Cykl La Otra Liga współtworzymy we współpracy z portalem FCBarca.com, na którym znajdziecie jeszcze więcej informacji o katalońskim klubie.
Valencia co sezon wypuszcza w świat kilku wartościowych zawodników, aby w ten sposób łączyć koniec z końcem. Teraz, gdy długi odeszły w niepamięć… nic się nie zmieniło. Następny w kolejce na sprzedaż czeka João Cancelo.
„Nie rozmawiałem z Valencią o Cancelo, ale są tam zawodnicy, którzy zwracają na siebie moją uwagę”
Robert Fernández
Choć dyrektor sportowy Barcelony delikatnie zaprzecza, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Blaugrana jest poważnie zainteresowana Portugalczykiem. O ile Luis Enrique może być zadowolony ze swojego wynalazku, czyli Sergiego Roberto na prawej stronie obrony, to już nie powiemy tego samego o Vidalu.
Vidal 2.0 czy nowy Dani Alves?
Częścią możliwej transakcji między Valencią a Barceloną, miałby być Aleix Vidal. Piłkarz, który jeszcze przed transferem do Sevilli był zaklepany przez Rufete, a cały transfer został odwołany przez Lima. Właśnie na rzecz Cancelo. Co raczej nikogo nie powinno dziwić, całe zdarzenie ówczesnego zawodnika Almerii wprawiło w furię. Tych dwóch piłkarzy łączy jednak jeszcze jedno.
Warto wyraźnie zaznaczyć, że Katalończyk to zawodnik jakiego nie określimy z czystym sumieniem mianem obrońcy. Aleix jest piłkarzem, który przez dużą część swojej kariery występował ustawiony wyżej, na skrzydle, to tam wyrobił sobie markę, choćby w barwach Almerii. Na Camp Nou zdecydowano przeprowadzić przeszczep i ustawiono go na boku obrony. „Operację Vidal” z całą pewnością możemy uznać za fiasko.
Obserwując grę João trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś zrobił z nim dokładnie to samo, co w Barcelonie zrobiono z Aleixem Vidalem. Tylko zdecydowanie wcześniej. Wygląda to tak, jakby ktoś się pomylił, jeszcze w ekipie juniorów wystawił Cancelo na obronie i tak już zostało.
Portugalczyk ma jeden wyróżniający się, ale za to gigantyczny atut. Jest fantastycznym dryblerem, którego trudno porównywać z innymi bocznymi obrońcami. Oni zazwyczaj mają za zadanie szybki rajd przy linii bocznej, dogranie do partnera na skrzydle, bądź dośrodkowanie, czy to z głębi pola czy z ostatniego metra. Tymczasem João to zawodnik ultra ofensywny. Typowy budowniczy autostrad na flance, który jednak jest bardziej nieprzewidywalny nawet od nowoczesnego bocznego defensora. Lubi ściąć do środka, bądź wejść w pole karne, potrafi dograć prostopadłą piłkę, a do tego ma całkiem niezłe dośrodkowania. Jeden z niewielu wyłamujących się poza schemat. Absolutny rarytas.
Pierwszy Cancelo show na Mestalla, przeciwko Levante
Warto jednak podkreślić kilka innych spraw. To już jego trzecia kampania w Valencii, a mimo pewnej pozycji w zespole, nadal stanowi szykowny dodatek, ozdobę, a nie główny punkt programu. Cancelo robi dużo szumu, zachwyca swoimi wspaniałymi zagraniami, dryblingiem, odwagą, pomysłowością i sztuczkami technicznymi. Z tych jednak niewiele wynika. Podobnie zresztą jak miało to miejsce w przypadku André Gomesa, który teraz ma problemy z wkomponowaniem się w zespół, grając często na pozycji odbiegającej od nominalnego ustawienia.
O ile w przypadku pomocnika można było mieć ogromne wątpliwości, o tyle Cancelo jest zawodnikiem skrojonym na miarę. W Valencii szuka mu się tożsamości boiskowej, rzuca się go po pozycjach. Przez ostatnie miesiące João często ustawiany był w linii napadu, ale nie jest to zasadą. Być może właśnie przez to nie jest wstanie wskoczyć na jeszcze wyższy poziom, a jego dobra postawa nie jest odzwierciedlana w liczbach w futbolu najważniejszych – golach i asystach. Zaledwie dwie bramki i cztery podania zwieńczone trafieniem w 54 meczach. Na kolana nie powala, choć uczciwie trzeba przyznać, że Portugalczyk ma nosa. Zwłaszcza biorąc pod uwagę doskonale znany z polskich boisk centrostrzał, wykonany przez niego w meczu z ekipą z Petersburga. Fantastyczną serię Cancelo ma natomiast w reprezentacji. Trzy mecze, w każdym po golu. Nawet mimo klasy rywali: Andory, Wysp Owczych i Gibraltaru, taki wynik musi robić wrażenie.
