Za nami szalone lato z transferami na Wyspach. Powiedzieć o nim, że było emocjonujące, to tak naprawdę nic nie powiedzieć. Wprawdzie show skradli głównie zawodnicy spoza La Liga, ale i tradycyjnie już przenosin z Półwyspu Iberyjskiego nie brakowało.
Obywatele zgarnęli kokosy?
Manchester City podchodził do letnich przygotowań po sezonie, który można by oceniać dwojako. Dotarcie do półfinału Champions League po raz pierwszy w historii w jego CV wygląda co najmniej przyzwoicie. Natomiast walka do ostatniej kolejki Premier League o prawo do gry w eliminacjach Ligi Mistrzów, jak na jednego z głównych faworytów do tytułu mistrzowskiego, to już spory powód do zmartwień. Manuel Pellegrini dysponował materiałem, który wydawał się uprawniać go do wielkich rzeczy. Co z tego, skoro pewnego poziomu Chilijczyk nie potrafił przeskoczyć. Azjaci stojący za sterami City postanowili coś z tym faktem zrobić. Zaczęto od sprowadzenia Pepa Guardioli, choć należy pamiętać, że wiedzieliśmy już o tym dużo przed rozpoczęciem letniego szaleństwa.
Jeżeli ktoś w ogóle myślał nad teorią, że Hiszpan przychodzi “na gotowe” (jeden z najbardziej idiotycznych sloganów z piłkarskich forów) to szybko mógł siąść do rosołu i zapomnieć o swoich rozważaniach. Wprawdzie The Citizens mają za sobą dopiero trzy ligowe mecze oraz konfrontację ze Steauą Bukareszt, ale efekty pracy byłego szkoleniowca Bayernu i Barcelony są zauważalne niemal natychmiast. Guardiola stwierdził, że angielski front weźmie szturmem. Jeden defensywny pomocnik mu w zupełności wystarczy. Tym samym, Fernandinho zabezpiecza środek pola, a na boisku znalazło się miejsce dla Nolito, De Bruyne, Silvy oraz Sterlinga.
Posłuchaj nowego podcastu #FdeJ!
Ten pierwszy przyszedł do klubu za 18 milionów euro. Cena, jak na dzisiejsze realia, bardzo przestępna. Nolito ma już na koncie trzy gole w pięciu spotkaniach i co ważniejsze dla Pepa, bardzo dobrze uzupełnia się z kolegami z ofensywy. Przed sezonem wydawało się, że niespełna 30-letni piłkarz będzie co najwyżej odciążał Raheema Sterlinga, lecz po starcie zmagań możemy przypuszczać, iż na placu gry obaj nie będą sobie przeszkadzać. Doświadczony nie tylko wiekiem Hiszpan zdołał sobie wywalczyć pierwszy plac w kadrze Hiszpanii na Euro, a dobra gra, w o klasę lepszym klubie tylko, może tylko tę pozycję ugruntować.
Gurdiola zaskoczył także zmianą w bramce. Wydawało się, że akurat pozycji Joe Harta nie mogłoby zachwiać nawet trzęsienie ziemi w promieniu 20 metrów od Etihad. Tymczasem Pep zdążył już rozsierdzić kibiców City, którzy nie do końca rozumieli postawienia na Willy’ego Caballero. „Jeśli Joe chce, może zostać, na pewno wiele się nauczy. Ale czasu jest mało” – mówił Pep o sytuacji wychowanka Shewsbury. Jak wiem Anglika już w barwach The Citizens (przynajmniej w tym sezonie) nie zobaczymy, a i Argentyńczyk także długo sobie nie pohasa. Wszystko przez Claudio Bravo. Chilijczyk ma za zadanie usprawnić wprowadzanie piłki do gry. Guardiola dba o każdy szczegół swojej koncepcji. Na pozycji bramkarza nie było głośniejszego transferu w tym roku, to pewne jak amen w pacierzu.
Dwa kapitalne wzmocnienia z La Liga, poparte młodymi Sane, Stonesem oraz od stycznia także Gabrielem Jesusem, stawiają czwartą drużynę poprzedniego sezonu w pozycji króla polowania. Manchester City zdecydowanie zmienił swój wizerunek na rynku transferowym. Ktoś wreszcie pomyślał w nieco dłuższej perspektywie niż na jeden-dwa sezony do przodu. “Ktoś”, czyli oczywiście Txiki Begiristain, dyrektor sportowy City oraz sam Guardiola. Obaj panowie mają do siebie pełne zaufanie. Taki komfort pracy może przynieść Obywatelom więcej profitów, niż niejeden gwiazdorski transfer.
