Sobotnie wydanie La Liga rozrzucono na cztery krańce Hiszpanii, z dala od Madrytu i Barcelony, w miejsce gdzie rządzi prawo silniejszego, każdy błąd to gwóźdź do trumny i trudno o sprawiedliwość.
Dubeltówka
Na spotkanie z lokalnym wrogiem lepiej nie pojawiać się bez giwery dużego kalibru. Dlatego też Emery słusznie postawił na swoją najlepszą – francuską broń, a nie na zacinającą się rusznicę baskijskiej produkcji. Gameiro odpalił podwójnie, wystarczyło mu 99 sekund na dwukrotne trafienie do celu.
Nie były to jednak rany śmiertelne i to się zemściło. Boquerones zdobyli bramkę kontaktową, co wprowadziło nerwowość w obu zespołach i niepotrzebnie zaostrzyło grę.
Swoje trzy grosze do przebiegu rywalizacji dorzucił też arbiter Estrada Fernández. Co widać na załączonym obrazku?
Według sędziego Fernándeza nic nadzwyczajnego. Ślepota głównego rozjemcy meczu doprowadziła do eskalacji agresywnych zagrań. Widoczny na zdjęciu pokrzywdzony, Boka, sam chciał w końcu wymierzyć sprawiedliwość i wyleciał z boiska w doliczonym czasie gry.
Strzelanina
To co wszyscy lubimy najbardziej, czyli porządna wymiana ognia z obu stron. Najpierw Los Granotas zostali przygwożdżeni do ziemi salwami Celtów. Gdy przy wyniku 3:0 wydawało się, że wszystko jest już rozstrzygnięte Levante nagle się podniosło – dwa trafienia w dwie minuty. Galisyjczycy byli zaskoczeni taki obrotem sprawy, ale szybko oprzytomnieli. Nie zakończyło się romantycznie, lecz brutalnie tak jak to zazwyczaj na dzikich peryferiach bywało. Celta dobiła przeciwnika nim ten wstał z kolan, choć trzeba oddać to, iż ekipa Rubiego walczyła do końca.
Przy okazji spotkania kibice Celty mogli zobaczyć jak szeryf Guidetti przeniósł dobrą formę z Copa del Rey (trzy gole w styczniu) na boiska ligi. Treningi Szweda w jego garażu nie poszły zatem na marne.
Pojedynek
W prawdzie nie w samo południe, gdyż obie strony umówiły się znaczenie później i być może właśnie dlatego szwankowała im celność. Nawet jeśli któraś z drużyn potrafiła koncertowo rozpracować obronę przeciwnika i tak całą akcja szła na marne. W takich przypadkach nie ma to jak pomoc przeciwnika. Najpierw Yuri widząc bezradność zawodników Depor wyłożył im piłkę jak na tacy, a następnie Jonas Guttierez sfaulował Xabiego Prieto w polu karnym. Takie błędy na dzikich preriach są bezwzględnie wykorzystywane.
Bójka saloonie
Kolejna scena to mordobicie. Niby się coś dzieje, ale jakby podsumować całość to doliczylibyśmy się najwyżej kilku siniaków, rozbitych butelek i połamanych krzeseł. Tak też było i w tym meczu. Pojawiała się akcja, ale bez wyraźnego efektu. Najbardziej ucierpiał słupek na początku spotkania obity przez Soldado. Betis bardzo chętnie przygarnie ten punkt.
Fichajes
Zmiany personalne w kompanii to rzecz powszednia. Jednego przekupiła inna banda, inny się wykruszył bo nie dawał rady. Sprawdźmy wobec tego ostatnie, co bardziej interesujące roszady.
- Od jutra cała szajka Espanyolu będzie pracować dla nowego szefa. W poniedziałek ma zostać ostatecznie sformalizowane przejęcie 56% akcji klubu przez Chen Yansenga, prezesa Rastar Group. Dziś zatem obejrzymy ostatni mecz Los Pericos w hiszpańskich rękach.
- Ciro Immobile wrócił do Torino. Dokładnie rzecz ujmując to Sevilla odkupiła go od BVB (i tak musieliby to zrobić do końca sezonu), by później za 850 tys. i opcję wykupu na 10-11 mln euro użyczyła Włochom. Zdobycie pierwszej bramki w po powrocie do Torino zajęło mu zaledwie dziewięć minut spędzonych na murawie. Jedak trzeba dopisać, że to gol z rzutu karnego, bo to wiele wyjaśnia.
- Celtowie w natarciu. Najpierw sprowadzili do pomocy Marcelo Díaza z HSV za 2 mln w europejskiej walucie, a następnie pokusili się o wyciągnięcie drugiego najlepszego strzelca Lyonu – Claudio Beauvue, za 4,5-5 mln. Kontrakt do 2021 roku.
- Nordin Amrabat, żegna się z Malagą i przenosi do Watford. Wczoraj zagrał swój ostatni mecz w barwach Boqueroness. Porozumienie między stronami potwierdził właściciel andaluzyjskiego klubu, szeik Abdullah Al-Thani. Podobno Gino Pozzo wyłożył na stół kwotę klauzuli Marokańczyka, czyli 8 mln euro.
- Jota ponownie został Rusznikarzem. Wychowanek Celty był motorem napędowym Eibaru w Segundzie, jednak po awansie postanowił udać się do Championship, konkretniej do Brentford, niż próbować swoich sił w La Liga. Co się odwlecze to nie uciecze?
- Luis García, którego możecie pamiętać z występów w Liverpoolu, w 2014 roku zakończył karierę piłkarską. Jak się okazuje to nie do końca, 37-latek zapewne bardzo tęsknił i postanowił jeszcze trochę pozwiedzać. Podpisał kontrakt z australijskim Central Coast Mariners