
Kiedy wychowanek jest zmuszony do opuszczenia swojego rodzimego klubu bądź sam podejmuje taką decyzję z powodu chęci regularnej gry, bardzo często lubi wracać w wywiadach do swojej poprzedniej przygody, niekiedy z dużą nostalgią i żalem. Przykład obecnego piłkarza Napoli pokazuje, że można zrobić karierę poza swoim domem, wycisnąć absolutne maksimum i zostać tam ulubieńcem fanów.
Oddany żołnierz
Ofensywnie usposobiony zawodnik na każdym kroku deklarował swoją miłość i lojalność wobec Królewskich, co przekładało się na sympatię kibiców. Z ekipą Los Blancos związany był od najmłodszych lat, sukcesywnie pokonując kolejne szczeble na drodze do pierwszego zespołu. Dobre występy w zespołach juniorskich, treningi w drugim zespole i tytuł najlepszego strzelca tej drużyny spowodowały, że czteroletni kontrakt z graczem podpisał, występujący w La Liga, Espanyol, który wyłożył na niego 1,2 miliona euro.
Na samym początku skrzydłowy współpracował z Tintín Márquezem, który zastąpił odchodzącego do greckiego Olympiakosu Ernesto Valverde. Wystarczyło piętnaście spotkań, aby Márquez pożegnał się ze swoim stanowiskiem – zanotował w tym czasie cztery zwycięstwa, tyle samo remisów i siedem porażek, co nie zadowoliło włodarzy Espanyolu. Zastąpił go Mauricio Pochettino, który teraz zajmuje się Tottenhamem. Argentyńczyk miał do czynienia z Callejónem w latach 2009-2011 i nie może powiedzieć nic złego na temat obecnego zawodnika Napoli. Mało tego, pomimo upływających lat, nadal nie kryje podziwu wobec tego gracza i regularnie go obserwuje.
Szczególnie sezon 2010/2011 był niezwykle udany dla wychowanka Realu. José w 36 spotkaniach zdobył sześć bramek i zanotował dziesięć asyst. Lepiej statystycznie wypadł tylko Daniel Osvaldo, który wcześniej występował w zespole z Katalonii na zasadzie wypożyczenia, a potem został wykupiony za 4,6 miliona euro z występującej na poziomie Serie A Bologni.
Dobra dyspozycja Callejóna została zauważona przez Florentino Péreza i jego współpracowników. Zastępujący Manuela Pellegriniego José Mourinho w lipcu 2011 roku sam zakomunikował, aby sprowadzić tego piłkarza z powrotem do Realu. Portugalski szkoleniowiec bardzo go polubił, ponieważ „był lojalny, bezinteresowny i niezwykle skuteczny na boisku”. Wystarczy spojrzeć na statystyki hiszpańskiego skrzydłowego w pierwszym sezonie po powrocie – trzynaście goli i dwie asysty w 36 meczach. Callejón był wówczas niezwykle ważnym ogniwem – jako jeden z najlepszych super-zmienników przyczynił się do zdobycia stu punktów w sezonie La Liga, mistrzostwa Hiszpanii czy szesnastu zwycięstw Los Merengues na wyjeździe.
Można więc śmiało powiedzieć, że Hiszpan był zawodnikiem numer 12 w zespole prowadzonym przez Mourinho. Gdziekolwiek trener widział hiszpańskiego skrzydłowego, ten tam grał. Czy to oba skrzydła, czy też „dziewiątka” – nie ma problemu. Jeżeli na mecz z Realem Valladolid nie ma lewego obrońcy, José tę lukę wypełni. Dzięki niemu i Gonzalo Higuaín, i Di Maria mogli odetchnąć w ważnym momencie sezonu.
Kolejna kampanie nie była już tak udana zarówno dla samego piłkarza, jak i Realu. W trakcie sezonu wybuchła afera, której bohaterami byli The Special One oraz Iker Casillas. Golkiper madrytczyków popadł w konflikt z trenerem i był posądzony o wynoszenie informacji z szatni do mediów. Na domiar złego, mistrzostwo zdobyła wtedy FC Barcelona i to z piętnastoma punktami przewagi. Sam Callejón doszedł do wniosku, że nie będzie odgrywał ważniejszej roli w zespole i postanowił odejść na Półwysep Apeniński. Wraz z nim do Napoli odszedł równocześnie Raúl Albiol i wspomniany Higuaín.