Uniwersalność młodego Portugalczyka (poza prawą obroną i skrzydłem, występował również na lewej stronie defensywy), jest jego atutem, choć również wskazuję na wadę. Przez przywiązanie do zadań ofensywnych pozostawia dziury w obronie, co przy niestabilnej grze zespołu w tyłach powoduje katastrofy. To właśnie dlatego, przez kolejnych trenerów Valencii próbujących ustabilizować defensywę, jest ustawiany na pozycji skrzydłowego. Do tego należy dorzucić wcześniej wspomniane wahania formy. Jeśli jednak trzeba umieścić go na osi Vidal – Alves, zdecydowanie bliżej mu do Brazylijczyka. Sam Gary Neville twierdził, że młodzian nadawałby się idealnie do zastąpienia Daniego. Czy to dobra rekomendacja, to już osobna kwestia. Póki co dla Portugalczyka „sky is the limit”.
Cancelo w Barcelonie mógłby w pełni rozwinąć skrzydła, nawet jeśli na początku byłby tylko asem w rękawie trenera, wpuszczanym na ostatnie minuty. Jeśli w Katalonii nikomu nie będzie przeszkadzać, że po João trzeba będzie łatać dziury i ciągle asekurować zajmowaną przez niego pozycję, to może to być transfer wyśmienity. O ile oczywiście w ogóle do niego dojdzie.
Robert budowniczy
Podobnie jak Cancelo buduje autostrady, tak Robert Fernández najwyraźniej za cel ustalił sobie dołożenie cegiełki w budowaniu Nuevo Mestalla. Bardzo solidnej cegiełki. Dyrektor sportowy Barcelony w końcu urodził się niedaleko Walencji, był zawodnikiem Blanquinegros oraz trenerem Mestallety, a w przeszłości współpracował z odpowiadającym dziś za transfery Nietoperzy, Suso Pitarchem…
Futbol w Walencji zyskał swoją popularność dzięki wystawom regionalnym na początku XX w. Wtedy nie istniała jeszcze Valencia, ale coś z tego okresu pozostało. Dzisiaj klub jest niczym targ, który wystawia, promuje, a potem sprzedaje kolejne produkty. W tym wypadku piłkarzy. Mimo podobieństwa kolorystycznego i związków z portugalskim kapitałem, nikt nie zawoła tutaj: „codziennie, niskie ceny”. Ten fakt może okazać się głównym problem na drodze do transferu Cancelo.
Cancelo w ostatnim meczu, przeciwko Sportingowi Gijón
Portugalczyk został pozyskany za 15 mln € i to już w pewnym stopniu pokazuje, ile Valencia może sobie za niego zażyczyć. Jego kontrakt ma być ważny jeszcze przez pięć lat, a klauzula odstępnego… Na pewno nie zostanie wpłacona w najbliższym czasie, przez żaden z zainteresowanych klubów. Kwota ewentualnego transferu może być zbliżona do poprzednich katalońskich inwestycji — André i Paco. Zawodnikiem ma być zainteresowany również Manchester United. Sytuacja jest dynamiczna, a z mediów zapewne jeszcze przez długi czas będą dobiegać sprzeczne informacje.
Valencia ma być przeciwna sprzedaży Cancelo już w zimowym okienku transferowym. Na dodatek pod wrażeniem zawodnika jest nowy trener, Cesare Prandelli, a sam piłkarz twierdzi, że jest tu szczęśliwy. Kwota ewentualnego transferu, może jednak skusić włodarzy do zmiany zdania. Klub ma pozyskać w lecie napastnika, na co zresztą nalega włoski szkoleniowiec. Snajper ma załatać dziurę po Paco i Negerdo, a mówi się również o wzmocnieniach jeśli chodzi o środek pola. Na dodatek w najbliższych latach wreszcie ukończony ma być nowy stadion. W jego budowie nie pomaga fakt kary od Komisji Europejskiej oraz od hiszpańskiej skarbówki, ze względu na kolejne zaniechania za panowania Manolo Llorente. Długi zniknęły, ale Blanquinegros nie toną obecnie w bogactwie. Czy za to wszystko Valencia po raz kolejny przypłaci utalentowanym zawodnikiem? Jorge Mendes już zaciera ręce.