Jeszcze rok temu Álvaro Odriozola był zawodnikiem, o którym nikt za wiele nie wiedział. Szerszej publiczności zaprezentował się podczas rozgrywek Youth League w sezonie 2013/14, a do stycznia nie śmiał nawet myśleć o regularnej grze w pierwszej drużynie. W ciągu dziesięciu miesięcy ze zwykłego szaraka stał się reprezentantem Hiszpanii, na którego zęby ostrzą sobie najwięksi.
Na początku ubiegłorocznej kampanii 22-letni Odriozola dla trenera Realu Sociedad był najwyżej numerem cztery, jeśli chodzi o kandydatów do gry na prawej stronie obrony. W pierwszej drużynie do dyspozycji Eusebio Sacristána byli Carlos Martínez, Joseba Zaldúa i Aritz Elustondo. Sytuacja kapitana rezerw La Realu zmieniła się na przełomie grudnia i stycznia. Będący w wysokiej formie Carlos Martínez jeszcze w 2016 roku zerwał więzadła, Zaldúa kontynuował „passę” bycia wiecznie poobijanym, a Elustondo zajmował się łataniem dziur na pozycji stopera. W wyniku splotu tych okoliczności na początku stycznia przed wychowankiem Realu Sociedad uchyliły się drzwi do pierwszego zespołu.
Odziany w koszulkę z numerem 29 zadebiutował przeciwko Máladze na La Rosaledzie. Stylowa fryzura poddawała się prawom fizyki i trzepotała, gdy Álvaro rozpędzał się po skrzydle. Niczego nie zawalił, biegał od linii do linii jak wściekły i w wywiadzie udzielonym dziennikowi Diario Vasco wspomina – Do czasu debiutu w Primera División nigdy nie miałem żadnych skurczów w nogach, a w 70. minucie myślałem, że się rozpadnę – Kilka minut później słaniającego się młodziaka zmienił Hector.
Mimo pochlebnych opinii, kolejne dwa spotkania spędził na ławce rezerwowych, ale gdy ponownie pojawił się w składzie, to już na stałe. 90 minut, 90 minut, 90 minut i tak w dziewięciu kolejnych spotkaniach, choć konkurenci byli już gotowi zająć jego miejsce. Wychowanek Txuri Urdin na dobre zadomowił się jednak na prawej obronie, dosłownie na niej szalejąc. Zaczęły pojawiać się asysty, a w pewnym momencie został drugim najszybszym piłkarzem ligi, rozwijając prędkość sprintu do 35 km/h. To całkiem niezły wynik jak na kogoś, kto jest zadeklarowanym fanem Usaina Bolta.
Krok po kroku zdobywał uznanie w oczach innych, w marcu trafił do reprezentacji U-21, nie będąc wcześniej reprezentantem w żadnym młodszym roczniku. Ostatecznie pojechał nawet na rozgrywane w Polsce EURO.
Choć jego kariera rozwija się błyskawicznie, to Bask podkreśla, jak ważne jest dla niego pozostanie tym samym człowiekiem, którym był dotychczas. O samym futbolu wypowiada się bardzo jasno – Relatywizuję piłkę nożną. Lekarze ratują życia, a my tylko staramy się kopać piłkę tak, żeby ludzie byli szczęśliwi. Jakiś sportowy sukces nie może nas zmienić – ucina krótko.
