z Wysp Kanaryjskich gościli dokładnie na Ramón Sánchez Pizjuán. Sevillistas nie mieli litości (głównie w drugiej połowie) dla swoich rywali i wygrali z nimi 2:0 po golu przecudnej urody Banegi oraz dobrej, składnej akcji trio Krohn-Dehli – Vitolo – Gameiro. Jedyną skazą spotkania pozostaje sytuacja przy stanie 1:0, kiedy po strzale jednego z zawodników gości, piłka zatrzymała się na ręce Cristoforo w polu karnym.
To nasz Eibar najlepszy w Baskonii jest!
Gracze Levante zapewne pomyśleli: “Kurcze, graliśmy dobrze z Barceloną u siebie ale ostatecznie przegraliśmy. Załóżmy stroje podobne do ich wyjazdowych. A nuż się uda?”. Żaby jak pomyślały, tak zrobiły – pojechali na Ipurúa w strojach przypominających drugie trykoty Dumy Katalonii, gdzie miejscowi grają w bordowo-granatowych koszulkach. Wszystko szło nieźle, dopóki w 37. minucie niespodziewanie gola strzelił niejaki Bastón. Cytować legendarnej rozmowy Siary z Wąskim nie będziemy, ale było już jasne że Levante będzie mogło jedynie pomarzyć o dobrym rezultacie. Ostatecznie Granotas dobił ich własny gracz – Toño – który wpakował futbolówkę do własnej siatki. Debiut w barwach Levante od przyjścia w zimowym oknie transferowym zanotował Joan Verdú. Kibice Basków mogą wciąż śpiewać, że ich zespół jest najlepszy w Kraju Basków – w końcu wyprzedzają w tabeli swoich o wiele bardziej utytułowanych rywali.
Pyrrusowe zwycięstwo Los Colchoneros w derbach Madrytu
Przed meczem MARCA stawiała, że w nagrodę od pierwszych minut przeciwko Getafe wybiegnie Fernando Torres. Postawienie na El Niño okazało się być clou derbów, bowiem już w 2. minucie świętujący niedawno swoje 100. trafienie dla Atlético Torres, napoczął drugą setkę goli dla rywala Realu Madryt zza miedzy. Goście, którzy grają najskuteczniej ze wszystkich drużyn na wyjazdach w tym sezonie, postawili na minimalizm i jako jedyny w niedzielę zdołali odnieść zwycięstwo w roli przyjezdnego. Niemiłą wiadomością dla fanów wojowników Simeone nie okazały się być horrendalnie wysokie ceny biletów na ten mecz, a uraz Ferreiry-Carrasco, który opuści wszystkie mecze w ciągu najbliższych trzech tygodni. Czy będzie to szansa dla innego z Torresów – Ólivera? Młodzian dał dobrą zmianę, a i sam bardzo liczy na kolejne minuty w tej kampanii.
Gruby znów okazał się lepszy od Chudego w 30. meczu z rzędu bez porażki
Czy to, że Tridente MSN znów urządziło sobie goleadę kogoś dziwi? Nie.
Czy to, że Luis Suarez zanotował kolejnego hattricka w Barcelonie kogoś zaskoczyło? Nie.
Czy to, że Leo Messi postanowił oddać hołd Johanowi Cruyffowi i zamiast oddać strzał bezpośrednio z rzutu karnego, wystawił piłkę partnerowi z drużyny, wmurowało wszystkich w kanapy? Oj tak.
Blaugrana niemiłosiernie męczyła się w pierwszej połowie meczu z ambitną Celtą. Dopiero druga połowa, w której wyraźnie było widać że gracze Luisa Enrique dokręcili śrubę, dała nam odpowiedź na pytanie “czy Barcelona jest w tej chwili numerem jeden na świecie?“. Klub ze stolicy Katalonii srogo zemścił się za sławne 1:4 na Balaidos i w drugiej połowie na Camp Nou pogrążyło Berizzo i spółkę, wygrywając 6:1. Na ustach wszystkich znów znalazło się Tridente MSN. Nas chyba najbardziej urzekają stosunki między piłkarzami, co podkreśla wypowiedź Neymara po meczu: “Trenowaliśmy to (karnego). Był przygotowany dla mnie, ale Gruby mnie ubiegł i strzelił bramkę“. Ja z kolei mam dziwnie nieodparte wrażenie, że gdyby to Neymar wystawiał swojemu koledze piłkę z jedenastego metra, wyrazów zachwytu by nie było.
Czy gdyby to Neymar, a nie Messi, wystawił tak piłkę przy rzucie karnym to:
— Michał Kędzierski (@ked_90) luty 15, 2016