Niewielu piłkarzy z Czarnego Lądu miało okazję reprezentować barwy Realu Madryt. Przyjrzyjmy się im wszystkim i przeanalizujmy ich grę i dokonania w barwach Los Blancos. Wszystko zaczęło się pod koniec XX w. od pewnego kameruńskiego napastnika…
Samuel Eto’o
Real Madrid CF
Samuel Eto'o pic.twitter.com/t2M4uMVNhs— Superb Footy Pics (@SuperbFootyPics) December 12, 2017
Do dziś odrzucenie Kameruńczyka jest jednym z największych błędów w nowej historii Realu Madryt. Eto’o trafił do stolicy Hiszpanii po występach w rezerwach swojej reprezentacji młodzieżowej i lokalnej Kadji Sport Academis. W 1996 roku, jako piętnastolatek dołączył do Realu Madryt Castilla (wtedy Real B). Rok później musiał ją opuścić, ponieważ gracze spoza państw Unii Europejskiej nie mogli występować na trzecim poziomie rozgrywek w Hiszpanii.
Udał się więc na wypożyczenie do Leganés. Następnie trafił na roczny epizod do Espanyolu, gdzie pokłócił się z trenerem, w skutek czego rozegrał dla Papużek tylko jedno spotkanie. Dopiero oddanie go do Mallorki przyniosło eksplozję jego talentu. W międzyczasie zaliczył kilka występów w dorosłej ekipie Realu Madryt, ale nie chciał przedłużać wygasającego kontraktu i klub mu takiego nie zaproponował. Jako wolny zawodnik dołączył do Los Bermellones. Zespół z Balearów przeżywał wtedy jeden z najlepszych okresów w historii. Wraz z Kameruńczykiem w składzie grał w Lidze Mistrzów i Pucharze UEFA. Zdobył też Puchar Hiszpanii w 2003 roku. Napastnik był najlepszym strzelcem zespołu i strzelał jak na zawołanie, czym zapracował sobie na transfer do Barcelony… Eto’o nigdy nie zapomniał jak potraktowano go w Madrycie i w następnych latach stał się prawdziwym katem Los Blancos.
Po odejściu z Estadio Santiago Bernabéu w dwudziestu meczach strzelił Królewskim jedenaście goli i jest czwartym zawodnikiem w historii z największą ilością bramek wbitych Realowi. Do tego przy wielu okazjach obrażał klub i jego kibiców. Jak podczas mistrzowskiej fety w barwach Blaugrany, gdy śpiewał: „Madryt, rogacze pokłońcie się mistrzowi”. Za ten występek musiał zapłacić ok. 12 tysięcy euro grzywny. Później grał dla m.in. Interu czy Chelsea, ale Florentino Perezowi do dziś wielu wypomina, że nie zawalczył o pozostanie Kameruńczyka w szeregach Los Merengues. Obecnie występuje w zespole Quatar SC.
W Realu w latach: 1996-2000
Występy: 7
Gole: 0
Asysty: 0

Geremi
Geremi Njitap, pasó por Cerro Porteño, luego giró por Real Madrid y Chelsea. pic.twitter.com/9UGmWxMCOe
— Amir Correa (@amir_correa) December 7, 2016
Ten wszechstronny zawodnik trafił na Estadio Santiago Bernabéu w 1999 roku. Mógł bowiem występować zarówno na prawej stronie defensywy i pomocy, jak i w środku pola. Podczas strzech sezonów spędzonych w Madrycie, dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów. Miał być typowym graczem box to box, biegał wzdłuż linii bocznej od pola karnego do pola karnego. Nigdy nie był jednak podstawowym pilarzem, co najlepiej pokazuje fakt, że w żadnym z tych zwycięskich finałów nie zagrał nawet minuty. Trzeba zaznaczyć, że był wtedy młodym zawodnikiem, ale w poszukiwaniu regularnej gry udał się na wypożyczenie do Middlesborough i większość swojej dalszej kariery spędził na angielskich boiskach.
Co ciekawe, w 2000 roku był nawet w szerokiej grupie nominowanych do Złotej Piłki. Real nie stracił na jego odejściu, bo Kameruńczyk i tak raczej nie wygrałby rywalizacji Michelem Salgado, a ponadto dwa lata później na jego pozycję został ściągnięty młodziutki, utalentowany obrońca Sevilli, czyli… Sergio Ramos. Aż sto dziewiętnaście razy bronił barw kadry narodowej (więcej tylko legendarny Rigobert Song), a w 2011 roku zakończył karierę piłkarską.
