Atletico Madryt nie wykorzystało potknięcia Realu.
Rywalizacja w La Liga trwa w najlepsze, a ostatnie wydarzenia na stadionie Civitas Metropolitano dostarczyły kibicom emocji aż do ostatnich minut. Pomimo wielu starań, zespół z Madrytu musiał zadowolić się jedynie remisem.
Trudne chwile Atletico
Spotkanie nie rozpoczęło się dla Atletico Madryt pomyślnie. Już w 7. minucie gry zespół znalazł się w niekorzystnej sytuacji po czerwonej kartce dla Pablo Barriosa, która postawiła Los Colchoneros przed trudnym zadaniem przejścia do ofensywy będąc w osłabieniu. Przewaga liczebna na boisku szybko przeszła na stronę Celty, lecz pierwsza połowa nie przyniosła zmiany wyniku, mimo zwiększonej aktywności gości.
Pierwszy celny strzał Atletico padł dopiero po godzinie gry, a prawdziwe emocje zaczęły się w 68. minucie, gdy w polu karnym Atletico doszło do faulu na Borji Iglesiasie. Iago Aspas pewnie wykorzystał rzut karny, dając Celtcie prowadzenie.
W obliczu porażki i grając w dziesięciu, Atletico nie miało wyboru, jak tylko rzucić wszystkie siły do ataku, aby uratować chociaż punkt. Ta szansa nadeszła w 81. minucie, kiedy to Alexander Sorloth, wprowadzony na boisko jako rezerwowy, otrzymał długie podanie od Jose Gimeneza. Norweski napastnik zręcznie przestawił obrońcę i precyzyjnym strzałem przy krótkim słupku pokonał bramkarza, wyrównując stan meczu i wywołując eksplozję radości wśród kibiców zgromadzonych na trybunach.
Wobec sobotnich remisów Atletico i Realu Madryt przed wielką szansą staje FC Barcelona. Katalończycy mogą zostać nowymi liderami w LaLiga, jeżeli w poneidziałek pokonają Rayo Vallecano.