Cykl La Otra Liga współtworzymy we współpracy z portalem FCBarca.com, na którym znajdziecie jeszcze więcej informacji o katalońskim klubie.
Dziewiętnaście goli w Primera Division. Nie jest to może wynik godny najlepszych snajperów w historii La Liga, ale wystarczył, by José Luis Morales został najlepszym strzelcem w historii występów Levante w najwyższej klasie rozgrywkowej.
„Jestem bardzo szczęśliwy. Jest to coś o czym nawet nie marzyłem. W dodatku uczyniłem to na oczach mojej rodziny, która była na trybunach. Czuję wielką dumę” – mówił Morales, tuż po meczu w którym strzelił gola dającego mu miejsce w historii. Jak na kapitana przystało, piłkarz wie jednak, że na boisku nie jest sam. „Bez moich kolegów z drużyny nie miałbym szans na osiągnięcie tego” – dodał w wywiadzie dla madryckiego AS-a. Osiągnięcie tego dorobku, to przede wszystkim świetna forma w obecnym sezonie. José zaliczył już dziewięć ligowych trafień, co sprawiło, że jest najskuteczniejszym zawodnikiem Levante. Wcześniej nie mógł pochwalić się tak dobrymi statystykami. W sezonie 2015/16, kiedy to Levante spadało do Segunda Division, trafił siedmiokrotnie, a rok wcześniej zaliczył trzy trafienia.
Im wyżej, tym lepiej
To, ze Morales będzie tak skuteczny w obecnym sezonie nie było aż tak oczywiste przed rozpoczęciem rozgrywek. Kiedy Levante walczyło na zapleczu Primera Division, 29-letni wówczas napastnik, trafił zaledwie czterokrotnie, w czterdziestu rozegranych spotkaniach. Nadal był ważnym piłkarzem drużyny z Walencji, ale zapewne wielu fanów mogło mieć obiekcje, czy ten nie młody już zawodnik odnajdzie się ponownie na najwyższym poziomie rozgrywek. Wszak, jeżeli strzelasz cztery gole w drugiej lidze, to na ile może być cię stać w pierwszej? Okazało się jednak, że Morales to napastnik, który zdecydowanie lepiej czuje się w Primera Division niż w Segunda, co potwierdzają statystyki. W drugiej lidze strzelił siedem goli w 78 spotkaniach, co daje średnią 0,09 gola na spotkanie, a w Primera ma już dziewiętnaście bramek, na 104 mecze. Średnia 0,18, dwukrotnie wyższa niż w niższej lidze, jasno wskazuje, gdzie Morales czuje się najlepiej.
Sporo z tych goli to zasługa nowego trenera. Od kiedy w 26 kolejce zwolniony został Juan Muñiz, a na jego miejsce przyszedł Paco López drużyna została odmieniona. Z ekipy, która była poważnie zagrożona spadkiem i miała tyle samo wygranych co zdecydowanie najsłabsza w lidze Malaga, stali się ekipą, która punktuje na poziomie Barcelony. Średnia 2,51 punktu na mecz, jaką obecnie ma nowy szkoleniowiec Levante sprawia, że drużyna ta szybko osiągnęła wymarzony cel: „Jestem szczęśliwy z powodu utrzymania, fani na to zasłużyli”, mówił „El Comendante” po meczu z Sevillą, gdzie zaliczył trafienie i asystę. Właśnie świetna postawa Moralesa była kluczem do odrodzenia się ekipy z Walencji. Kiedy w jedenastej kolejce przestał trafiać do bramki rywali, klub zdołał wygrać tylko jeden mecz na szesnaście spotkań.
José Luis Morales (@jose1987morales): "Naciskać, walczyć i pracować do momentu, kiedy nie będziemy już mogli robić tego jeszcze mocniej. Oto nasz cel w ostatnich meczach tego sezonu" ? pic.twitter.com/yTWaz47CTk
— Moje Levante (@MojeLevante) April 30, 2018
Futsalowe początki
Niewiele brakowało, a mało kto z czytelników „Ole Magazynu” kiedykolwiek usłyszałby o tym piłkarzu. Jak sam przyznawał w wywiadach, jego początki z futbolem na trawiastym boisku były trudne. „Kiedy byłem mały, grałem przede wszystkim w futsal. Kiedyś jakiś trener zaprosił mnie na testy do Madrytu, ale szybko się zraziłem. Kiedy grasz ciągle na hali, a potem wstawiają cię do drużyny złożonej z jedenastu piłkarzy, to wszystko jest inne. Nie zostałem tam i po prostu nie myślałem o tym wtedy, by grać w piłkę w Levante czy innym klubie”. Mimo wszystko futbol nie zapomniał o Moralesie, i z roku na rok miał dla niego coraz to nowe wyzwania, którym ten potrafił sprostać. Nie zawiódł też w dniu najważniejszej próby, kiedy to w wieku 26 lat zadebiutował w Segunda Division, w barwach Eibar. Został tam wypożyczony z rezerw Levante i stał się jednym z czołowych zawodników, w grudniu 2014 zdobywając nagrodę dla najlepszego piłkarza ligi. Świetna postawa w Segunda Division zaprocentowała. W następnym sezonie Morales był już podstawowym piłkarzem Levante w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wtedy też rozpoczął marsz po pobity niedawno rekord, swojego debiutanckiego gola strzelając w meczu z byłym klubem, Eibarem. Chociaż w pierwszym sezonie na najwyższym poziomie zanotował tylko trzy gole, to udowodnił swoją wartość oraz fakt, że nigdy nie jest za późno, by wskoczyć na najwyższy poziom.
Na wieki wieków w Levante
Gole sprawiły, że Morales już jest najlepszym strzelcem w historii występów Levante w La Liga i wygląda na to, że w przyszłym sezonie dalej będzie śrubował rekord. Chociaż obecny kontrakt z klubem wiąże go jeszcze tylko przez rok, to zarząd już przedstawił mu ofertę przedłużenia go na kolejne dwa lata. Jeżeli udałoby się wypełnić tę nową umowę Moralesowi, to grałbym on w klubie z Walencji aż do 33 roku życia, co uczyniłoby z niego prawdziwą legendę. Sam zresztą mówi o tym głośno: „Chcę przejść na emeryturę w Levante. To drużyna, która na mnie postawiła i jestem jej za to wdzięczny”. Doceniają go też inni piłkarze, którzy nie bez powodu nadali mu przydomek „El Comendante”. „On jest naturalnym liderem. Każdy fan może się z nim utożsamić” – stwierdził Coke, w wypowiedzi dla La Liga. Potwierdza to fakt, że coraz częściej można go zobaczyć z opaską kapitańską na ramieniu.
Tym za co szanują Moralesa kibice Levante, jest także jego przywiązanie do zespołu. Z ekipą z Walencji awansował od trzeciej ligi do pierwszej i nie przestraszył się też, kiedy trzeba było zejść z powrotem na niższy poziom. W dodatku angażuje się też w akcje charytatywne, jak ta, kiedy razem z innymi piłkarzami jak Paco Alcacer, Vincent Guaita czy Pedro Lopez, wziął udział w specjalnym meczu dla ośmioletniego, chorego Bryana. Był też zaangażowany w akcję przeciwko przemocy wobec kobiet. A, że stał się ulubieńcem trybun najlepiej świadczą przyśpiewki nawołujących do powołania go do kadry. I chociaż sam piłkarz traktuje je z przymrużeniem oka, wiedząc, że na nominację nie ma zbyt wielkich szans, to są one dowodem na to, że Morales jest dumą Levante.