Cykl La Otra Liga współtworzymy we współpracy z portalem FCBarca.com, na którym znajdziecie jeszcze więcej informacji o katalońskim klubie.
Kibice większości klubów LaLiga nie mają problemu z oceną kończącego się właśnie sezonu. Jedni szaleją z radości, ciesząc się wynikami zdecydowanie powyżej oczekiwań; inni ze złości walą pięścią w stół, nie mogąc pogodzić się ze spadkiem. Są jednak drużyny, których fani mają niemały mętlik w głowie, co utrudnia odpowiedź nawet na najprostsze pytania dotyczące tej kampanii.
Jedną z nich jest niewątpliwie Real Sociedad. Baskowie, podobnie jak ich najwięksi rywale zza miedzy, mają za sobą trudny rok, w trakcie którego nie brakowało turbulencji. Wykres formy to jedna wielka sinusoida, a widowiskowe wzloty kontrastowały często ze spektakularnymi upadkami. Jak zatem oceniać obecny sezon w wykonaniu Txuri-Urdin? Z pomocą przychodzi madrycka Marca, która w krótkiej sondzie zbadała nastroje panujące w San Sebastián.
Jaki to był sezon?
Zawiłości minionego roku widoczne są już przy pierwszym – wydawałoby się niezwykle prostym – pytaniu: jak oceniasz tę kampanię? Choć blisko połowa skłania się, że była ona do przyjęcia, dwie ćwiartki kibiców znajdują się na dwóch biegunach – jedni traktują ją jako rozczarowanie, drudzy jako dobry okres Realu Sociedad. Prawdą jest, że gdzie nie spojrzeć, tam człowiek zaczyna bić się z myślami. W Pucharze Króla teoretycznie ogromna wpadka, bo tak trzeba traktować odpadnięcie już w 1/16 finału z trzecioligową Lleidą, błaźniąc się w rewanżowym meczu na swoim boisku. Nie można jednak zapominać, że Katalończycy nie wykorzystaliby słabej formy Txuri-Urdin, gdyby sami nie zagrali na co najmniej bardzo dobrym poziomie. Futbol bywa okrutny i nieprzewidywalny, co czasem prowadzi do takich niespodzianek.
Drugim frontem była Liga Europy. Przy takich rywalach w fazie grupowej jak Zenit, Rosenborg i Vardar awans do fazy pucharowej był obowiązkiem, co zresztą udało się dość łatwo osiągnąć. Odpadnięcie już w pierwszej rundzie z Salzburgiem pozostawiło pewien niedosyt w Kraju Basków, ale z drugiej strony lepsza okazała się austriacka drużyna, która doszła aż do półfinału. Gdyby nie sędzia, być może wywalczyłaby przepustkę do Lyonu. No i LaLiga. W najlepszym razie uda się zakończyć sezon na dziewiątym miejscu, co w porównaniu do poprzednich lat jest raczej wynikiem do przyjęcia. Patrząc jednak na zespoły, które do samego końca walczyły o Ligę Europy, kibice Realu Sociedad mogą pluć sobie w brodę, bo z taką kadrą ich ulubieńcy powinni byli wycisnąć więcej. Tutaj jednak może być to winą przede wszystkim zarządu, który zbyt długo liczył na odwrócenie się karty pod wodzą Eusebio Sacristána.
Kogo można wyróżnić?
Przy wyborze najlepszego piłkarza nie ma żadnych niespodzianek. O zwycięstwie w tej kategorii może myśleć tylko trójka liderów, która przez cały rok ciągnęła ekipę z San Sebastián. Asier Illarramendi potwierdza, że to na Anoecie czuje się najlepiej i rozgrywa sezon życia: siedem goli i sześć asyst w połączeniu z dyrygowaniem i trzymaniem w ryzach środka pola nie mogą nie zostać dostrzeżone, także przez Julena Lopeteguiego, który sprawdzał 28-latka w kadrze. Z odpowiedzialnością na barkach problemu nie ma Willian José znakomicie wypełniającego swoją rolę snajpera numer jeden. Dwadzieścia goli na wszystkich frontach to wynik, który zapewnia mu burzę braw i uwielbienie wśród kibiców. Na podium jest miejsce także dla Mikela Oyarzabala. Utalentowany skrzydłowy zrobił w tej kampanii tyle kroków do przodu, że najpóźniej za rok Real Sociedad stanie się zapewne dla niego za ciasny i spróbuje swoich sił w większym klubie, idąc poniekąd śladami Antoine’a Griezmanna. Można jedynie gdybać, co by było, jeśli byliby wspierani przez bardziej regularnych kolegów.
Co z trenerem i zarządem?
Imanol Alguacil przejął drużynę w trudnym momencie. Wydawało się, że ma jedynie spokojnie dograć sezon do końca, ale szybko okazało się, ze w jego przypadku efekt nowej miotły także może imponować. Pięć zwycięstw i tylko dwie porażki w ośmiu meczach pozwoliły dźwignąć się w górę tabeli. Na szczególne wyróżnienie zasługują zwłaszcza wygrane z Atlético i Gironą. Choć wiadomo, że po zakończeniu rozgrywek 46-latek nie pozostanie na swoim obecnym stanowisku, kibice doceniają jego pracę i oceniają go zdecydowanie jako ponadprzeciętnego, a wręcz fenomenalnego.
Odpowiedź na ostatnie pytanie powinno dać do myślenia zarządowi. Zdecydowana większość kibiców uważa bowiem, że nie zdał on egzaminu w lecie ubiegłego roku, podejmując głównie złe decyzje. Szansa na poprawę swojego wizerunku już niedługo – po powołaniu nowego-starego dyrektora sportowego, który został Roberto Olabe, trzeba znaleźć nowego szkoleniowca. Jeśli uda się przekonać do współpracy Asiera Garitano – a wiele na to wskazuje – i stworzy mu się odpowiednie warunki do pracy, kolejna kampania może być o wiele lepsza niż obecna. O gorszej nikt nie chce nawet myśleć.