
W zbliżającej się wielkimi krokami wiosennej rundzie Ekstraklasy zapowiada nam się mały wysyp zawodników z Półwyspu Iberyjskiego. Po Sisinio Gonzálezie Martínezie w Lechu Poznań i Marcosie Garcí Barreno, który zagra w Górniku Łęczna również Górnik Zabrze postarał się o hiszpański zaciąg. Przed kilkunastoma dniami José Kanté Martínez, Hiszpan o gwinejskich korzeniach podpisał półtoraroczny kontrakt ze śląskim klubem. José nie jest w Polsce postacią powszechnie znaną, dlatego, by przybliżyć go choć trochę naszym czytelnikom, postanowiliśmy zasięgnąć informacji u samego źródła. Oto co nam o sobie zdradził.
Urodził się przed 26 laty w katalońskim Sabadell i jak twierdzi, w piłkę nożną grał praktycznie od… zawsze. Swoje pierwsze piłkarskie szlify próbował zdobyć w założonym w 1886 roku, uznawanym za jeden z najstarszych klubów w Hiszpanii, Gimnàsticu de Tarragona. Chociaż przez cały czas towarzyszyły mu marzenia o zostaniu profesjonalnym piłkarzem, to tak naprawdę ostateczną decyzję o swojej przyszłości podjął dopiero w wieku 20 lat, gdy podpisał swój pierwszy zawodowy kontrakt z grającym w Tercera División klubem UE Rubí. Od tego czasu marzenia mogły zacząć się spełniać.
José, jak każdy młody chłopak marzący o wielkiej karierze, ma swoje piłkarskie wzorce, wśród których na pierwszy plan wysuwają się Kameruńczyk Samuel Eto’o i Brazylijczyk Ronaldinho. Pierwszego ceni za zaangażowanie i serce jakie wkłada na boisku w dążeniu do celu, a drugiego zaś podziwia za lekkość i jakość gry.
Ostatnim klubem przed Górnikiem na sportowej drodze José była, reprezentujący najwyższą klasę rozgrywkową Cypru, AEK Larnaka. Z występami w tym klubie kojarzy mu się najlepszy moment w jego dotychczasowej karierze, jakim było zagranie 26 minut w meczu w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy przeciwko Girondins de Bordeaux. Przed przyjazdem na cypr reprezentował barwy hiszpańskiego AE Prat. Ten okres również może uznać za udany, bo chociaż drużyna zajęła dopiero 17 miejsce i musiała pożegnać się z Segunda División B, to on sam zagrał w 35 spotkaniach i zdobył przy tym 11 bramek.
Co sprawiło, że hiszpański zawodnik zdecydował się zamienić cypryjskie słońce na kapryśną pogodę w Polsce? Duża w tym wina, a może raczej zasługa Adama Marciniaka, byłego piłkarza Górnika, a w ostatnim czasie kolegi klubowego naszego bohatera. Sam José komentuje swoja decyzję następująco:
Adam przekonał mnie jak wielkim klubem jest Górnik Zabrze, opowiadając przy tym trochę o jego niesamowitej historii. Rozmawialiśmy także o Ekstraklasie i o tym, jak wiele mogę tutaj osiągnąć. Resztę zrobił mój entuzjazm i chęć dalszego rozwoju. Myślę, że przyjście do tego klubu jest ważnym krokiem w mojej karierze.
Z kolei winowajca całego zamieszania wypowiada się w samych superlatywach o nowym napastniku zabrzan. Zwraca przy tym szczególną uwagę nie tylko na jego dobre warunki fizyczne, ale także na umiejętności techniczne, dobrą grę głową oraz na wesołe usposobienie.
Chociaż dziś José jest zadowolony z poziomu, jaki do tej pory osiągnął, to jego długofalowym celem i wielkim marzeniem są występy w hiszpańskiej Primera Division, którą uważa zresztą za najlepszą ligę na świecie. Jednocześnie jest Świadomy tego jak długa i trudna droga jeszcze przed nim, jak wiele musi się jeszcze nauczyć i poprawić w swojej grze. Przyjazd do Polski ma być kolejnym etapem w realizacji tego celu. Wie już dziś, że wcale nie będzie tu łatwo, gdyż nie może być pewny miejsca w pierwszej jedenastce. Docenia umiejętności Szymona Skrzypczaka i Macieja Korzyma, z którymi będzie rywalizował o miejsce na boisku. Jest jednak przekonany, że codzienna praca i trening na sto procent możliwości, przyniosą oczekiwany efekt, a on swoim zaangażowaniem i zdobytymi bramkami będzie mógł przyczynić się do dobrych wyników swojej obecnej drużyny.
Chociaż w przygotowaniach do przyjazdu do Polski skupił się głównie na zakupie dużej liczby ciepłych ubrań, to widać, że pomimo zimowej aury pobyt w naszym kraju tchnął w niego entuzjazm, bo jak sam nam powiedział:
– Zima w Polsce jest bardzo mroźna, ale ja uwielbiam zimno. Chodzę po ulicach i cieszę się jak małe dziecko kiedy widzę śnieg. Nie miałem jeszcze okazji do spotkania z fanami, ale wiem, że mamy wspaniałych kibiców i nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł zaprezentować im swoje umiejętności. Mam za to bardzo dobry kontakt z moimi kolegami z drużyny. To naprawdę świetni ludzie. Jestem szczęśliwy z tego powodu, że jestem w Polsce. Na razie niewiele jeszcze widziałem, ale bardzo mi się tu podoba!
Czy ktoś tak pozytywnie nastawiony nie jest skazany na sukces?