W Realu w latach: 1999-2003
Występy: 76
Gole: 2
Asysty: 9
Javier Balboa
Javier Balboa (13.05.1985) – Real Madrid 2006-2008 @RM_Legends @VeteranosRM @realmadrid pic.twitter.com/rEhTzcuoN6
— Águila Blanca (@Aguilablanca_Pl) May 13, 2016
Urodził się w Hiszpanii i chciał zawsze chciał reprezentować ten kraj. Jego rodzice przenieśli się do tam z Gwinei Równikowej, która niegdyś była kolonią państwa z Półwyspu Iberyjskiego. Od pierwszych lat życia był zafascynowany Realem Madryt i piął się po młodzieżowych szczeblach drużyn Los Blancos. Zachwycał przede wszystkim szybkością i techniką. W 2006 roku został włączony do dorosłej drużyny stołecznej ekipy. Ówczesny trener, Fabio Capello uważnie przyglądał się piłkarzowi w pre-sezonie i stwierdził, że nie jest on jeszcze gotowy na regularne występy w tak mocnym klubie. Wypożyczono go więc na rok do Racingu Santander. W Kantabrii Gwinejczyk był graczem podstawowego składu, ale nie podbił serc fanów z Estadio El Sardinero. Rozegrał aż trzydzieści spotkań, a jego dorobek zakończył się na jednej bramce i takiej samej, mizernej liczbie asyst.
W 2007 roku o Balboę i kilku innych piłkarzy urodzonych w Hiszpanii upomniała się reprezentacja Gwinei Równikowej. Pomocnik przemyślał sprawę, doszedł do wniosku, że raczej szansy w kadrze La Roja nie dostanie i zdecydował się reprezentować kraj rodziców. Opłaciło mu się to pięć lat później, kiedy uczestniczył w historycznym sukcesie kadry narodowej. Gwinea po raz pierwszy zakwalifikowała się do Pucharu Narodów Afryki, a na samym turnieju była rewelacją i doszła aż do ćwierćfinału.
Po powrocie do Realu nie dostawał wielu szans, głównie wchodząc na końcówki spotkań. Jedną z dwóch bramek dla klubu zdobył w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, przeciwko Olympiakosowi Pireus w 2007 roku. Ten jeden jedyny raz naprawdę ucieszył publikę Bernabéu. W 2008 roku został sprzedany do Benfiki, którą prowadził trener znający Balboę jeszcze z czasów rezerw madryckiego klubu, czyli Quique Flores. Niewiele to pomogło i zmiana klubu nie zmieniła sytuacji pomocnika. To był początek jego końca, ponieważ później zaliczał kluby z egzotycznych lig Arabii Saudyjskiej czy Maroka, a obecnie jest graczem katarskiego Al-Mesaimeer. Od czasu do czasu pojawia się też jako gość w piłkarskim programie telewizyjnym Chiringuito de Jugones.
W Realu w latach: 2006-2008
Występy: 15
Gole: 2
Asysty: 1
Mahamadou Diarra
Po objęciu posady trenera Realu Madryt, Fabio Capello miał zwrócić się do ówczesnego prezesa klubu, José Ramóna Calderóna z prośbą o sprowadzenie mu ,,trzech” zawodników: Diarry, Diarry i Diarry. Włochowi, lubującemu się w zacieśnianiu szyków obronnych, bardzo zależało na transferze defensywnego pomocnika rodem z Mali i udało się go zrealizować. Los Blancos zapłacili Lyonowi 26 milionów euro, a zawodnik dostał koszulkę z numerem 6. W sezonie 2006/07 był podstawowym elementem układanki Capello, grając jako jeden z dwóch cofniętych graczy środkowej linii. Szczególne uznanie i uwielbienie zyskał w Madrycie 1. czerwca, kiedy Real musiał pokonać Mallorcę, aby sięgnąć po tytuł mistrzowski. To właśnie on, który rzadko zwykł wpisywać się na listę strzelców, zdobył bramkę decydującą o zdobyciu trofeum (video powyżej).
