
Cykl „La Otra Liga” tworzymy we współpracy z portalem fcbarca.com, na którym znajdziecie jeszcze więcej informacji dotyczących katalońskiego klubu.
Po tym jak w ostatnich czterech spotkaniach ligowych Barcelona zdobyła sześć punktów na dwanaście możliwych w mediach zaczęto spekulować o zadyszce Blaugrany. Wydaje się, że znakomitą okazją do ponownego wkroczenia na ścieżkę zwycięstw w Primera División jest sobotni mecz z Granadą, drużyną spisującą się mocno przeciętnie.
Ostatnie dwa lata nie były proste dla Granady. W Andaluzji przed każdym sezonem dmuchano balonik, czasem na siłę, czasem mniej, jednak zawsze kończyło się podobnie. Granada prezentowała poziom niewiele lepszy od najgorszego, by w końcówce sezonu rzutem na taśmę ratować ligowy byt. Przed trwającymi rozgrywkami zapowiedzi płynące z obozu Nazaríes nie były jednak tak szumne, lecz wyważone i spokojnie.
Podczas przygotowań do sezonu trener José Ramón Sandoval głosił wszem i wobec, iż chce zmienić styl zespołu na bardziej ofensywny. Za kadencji jego poprzednika, Lucasa Alcáraza, Granada prezentowała futbol oparty na obronie, co wobec słabej postawy tej formacji nie przynosiło wymiernych skutków. Zatem plan Sandovala wydawał się trafny, lecz eksperci nie byli do niego do końca przekonani. Niektórzy z nich skazywali Granadę na pożarcie, często wymieniając ją w gronie głównych kandydatów do spadku. I choć zespół obecnie nie znajduje się na ligowym dnie, to ich prognozy na koniec sezonu mają dużą szansę się sprawdzić.
„Naszą drużynę czeka dużo pracy. Mamy spory potencjał, a moja myśl jest taka żeby grać ofensywnie i właśnie tak chcę ukształtować zespół. By prowadził grę” — José Ramón Sandoval
Z reguły lepsze jest pozytywne zaskoczenie, niż olbrzymie rozczarowanie, jednak obraz gry ekipy z Andaluzji i w tym sezonie wygląda średnio. Granada od początku sezonu okupuje tyły ligowej tabeli, balansując na krawędzi strefy spadkowej. Tradycyjnie dla ostatnich lat jej styl nie zachwyca – nawet pomimo jego zmiany, – a gdy przeciętny kibic natknie się na słabszy mecz tego zespołu może zostać dożywotnio do niego zrażony. To, co ratuje ekipę Sandovala, to młodzież — Isaac Success i Adalberto Peñaranda są postaciami, dzięki którym fani Granady nie zapomnieli, że co jakiś czas można czerpać radość ze zdobycia ligowych punktów.
18-letni Peñaranda to jedno z odkryć obecnego sezonu. Przed startem Primera División nikt nie podejrzewał Wenezuelczyka o to, że może on stać się jednym z kluczowych graczy pierwszej drużyny. Tymczasem ten przebojem wdarł się w do jedenastki i w siedmiu ligowych pojedynkach zagwarantował Granadzie cztery trafienia. Tyle samo goli ma Isaac Success. 20-latek, który wczoraj obchodził urodziny miał być wsparciem dla gwiazdy klubu, Youssefa El Arabiego, jednak obecnie to Nigeryjczyk wydaje się być główną postacią zespołu. W duecie z wcześniej wspomnianym Peñarandą bywają niezwykle groźnym zestawieniem ofensywnym.
Jeśli chodzi o napastników w ekipie Ramóna Sandovala sytuacja wygląda w miarę dobrze, jednak kiedy spojrzymy na formacje pomocy i obrony pozytywów jest znacznie mniej. W drugiej linii zespół posiada mnóstwo zawodników kreatywnych i ich potencjał jest znacznie większy, niż to, co oglądaliśmy do tej pory. Pomocnicy niekiedy bywają zagubieni w swoich działaniach, a ich gra wydaje się opierać na chaosie. Granada stała się drużyną, która często próbuje atakować bezpośrednio, mając na to mnóstwo sposobów, lecz sprawia to wrażenie bałaganu, futbolu na aferę. Stąd pomocnicy często nie mogą na dobre odnaleźć podczas meczu, a skórę zespołowi ratują wspomniani Peñaranda i Succes.
Szczególną bolączką drużyny jest defensywa. W sumie była nią od lat, a poszukiwania sposbu na jej wzmocnienie trwają niemal każdego letniego okienka transferowego. Zazwyczaj wszystko kończy się podobnie czyli… nic się nie zmienia. W tym sezonie lekarstwa szukano w osobach młodego Dórii czy doświadczonego Lombána, jednak oni także nie ustabilizowali gry formacji obronnej. Proste błędy, polegające na bezmyślności czy niedokładności, również są charakterystyczne dla Granady. Najnowszym wyczynem jest strata pierwszego gola w ostatnim spotkaniu Pucharu Króla przeciwko Valencii, gdy w roli głównej wystąpił Diego Mainz.
Granada faktycznie zmieniła styl na bardziej ofensywny, jednak jego wykonanie nadal jest bardzo odległe od właściwego. Jeśli na kimś wrażenie zrobił wynik ostatniego ligowego spotkania z Sevillą (2:1) to, mimo wszystko, należy zachować spokój. Z pewnością był to jeden z lepszych meczów Nazaríes w tym sezonie, jednak rywal w pierwszej połowie prezentował się równie miernie co podopieczni Sandovala w większości poprzednich pojedynków. Przed rokiem na Camp Nou Barça rozgromiła Granadę 6:0, jak będzie teraz? Potencjał w ekipie z Andaluzji istnieje. Jeśli nieoczekiwanie zacznie on funkcjonować nad wyraz dobrze, a piłkarzy z Katalonii spotka strzelecka bezsilność, to gospodarze mogą mieć podobne kłopoty jak Real Madryt, który we wrześniu ograł Granadę tylko 1:0. Faktycznie, powszechnie uważa się, że w futbolu wszystko jest możliwe, jednak scenariusz w postaci męki Barcelony jest mało prawdopodobny. Zdecydowanie bardziej możliwa jest powtórka wyniku sprzed sezonu.