Bailly, Lucas Pérez i cała reszta
Tuż za plecami Manchesteru City zdecydowanie stanął rywal zza miedzy. Manchester United postawił na Jose Mourinho i jego wizję doświadczonego zespołu, który ma wreszcie odzyskać blask oraz mentalność zwycięzców. Chodzi po prostu o to, aby rywale mieli pełne portki przed wyjazdem na Old Trafford. Za czasów gburowatego Holendra tego absolutnie nie było, chyba że u samych kibiców Czerwonych Diabłów.
W cieniu sprowadzenia do Teatru Marzeń Paula Pogby oraz Zlatana Ibrahimovicia, do klubu trafił Eric Bailly. 22-letni stoper kosztował czerwoną część Manchesteru 38 milionów euro. Sporo, ale szybko zaczął się spłacać. Iworyjczyk rozpoczął z wysokiego C od wywalczenia sobie nagrody piłkarza meczu w starciu z Leicester, które dało United Tarczę Wspólnoty. Na ten moment nie ma mowy, aby ktoś zagroził jego pozycji w pierwszej 11-stce u The Special One. Świetnie wprowadza piłkę i przede wszystkim – znakomicie się ustawia. Bailly w poprzednim sezonie rozegrał dwadzieścia pięć spotkań w La Liga, a do tego także siedem w Lidze Europy. Oprócz umiejętności boiskowych, które pokazuje nam od pierwszych minut pobytu w Manchesterze United, dla portugalskiego szkoleniowca ważna jest również jego wydolność. Kontuzje środkowych obrońców to była prawdziwa zmora kibiców Czerwonych Diabłów , ale teraz może się to zmienić. Przy urodzonym w Bingerville zawodniku, większy spokój powinien także uzyskać Chris Smalling, który będzie miał nieco mniej dziur do łatania. I pomyśleć, że jeszcze w 2011 roku, ten wciąż młody chłopak z Wybrzeża Kości Słoniowej kopał piłkę amatorsko na ulicach swojego rodzinnego miasta… Dziś jest mocnym kandydatem do najbardziej niedocenianego transferu lata na Wyspach Brytyjskich.
Z najciekawszych, choć może nie najważniejszych transferów – trzeba poświęcić dłuższą chwilę na Lucas Péreza. Człowiek, którego pokochali do granic możliwości kibice Deportivo. Człowiek, który utrzymywał ten zespół w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czyżby Wenger wreszcie znalazł antidotum na problemy w ataku, jakich chimeryczny Olivier Giroud nie potrafił rozwiązać?
Lucas Pérez: Only 3 players have created more chances from open play in La Liga since the start of last season than @LP10oficial (61)
— WhoScored.com (@WhoScored) August 25, 2016
Brzmi dobrze, a może być jeszcze lepiej. Przecież Deportivo – z całym szacunkiem do tego klubu – nie jest topową siłą w La Liga i raczej przez następne kilka lat się nią nie stanie. W drużynie Kanonierów Lucasowi powinno być łatwiej, bo w końcu rywale często skupiają swoją uwagę na odcięciu od gry Oezila, a największą gwiazdą jest Alexis. Przynajmniej w pierwszych trzech-czterech spotkaniach 28-latek może być dla niektórych obrońców postacią nieco bardziej lekceważoną, a tym samym groźniejszą. Już w poprzednim sezonie zanotował 17 goli i 10 asyst w La Liga. Znakomite zestawienie i porównanie z Giroud, a także innym transferowym celem Arsenalu – Lacazette’em można znaleźć na stronie punditarena.com.
Owszem, Lucas ma więcej rozegranych minut. Nie znaczy to jednak, że statystyka kluczowych podań nie robi wrażenia. 10 września skończy 28 lat i to jest świetny moment na zaistnienie w wielkim klubie, takim jak Arsenal. Wydaje się, iż Hiszpan z miejsca mógłby się stać podstawowym snajperem Kanonierów, choć często wychodzi z pola karnego. Jego dynamika i świetne wyszkolenie techniczne sprawiają, że Arsene Wenger spokojnie może z niego zrobić także skrzydłowego, szczególnie w przypadku kontuzji Aarona Ramseya. W poprzednich latach Pérez występował właśnie na flankach, gdzie również błyszczał. Niemal każda z jego cech piłkarskich predestynuje go do gry kombinacyjnej. Wcześniej wspomniani Oezil i Alexis, a także Ramsey czy Cazorla na pewno nie zablokują potencjału ex-Deportivisty. Transfer tak mobilnego i wszechstronnego zawodnika sprawia, że The Gunnerspowinni ostatecznie odetchnąć po ostatnim dniu okienka. Ciekawe, czy nowy snajper uraczy ich podobnymi cytatami, jak w finałowej kolejce La Liga sezonu 2014/15?
