Najgorętszą historią niedawno zamkniętego letniego okienka transferowego była bez wątpienia saga pt. De Gea w Realu Madryt. Ciągnęła się niemiłosiernie długo, a zakończenie było pełne dramaturgii. Ten temat został już z resztą przedyskutowany (i wyśmiany) na tysiąc różnych sposobów, więc nie mam zamiaru go odgrzewać. Sięgnijmy jednak pamięcią ku podobnym historiom z przeszłości, a przekonamy się ilu gwiazdorów zostało „zakontraktowanych” przez hiszpańską prasę, choć nigdy nie mieli okazji zagrać w białej koszulce Realu.
Frank Ribery
Z okładek dowiadujemy się, że Bayern już „widzi go” w Madrycie, a sam Beckenbauer przyznaje, iż „nie mogą działać wbrew woli zawodnika”. Klub z Bawarii wydaje się być pogodzony z odejściem piłkarza, które nigdy nie nastąpiło.
Cesc Fàbregas
„Tak czy siak” – w ten sposób media przedstawiały kwestię transferu pomocnika Arsenalu do Realu Madryt. Florentino Pérez przyznał, że ściągnięcie Hiszpana „jest jego priorytetem” aby drużyna zyskała „nowy mózg zespołu”. Jak na złość zawodnik przeszedł do… FC Barcelony, a obecnie gra w londyńskiej Chelsea.
Fernando Llorente
Prasa była przekonana, że transfer napastnika Athletiku dojdzie do skutku „w tym lub następnym roku”. Życie zweryfikowało tę pewną informację – transfer nie odbył się ani w tamtym ani w kolejnym roku, a Bask trafił do Juve.
Sergio Agüero
Kolejne neverending story dla prasy – Królewscy zastawili sidła na napastnika z Argentyny, a on sam ogłaszał, że „wszyscy już wiedzą, gdzie będzie grał”, co tylko podsycało pewność kibiców i dziennikarzy. Według jednej z wielu wersji kluby z Madrytu miały zamienić się Argentyńczykami (Sergio za Higuaina). Ostatecznie Kun trafił do klubu z błękitnej strony Manchesteru, gdzie gra do dziś.
David Villa
Lato 2009, Kaká właśnie odbył testy medyczne i jego transfer został oficjalnie potwierdzony, lecz Florentino nadal szukał gorących nazwisk na rynku – szczególnie wśród napastników. Jednym z piłkarzy na topie był napastnik Valencii, którego odejście było praktycznie przesądzone. Na tyle, że graficy z redakcji Marca ubrali piłkarza w trykot Realu, a tytuły krzyczały – osiągnięto pełne porozumienie. Transfer rzeczywiście był przesądzony, lecz Asturyjczyk zmienił otoczenie na katalońskie.
De Rossi
Komunikaty prasowe miały podobny ton, jak przy “transferze” Fàbregasa – tak czy siak, pomocnik trafi do Madrytu. Dziennikarze wymieniali kwotę 25 milionów euro odstępnego dla Romy. Roma pieniędzy nie zobaczyła, a De Rossi nie zagrał w Realu.
David Silva
Kolejny “mózg Realu”, który nigdy tam nie trafił. „Absolutny priorytet” Florentino w gorącym okienku 2009 roku rzeczywiście zmienił pracodawcę – został kolegą innego niedoszłego transferu Królewskich – Sergio Agüero.
Carlos Tévez
Tytuły z 2008 roku sugerują (ba, nawet stwierdzają fakt), że Tévez zgodził się na warunki kontraktu w Realu, a do zespołu ma dołączyć w kolejnym okienku transferowym. Tak się nie stało, pomimo wielokrotnego powracania do tematu.
Wayne Rooney
Wiązany z Realem obok nazwisk Villi i Agüero, miał dołączyć do zespołu w 2010 roku. Roo niezmiennie gra w zespole Czerwonych Diabłów, a plotki o jego transferze tylko potwierdzają kreatywność dziennikarzy.
Neymar
Kolejny z teoretycznych graczy Realu, który skończył w Barcelonie – saga „Neymar odchodzi do Europy” była jedną z największych pożywek dla (zadowolonych z tego faktu) dziennikarzy, którzy w końcowej fazie dopinania transferu potrafili zmieniać wersje z dnia na dzień.
Andrés Iniesta
Okładka z 2007 roku informuje, że Real zamierza wpłacić klauzulę 60 milionów, a Andrés miałby dołączyć do Figo i Savioli, którzy z Barcelony przeszli do największego rywala. Szczęśliwie dla fanów klubu z Katalonii transfer nie doszedł do skutku.
Santiago Cazorla
Kiedy upadł temat ściągnięcia Ribery’ego, jako alternatywa pojawił się Cazorla, który według komunikatów był „jedną nogą w Realu”. Historia zakończyła się tak samo, jak transfer skrzydłowego Bayernu – fiaskiem.
Dodając do wyżej wymienionych nazwisk to ostatnie, Davida De Geę, uzyskujemy całkiem sporą grupę potencjalnych/wirtualnych/prasowych transferów Realu Madryt. Bez wątpienia przy okazji kolejnego okienka transferowego wielkie nazwiska znów będą łączone z wielkimi klubami – należy wtedy pamiętać o tym zestawieniu tonując emocje, którym tak często dają się ponieść hiszpańscy (a za nimi – polscy, angielscy…) dziennikarze.