
Cykl „La Otra Liga” tworzymy we współpracy z portalem fcbarca.com, na którym znajdziecie jeszcze więcej informacji dotyczących katalońskiego klubu.
Málaga to jedna z największych zagadek obecnego sezonu ligowego. Po gruntownym drenażu kadry w lecie wiele wskazywało na to, że ekipa z Andaluzji może pożegnać się z La Liga. Jak jednak pokazały ostatnie tygodnie, wcale nie musi tak być.Exodus
Choć Málaga ma bogatego właściciela to w klubie się nie przelewa. Pan Al Thani już jakiś czas temu zakręcił kurek, którym płynęła gotówka, jednak to co wydarzyło się tego lata było wręcz niewiarygodne. Z ekipy, która miała młody, perspektywiczny skład, oparty w dużej mierze na Hiszpanach, pozostały zgliszcza, a cały potencjał jaki kipiał wręcz w ofensywie – wyparował.
Bardzo dobre występy w sezonie 2014/15 i 9. miejsce na koniec ligowych rozgrywek to w dużej mierze zasługa Juanmiego, który z precyzyjnie wykańczał akcje kolegów (wylądował w Southampton). Piłki ze skrzydeł często dogrywali mu Samu Castillejo i Samu García (trafili do Villarrealu), za plecami napastnika operował często Portillo (teraz Betis). Równowagę między defensywą, a ofensywą zapewniał Sergi Darder (odszedł do Olympique Lyon). Tak naprawdę jedyny nieco więcej wart zawodnik jaki pozostał w tej ekipie to Ignacio Camacho. Wydawałoby się, że to akt wielkiego przywiązania do klubu i chęć pomocy drużynie. Determinacji na boisku Nacho co prawda odmawiać nie można, ale kto wie co byłoby gdyby nie jego kontuzja w trakcie letniego okna transferowego? Zanim pomocnik doznał urazu zainteresowanie jego usługami wyrażało kilka mocniejszych zespołów. Komiczna sytuacja.
Dzisiaj trudno wskazać chociaż jednego zawodnika z tej piątki, któremu dobrze by się wiodło. Darder ani trochę nie przypomina we Francji tego walczaka z La Liga, García pudłuje na potęgę, Castillejo stara się ile może, ale nie przekłada się to na liczby, o których w przypadku Juanmiego lepiej nie mówić. 22-letni Hiszpan, który przecież jeszcze 10 miesięcy temu debiutował w kadrze, w tym sezonie ani razu nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarza rywali… Może Málaga zrobiła jednak dobry interes?
12 – Juanmi ha sido el máximo goleador del @MalagaCF en Liga en las dos últimas temporadas en total (12 tantos). @SouthamptonFC
— OptaJose (@OptaJose) czerwiec 17, 2015
Architekt
Ojcem odrodzenia Boquerones w tym sezonie jest niewątpliwie Javier Gracia, trener zespołu z Andaluzji, który prowadzi tę drużynę już drugi sezon. Mimo braku doświadczenia udowadnia, że ma odpowiednie podejście do drużyny. Przemiana jaka dokonała się w tych rozgrywkach jest doprawdy niebywała.
Bo jeśli mielibyśmy wskazywać w tamtym sezonie słabe strony Málagi, to zdecydowanie jedną z nich była gra w defensywie. Cyrk to zdecydowanie za mało powiedziane na to, co wyprawiali podopieczni Gracii, a nie kończyło się to katastrofą jedynie ze względu na świetnie dysponowanego w bramce Carlosa Kameniego. Teraz do Kameruńczyka dołączyło kilku kolejnych zawodników, a w zasadzie – cały blok defensywny. Nie jest to zwarta formacja, jak ta w przypadku armii Cholo, ale jak na ligowego średniaka zdecydowanie imponująca. Zaledwie 17 goli straconych, a pod tym względem lepiej prezentują się tylko Rojiblancos, Barcelona i Villarreal.
