
Antoine Griezmann i Mario Mandžukić bieżący rok rozpoczęli imponująco, mogąc się pochwalić wspólnym dorobkiem w postaci 14 goli i 8 asyst w 2015 roku. I chociaż Atlético gra w ostatnich tygodniach w kratkę, to duetowi Griezmann-Mandžukić nic nie można zarzucić. Ba, kibice los Rojiblancos mogą rozkoszować się co mecz atakiem, który każdemu rywalowi potrafi przysporzyć mnóstwo kłopotów. Problemem Atlético jest jednak to, że poza bramkarzem, to jedyna formacja, która w ostatnim czasie nie szwankuje.
Śmiercionośny duet?
Prawda jest taka, że klub aspirujący do miana najlepszego w Europie potrzebuje jednego napastnika, który zdobędzie co najmniej 30 bramek w sezonie, a każdy kolejny z jego kolegów z linii ataku powinien zbliżyć się do granicy 15 goli. W Atlético napastnicy równomiernie dzielą się odpowiedzialnością w umieszczaniu piłki w siatce rywali. Już teraz uzbierali ich 37, a do końca sezonu zostały przecież trzy miesiące. W miniony weekend dali prawdziwy popis. W trzydzieści minut rozłożyli na łopatki obronę Almeríi: gol oraz dwie asysty Mandžukicia przy dwóch trafieniach „El Principito” Griezmanna zapewniły czerwono-białym komplet punktów jeszcze przed zejściem na przerwę. Gorzej było wprawdzie w Leverkusen, który Rojiblancos opuścili bez zaliczki bramkowej przed rewanżowym meczem u siebie, lecz w Niemczech cały zespół zagrał zdecydowanie poniżej swoich możliwości.
6 – w tylu meczach obaj napastnicy Atlético wpisywali się na listę strzelców
Na chwilę obecną duet MM9-AG7 zdobył 52% wszystkich bramek Atlético w La Liga oraz 48% goli strzelonych we wszystkich rozgrywkach. Dla porównania, zeszłoroczny duet Costa-Villa uzyskał identyczny procent bramek zdobytych w Primera Division oraz nieco niższy, bo 43-procentowy współczynnik w odniesieniu do wszystkich rozgrywek. Warto jednak mieć na uwadze, że w całym poprzednim sezonie Atleti przegrało siedmiokrotnie, natomiast we wszystkich tegorocznych rozgrywkach poniosło już dziewięć porażek. Tandem Mandžukić-Griezmann nie przestaje jednak pokazywać swojej ofensywnej siły. Problem leży w tym, że nie zawsze mają okazję się wykazać. Tego z całą pewnością może żałować Diego Simeone, gdyż jego napastnicy są doprawdy efektywni – na strzelenie bramki potrzebują średnio oddania trzech strzałów, tyle samo co Leo Messi czy Karim Benzema.
Obrona zaczyna się w ataku
Jeśli w odniesieniu do napastnika używamy stwierdzenia „potrafi zrobić różnicę”, to z reguły mamy na myśli maszynki do zdobywania goli. To typowe postrzeganie napastników. W przypadku Atlético, najwyżej wysunięci zawodnicy robią oczywiście różnicę, ale bardzo często można ją zauważyć w defensywie. W szczególności Griezmann, którego niestrudzony wysiłek publicznie docenia Simeone słowami „praca, jaką wykonuje jest wspaniała”. Argentyńczyka statystyki 47 odbiorów, 53 wybitych bądź przerwanych piłek cieszą nie mniej niż bramki. W obronie przydaje się również Mandžukić. Przede wszystkim przy stałych fragmentach. 71 razy wybijał piłkę, wygrał do tej pory 21 główek w obronie, a akcje przerywał 45-krotnie. „Mario zawsze pomaga zespołowi, bez względu na to, czy strzela gole czy nie” – twierdzi Raúl García. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że gdyby piłkarze innych formacji wspomagali tak efektywnie chorwacko-francuski duet jak oni obronę, liczniki tej dwójki pokazywałyby jeszcze większe liczby.
Strzał w dziesiątkę, ale nie od razu
O ile na starcie sezonu Atlético mogło i potrafiło sobie radzić bez „El Principito”, o tyle dziś jest to już niezbędny piłkarz w układance Cholo. Mimo, że grał we wszystkich dotychczasowych meczach La Liga, jest dopiero dziesiątym zawodnikiem z największym dorobkiem minutowym, a stanowi to pokłosie niemrawego startu francuskiego napastnika na Vicente Calderón. Simeone dość długo szukał dla niego optymalnego miejsca na boisku, co tylko utrudniało proces adaptacji w taktyce zespołu. Na jego pierwszą bramkę w lidze, kibice musieli czekać aż trzy miesiące. Po jej obejrzeniu na usta cisnęły się jednak słowa „więcej szczęścia niż umiejętności” aniżeli miałby to być zwiastun przyszłych popisów strzeleckich Antoine’a. Cztery miesiące później Francuz celuje już w pobicie swojego rekordu zdobytych bramek w La Liga w jednym sezonie (16 goli).
