To największy talent jaki widziałem w Interze, wykluczając Ronaldo – powiedział o nim Javier Zanetti. W seniorskiej piłce zadebiutował w wieku 16 lat. Będąc jeszcze juniorem Dinama Zagrzeb podziwiał… Lukę Modricia, a dziś, spotyka się ze swoim mentorem każdego dnia w ośrodku Valdebebas. Kim tak naprawdę jest Mateo Kovačić i czy poradzi sobie z presją na Santiago Bernabéu?
Z dala od rozlewu krwi…
Choć Mateo reprezentuje barwy Chorwacji, to urodził się w austriackim Linz, 6 maja 1994 roku, jako dziecko bośniackich Chorwatów. Wobec niestabilnej sytuacji na Bałkanach po rozpadzie Jugosławii Stipo i Ruzica Kovačić zmuszeni byli wyemigrować, a przystanią dla nich na kolejne 14 lat stała się spokojna Austria. To właśnie tutaj, w kraju Mozarta i Haydna, młody Kova rozpoczął swą piłkarską przygodę.
W wieku 6 lat mama zabrała małego Mateo na trening w akademii LASK Linz. Jak mówi sam zainteresowany: „Wszyscy zdawali sobie sprawę, że jestem dobrym zawodnikiem”. Gdy osiągnął 13 rok życia zwrócił na siebie uwagę skautów Ajaxu Amsterdam, Interu i Bayernu Monachium, lecz po naciskach rodziców, którzy usilnie pragnęli powrócić do ojczyzny, zdecydował się na dalszy rozwój w Dinamie Zagrzeb.
Reprezentował niemalże każdą kategorię wiekową w reprezentacji Hrvatskiej. Jako osoba posiadająca obywatelstwo Austrii wielokrotnie był wodzony na pokuszenie przez Austriacki Związek Piłki Nożnej, lecz Mateo od zawsze czuł się Chorwatem i nie chciał nawet słyszeć o reprezentowaniu barw Austrii.
Rozwój Kovačicia z biegiem lat szedł w zgodzie z oczekiwaniami, jakie posiadali wobec niego włodarze Dinama i nie miała na to wpływu poważna kontuzja złamania nogi w 2009 roku. Po długiej rekonwalescencji wrócił do gry 31 maja 2010 roku. Paradoksalnie uraz jedynie wzmocnił Mateo, który już na początku sezonu 10/11 rozpoczął treningi z seniorską drużyną Niebieskich prowadzoną przez Vahida Halihodzicia. Również w tamtym okresie bacznie obserwował młodego Chorwata Steve Rowley, szef ds. skautingu w Arsenalu. Mimo treningów z seniorami Kovačic wciąż występował w lidze juniorów, lecz na debiut, jak się okazało, nie musiał czekać zbyt długo…
Chorwacki wonderkid
Już po miesiącu treningów pod okiem Halihodzicia, w listopadzie 2010 roku, mając zaledwie 16 lat, zadebiutował w pierwszej drużynie Dinama Zagrzeb. Seniorską karierę rozpoczął z przytupem, strzelając jedną z sześciu bramek w meczu przeciwko drużynie Hrvatski Dragovoljac, stając się tym samym najmłodszym zdobywcą bramki w historii chorwackiego futbolu. W swoim debiutanckim sezonie rozegrał 7 meczów, a bośniacki szkoleniowiec wprowadzał Mateo do drużyny z dużym spokojem i rozwagą.
Następna kampania zarówno dla Dinama, jak i samego Mateo okazał się pasmem sukcesów, począwszy od sierpniowych meczów eliminacji do Ligi Mistrzów. Modri po 12 latach awansowali do fazy grupowej elitarnych rozgrywek, a dzięki występom przeciwko drużynom Olympique Lyon, Ajaxu Amsterdam i… Realu Madryt szersza publiczność zdołała poznać nastolatka z Zagrzebia.
