Kluczowy napastnik młodzieżowej reprezentacji Urugwaju stawia sprawę jasno. Urugwajczycy przyjechali do Polski po najważniejsze trofeum, a argumentów do osiągnięcia zamierzonego celu im nie brakuje. W drugim meczu mistrzostw świata do lat 20 los Charrúas pokonali 2:0 Honduras, notując tym samym drugie zwycięstwo w turnieju i osiągając pewny awans do 1/8 finału.
„My Urugwajczycy rodzimy się krzycząc gol” napisał kiedyś znany urugwajski pisarz, Eduardo Galeano. To znane i już wielokrotnie cytowane powiedzenie od dawna towarzyszy pierwszej reprezentacji Urugwaju. Wystarczy jednak obejrzeć jeden mecz jej młodzieżowej drużyny, la Celestity, aby na własne oczy przekonać się o tym, że futbol jest mocną stroną Urugwajczyków, niezależnie od wieku. Ekipa Gustavo Ferreyry tylko potwierdza tę regułę. Piłkarze przyjechali do Polski z konkretnym celem oraz… miejscem w walizce na dodatkowy bagaż w postaci pucharu mistrzostw świata, który zamierzają zabrać ze sobą 15 czerwca. Determinacja, pewność siebie, doświadczenie i jedność. Te cztery elementy sprawiły, że Urugwaj rozpoczął turniej MŚ U-20 z wysokiego C zwycięstwem 3:1 z Norwegią i Hondurasem 2:0.
Chociaż, reprezentujący świetną formę Urugwajczycy, byli zdecydowanym faworytem poniedziałkowego spotkania, to mecz z Hondurasem nie należał do najłatwiejszych. Zraniona dotkliwą porażką z Nową Zelandią drużyna Carlosa Tabory próbowała za wszelką cenę wpłynąć na spokój i koncentrację wprowadzoną przez Urugwajczyków tuż przed rozpoczęciem spotkania, kiedy to przed pierwszym gwizdkiem „Urusi” stanęli w kółku wzajemnie motywując się do walki. Selekcjoner Hondurasu, aby pomóc swoim podopiecznym, dokonał aż pięciu zmian. Początkowo plan układał się po ich myśli, Honduranie stworzyli nawet zagrożenie dla urugwajskiej bramki, ale i tak ostatnie słowo należało do los Charrúas. Po bramkach Nicolasa Acevedo i Nicolasa Schiappacasse Urugwaj zameldował się na drugim miejscu z kompletem punktów.
Tak w wywiadzie dla ¡Olé! mecz podsumował strzelec drugiej bramki, Nicolás Schiappacasse:
Ten mecz dużo nas kosztował, ale jesteśmy szczęśliwi i spokojni jeśli chodzi o klasyfikację. Ruszamy dalej z tym spokojem, że wygraliśmy 2-0 w drugim meczu. Jestem bardzo zadowolony z rezultatu. W poprzednim meczu nie udało mi się trafić do bramki, za to asystowałem przy golu kolegi, a tym razem sam strzeliłem gola. Oby to był dopiero początek. Naszym celem oczywiście zawsze jest zwycięstwo w mundialu. Na poprzednich mistrzostwach odpadliśmy w półfinale w ostatniej minucie, dlatego tym razem dążymy do zwycięstwa.
O sile urugwajskiego zespołu świadczy przede wszystkim doświadczenie. La Celestita może się pochwalić doświadczonym składem bowiem w szerokim wachlarzu Gustavo Ferrery znajduje się aż ośmiu zawodników, którzy występują poza krajem, co wyróżnia ją spośród innych zespołów z Ameryki Południowej. Sześciu z nich występuje w europejskich drużynach m.in. Liverpoolu, Barcelonie czy Atlético Madryt, którego zawodnikiem jest nasz rozmówca:
Moim zdaniem nasza reprezentacja ma wiele mocnych punktów. Mamy przede wszystkim duże doświadczenie międzynarodowe. Zawsze staramy się brać przykład ze starszych kolegów jak Edinson Cavani, Luis Suárez, Diego Godín czy José María Giménez. Staramy się robić wszystko jak najlepiej i na razie nam się to udaje. Polska to dobry organizator, a także bardzo piękny kraj. Bardzo podobały mi się dwa miasta, w których byliśmy. Macie wygodne hotele, piękne stadiony. Naprawdę, jesteśmy niezwykle zadowoleni. – wspomina Nicolás Schiappacasse.
Już w czwartek Urugwaj zmierzy się z Nową Zelandią o pierwsze miejsce w grupie C. Obie drużyny mają zagwarantowany awans do 1/8 finału.