Mandžukić z kolei kupił sobie trochę czasu golem w debiucie przeciwko Realowi. Chociaż różnicę względem jego poprzedników było widać – brak szybkości Costy i talentu Falcao, Simeone od początku doskonale wiedział z kim ma do czynienia. Mandžukić ze swoim wojowniczym charakterem uzupełnia ten zespół. Nie tylko poświęca się dla drużyny, ale zawsze walczy – ma najwięcej żółtych kartek w lidze (9) spośród wszystkich piłkarzy Atlético.
20 – tyle bramek zdobył w tym sezonie Mario Mandžukić (12 w La Liga, 5 w Lidze Mistrzów, 2 w Pucharze Króla, 1 w Superpucharze Hiszpanii)
Etyka pracy i zdolność do poświęceń procentuje na boisku. Na portalach społecznościowych dzielił się zdjęciami z treningów. Chorwat chłonie filozofię Simeone całym sobą i jest jej uosobieniem. Choć musiał, podobnie jak Griezmann, dostać czas na dostosowanie się nowej drużyny, od samego początku jest regularny, a jego średnia bramek utrzymuje się na poziomie 0,6 gola na mecz. „Transfer do Atlético był najlepszą decyzją jaką mogłem podjąć” – mówi. To także, jak się okazuje, sytuacja win-win. Na tym transferze „wygrali” zarówno czerwono-biali jak i sam Chorwat. Mandžukić nie tylko nie odstaje od formy swojego poprzednika w Atlético, ale strzela więcej od swojego następcy w Bayernie Monachium, Roberta Lewandowskiego.
Porównanie Mario Mandžukicia, Diego Costy i Roberta Lewandowskiego*
M. Mandžukić | D. Costa | R. Lewandowski | |
Występy | 28 | 26 | 28 |
Minuty na boisku | 2232 | 2081 | 2136 |
Gole | 20 | 17 | 14 |
Asysty | 5 | 2 | 5 |
Strzały na mecz | 2,3 | 3,0 | 3,3 |
* – brane pod uwagę są wszystkie rozgrywki klubowe w sezonie 2014/15, na podstawie danych z WhoScored.com
Maszyny kontra ludzie
Dwaj najwięksi hiszpańscy potentaci swoją grę w ataku opierają na tercetach: Neymar, Luís Suárez, Messi w Barcelonie oraz Cristiano, Benzema, Bale w Realu Madryt. Atlético także testowało ten rodzaj ustawienia (Griezmann- Mandžukić -Torres), jednak historia tego trio trwała zaledwie 45 minut w spotkaniu z Celtą oraz pół godziny w pojedynku z Bayerem i wątpliwe jest, by Simeone kiedykolwiek wrócił na dłużej do tego rozwiązania. Na co dzień Los Colchoneros grają dwójką z przodu, więc żadne porównanie dorobku bramkowego w/w tridentes z duetem Los Indios nie będzie miarodajne. Co więcej, z bezpośredniej konfrontacji z Messim i Ronaldo nikt nie jest w stanie wyjść obronną ręką, o czym świadczy skromny wynik Griezmanna i Mandžukicia w klasyfikacji Pichichi. Sam Cristiano (29) ma więcej bramek niż łącznie duet Rojiblancos, natomiast Messi uzbierał ich dokładnie tyle samo – 26. Inną perspektywę uzyskamy przyjmując za punkt wyjścia rok 2015. Ostatnie dwa miesiące należały bowiem do atakujących Barcelony i Atlético: Messi (11), Griezmann (8), Mandžukić i Neymar (po 6).
Na początku listopada na potrzeby artykułu na łamach ¡Olé! nazwałem nowych napastników Los Rojiblancos „gangiem, który nie potrafi strzelać”, a tekst spuentowałem słowami „nie będą przecież pudłować wiecznie”. Lubię ten moment, gdy mogę sobie przyznać rację, dlatego nie odmówię sobie tej przyjemności teraz. Czas to najlepszy sędzia, a przysłowie „złe dobrego początki” sprawdza się w tym przypadku. Mandžukić-Griezmann to bez wątpienia atak, o którym marzą włodarze największych klubów. Przecież w tej cenie w obecnych realiach ciężko wyciągnąć choćby jednego klasowego napastnika. Atlético za równowartość jednego kupiło dwóch takich piłkarzy. Mają nosa do tych delanteros, prawda?