Cykl La Otra Liga współtworzymy we współpracy z portalem FCBarca.com, na którym znajdziecie jeszcze więcej informacji o katalońskim klubie.
Wtorkowy mecz Atlético z Bayerem Leverkusen pozostał w cieniu rozgrywanego równolegle spotkania między Manchesterem City a AS Monaco. Większość zgodnie jednak stwierdzi, że w przeciwieństwie do wydarzeń na Etihad Stadium, mecz w Niemczech miał jednego bezdyskusyjnego bohatera – Kévina Gameiro.
Asysta przy bramce Griezmanna, wywalczony i wykorzystany rzut karny, strzał w słupek, kolejne otwierające podanie (niewykorzystane przez Griezmanna) i kilka świetnych rajdów Francuza w dużym stopniu przybliżyły Atlético do ćwierćfinału Champions League już po pierwszej potyczce z Bayerem. Słowem – wrócił stary, dobry Gameiro z czasów gry na Estadio Ramon Sánchez Pizjuán, bo w meczach wyjazdowych w poprzednim sezonie LaLiga raczej nie strzelał.
Kevin Gameiro vs Bayer Leverkusen. Probablemente su mejor partido como jugador del Atlético de Madrid hasta la fecha. pic.twitter.com/bIklSg3Ydd
— RAULGARCISMO (@RauIgarcismo) February 22, 2017
Wiele o tym występie Gameiro mówi zachowanie Griezmanna, który na zmianę swojego rodaka w 77. minucie meczu zareagował, krzycząc do Cholo Simeone: „Nie! Nie zdejmuj go, jest najlepszy!”.
Długa droga
„Gameiro rozegrał jeden z najlepszych meczów odkąd do nas przyszedł” – powiedział po meczu w Leverkusen Diego Simeone. Francuz na takie pochwały czekał bardzo długo. Pomimo niezłego początku sezonu, Kévin, wraz z upływającym czasem zamiast coraz bardziej się rozkręcać, irytował nieskutecznością. Sprowadzony za 32 miliony € z Sewilli napastnik miał odciążyć Griezmanna, tym czasem rundę jesienną zakończył z mizernym dorobkiem 6 bramek i 4 asyst w La Liga. Nie trzeba chyba mówić, że były to liczby dalekie od oczekiwanych?
Co więcej, to Francuza uznano za winnego przegranej w dwumeczu Copa del Rey z Barceloną. Gameiro nie wykorzystał na Camp Nou rzutu karnego i chociaż kilka minut później wpisał się na listę strzelców, to po tamtym meczu kibice najchętniej wywieźliby go z Madrytu na taczkach. Dziś wydaje się jednak, że to właśnie po występie w Barcelonie nastąpiło przesilenie, po którym Gameiro wrócił całkowicie odmieniony. Zaczął jeszcze ciężej pracować. Został dłużej na kilku treningach, by dodatkowo indywidualnie popracować nad wykończeniem akcji i wykonywaniem rzutów karnych.
Posłuchaj też najnowszego odcinka podcastu Fuera de juego!
French connection
Dziś duet Griezmann-Gameiro to niewątpliwy atut Los Colchoneros. Obaj potrafią się świetnie uzupełniać, szukając się nawzajem prostopadłymi podaniami. 7 goli Griezmanna padło po asyście Gameiro. Po tym jak piłka była adresowana w drugą stronę, Gameiro strzelił 6 bramek. Dziś w duecie mogą rozmontować każdą obronę. Nie inaczej było zresztą w ostatnich kilku meczach.
Jednak świetne rozumienie i wyborna współpraca obu zawodników przez długi czas była tylko mitem, często zresztą powtarzanym przez wielu komentatorów. Faktem jest, że od początku sezonu było widać pewną chemię na boisku między tą dwójką, jednak na wyrobienie pewnych schematów trzeba było poczekać. Poszczególne akcje, które potrafili obydwaj zawiązywać wynikały raczej z tego, że obaj są świetnymi piłkarzami, a nie z powodu narodowości. Wydaje się, że przez całą rundę duet Griezmann-Gameiro zbierał konieczne szlify, by osiągnąć brutalny dla rywali poziom.
Jak oceni go historia?
Brak klasowego „killera” od kilku sezonów był jak uporczywie powracająca melodyjka dla Atlético. Poza Griezmannem mało kto potrafił regularnie zapewniać bramki ekipie czerwono-białych. Wiosną ubiegłego roku drugą młodość przeżywał Fernando Torres, ale w bieżącej kampanii przed większość czasu przypominał nieudolnego napastnika ze swoich najgorszych lat. Nieregularny Gameiro i zagubiony Torres nie dawali więc wielu możliwości Diego Simeone w pierwszej połowie sezonu. Od stycznia drużyna zaczęła jednak radzić sobie o niebo lepiej. Do strzeleckiej formy wrócili wszyscy napastnicy Los Rojiblancos. Po niewytłumaczalnej zapaści do regularnego strzelania wrócił Griezmann, forma Torresa rozwija się jak w zeszłym roku – fatalną jesień rekompensuje sobie i drużynie po nowym roku, a Gameiro wreszcie zaczął grać na miarę swoich możliwości.
Wygląda więc na to, że napastnicy Atlético złapali właściwy kurs. Tylko ich skuteczność może zapewnić nadzieję na uratowanie sezonu sukcesem w Champions League, który jeszcze kilka tygodni temu w obliczu słabej postawy całej drużyny, wydawał się niemożliwy. Los Rojiblancos goli potrzebują zresztą bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. W przeciwieństwie do poprzednich sezonów częściej zawodzi linia obrony, która była podporą zawsze, gdy rozczarowywali napastnicy.
W ostatnich latach przez Vicente Calderón przewinęło się wielu napastników. W odniesieniu do ich sukcesów, roli w drużynie i pokładanych nadziei, można by ich podzielić na dwie kategorie. Jedną stanowiliby wówczas Agüero, Forlán, Falcao, Costa i Griezmann, a drugą Mandzukić, Fernando Torres, Vietto oraz Jackson Martinez. Do której grupy należy Gameiro? Tydzień temu, bez najmniejszych wątpliwości dopisałbym go do drugiej listy. A dzisiaj? Nie umieszczę go w żadnej z nich, choć powoli zaczynam dostrzegać trzecią możliwość: Kategoria Davida Villi. Hiszpanowi też zdarzało się obijać słupki i poprzeczki (Gameiro ma ich 6 w tym sezonie), ale jego roli na drodze do mistrzostwa i finału Ligi Mistrzów nie sposób nie docenić. Oby więc i Gameiro odegrał podobną rolę na drodze do sukcesu, o którym cały klub obsesyjnie myśli od blisko trzech lat.