W kolejnym sezonie na Estadio Santiago Bernabéu pojawił się nowy trener, Niemiec Bernd Schuster. On również stawiał na afrykańskiego gracza, a ten odpłacał mu się bardzo dobrymi występami. Nie musiał już zdobywać bramki w dramatycznych okolicznościach, bo Real zapewnił sobie kolejne mistrzostwo Hiszpanii na kilka kolejek przed końcem kampanii. Tym samym Diarra zanotował niesamowitą passę, ponieważ został mistrzem kraju po raz szósty z rzędu (2002-2006 w Lyonie i 2006-08 w Realu). W kolejnych sezonach było już dużo gorzej, październikowa kontuzja kolana wykluczyła go na całe rozgrywki 2008/09, a w dwa następne lata spędzał głównie na trybunach lub ławce rezerwowych. Nie znalazł uznania ani w oczach Manuela Pellegriniego, ani tym bardziej José Mourinho i zimą 2011 roku odszedł do Monaco. Następnie próbował jeszcze swoich sił w Fulham, a cztery lata temu zakończył piłkarską karierę.
W Realu w latach: 2006-2011
Występy: 126
Gole: 4
Asysty: 4
Emmanuel Adebayor
Adebayor:
"Siempre digo que el Real Madrid fueron sólo seis meses, pero los mejores de mi carrera deportiva. Estar en ese club y vivir lo que viví es algo que le contaré a mis hijos." pic.twitter.com/zZiR32nzpP
— KING REAL MADRID 👑 (@Mundo_MadridCF) May 4, 2018
Togijski napastnik często wspomina swoje trudne dzieciństwo, kiedy do czwartego roku życia nie mógł chodzić i musiał poruszać się na wózku inwalidzkim. Matka Emmanuela odwiedzała wielu lekarzy w swoim i innych krajach Afryki, ale nikt nie był w stanie pomóc. O pomoc postanowiła zwrócić się do księdza, który przez cały tydzień odprawiał msze święte w intencji chłopca. Szóstego dnia matka straciła już nadzieję, ponieważ stan dziecka nie poprawiał się. Podczas niedzielnego nabożeństwa do kościoła wpadła piłka, którą niechcący wkopnęli tam chłopcy bawiący się na zewnątrz. Dorośli byli pogrążeni w modlitwie, a mały Emmanuel… wstał i pobiegł po futbolówkę. Wszyscy byli w szoku, wydarzył się prawdziwy cud. Piłkarz tak wspomina tę historię:
,,Mama przestraszyła się ,ponieważ nigdy nie widziała mnie chodzącego. Wszyscy zaczęli mnie przytulać, całować i obejmować. Mówili, że chodzę dzięki piłce nożnej, że na pewno mam futbol we krwi. Wtedy już wiedziałem, że jestem stworzony do bycia piłkarzem.”
Co ciekawe, zawodnik kilka lat temu … przeszedł na islam. Prowadzi swoją organizację charytatywną, która pomaga biednym i chorym dzieciom w Afryce. Jednak lubi chwalić się swoim bogactwem w mediach społecznościowych. Często wrzuca zdjęcia swoich samochodów, willi czy prywatnego samolotu.
Togijski napastnik pojawił się w Madrycie zimą 2011 roku. Wobec kontuzji Gonzalo Higuaina, trener José Mourinho potrzebował sprowadzić rywala dla Karima Benzemy, z którym Adebayor miał powalczyć o wyjściowy skład. Los Blancos wypożyczyli piłkarza na pół roku z Manchesteru City i pokrywali przez ten czas jego pensję w wysokości dwóch milionów euro. Po sezonie mogli go wykupić za 14 milionów euro, ale ostatecznie się na to nie zdecydowano. Mogło to dziwić, bo były zawodnik Arsenalu spisywał się w Hiszpanii dobrze, biorąc po uwagę, że był głównie rezerwowym i wchodził na końcówki spotkań. Zdobył kilka ważnych bramek np. dwie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Tottenhamowi, notabene swojej późniejszej ekipie. Czasem raził jednak nieskutecznością, jak w starciu z Espanyolem (video pod tekstem). Do dziś bardzo ciepło wspomina ten krótki, ale intensywny okres na Estadio Santiago Bernabéu, podczas którego zdobył z drużyną puchar Hiszpanii. Obecnie gra dla tureckiego Basakhesiru.