Wówczas Los Blancos zainkasowali za skrzydłowego dziesięć milionów euro, a piłkarz na bazie pięcioletniej umowy mógł liczyć na roczną pensję w wysokości 2,5 miliona. Należy także wspomnieć, że wcześniej duże zainteresowanie Callejónem przejawiały Liverpool, Fiorentina, Inter Mediolan oraz Chelsea. Mimo dobrej postawy w barwach Królewskich, ze sporządzonej przeze mnie ankiety możemy się dowiedzieć, że aż 85% kibiców Realu nie żałuje odejścia swojego wychowanka.
Wiecznie naoliwiona maszyna
Hiszpański skrzydłowy szybko zaaklimatyzował się w nowym zespole i w równie zawrotnym tempie znalazł wspólny język z Rafaelem Benítezem. Urodzony w Andaluzji piłkarz na samym początku oczarował wszystkich fanów Partenopei, wchodząc do nowej ligi bez żadnych kompleksów. Przez jakiś czas Callejón był najlepszym strzelcem ekipy ze Stadio San Paolo wraz z Markiem Hamšíkiem (sześć bramek). Ważny dla José był mecz w ramach 27. kolejki sezonu 2013/2014, gdzie w hitowym spotkaniu Napoli podejmowało Romę. Ekipa z południa Włoch pokonała rzymian 1:0 po bramce byłego piłkarza Realu Madryt i awansowała na drugie miejsce w tabeli.
Ostatecznie pierwszy sezon zakończył się zdobyciem Pucharu Włoch i zajęciem trzeciej pozycji w lidze, z siedmioma punktami straty do ekipy prowadzonej wówczas przez Rudiego Garcię (dziś OM). W europejskich pucharach podopieczni Beníteza zajęli najpierw trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów (z Arsenalem, Borussią Dortmund i Olympikiem Marsylia), a potem odpadli w 1/8 finału Ligi Europy.
Pokłosiem udanego pierwszego sezonu było powołanie do seniorskiej reprezentacji La Furia Roja. Callejón pojechał na mecz eliminacyjny do Euro 2016 z Białorusią i towarzyskie starcie z Niemcami. W obu spotkaniach gracz Napoli wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Co ciekawe, dzięki udanym występom we włoskiej drużynie (20 goli i 11 asyst w 52 meczach) po piłkarza zgłosiło się Atlético Madryt, które wykładało na stół 20 milionów euro. Neapolitańczycy żądali kwoty o osiem milionów wyższej, jednak madrytczycy nie byli w stanie zapłacić takich pieniędzy. Warto zauważyć, że rok później Cadena SER poinformowała o rozmowach Rojiblancos z urodzonym w Mitrol piłkarzem, na co zareagowało Napoli, wydając oficjalny komunikat, w którym klub z Neapolu zaprzeczał wszelkim pogłoskom. Do tego Aurelio De Laurentiis potwierdził, że dostał oficjalne zapytanie o gracza od Barcelony.
Callejón wiele zawdzięcza Benítezowi. W wywiadach (chociażby dla „Marki”) reprezentant Hiszpanii dziękował swojemu rodakowi za zaufanie i podkreślał, że obecny szkoleniowiec Newcastle przekonał go do transferu wizją projektu oraz – przede wszystkim – regularną grą. Po przenosinach trenera do Realu Madryt zawodnik pożegnał go z dużym żalem – tak, jak Mourinho przy okazji przenosin do Chelsea. Nowy trener, Maurizio Sarri, szybko zakomunikował Hiszpanowi, że na niego liczy i nie wyda zgody na transfer. Finalnie sezon zakończył się zajęciem piątego miejsca w lidze, zdobyciem Superpucharu oraz półfinałami Pucharu Włoch i Ligi Europy.
Callejón bardzo dobrze czuł się w tych ostatnich rozgrywkach w sezonie 2015/2016. Wtedy skrzydłowy długo liczył się w walce o tytuł króla strzelców. Strzelił wówczas m.in. Legii, minutę po wejściu na boisko. Ostatecznie jednak przygoda neapolitańczyków zakończyła się po fazie grupowej, a zespół został wicemistrzem Włoch i pożegnał się z Coppa Italia w ćwierćfinale. Dzięki swojej dyspozycji José przedłużył kontrakt z klubem do 30 czerwca 2020 roku.
