
Sądzę, że siedzę już przy tym samym stole co Messi czy Ronaldo – – wypalił kilka dni temu Antoine Griezmann, czym zszokował piłkarski świat. Jego słowa są efektem megalomanii czy może realną oceną rzeczywistości?
Porównywanie siebie samego do Cristiano Ronaldo i Leo Messiego jest bardzo ryzykowne. Zwłaszcza, gdy jest się zawodowym piłkarzem i szybko można to zweryfikować. Dużo łatwiej bowiem przychodzi nam akceptowanie sformułowań typu: „siatkarski Messi” w odniesieniu do np. Wilfredo Leona, bo mają one zazwyczaj na celu podkreślenie talentu siatkarza z Kuby, który niebawem będzie reprezentował Polskę.
2016. Griezmann: Chciałbym jeść przy jednym stole z Messim i Cristiano.
2018. Griezmann: Myślę, że już jem przy jednym stole z Messim i Cristiano.— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) September 17, 2018
Jeśli jednak Griezmann otwartym tekstem głosi, że jest na poziomie Leo i Crisa, to od razu nasuwa się pytanie: facet ma rację czy tylko mu odwaliło? Jakkolwiek klasy nowego mistrza świata w piłce nożnej nie można nie doceniać, to jednak opinia wygłoszona przez Antoine’a na swój temat nosi znamiona wielce ryzykownej. Messiego i Ronaldo łączy to, że od lat dominują w światowym futbolu. Biją rekordy strzeleckie i obaj już są piłkarskimi legendami. Strzelają od wielu sezonów z niezwykłą regularnością, dzięki czemu ich zespoły co roku walczą o mistrzostwo kraju lub tytuł w Lidze Mistrzów.
Regularność to kluczowa cecha obu tych gwiazdorów. Odróżnia ona Argentyńczyka i Portugalczyka od innych wielkich piłkarzy naszych czasów, którzy potrafią zdobywać bramki, nawet często, ale jednak rzadko aż takimi seriami czy w takich ilościach, jak w ostatnich sezonach czynili to Leo i Cris.
Griezmann również należy do grona zawodników, którzy potrafią strzelać sporo goli i byliby nazywani niezwykle skutecznymi egzekutorami, gdyby… nie żyli w czasach Messiego i Ronaldo. Przed ich epoką 20-kilka bramek w sezonie ligowym uznawano za świetny rezultat. Antoś zaś w ostatnich latach w La Liga zanotował: 19, 16, 22, 22, 16 i 10 trafień. To dobre wyniki, które jednak bledną przy osiągnięciach Ronaldo (np. sezon 14/15 zakończył w lidze z 48 golami) czy Messiego (np. sezon 11/12 zakończył w lidze z 50 bramkami). To są kosmiczne liczby, do których nikt z obecnie grających w piłkę nożną na świecie nie jest w stanie się nawet zbliżyć. A co dopiero wejść na ten poziom. Dlatego słowa Griezmanna już na pierwszy rzut oka nie mają sensu. Krytycy mogliby rzec, że francuski napastnik ma zbyt wybujałe ego, skoro uważa się za równego dwójce najgenialniejszych piłkarzy.
Słowa Antoine’a warto też interpretować w pewnym kontekście, w którym zostały wypowiedziane. Francuski napastnik może czuć się rozczarowany tym, że nie znalazł się w czołowej trójce plebiscytu FIFA The Best 2018. Niezadowoleni z tego powodu mieli być też działacze Atletico Madryt. Gdy 3 września tego roku ogłoszono trójkę nominowanych (Luka Modrić, Mohamed Salah i Cristiano Ronaldo), na koncie madryckiego klubu na Twitterze pojawił się bardzo sugestywny wpis:
no words necessary. pic.twitter.com/f7eKCCoAA5
— Atlético de Madrid (@atletienglish) September 3, 2018
Jak to zwykle przy takich plebiscytach bywa, nie do końca wiadomo, czy należy wyróżniać zawodników za osiągnięcia indywidualne, czy za trofea zdobyte wraz z drużyną.
Gdyby potraktować serio cytowane wyżej słowa Griezmanna, to trzeba by też zauważyć, że nie tyle Francuz nie ma racji, co po prostu nie da się tego zmierzyć. Nie sposób porównywać go do Messiego czy Ronaldo z prostego powodu – prezentuje on zupełnie inny styl gry niż ci dwaj futbolowi geniusze. Argentyńczyk i Portugalczyk zwykle są zwolnieni z działań w defensywie. Co innego Antoś – on w Atletico musi nie tylko strzelać gole, ale i harować w grze obronnej. Tego wymaga od niego Diego Simeone. Naturalne jest więc to, że nie oddaje on aż tylu strzałów na bramkę co Leo i Cris i nie ma tylu szans na zdobycie gola. Inna sprawa, że nie jest też aż tak skuteczny jak ci dwaj. Można założyć, że gdyby Simeone miał w składzie Messiego, to mimo wszystko nie kazałby mu angażować się w obronę, a od Griezmanna tego wymaga. Raczej nieprzypadkowo.
Wszystko to powoduje, że porównywanie Antoine’a Griezmanna do Cristiano Ronaldo i Leo Messiego nie ma większego sensu. Messi i Ronaldo są jedyni w swoim rodzaju – wyznaczyli własną epokę w historii piłki nożnej. Zamiast próbować ich ścigać w futbolowej wielkości, lepiej niech Griezmann zwyczajnie skupi się na własnym rozwoju, by w przyszłości ktoś chciał zrobić wiele, aby osiągnąć jego poziom.
AUTOR: Dominik Senkowski