W Zubiecie patrzy w kierunku jednego piłkarza i mówi o nim z ogromną estymą. „Xabi Prieto to najbardziej profesjonalny zawodnik, jakiego widziałem na oczy. Pierwszy przyjeżdża do klubu i wyjeżdża jako ostatni. Podczas obozu przygotowawczego byłem z nim w jednym pokoju, a to ogromny przywilej. Xabi jest osobą, od której można się wiele, wiele nauczyć”. Podziw dla kapitana Realu Sociedad z pewnością nie jest udawany. Popularna jest anegdota, w której piłkarze Txuri Urdin rozjeżdżają się w środku nocy po powrocie z ligowego starcia. Odriozola nie jest zmotoryzowany i około trzeciej zostaje z bagażem przy ośrodku treningowym. Z pomocą pośpieszył właśnie Xabi, który zaproponował mu podwózkę. „Mi! Legenda klubu z 500 meczami na koncie proponuje podwózkę takiemu chłopaczkowi! Taki jest Xabi” (dom Prieto jest położony w zupełnie innym kierunku i kapitan musiał nadłożyć sporo drogi – przyp. red.).
Prywatnie kocha dwie rzeczy. Konie i muzykę Michaela Jacksona. Z końmi ma styczność od zawsze – jego ciocia prowadzi stadninę, gdzie mały Álvaro uczył się jeździć, a niedaleko Zubiety znajduje się Hipodrom de San Sebastián. To miejsce będzie wspominał nie tylko w związku z tymi wspaniałymi zwierzętami, ale również dlatego, że właśnie tam, podczas zawodów jeździeckich, przyszło mu dać pierwszy w życiu autograf. „Troje dzieci poprosiło mnie o zdjęcie. Później powiedzieli, że widzą we mnie przyszłość zespołu, a przecież ciągle grałem w rezerwach. Nasze drogi przecięły się ponownie w lutym tego roku. Dzieci spytały tylko, czy je pamiętam. Jak mógłbym nie…”.
W Realu Sociedad jest absolutnie kluczowym zawodnikiem, a na trybunach osiągnął status nietykalnego półboga. Najpierw zszokował kibiców własnego klubu, w którym trenuje przecież od 2006 roku, a teraz przyszła pora na kraj i kontynent. Wyważył drzwi do dorosłej kadry w podobny sposób jak Sergio Busquets i Alberto Moreno, którzy przebyli drogę z trzeciej ligi do reprezentacji w ciągu kilku miesięcy. Fenomenalnie czuje grę, potrafi się świetnie ustawić, w czym z pewnością pomaga mu gra po tej samej stronie boiska, co uwielbiany przez niego Xabi Prieto. Warunki fizyczne też ma niczego sobie – bajeczna szybkość, wydolność, wytrzymałość. Sytuacja z debiutanckiego spotkania już się nie powtórzyła. Álvaro Odriozola ma wszystko, co powinien mieć klasowy boczny obrońca. Nawet piłkarzy, na których się wzoruje. Dwóch Danich: Carvajal i Alves. Nic więc dziwnego, że jego debiut w kadrze był fantastyczny. W spotkaniu el. MŚ przeciwko Albanii zaliczył asystę przy trafieniu Thiago Alcantary i trafił nawet do krajowych trendów na Twitterze.
¡Increíble! @alvaroodriozola en su debut con @SeFutbol:
1 asistencia
5 ocasiones creadas
6 centros
33 de 36 pases exitosos
7 recuperaciones pic.twitter.com/VGHvH1hHij— Best of You (@bestofyou) October 6, 2017
Gdy wszystkim wydawało się, że największą furorę spośród piłkarzy z nowego pokolenia Erreala zrobi Mikel Oyarzabal, Odriozola zdążył się pojawić, zrównać się z nim i prześcignąć go, mimo mniejszego doświadczenia (choć jest starszy o dwa lata). Przyszłość czeka go z pewnością poza La Realem. Klauzula jego kontraktu wedle doniesień wynosi 50 milionów euro dla klubu, który nie jest Athletikiem, a taka cena za taki talent nie robi już takiego wrażenia jak kilka lat temu. Real, Barcelona, Atletico… Wszyscy wielcy mogą stanąć do walki o jego podpis.
W tym sezonie ma dwa marzenia: wygrać tytuł z Realem Sociedad i jechać na mistrzostwa świata. To drugie zadanie z pewnością jest w jego zasięgu.