Niemal czternaście miesięcy temu doszło do bardzo ważnego pojedynku, szczególnie dla Hiszpana. Napoli mierzyło się z Realem w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów, co osobiście przeżywał sam zawodnik. Callejón zresztą potwierdził w rozmowie z Onda Cero, że nie ma zamiaru celebrować ewentualnego trafienia, ponieważ ma bardzo dużo szacunku do klubu z Madrytu. Finalnie podopieczni Sarriego polegli, przegrywając w obu meczach 1:3 i pożegnali się z Champions League. Do tego ponownie w walce o drugie miejsce w lidze wyprzedziła ich Roma, a przygoda z krajowym pucharem zakończyła się w półfinale.
Obecny sezon jest jednak historyczny. Co prawda José nie pobił żadnego osobistego rekordu w Serie A, został natomiast najbardziej bramkostrzelnym Hiszpanem w historii ligi. Obecnie licznik Callejóna zatrzymał się na 56 trafieniach, dzięki czemu przebił Luisa Suáreza (52 gole), który taki rezultat osiągnął w latach 1961-1973, grając dla Interu Mediolan oraz Sampdorii. Trzeba jednak przyznać, że reprezentant La Furia Roja nie jest podatny na urazy. W przeciągu pięciu sezonów opuścił zaledwie… trzy mecze! Jak ta statystyka się rozkłada?
2017/2018: 45 meczów na 45 możliwych (licznik wciąż bije!),
2016/2017: 48/49, jeden opuszczony przez czerwoną kartkę,
2015/2016: 47/48, jeden mecz obejrzany z ławki rezerwowych,
2014/2015: 59/59,
2013/2014: 52/53, jeden opuszczony przez zawieszenie z powodu nadmiaru żółtych kartek.
A jak to wygląda na podstawie liczby występów? Wychowanek Los Blancos ma na swoim koncie 183 mecze w Serie A, a przed nim są tylko: Borja Valero (198; Fiorentina i Inter Mediolan), Luis Del Sol (278; Juventus i AS Roma) oraz wspomniany Suárez (319; Inter Mediolan i Sampdoria). Jeżeli Callejón miałby zamiar pobić ten rekord, to musiałby przez niemal pełne cztery sezony grać w każdym meczu. O ile zdrowie pozwoli, wydaje się to być wykonalne.
Chęć przygody lub miłość
W związku ze zbliżającym się oknem transferowym pojawiły się także plotki związane z chęcią zmiany otoczenia przez zawodnika Napoli. Zdecydowanie najwięcej pisało się o ewentualnej wymianie, na mocy której Suso dołączyłby do ekipy spod Wezuwiusza, a w drugą stronę powędrowałby Callejón. Co prawda agent zawodnika, Manuel Garcia Quilon, zdementował doniesienia, natomiast kusząca jest klauzula wykupu piłkarza, zawarta w kontrakcie. Opiewa ona na 20 milionów euro i może ją aktywować każdy klub, nawet z Półwyspu Apenińskiego. Oliwy do ognia miał dodać fakt, że ten sam agent reprezentuje Pepe Reinę, który jest ponoć po słowie z ekipą Rossonerich.
Na podstawie drugiej sporządzonej przeze mnie ankiety, 53% głosujących uważa, że 31-letni zawodnik zakończy karierę w Neapolu. 36% chce transferu Suso i pozostawienia Hiszpana w roli rezerwowego, a 11% woli byłego piłkarza Liverpoolu i jednocześnie żąda sprzedaży Callejóna.
Na ten moment były piłkarz Espanyolu ma na koncie jedenaście trafień i czternaście asyst w 45 meczach we wszystkich rozgrywkach. Ciężko pracuje też na powołanie na mistrzostwa świata, które odbędą się w tym roku. Po raz ostatni José zagrał w kadrze podczas meczu towarzyskiego z Rosją (3:3) w listopadzie zeszłego roku. Jeżeli tylko zdrowie mu pozwoli, powinniśmy zobaczyć go jako jokera w kadrze prowadzonej przez Julena Lopeteguiego.
AUTOR: ALEKSANDER BERNARD