
Mundial się rozpoczął. W meczu otwarcia otrzymaliśmy od Brazylijczyków i Chorwatów piękny spektakl, od zespołu arbitrażowego zaś marny sędziowski prognostyk. Na szczęście jednak to piłkarze okazali się być tymi, którzy przykuli największą uwagę widzów. Canarinhos pokonali rywali 3:1, a jednym z architektów wygranej był Neymar.
Brak taktyki najlepszą taktyką
Futbol to nie szachy. Nie każdy piłkarz jest najefektywniejszy wtedy, gdy realizuje założenia taktyczne. Jasno mówi o tym zarówno historia jak i teraźniejszość. Tych, których wynosimy na piedestały piłkarskiej wirtuozerii nie cechuje bowiem żelazna dyscyplina czy schematyczność. Przecież najbardziej uwielbiamy futbolowych magików, często tak samo efektownych co i efektywnych. Czy Maradona, Ronaldinho, albo nawet Ibrahimović zostaliby tak wspaniałymi sportowcami, gdyby ktoś od dziecka wkładał im do głów taktyczne szablony, zastępując nimi fantazję, błyskotliwość i kreatywność? Po co z artystów tworzyć rzemieślników?
Neymar też jest tego typu zawodnikiem. Najlepiej gra bowiem wtedy, kiedy na boisku może robić co, gdzie, kiedy i jak chce, z jednym tylko zastrzeżeniem – musi robić to dla dobra drużyny. Wychowanek Santosu takim wolnym elektronem jest właśnie w reprezentacji i to w niej jest najbardziej produktywny. Dowód? Choćby jego przedwczorajszy występ w meczu otwarcia.

Źródło: fourfourtwo.com
Zaufanie kluczem do sukcesu?
„Neymar to jeden z najjaśniejszych punktów reprezentacji. Podobnie jak my wszyscy, jest dobrze przygotowany. Wierzymy, że to będzie jego mundial” – mówi o swoim reprezentacyjnym koledze Thiago Silva. Faktycznie, wiara potrafi czynić cuda i to właśnie ona najbardziej sprzyja Neymarowi. W drużynie narodowej jest postacią centralną, przez którą przechodzi większość akcji – ukierunkowuje je, nadaje im tempa. Najważniejsze jednak, że wszystko to czyni nad wyraz odpowiedzialnie.
Nie może więc dziwić fakt, iż wszyscy – od niedzielnych kibiców po bezpośrednich trenerów – ufają Neymarowi. Wolność boiskowa jaką został obdarzony jest zresztą tego najlepszym miernikiem. Nawet tak pragmatyczny do bólu szkoleniowiec jak Scolari nie zakuwa piłkarza Barcelony w taktyczne dyby, dając mu praktycznie wolną rękę. Felipao stoi za nim murem, dzięki czemu Neymar może cieszyć się rzadko spotykanym w zawodzie piłkarza, a jakże ważnym, komfortem mentalnym. Brazylijczyk mając zapewniony psychiczny spokój może skupiać się na tym co robi najlepiej – na grze. Nie pozostaje mu zatem nic więcej, jak tylko spłacać otrzymany kredyt zaufania.
W Katalonii szukajmy winnych
Abstrahując od wszelkich afer i nieścisłości, dysproporcja między ceną jaką Blaugrana zapłaciła za Neymara, a sezonem jaki rozegrał jest ogromna. Jedną z głównych przyczyn słabego sezonu, obok non stop nękających go kontuzji i afer, było nieprzystosowanie taktyczne… drużyny do zawodnika? Chyba tak, bowiem nie jest to pierwszy raz, kiedy w Barcelonie problemy z odnalezieniem się mają zawodnicy naprawdę fantastyczni. Wystarczy bowiem przypomnieć sobie przypadki Henry’ego, Ibrahimovicia czy Alexisa.
Neymar znalazł się w dobrym miejscu, ale w złym czasie. Patrząc przez pryzmat jego gry w reprezentacji można śmiało postawić tezę, iż Brazylijczyk stał się ofiarą nieco skostniałej filozofii, której hołduje się w Barcelonie. To jak gra w klubie jest dokładnym zaprzeczeniem jego gry w reprezentacji. Przywiązany do jednej pozycji Martino powierzał mu różne zadania, z których wywiązywał się na ogół słabo. Barceloński styl gry sprawił, iż rzadko miał okazję penetrować wolne przestrzenie, korzystać z dryblingu, a nawet wykonywać stałe fragmenty. Nie będzie przesadą powiedzenie, iż w Dumie Katalonii wytrącono mu z rąk (a właściwie nóg) niemal wszystkie atuty.
Neymar miał dodać Blaugranie świeżości, w Barcelonie nie potrafiono jednak skorzystać z wachlarza jego umiejętności. Bano się na równi zestawić w drużynie dwie indywidualności (pierwsza to oczywiście Messi), co jak się okazało było błędem. Brazylijczyka potraktowano jak kolejny trybik w maszynie, de facto nieco zardzewiałej, niwelując znacznie potencjał jakim dysponuje. By zrobić krok do przodu Barcelona musi zatem nauczyć się ufać swoim zawodnikom, a nie tylko wierzyć w głęboko zakorzenione schematy.
Przebłysk geniuszu
Sezon 13/14 w wykonaniu wychowanka Santosu zdeterminowany został przez chwilowość. Neymar nie grał równo, miewał jednakże momenty, w których pokazywał pełnie klasy. Co ciekawe, były to głównie spotkania, w których grał na pozycji środkowego napastnika, pełniąc rolę właśnie takiego wolnego elektronu. Koncertowym był mecz, który Brazylijczyk rozegrał w 11 grudnia ubiegłego roku, kiedy to Barcelona mierzyła się z Celtikiem. Zdobywając hat-tricka i dokładając do niego asystę oraz posyłając kilka innych kluczowych podań był niekwestionowanym bohaterem spotkania. Neymar między innymi tym meczem udowodnił w jaki sposób powinno się wykorzystywać na boisku jego osobę.

Źródło: fourfourtwo.com
Kilka prostych wniosków
„Nie ma jednej prawdy o człowieku” – twierdziła Nałkowska. A skoro piłkarze to też ludzie, również i do nich możemy odnieść tę tezę. Neymar bezsprzecznie jest postacią o dwóch obliczach. To gorsze prezentuje na co dzień w klubie, jego lepszą wersję możemy oglądać w reprezentacji. Co jeszcze musi pokazać Brazylijczyk w reprezentacji, by barceloński sztab szkoleniowy w końcu zorientował się kogo ma w drużynie?
W tej chwili najważniejszy jest jednak mundial i to na nim trzeba się skupić. Neymar to fundamentalna postać tej drużyny, a my mamy szczęście, że możemy go w niej podziwiać, szkoda tylko, że jedynie przed telewizorami… Wychowanek Santosu ma wszystko – wsparcie kibiców, zaufanie trenera, umiejętności, psychiczny komfort – by zostać tym, który poprowadzi Canarinhos do tryumfu w trwających właśnie mistrzostwach. Szósty Puchar Świata jest bowiem dla Brazylijczyków taką samą obsesją co la Décíma dla madridistów. Zdobycie go będzie diabelnie trudnym zadaniem. Czy Neymar i spółka podołają presji i wymaganiom?