„Przestań mnie już macać po jajach, gramy teraz o życie! – huczał na lekarza, wbiegając na murawę” – fragment pochodzi Tomka Pietrzyka pt. „Lucas – styl życia Dépor”
Jeśli do tego dołożymy kolejny transfer z La Liga, czyli Mustafiego, to arsenalowy bilans wychodzi naprawdę niezły. Reprezentant Niemiec powinien zmienić w podstawowym składzie topornego Mertesackera i stworzyć skuteczny duet z Koscielnym. Oczywiście, o ile ominą go kontuzje. Trzeba też pamiętać, że Arsenal jeszcze przed Euro zakupił Granita Xhakę, którego bardzo szanujemy za przestrzelonego karnego w starciu z Polską. Swoją drogą, robi się ciekawa kolonia w tym klubie. Cazorla, Bellerín, Monreal + do tego Pérez. Wszyscy z realnymi szansami na pierwszy skład.
Udany połów
Zadowoleni powinni być także ci, którzy o najwyższe laury walczyć nie będą. West Ham sprowadził Feghouliego, choć Algierczyk na razie spędza czas głównie w gabinetach lekarskich. Z czasem jednak powinien wnieść swoje do gry Młotów. Całkiem ciekawym ruchem jest też transfer Álvaro Arbeloi, który dołączył do zespołu Młotów na zasadzie wolnego transferu. Hiszpan najlepsze lata ma już za sobą, lecz jego doświadczenie powinno zaprocentować. Wciąż jeszcze młody i aż tak nieobyty w Premier League Sam Byram będzie miał od kogo się uczyć.
Szalało latem Middlesbrough, którym grający pierwszy sezon na najwyższym szczeblu Stuani i nowy nabytek Negredo już się spłacają. West Brom sięgnął po Allana Nyoma, choć akurat ten ruch wydaje się nieco zaskakujący ze względu na specyfikę gry preferowaną przez Tony’ego Pulisa. Boczni obrońcy w ekipach tego szkoleniowca jak dotąd nigdy nie grali ofensywnie. Kameruńczyk, w przeciwieństwie do Dawsona, potrafi skutecznie podłączyć się do ataku. Nauczył się tego jeszcze w Granadzie. Kto wie, może Anglik zrobi z byłego piłkarza Watfordu skrzydłowego?
Ze względu na tematykę hiszpańską, w tekście nie padło ani jedno zdanie o Chelsea czy Liverpoolu. Conte oraz Klopp zdecydowali się poszukać wzmocnień gdzie indziej, dopiero ostatniego dnia na Stamford Bridge zawitał Marcos Alonso, wychowany w Realu Madryt. Ruchy w stolicy oraz mieście Beattlesów wcale nie są z tego powodu gorsze. Ba, w przypadku The Blues można nazwać imponującymi, nawet pomimo kompletnie niezrozumiałego zakupu Davida Luiza. Do niemieckiego szkoleniowca The Reds można się przyczepić tylko o to, że nie pozbył się pokracznego Moreno, który męczy kibiców, ale także chyba samego siebie.
Dwa dni temu karuzela się zatrzymała. Zapamiętamy ją przede wszystkim z kumulacji znakomitych szkoleniowców, którzy już podczas pierwszego okresu transferowego zaczęli wdrażać swoje wizje prowadzenia konkretnych zespołów. Będziemy emocjonować się rygorem treningowym Guardioli, który od razu zaczął otwartą walkę z fast-foodami. Pep nie bał się ukarać za powakacyjną nadwagę nawet samego Kuna Agüero! Z takimi przypadkami i niewypałami szybko rozprawią się dziennikarze. To będzie wielki test, bo mamy do czynienia z ligą, w której zwolnień często dokonują sami kibice. Za chwilę może się okazać, że na przykład Southampton zrobił wcale nie gorsze ruchy niż Manchester United. To oczywiście pewna skrajność, ale nie takie cuda i dziwy futbol widział…