Cykl La Otra Liga współtworzymy we współpracy z portalem FCBarca.com, na którym znajdziecie jeszcze więcej informacji o katalońskim klubie.
Villarreal pod wodzą Javiera Callejy prezentuje się ciekawie. Ofensywna gra została ożywiona, a miły dla oka futbol na pewno zyskuje uznanie, również wśród neutralnych fanów hiszpańskiej piłki. Przed szkoleniowcem jednak bardzo poważny test, który może zadecydować o być albo nie być.
29. kolejka rozgrywek sezonu 2000/01. Beniaminek Villarreal podejmuje wielką Barcelonę na El Madrigal. Żółta Łódź Podwodna traci tylko siedem punktów do zajmującej czwarte miejsce w ligowej tabeli ekipy z Katalonii. Zdecydowanym faworytem jest oczywiście Blaugrana. Spotkanie zaczyna się jednak dla gości fatalnie. W jedenastej minucie gola strzela Victor, a już w 18. trafienie dorzuca Javier Calleja. Wychowanek Realu Madryt, który tym samym zalicza swoje pierwsze trafienie w Primera División oraz jedyne w owym sezonie. Ostatecznie po strzelaninie i hattricku Patricka Kluiverta, spotkanie kończy się iście hokejowym wynikiem, 4:4.
Tak właśnie rozpoczęła się przygoda Javiera Callejy z Villarreal i Primera División. Był napastnikiem, choć liczba strzelonych bramek tego nie wskazuje. Ponad 300 meczów w trzech najwyższych klasach rozgrywkowych i zaledwie 16 bramek. Mimo tego dwukrotnie strzelał przeciwko Barcelonie i po razie przeciwko Realowi i Atleti. Ostatniego gola w swojej karierze strzelił jednak przeciwko… Żółtej Łodzi Podwodnej.
Dziś Javier Calleja ponownie prezentuje się w La Liga, oczywiście nie w innych barwach jak Żółtej Łodzi Podwodnej. Zastępując na stanowisku trenera Frana Escribę, od razu wiedział jak osiągać lepsze rezultaty od swojego poprzednika, przynajmniej w teorii. Po pierwsze, szkoleniowiec od dłuższego czasu pracujący dla Villarreal, podjął próbę zmiany systemu gry. Co prawda nie jest to żadna rewolucja, ale zmiana z typowego 4-4-2 na wersję z diamentem i bez bocznych pomocników wydaje się dobrym pomysłem. Na Estadio de la Ceramica brakuje klasowych skrzydłowych, za to w jakiś sposób trzeba pomieścić takich zawodników jak Rodrigo, Fornals, czy Trigueros.
Druga sprawa to zawodnicy nietykalni. Takimi są wspomniani Fornals, Trigueros oraz lewy obrońca, Jaume Costa. W miarę możliwości Javier Calleja stara się wystawiać ich w każdym możliwym meczu, bez względu na kaliber rywala, z którym mierzy się Villarreal. Wypowiadał się zresztą o tym nawet w wywiadach, jednak to kto inny ma najwięcej minut na boisku…
Nazwisko | Spotkania | Minuty | Gole/Asysty |
---|---|---|---|
Rodri | 14 | 1215 | 0/0 |
Pablo Fornals | 14 | 1165 | 0/5 |
Trigueros | 13 | 1101 | 1/3 |
Powoli trener Calleja stawia na nogi kolejnych zawodników, trzymając się jednak kurczowo żelaznej jedenastki. To jest zresztą spora różnica dzieląca go od poprzedników – choć samo nasuwa się pytanie, czy nie jest to spowodowane ogromem kontuzji jakie trapią od początku sezonu Villarreal. Drużyna budowana jest na solidnym środku pola, w którym brakuje jednak jednego elementu. O ile trzech wymienionych wyżej pomocników gra na równym poziomie, o tyle do pełnej harmonii brakuje ostatniego elementu. O taki trudno pod nieobecność Bruno Soriano, którego doskonale zastępuje Rodri Hernandez. Rosły środkowy pomocnik stabilizuje grę w środku pola, choć też trzeba powiedzieć, że jeszcze jeden ogarnięty w defensywie pomocnik nie zaszkodziłby tej ekipie.
Calleja doskonale znający młodzieżowe zasoby Żółtej Łodzi Podwodnej sięga po kolejnych młodych zawodników. Najciekawszym z nich wydaje się strzelec z ostatniego spotkania, sensacyjnie przegranego z Leganes 1:3. Daniel Raba to już 22-letni Hiszpan, który jeszcze do niedawna reprezentował barwy trzeciej ekipy Villarreal. Raba jest jednak zawodnikiem nastawionym skrajnie ofensywnie i żeby utrzymać obecny system gry, szkoleniowiec musi nauczyć go gry na nowej pozycji.
Bolączka w pomocy jest oczywiście niczym wobec problemów w defensywie i napadzie. O ile boki obrony zostały sukcesywnie wskrzeszone, a Jaume i Mario znów prezentują bardzo wysoki poziom, o tyle dość solidny środek potrafi czasami napsuć nerwów bramkarzowi. Victor Ruiz jest zawodnikiem, który oczywiście wiele zyskał w tej ekipie, jednak przydałby mu się solidniejszy partner. Natomiast jeśli chodzi o atak… tutaj funkcjonuje tylko niezastąpiony Bakambu z 9 trafieniami na koncie. Kongijczyk ma kolejny bardzo dobry sezon, jednak koledzy z ataku za nim nie nadążają. Zaledwie 4 gole dorzucił Carlos Bacca, a 3 bramkami pochwalić się może Nicola Sansone. Jeśli dodamy do tego niezbyt dobrą grę ogółem tych dwóch zawodników, można wskazać poważny problem drużyny prowadzonej przez Javiera Calleję.
Grudniowy maraton może się okazać dla Żółtej Łodzi Podwodnej tragiczny w skutkach. Do tej pory kalendarz był dla podopiecznych Callejy łaskawy, co i tak nie pomogło ustrzec się od większych wpadek. Teraz jednak trafi im się najprawdopodobniej najgorszy maraton w sezonie. Grudzień zaczęli od fatalnej porażki z Leganes i również klęski z Maccabi. To byli zdecydowanie najłatwiejsi rywale w tym miesiącu.
Teraz Villarreal czekają kolejno spotkania z Barceloną, Celtą i Valencią. Do tego tylko ten pierwszy rozegrają na własnym terenie. Zespół z regionu Walencja jest więc w bardzo trudnej sytuacji, zwłaszcza zważając na fatalny bilans z najlepszymi ekipami w lidze, w tym szerszym kontekście. Remisy z Atleti oraz nieziemsko słabymi w tym sezonie Lwami z Bilbao, przegrane z Realem Sociedad oraz Sevillą. Żółta Łódź Podwodna w tym sezonie nie była w stanie wygrywać z żadną dużą marką La Liga.
Grudzień będzie miesiącem prawdy dla Villarreal i Javiera Callejy. Młody szkoleniowiec udowodnił już, że potrafi odświeżyć zespół, tchnąć w niego nowego ducha i sprawić, że gra będzie przyjemna dla oka. Czy jest jednak w stanie wyciągnąć zespół z dołka, powalczyć z największymi, a co za tym idzie, utrzymać posadę? O tym przekonamy się już niebawem.