W lidze rozegrał 25 spotkań, zdobywając przy tym 5 bramek i przy kolejnych 7 asystując. Podczas meczu przeciwko NK Lucko stał się najmłodszym zawodnikiem dzierżącym opaskę kapitańską w historii Dinama Zagrzeb, przejmując tę rolę po schodzącym z boiska Leandro Cufré. Jego świetne występy wymiernie wpłynęły na zdobycie Mistrzostwa Chorwacji przez Niebieskch, a golem strzelony w finale Pucharu Chorwacji przeciwko NK Osijek zapewnił podwójną koronę dla Dinama. Jako zdecydowanie wyróżniająca się postać został laureatem nagrody „Nadziei Sezonu”, którą w przeszłości zdobywali m.in. Niko Kranjčar czy Luka Modrić.
Podczas sezonu 12/13 stał się liderem drużyny, choć wciąż był nastolatkiem. Imponował dojrzałością i opanowaniem, nie poddał się presji ciążącej na rozgrywającym największego klubu w Chorwacji. W październiku 2012 roku został nominowany do prestiżowej nagrody Golden Boya. Wokół Kovačicia krążyło coraz więcej klubów, a jego odejście wydawało się już tylko kwestią czasu. Najbardziej konkretny okazał się Inter Mediolan, który zapłacił za niego 15 milionów euro. Pobyt Kovačicia w słynącym z doskonałego szkolenia młodzieży Dinamie był niezwykle owocny. Zdobywając 2 mistrzostwa kraju oraz 2 Puchary Chorwacji na stałe wpisał się w historię klubu ze stadionu Maksimira.
Na podbój zachodu
W Interze przejął numer 10 a wraz z nim ogromną odpowiedzialność. Na San Siro zawitał jako zawodnik, wokół którego Erick Thorir miał zbudować nowy, wielki Inter. W europejskiej stolicy młody Kovačić spędził dwa i pół roku, podczas których notował zarówno wzloty jak i upadki.
Pierwsze pół roku gry Mateo w Interze dawało spore rokowania na przyszłość. Wówczas na San Siro nikt nie żałował wydanych na niego pieniędzy. Andrea Stramaccioni, ówczesny trener Nerazzurrich nazywał go „przyszłą gwiazdą”. Choć wyniki Interu nie były przekonujące, to Kova stał się jedną z wyróżniających się postaci, którą trybuny często nagradzały owacjami na stojąco.
Stramaccioniego, fana talentu Chorwata, nie broniły wyniki i prezes Erick Thorir zdecydował się powierzyć kontynuowanie projektu Walterowi Mazzarriemu. Mazzarri, człowiek, który wyniósł Napoli na wyższy poziom, pragnął przystosować Kovačicia do nowej roli na wzór Marka Hamsika. Decyzja nowego szkoleniowca nie przypadła do gustu Chorwatowi, a osiągnięcie nici porozumienia zdecydowanie utrudniła seria kontuzji odniesiona w pretemporadzie sezonu 13/14. Mateo, sprowadzony jako nowy filar zespołu, stał się graczem rotacyjnym. Choć w sezonie ligowym rozegrał łącznie 32 spotkania, to zaledwie 14 razy znalazł się w wyjściowej jedenastce.
Po nie do końca udanym sezonie wiele klubów zgłaszało zainteresowanie, a w szczególności Liverpool. Mimo to Mateo uciął spekulacje podpisując nowy kontrakt aż do 2019 roku. Po nieudanym epizodzie z Walterem Mazzarrim na ławce szkoleniowej, Kovačić, pod wodzą Roberto Manciniego wrócił na naturalną dla siebie pozycję środkowego pomocnika, ponownie odciskając pozytywne piętno na grze Interu. W ostatnim sezonie zdobył łącznie 8 bramek, choć 3 strzelił w meczu Ligi Europy przeciwko Stjarnan.
