
Wielki pechowiec czy czarny koń? Reprezentacja Chile w ostatnich latach zaskarbiła sobie sympatie tysięcy kibiców na świecie, dzięki swojej bezkompromisowej grze. Najpierw Marcelo Bielsa, a teraz Jorge Sampaoli – kontynuator jego myśli – prowadzą widowiskowo grającą kadrę. W niej, nie brakuje przedstawicieli hiszpańskiej Primera Division.
„Tylko gwiazda” czy prawdziwy lider
Bardzo dobry sezon w Barcelonie, po którym wiele mówiło się o jego odejściu z Blaugrany. Teraz to jednak nie transfer, a reprezentacja jest najważniejszą sprawą „do załatwienia”. Dla La Rojy jest niczym Ibrahimović dla Szwecji. W kadrze jego boiskowa pozycja jest inna, niż w klubie. W stolicy Katalonii jest przyklejony do prawego skrzydła, w reprezentacji ma dużo większy luz na boisku. Na grafice zazwyczaj wygląda to jakby był jednym z napastników, w rzeczywistości bierze udział w rozgrywaniu piłki i obsługuje podaniami swoich partnerów. Znamy jego zamiłowanie do dryblingów i czasami przerostu formy nad treścią, ale bez niego trudno sobie wyobrazić drużynę narodową. Sampaoli dobrze wie, że on oraz Arturo Vidal to dwie największe gwiazdy, wokół nich musi skupić się gra i tak się też dzieje.
Pozostali żołnierze
Wśród pozostałych zawodników, którzy grają na boiskach Primera Division znalazły się nazwiska: Claudio Bravo, Francisco Silvy, Fabiana Orellany i Eduardo Vargasa. Niepodważalne miejsce w bramce ma Bravo, który nowy sezon prawdopodobnie rozpocznie w FC Barcelonie. Pozycja „Gato” Silvy wydaje się być średnia. Próbowany nawet jako jeden ze stoperów, ale tego zawodnika najlepiej znamy z gry w środku pomocy. Orellana wyrasta na piłkarza, który może być ważną postacią w ofensywie, chociaż gwarancji gry nie ma. Pewniakami są Alexis i Eduardo Vargas, a za nimi możemy zobaczyć doświadczonego „Mago” Valdivie, do którego słabość mają brazylijskie media.
Wobec nie najlepszej dyspozycji Arturo Vidala, po ostatnich kłopotach zdrowotnych, powstaje problem w drugiej linii. Wydaje się, że jeśli zabraknie go w kolejnych meczach może dać pewne miejsce w składzie tercetowi: Charles Aranguiz, Marcelo Diaz i Carlos Carmona. W obronie swoje miejsce znalazł Gary Medel – były gracz Sevilli – obok niego powinniśmy zobaczyć Gonzalo Jare i Jose Rojasa. Ciekawym zabiegiem jest wystawienie dwóch ultra-ofensywnych bocznych obrońców. Coś w stylu brazylijskich „laterais”, pochodzących właśnie z ustawienia 3-5-2. Jean Beausejour i Mauricio Isla występują zazwyczaj bliżej bramki rywala, ale od jakiegoś czasu są sprawdzani niżej na boisku i przynosi to ciekawe rezultaty.
„Luz w dupie”
To hasło Jana Ziobry powinno przyświecać reprezentacji Chile. Od La Rojy nie oczekuje się właściwie niczego. W świadomości kibiców dominuje pogląd, że ekipa z Ameryki Południowej ma być miłym, ale tylko dodatkiem do europejskich potęg . Mistrzostwa Świata to nie Liga Mistrzów, gdzie trzecie miejsce w grupie nie kończy zabawy, ale nikt nie będzie robił tragedii z braku awansu do 1/8 finału, bo losowanie było na tyle pechowe, że o dobrym wyniku w teorii nie ma mowy. Z kolei ewentualny awans może oznaczać spotkanie z gospodarzem…
Głównym atutem powinni być kibice. Ogromne wsparcie odczuli już w Argentynie podczas Copa America 2011. Teraz trochę dalej, ale i tak rywale na przyjazd tylu swoich fanów liczyć nie mogą z wiadomych względów.