Jak to się stało? W dużej mierze to zasługa przeżywającego drugą młodość Weligtona. To 36-letni Brazylijczyk, który dla fanów La Liga może kojarzyć się głównie z tym, że kiedyś zdarzyło mu się powalić na murawę Messiego…
Dzisiaj lepiej jednak baczniej zwrócić na niego uwagę, bo to właśnie on dyryguję defensywą Boquerones. Duży wkład w solidną grę Málagi ma też Raúl Albentosa. Ten sam, po którego odejściu rozsypał się Eibar. Na bokach, równie solidnie, Ángeleri i Rosales nie pozwalają na zbyt wiele swoim przeciwnikom, a w ramach rotacji składu wiele minut spędza także Boka, który jednak wydaje się z całej tej piątki najmniej pewny. Nie można zapominać także o Miguelu Torresie. Dodając jeszcze do tego ciągle bardzo dobrze dysponowanego Kameniego mamy twardą i nieustępliwą defensywę, która potrafi stawić czoła każdej ekipie w lidze. Największa przegrana w tym sezonie to 0:3, poza tym aż 8 razy bramkarz Málaguistas zachowywał czyste konto. Z drugiej strony, styl gry Boquerones ma też swoją wadę, bo ostra postawa w defensywie skutkuje często sporą porcją kartek… Rywale nie pozostają jednak dłużni.
Málaga to zaskoczenie także z innego powodu. Choć może grono spisujących ich na straty i wskazujących jako głównych kandydatów do spadku nie było zbyty wielkie, jednak kto by się spodziewał, że drużyna dowodzona przez Gracię będzie tak wielkim problemem dla najlepszych w lidze i zespołów prezentujących wysoką formę? Dziwne zjawisko, zwłaszcza dodając do tego fakt, że z tymi gorszymi zespołami nie wiedzie im się już tak pięknie. W tym momencie należy pogratulować włodarzom klubu spokoju w podejmowaniu decyzji. Andaluzyjczycy przez pewien czas kręcili się bowiem w strefie spadkowej i jej okolicach, a mimo to trener utrzymał swoją posadę.
Niewypał?
Po odejściu Juanmiego, a także wypożyczonych Luisa Alberto i Javiego Guerry, klub był bardzo zdeterminowany aby zatrzymać w swoich szeregach ostatniego w miarę skutecznego i dającego dużo drużynie zawodnika — Nordina Amrabata. Marokańczyk był wszak w tym klubie na wypożyczeniu przez dwa sezony i na La Rosaleda spisywał się naprawdę nieźle, w rozgrywkach 14/15 notując 6 goli i 4 asysty. Kiedy udało się sfinalizować transfer w Andaluzji wierzono, ze 28-letni zawodnik poprowadzi grę ofensywną zespołu.
A tu klops. Dużo szumu o nic, tak można podsumować to, co na boisku robił w tym sezonie energiczny napastnik. Cud i szczęście dla ekipy z Andaluzji, ze odpalił Charles sprowadzony za grosze z Celty, bo gdyby dostosował się do wcześniej prezentowanego przez siebie poziomu to, naprawdę nie byłoby komu strzelać. Jeszcze większym zdziwieniem jest to, że… Amrabat odszedł kilka dni temu z Málagi do Watfordu. Anglicy zapłacili za Marokańczyka 8,4 mln €. Jakim prawem ten kupiony wcześniej za mniej niż połowę tej kwoty zawodnik trafił za taką sumę do Anglii, tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że hajs się zgadza.
Spokój
Tego właśnie pragną wszyscy związani z ekipą z Andaluzji. Spokoju, stabilizacji. Nikt przed sezonem nie myślał poważnie o europejskich pucharach. Cel jest jasny, trzeba się utrzymać, wszystko ponad to będzie wynikiem zadowalającym. Nie liczy się nic więcej, co zresztą widać choćby po wyniku w CdR, gdzie Málaga odpadła z Mirandés…
Trudno liczyć na to, że Boquerones szybko powrócą do krótkich acz intensywnych czasów świetności. W ekipie Málagi pewnie niezbyt szybko pojawi się ktoś taki jak kiedyś Isco, Joaquín czy Cazorla. Obecną sytuację trzeba przebiedować. Ba, wręcz może nawet zrazić do siebie nieco fanów La Liga. Bo chyba żaden neutralny obserwator nie stwierdzi w tym sezonie, że Málaga to zespół, który ogląda się z przyjemnością. Nie. Tak możemy powiedzieć o Villarrealu, Celcie, Deportivo czy nawet Eibarze, ale jakby zrobić taki ranking atrakcyjności gry danego zespołu, to prawdopodobne, że niebiesko-biali byliby nawet za Granadą. A to już coś znaczy.
Nie zmienia to faktu, że metody Gracii są słuszne, a zwłaszcza skuteczne i robią coś z niczego. Bo różnica jakości między poprzednim, a obecnym sezonem jest przeogromna, a może się jeszcze okazać, że w tych rozgrywkach Málaga zanotuje jeszcze lepszy wynik… Pytanie tylko, jak długo jeszcze ten zespół pociągnie na pustym baku?