W żadnym zespole z La Liga obrońca nie jest aktualnie najlepszym strzelcem. Oprócz Espanyolu, dla którego już dwukrotnie trafiał Mario Hermoso.
Nie Sergio Ramos ani Gerard Piqué. Jeżeli w bieżącej kampanii jakikolwiek defensor potrzebuje szczególnej opieki w polu karnym przeciwnika, to jest nim Hermoso. 23-latek kilka dni temu zdobył zwycięską bramkę przeciwko Eibarowi i upiekł kilka pieczeni na jednym ogniu. Po sześciu kolejkach z dwoma golami otwiera klasyfikację strzelców-obrońców w La Liga, a jednocześnie – co już powinno zaczerwienić ze wstydu napastników – ma też najwięcej goli w swoim zespole. Ale to nie koniec ochów i achów, jakimi za chwilę możemy wzdychać do Hiszpana, który w kilka miesięcy – niczym brzydkie kaczątko – zmienił się w pięknego łabędzia.
Mario Hermoso jest jedynym obrońcą w całej LaLiga, który jest najskuteczniejszym piłkarzem swojego zespołu – ma na swoim koncie dwie bramki, czyli więcej niż jakikolwiek inny piłkarz Espanyolu ⚽⚽ (info: @OptaJose) #OleDirecto
— Olé Magazyn (@OleMagazyn) September 26, 2018
„Hat trick” z Leganés
Nikt nie spodziewał się takiej dyspozycji Mario Hermoso na starcie rozgrywek. Optymizm nie bił nawet z trybun Cornellà-El Prat. Sympatycy Espanyolu musieli mieć w głowie sceny z poprzedniego, fatalnego sezonu, do którego młody defensor dołożył kilka cegiełek. Ekipa Quique Sácheza Floresa, jak zawsze, miała maszerować po puchary, ale rzeczywistość okazała się nie do okiełznania. Pericos nie potrafili wygrywać, ani bić się o zwycięstwa – w całej kampanii 36 razy trafiali do siatki przeciwnika (średnia poniżej bramki na mecz; spadające Deportivo zdobyło dwie bramki więcej). Nadzieja na brak katastrofy opierała się na obronie, która i tak miała zawężony do minimum margines błędu przy impotencji w ofensywie. Hermoso stał się jej ofiarą.
W przypadku 23-latka kumulacją nieszczęść okazało się spotkanie z Léganes (2:3) w połowie sezonu. Na Butarque „show” skradł Hermoso, trzykrotnie trafiając do bramki – dwa razy do własnej. Espanyol spod Madrytu wracał na tarczy, tak jak obrońca, który przez najbliższe dwa miesiące nie powąchał murawy. Quique nie zamierzał mu wybaczyć, tak jak kilka kolejek wstecz, gdy wyleciał z boiska w przegranym meczu z Alavés. Zaraz po meczu szkoleniowiec zdradził, że wezwie na dywanik stopera, który przy dwóch żółtych kartkach nie potrafił rozszyfrować zamiarów faulowanych. Później już takiej wyrozumiałości zabrakło. Na szczęście dla zawodnika, tak jak sam stracił kredyt zaufania u trenera, tak władzom klubu skończyła się cierpliwość do Sáncheza Floresa.
https://twitter.com/search?q=hermoso%20leganes&src=typdNikomu, jak niemu, lepiej nie zrobiła zmiana warty i carte blanche u nowego szkoleniowca, Rubiego. Bo na Hermoso nawet strażak po Quique, David Gallego, nie patrzył łaskawym okiem. Negatywne emocje zeszły z Hiszpana dopiero po inauguracji nowego sezonu, kiedy golem po rzucie rożnym na Balaídos zagwarantował Espanyolowi punkt w starciu z Celtą. „Rubi ma z nami piłkarzami bliskie relacje. Potrzebujemy takich doradców wokół siebie i trener razem ze swoim sztabem stwarzają nam takie poczucie” – komplementował na konferencji przed starciem z Valencią, choć między słowami dało się odczytać atak na poprzedników Rubiego.
Ramos 2.0
Jeżeli szukać podobieństw dla Hermoso, to siłą rzeczy pierwszy na myśl przychodzi wspominany już Ramos. I nie tylko dlatego, że obaj czują się jak ryba w wodzie przy stałych fragmentach pod bramką rywala (dokładnie w takich sytuacjach Hermoso pokonywał Sergio Álvareza z Celty i Marko Dmitrovicia z Eibaru). Podobnie jak SR4 rozpoczynał karierę na prawej stronie, tak stoper Espanyolu szkolił się na lewego obrońcę. Nie byle gdzie, bo w szkółce Realu Madryt, którą zasilił licząc sobie jedenaście lat.
Ostatni trener, z jakim współpracował u Królewskich, Santiago Solari, przestawił młodziana na środek formacji, choć po prawdzie debiut w nowej roli zaliczył na wypożyczeniu w Realu Valladolid w sezonie 2015/16. Na Estadio Zorilla liczono, że narobi wiatru na boku defensywy, bo już w Madrycie nie hamował się w grze do przodu. Jeśli wówczas mielibyśmy przewidzieć przyszłość, to oczami wyobraźni prędzej widzielibyśmy Hermoso na pozycji wahadłowego, niż tuż przed bramkarzem. Z czasem jednak zorientowano się, że oprócz biegania i centrowania miał więcej umiejętności od kolegów ze środka. Górował w powietrznych starciach, a jeszcze lepiej przewidywał ruchy przeciwnika. Wachlarz jego możliwości tak przypadł do gustu Solariemu, że ściągnął piłkarza z powrotem do Castilli nawet za cenę kroku w tył. Valladolid występował wówczas w Segunda División, a rezerwy Realu piętro niżej.
