
Każdy kolejny sezon rodzi nowych bohaterów. Gwiazdy niektórych zawodników nagle zaczynają świecić dużo jaśniejszym blaskiem i nie sposób przejść obok nich obojętnie. Owoc ruchów na rynku transferowym czy świeży narybek z cantery, a może statysta który do tej pory zamiatał scenę przy głównych aktorach? Łączy ich jedno. Osiągnięciami na murawie zasłużyli sobie na to, by być na ustach wszystkich miłośników hiszpańskiego futbolu. Kogo wyniosła na piedestał bieżąca temporada?
Bal Kopciuszka nadal trwa
Eibar wciąż utrzymuje się w tańcu, choć bardzo często gubi już kroki, nadal znajduje się w czołówce. Sam fakt, iż dyrektor sportowy, Fran Garagarza, wraz z José Luisem Mendilibarem stworzyli drużynę zdolną do walki o Europejskie Puchary to objawienie samo w sobie. Tym bardziej, że większość kluczowych postaci tego zespołu to zawodnicy rozgrywający swój pierwszy regularny sezon w La Liga. Wymienić w tym miejscu można chociażby: Borję Bastóna, Sergiego Enricha, Keko, Gonzalo Escalante czy Davida Juncę.
Pierwszy z nich to oczywiście obecny wicelider klasyfikacji Trofeo Zarra, z 16 trafieniami na liczniku. Jest synem Miguela Gonzáleza Bastóna – byłego portero, a następnie trenera bramkarzy Atlético, co może wyjaśniać dlaczego z taką łatwością pokonuje golkiperów rywali. Łatwo wyobrazić sobie taki obrazek z jego dzieciństwa – tata stoi na bramce, której słupki stanowią dwa drzewa, a synek strzela. Z biegiem lat senior już nie musi udawać, że nie sięga piłki. Jego ojciec w trakcie kariery używał panieńskiego nazwiska matki i tak samo robi Borja, choć dla niego jest ono dopiero trzecim. Po ojcu nazywa się González, po rodzicielce Tomás, a dopiero w dalszej kolejności można dopisać Bastón. Wychowanek Los Rojiblancos w Primera División zadebiutował już w maju 2010 roku. Pierwszy występ nie należał jednak do udanych, gdyż po około 20 minutach musiał opuścić murawę z kontuzją, która wykluczyła go z gry na sześć miesięcy. Po powrocie do zdrowia “Nowy Torres” systematycznie budował swoją renomę przez wypożyczenia do klubów z Segundy. W minionej temporadzie zdobył 22 bramki w barwach Realu Saragossa, czym dał jasno do zrozumienia, że jest gotowy na wejście na wyższy poziom. Różnica jakości między ligami okazała się dla niego jedynie iluzoryczna. W Primerze trafia do siatki z jeszcze większą regularnością niż w poprzednim sezonie. W La Liga strzela gola co 114 minut, a w minionej kampanii udawało mu się to co 149 minut. To mówi samo za siebie – mamy do czynienia z fenomenalnym talentem. Oklaskują go nawet przeciwnicy, jest w końcu za co gdy widzi się takie golazo.
Sergi Enrich pochodzi z Balearów i dlatego też na lekcje futbolu uczęszczał do szkółki Realu Majorki. Jednakże na szerokie wody wypłynął dopiero w sercu Półwyspu Iberyjskiego, w CD Numancii. Podobnie jak w przypadku Borjy miał wybitny sezon w Segunda División, który zakończył z 16 golami na koncie. W pierwszej lidze jego dorobek jest co prawda skromniejszy – sześć zdobytych bramek, ale wynika to między innymi z tego, iż zdecydowanie częściej występuje na skrzydle, niż jako wysunięty napastnik. Mniejszą ilość goli nadrabia za to asystami. Jego sześć ostatnich podań to najlepszy wynik w Eibarze.
Lokomotywa
Nie rozklekotany parowóz, a prawdziwe AVE (hiszpańskie szybkie koleje), rozjeżdżające niemal każdego kto stanie na jego torze. Tym właśnie Lucas Pérez jest dla Deportivo. Czarował w lidze ukraińskiej, a następnie greckiej, daleko od hiszpańskich kibiców. W poprzedniej kampanii zaliczał przebłyski, ale nikt nie był przygotowany na to, co zaprezentuje w tej temporadzie. Víctor Sánchez del Amo przekonał się, że z Lucasa można wycisnąć jeszcze więcej, gdy zamiast występów na prawym skrzydle (jak to zwykle w przeszłości miało miejsce) pojawi się na murawie jako środkowy bądź cofnięty napastnik. Jego wejście w pole karne przeciwnika zwiastuje dla obrońców kłopoty. Szybkość i doskonały drybling sprawiają, że w mgnieniu oka zostawia ich w tyle z zawrotami głowy, by w astronomicznym tempie powiększyć dorobek goli. Na koncie ma obecnie 15 zdobytych bramek, z czego siedem wbił w siedmiu kolejnych meczach z rzędu, czym wyrównał klubowy rekord Bebeto. Przez 20 lat nikomu w Deportivo się to nie udało, ani Roy’owi Makaay’owi, ani Tristanowi, ani Rivaldo, ani Walterowi Pandianiemu. Strzelone gole to jednak nie wszystko, co ten pochodzący z A Corunii zawodnik ma do zaoferowania. W dorobku ma również siedem asyst i wyróżnia się jako podstawowy kreator zespołu, posyłając średnio 2,1 kluczowe podania na mecz. Tylko czerech zawodników w lidze może pochwalić się lepszą średnią: Neymar, James, Bale i Nolito. Jak widać równowaga w przyrodzie musi być zachowana – Celta ma swojego Nolito, a Depor Lucasa.
Przyczajony Tygrys
Przypadek kolejnego z piłkarzy, którzy nagle rozbłysnęli w tym sezonie jest nieco inny. Jego nazwisko nie było obce nawet odświętnym obserwatorom La Liga. Głównie dlatego, że należy do ligowego giganta oraz był adresatem niewybrednych żartów sympatyków klubu. Sztab szkoleniowy dostrzegał w nim pokłady talentu i uporczywie trzymał w kadrze, ale gdy zawodnik ten pojawiał się na murawie nie ukazywał nadzwyczajnych umiejętności. To tylko utwierdzało kibiców w przekonaniu, że jest piłkarzem zbędnym. W tej temporadzie wszystko obróciło się o 180 stopni i o Sergim Roberto mówi się już z szacunkiem. Punktem zwrotnym okazało spotkaniem z Athletikiem, kiedy to wszedł na plac gry, by zastąpić na prawej obronie kontuzjowanego Daniego Alvesa. W tym meczu nie miał sobie równych. W końcu uwierzył w siebie, co pozwoliło nam oglądać jak wykonuje ostatnie podanie piętą, albo zalicza asystę w El Clásico.
Ukryty Smok
Siłą Rayo jest to, iż mimo corocznych ubytków nawet klasowych piłkarzy zawsze za sprawą Felipe Miñambresa i Paco Jémeza udaje im się uzupełnić braki. Jozabed Sánchez nie jest nową twarzą w ekipie Błyskawic. Do klubu przybył w poprzedniej temporadzie, ale to w bieżącej kampanii rozsławił swoje imię na cały kraj. Pomocnik przedarł się do La Liga w przeciągu półtora sezonu od opuszczenia rezerw Sevillistas w Segudndzie B. W drugiej lidze wyróżnił się znaczną liczbą asyst, według Transfermarkt dwunastoma, do których dołożył cztery trafienia. Dziś z dziewięcioma golami na koncie jest, ex aequo z Javim Guerrą, najlepszym strzelcem ekipy z Vallekas, a do tego najskuteczniejszym hiszpańskim pomocnikiem w TOP 5 europejskich ligach. W czym tkwi tajemnica tego objawienia? Zawieszenie Patrika Eberta zmusiło Paco Jémeza do kombinacji i obsadzenia Jozabeda w roli mediapunta. Wychowanek Sevilli w poprzedniej kampanii grywał dalej od bramki, jako środkowy lub defensywny pomocnik. Inna rola na boisku umożliwiła Hiszpanowi częstsze oddawanie strzałów, a ich celność na poziomie 67% – lepsza od uderzeń Messiego (65%) – przełożyła się na zdobycz bramkową. Lista jego ofiar jest imponująca, znajdziemy na niej: Barcelonę, Real Madryt, Villarreal, Valencię czy Celtę. W ten sposób w szeregach Rayistas odnaleziono następcę Alberto Bueno.
Seryjny goleador
O Sanabrii zrobiło się głośno, gdy po nieopierzonego napastnika z metką La Masii sięgnęła Roma (via Sassuolo), płacąc 4,5 mln euro i oferując zmienne wysokości kolejnych 7,5 mln euro. Spore ryzyko i niepewna inwestycja, zwłaszcza że wydawano pieniądze na piłkarza, który nawet nie zadebiutował na najwyższym szczeblu rozgrywek. Od tamtej transakcji minęły dwa lata i dopiero w tym sezonie “Tonny” zdaje swój egzamin dojrzałości. Dziesięć goli w 19 ligowych występach tego, od kilku dni, dwudziestolatka to wyśmienity wyczyn. Zdobycz bramkowa byłaby pewnie i większa, gdyby nie jego dwa mankamenty: częste urazy oraz tendencja do zacinania się. Te dziesięć goli uzbierał de facto w zaledwie pięciu meczach zaliczając przy tym dwa hattricki i jeden dublet. Zdążył również zapisać się na kartach historii Primery, jako czwarty najmłodszy – po Gio dos Santosie, Yanko Danciku oraz Messim – obcokrajowiec i autor trzech trafień w jednym spotkaniu. Skoro są argumenty za tym, aby umieścić go w gronie objawień, to znak, iż Paragwajczyk zaliczenie piłkarskiej matury ma w kieszeni. Pozostało mu jedynie śrubowanie wyniku. Udowodnił już bowiem, że faktycznie jest piłkarskim diamentem. Na kolejne szlify, pozbywanie się niedoskonałości, przyjdzie jeszcze czas.
Na tych kilku zawodnikach temat się nie kończy. Można wyróżnić chociażby Alphonse’a Aréolę. Bramkarz Villarrealu utrzymywał do niedawna serię 620 minut bez straty gola. Ponadto Cédrica Bakambu, który pod koniec zeszłego roku był maszynownią Żółtej Łodzi Podwodnej, czy Luisa Hernándeza, obrońcę Sportingu i zawodnika z największą liczbą odbiorów w Primerze. Na drugim miejsce w tym rankingu, zaraz nad Diego Godinem, znajdziemy jeszcze 22-letniego Diego Llorente, występującego w barwach Rayo. Znajdziemy go tak wysoko, pomimo iż jest to jego pierwsza kampania w La Liga, kiedy zalicza regularne występy. Koniec sezonu pozwoli dopisać do listy następne nazwiska. Być może usłyszymy jeszcze o wspaniałych wyczynach Adalberto Peñarandzy z Granady, który pokazał się w grudniu, albo o Mikelu Oyrazabalu, wprawiającym nas w zachwyt w lutym. Tak rodzą się nowi bohaterowie.