W Realu w roku: 2011
Występy: 22
Gole: 8
Asysty: 0
Michael Essien
„Bizon” z Ghany trafił do Realu w 2012 roku, ostatniego dnia letniego okna transferowego. Powodów takiego ruchu ze strony Królewskich było kilka. Po pierwsze José Mourinho bardzo dobrze znał tego piłkarza, razem współpracowali w Chelsea i to właśnie prośbę Portugalczyka Essien przybył z Lyonu na Stamford Bridge w 2005 roku. Ponadto jest piłkarzem wszechstronnym, może grać w pomocy i na pozycji prawego obrońcy, która często była piętą achillesową Realu, zwłaszcza gdy grywał tam Álvaro Arbeloa. Po trzecie z klubu miał odejść Lassana Diarra, a młody wówczas Dani Carvajal powędrował na wypożyczenie do Bayeru Leverkusen, więc szkoleniowiec Los Blancos chciał tym rocznym wypożyczeniem afrykańskiego gracz niejako zabezpieczyć dwie pozycje naraz.
Pomocnik przybył na Estadio Santiago Bernabéu po trudnym poprzednim sezonie w Chelsea. Co prawda wygrał z The Blues Ligę Mistrzów, ale często nękały go kontuzje i nie potrafił pokazać swojej najlepszej wersji. Ulubiony szkoleniowiec zaufał mu i wyciągnął do niego pomocną dłoń. Ale ich relacja nie przekładała się tylko na grunt sportowy. Essien zaprosił trenera na imprezę urodzinową z okazji swoich trzydziestych urodzin. Zaproszenia dostali też wszyscy koledzy z drużyny, ale pojawiło się tylko niewielu z nich. Nie chodziło raczej o to, że nie lubili „Bizona”, ale konflikt pomiędzy szatnią, a ich opiekunem był już wtedy bardzo silny. Mourinho miał pocieszać Ghańczyka i wykorzystać sytuację przeciągnąć go na swoją stronę barykady (jeśli jeszcze po niej nie był). Miał powiedzieć, że jego koledzy są egoistami i nie szanują go. Przynajmniej tak tę sytuację przedstawił Rob Beasley w swojej książce: „Jose Mourinho: Up Close and Personal”.
Na boisku Essien prezentował się solidnie, co raz łatając dziury w składzie, gdy któryś z zawodników wypadał z powodu kontuzji. „Tata”, bo tak piłkarz nazywał Jose Mourinho, rzucał go po różnych pozycjach. Występował w środku pola (18 razy), na prawej (12 razy) i lewej stronie obrony (3 razy). Wraz z końcem sezonu obaj panowie opuścili klub, po kampanii w której Real przegrał na wszystkich frontach, a szatnia była głęboko podzielona. Następnie kariera Ghańczyka zaczęła mocno pikować.
W Realu w latach: 2012-13
Występy: 35
Gole: 2
Asysty: 1
Achraf Hakimi
Real Madrid’s loanee to Dortmund, Achraf Hakimi was one of the best players last night against Atletico. And surprisingly, he was playing as a left back and set up the 3rd goal with a TERRIFIC run with the ball. 👏 pic.twitter.com/wCwZCHTcES
— Sunny (@Me_Sunny_11) October 25, 2018
Młody marokański defensor to najnowszy w drużynie Królewskich reprezentant Afryki. Obecnie przebywa na wypożyczeniu w Borussi Dortmund, gdzie jak do tej pory spisuje się kapitalnie i uwypukla swoje walory ofensywne. Urodził się Madrycie i w wieku ośmiu lat dołączył do szkółki Los Blancos. Przechodził kolejne szczeble w młodzieżowej piłce, a przed ubiegłym sezonem został włączony do dorosłej drużyny Realu.
Jego rywal o miejsce w składzie, w osobie Daniego Carvajala, dosyć często musiał leczyć urazy, więc Marokańczyk korzystał na tym i dostawał swoje szanse w wyjściowym składzie. Spisywał się przyzwoicie, ale widać było jeszcze jego brak ogrania na najwyższym poziomie. W 2016 roku zadebiutował w seniorskiej reprezentacji swojego kraju, z którą pojechał na Mistrzostwa Świata do Rosji i był jej podstawowym graczem. Może występować zarówno na prawej jak i lewej stronie defensywy. Z drużyną Realu zdobył już Superpuchar Hiszpanii, Europy, a także wygrał Ligę Mistrzów. Na pewno ma ochotę na więcej, ale pytanie czy transfer Álvaro Odriozoli nie przekreślił przyszłości Hakimiego w drużynie z Madrytu.
W Realu w latach: 2017-obecnie
Występy: 17
Gole: 2
Asysty: 1