Choć okres jego gry w Mediolanie nie do końca się udał, a kibice jak i zarząd oczekiwali od niego nieco więcej, to z pewnością nie można powiedzieć, iż decyzja o przenosinach na San Siro była złym ruchem. Chorwatowi w barwach Nerazzurrich brakowało przede wszystkim regularności; grywał mecze wybitne, po czym znikał na kilka kolejnych. Wpływ na taki rozwój wydarzeń z pewnością mieli trenerzy, a w szczególności Walter Mazzarri. W koszulce Interu Kovačić występował nie tylko na naturalnej dla niego pozycji środkowego pomocnika, lecz także jako lewoskrzydłowy, trequartista czy nawet napastnik. Zdecydowanie zabrakło ciągłości. Sam Mateo pozytywnie wspomina pobyt w Mediolanie, jak sam mówi “bardzo dojrzał żyjąc poza ojczystą Chorwacją”. Rozwinął się również pod względem taktycznym, a nie w pełni udana przygoda z Mediolanem paradoksalnie może zaprocentować w przyszłości.
“Sueño cumplido”
Założenia Realu Madryt wobec Chorwata są zupełnie odmienne niż te, które miał wobec niego Inter Mediolan. Ze względu na obecność Luki Modricia oraz Toniego Kroosa na Kovačiciu nie spoczywa presja odpowiedzialności za kierownicę. Powinien raczej pełnić rolę drugiego pilota, który wraz z jakąkolwiek sytuacją kryzysową przejmie ster i zażegna niebezpieczeństwo.
Mateo jest typowym środkowym pomocnikiem o charakterystyce bardzo zbliżonej do starszego z Chorwatów występujących na Bernabéu. Obaj zaczynali w Dinamie, obaj początkowo występowali jako zawodnicy skrajnie ofensywni. Świetny drybling, który Kova wykreował występując jako ofensywny pomocnik w juniorskich kategoriach klubu ze stolicy Chorwacji, potrafi wykorzystywać w uzyskiwaniu większej przestrzeni na boisku. Dzięki temu drużyny “prowadzone” przez Kovačicia płynniej przechodzą z fazy obrony do ofensywy.
Prywatnie młody Chorwat jest bardzo spokojny. Nie w głowie mu imprezy, nad wyraz ceni sobie rodzinę i wielokrotnie deklarował głęboką wiarę katolicką. Prawdopodobieństwo, że zakocha się w nocnym życiu Madrytu jest nikłe. Mimo tego transfer ten wciąż niesie ze sobą całkiem spore ryzyko. Roberto Mancini, pragnący wymusić w pewien sposób większą regularność u Kovačicia powiedział: „Mateo musi udowodnić, że jest w stanie rozegrać 30 spotkań z rzędu na równym poziomie”. Chorwat odpowiedział na zarzut słowami: „To jest coś, co muszę uzyskać, a granie w każdym tygodniu bardzo w tym pomaga.” W Realu Madryt, wobec posiadania w kadrze Modricia, Kroosa, Jamesa czy Isco, trudno będzie o podstawową jedenastkę w każdym meczu ligowym…
Mimo wszystko transfer Kovačicia warty jest ryzyka. Luis Suárez Miramontes, ostatni hiszpański zdobywca Złotej Piłki, a także były piłkarz Interu Mediolan wspomina o Pirlo, wobec którego Inter Mediolan także popełnił błąd oddając go do Milanu. „Kovačic ma klasę. I nie mówcie mi, że nie potrafi bronić, bo Andrea z biegiem lat był w stanie poprawić ten aspekt gry”. Talent i potencjał Mateo jest niekwestionowany. Ryzyko istnieje, lecz wiek, doświadczenie i pewna uniwersalność stoi po stronie młodego Chorwata. Niewielu było w stanie przewidzieć, że w wieku 21 lat Kova zawita na Santiago Bernabéu. Wraz z transferem Kovačic otrzymał ogromną szansę i jak sam mówi: „jego marzenie zostało spełnione.”