Minął jednak kolejny rok, a Castilla nadal grzęzła w trzeciej lidze. 22-latek krok naprzód mógł postawić tylko w nowym otoczeniu. Sam też stracił nadzieję, że jeszcze kiedyś zaistnieje w świadomości kibiców Los Blancos, jak wtedy, kiedy ledwo skończył siedemnaście lat. Wówczas, w 2012 roku, José Mourinho dał nastolatkowi niecałe dwadzieścia minut podczas meczu o Trofeum Santiago Bernabéu (8:0 z Millonarios de Bogotá), a potem już nie zapraszał go na poważne spotkania. Musiał też rozumieć, że w hierarchii Królewskich było mu daleko do ostatniego w kolejce Jesúsa Vallejo, który wracał na stare śmieci z bagażem bundesligowych doświadczeń na wypożyczeniu w Eintrachcie i z medalem młodzieżowych mistrzostw Europy na szyi. W końcu zgłosił się Espanyol i za skromne 400 tys. euro wykupił Hermoso, ale dziś nazwiska jego i Vallejo odmieniane są przez kilka przypadków w gabinecie Florentino Péreza.
Real, reprezentacja…
Chcąc nie chcąc Hermoso otworzył sobie furtkę powrotu do stolicy. A wszystko przez splot korzystnych dla niego okoliczności. Real ma bowiem bogatą kartotekę transakcji z Espanyolem i w ostatnich latach oddawał na wychowanie Katalończykom José Callejóna, Lucasa Vázqueza czy Marco Asensio. Także w kontrakcie Hermoso (nie zgadniemy czy celowo, czy pro forma) Królewscy zagwarantowali sobie atrakcyjną cenę odkupu zawodnika. Wynosi ona 15 mln euro, podczas gdy pozostałe ekipy muszą wpłacić klauzulę 40 mln. To, wraz ze świetną formą obrońcy, sprawiło, że jeszcze w ostatnich dniach mercado na Santiago Bernabéu zachodzono w głowę, czy nie skorzystać z zapisu w umowie. Wstrzymano się tylko dlatego, że nie znaleziono kolejnego wypożyczenia dla Vallejo.
Ale na korzyść piłkarza Espanyolu zagrały też inne czynniki. Tajemnicą poliszynela jest, że postępy Hermoso w sekcjach młodzieżowych Realu nie ruszały Zinedine’a Zidane’a, kiedy ten jeszcze kierował Castillą, a w szerszej perspektywie koordynował La Fábriką. Znamienne jest to, że oddanie Hiszpana do Valladolidu zbiegło się w czasie z ostatnim sezonem, w którym Francuz odpowiadał za rezerwy, a w jego trakcie zmienił Rafę Beníteza na stanowisku w pierwszym zespole. Wtedy też wygasł tzw. Real C, czyli trzecia drużyna. Z dwóch opcji: włączenia do Castilli lub ogrania na wypożyczeniu, w przypadku Hermoso wybrano to drugie.
Dopiero po powrocie z Valladolidu Hermoso zaistniał w drużynie Solariego, ale pojawiła się kolejna przeszkoda – dobre występy i nawet sporadyczne szanse w La Liga czy Copa del Rey i tak musiałby zaaprobować Zizou. Paradoksalnie każdy mecz dla Castilli musiał być stratą czasu dla piłkarza, który pewnie czuł wewnątrz potrzebę odejścia. Sytuacja uległa jednak zmianie, bo Zidane zakończył pracę dla Los Blancos a schedę po nim objął Julen Lopetegui, który z reguły nie tworzy bariery dla nowych, młodych piłkarzy. A w międzyczasie Hermoso posiadł ten atut, którego brakuje dwa lata młodszemu Vallejo – doświadczenie i regularne występy w La Liga. Na razie jednak to Vallejo jest zawodnikiem Królewskich, ale gdyby przestał nim być (czy na wypożyczeniu, czy po ewentualnym transferze), wówczas Hermoso wskakuje na pole position. Nawet jeśli na razie zapiera się, że jest mu dobrze w Katalonii, to w końcu Espanyol może się stać dla niego za ciasny.
Mario Hermoso vs Eibar: 1 gol, 35 pases (85% acierto), 4/8 balones en largo y 6/9 duelos ganados. Pieza clave en salida de balón, máximo goleador del Espanyol (2) y un bastión defensivo. Extraordinario. pic.twitter.com/ubNckJZuUf
— Albert Ortega (@AlbertOrtegaES1) September 25, 2018
Jest jeszcze jedna perspektywa, która otwiera się przed 23-latkiem. Nowy selekcjoner reprezentacji Hiszpanii, Luis Enrique, wciąż nie skończył selekcji, a najwięcej niewiadomych ma w obronie. Ostatnio powołał od dłuższego czasu kontuzjowanego Diego Llorente, będącego w przeciętnej dyspozycji Iñígo Martíneza i weterana Raúla Albiola, ale żadnego nie nazwiemy żelaznym wyborem. Forma Hermoso sytuuje go w uprzywilejowanej pozycji, zwłaszcza że Lucho nie darzy sentymentem Marca Bartry, a Nacho (na razie podstawowy stoper w La Roja) gra poniżej oczekiwań. Jeżeli Enrique, jak obiecał, w przyszłym tygodniu ponownie wyśle zaproszenia kilku „niespodziankom”, wówczas możemy spodziewać się nominacji dla defensora Espanyolu, choćby w roli rezerwowego.
Mario Hermoso na starcie nowego sezonu Primera División zrobił wiele, by zasłużyć na zaszczyty, ale splot korzystnych dla niego okoliczności sugeruje, że przy okazji znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze.