Każdy lubi być nazywany królem. Oczywiście pod warunkiem, że nie jest to król śmierdzieli lub innych, pejoratywnych określeń. Wtedy nie. Wtedy się obrażamy. Zupełnie jak Valencia i Athletic, nazywając ich królami remisów, ale ich fochy byłyby bezpodstawne.
W piłce nożnej, jak każdej innej dyscyplinie sportu, zwycięstwo to cel numer jeden. Wygrać spotkanie, wygrać turniej, wygrać ligę – wszystko, byle nie przegrać. Piłka nożna, choć to sport jak każdy inny, od innych dyscyplin, jak np. siatkówki, różni się tym, że niekoniecznie w każdym meczu, musi zostać wyłoniony zwycięzca. Jeśli to zwykły mecz ligowy, nikt nie patrzy na wynik, którego żadna z ekip nie przechyliła na swoją stronę. Owszem, wyjątkiem są fazy pucharowe, gdzie ten zwycięzca musi być, ale i tak w pomeczowym protokole sędzia wpisuje remis.
Słowo remis, jak rzep do psiego ogona, przylgnęło do piłkarzy Valencii oraz Atheticu. Obie drużyny pod tym względem odjechały reszcie stawki w Primera Division. Nietoperze – osiem, Lwy – siedem. Kolejni w stawce są Atlético, Valladolid, Real Madryt, Sociedad oraz Betis – cztery remisy. Obie ekipy z resztą spotkały się w ostatni weekend. Wynik? A jakże – remis 0:0.
Najbardziej w tym wszystkim zaskakuje Valencia. O formie podopiecznych Marcelino rozpisywać się za bardzo nie ma, bo ten tekst nie jest o tym. Wystarczy powiedzieć, że zespół ten zawodzi na całej linii kibiców, jak i postronnych obserwatorów, którzy przed startem sezonu widzieli drużynę z Mestalla w innym miejscu.
Athletic z kolei, patrząc przez pryzmat poprzedniego sezonu, jak i potencjału kadrowego w porównaniu do Valencii zaskakuje mniej. Chyba jedynym pocieszeniem dla kibiców Los Leones, może być fakt, że wśród tych remisów są Barcelona i Real Madryt.
No, ale. Nie wspomnieliśmy o najważniejszej rzeczy, od której powinno się zacząć – ile już tych remisów obie ekipy mają. Ano tyle – Valencia osiem, a Bilbao siedem. Oba zespoły dokonały już coś, co w piłce hiszpańskiej zdarza się tak często, jak praktycznie nigdy.

“Wyjątkowi”
Mamy już za sobą dziesięć kolejek. 1/4 zmagań za nami. Siedem remisów Athleticu to dużo. Ostatni raz taka sytuacja, aby na tym etapie rozgrywek drużyna zgromadziła tyle remisów, miał miejsce 33 lata temu, kiedy to Betis Sevilla tak często remisował.
Jednak to czego dokonała Valencia to już jest szczyt, przy którym warto na chwilę się zatrzymać. Podopieczni Marcelino zremisowali osiem spotkań. Wyrównali tym samym osiągnięcia Sportingu Gijon oraz Burgos CF, z kolejno, sezonu 82/83 oraz 78/79. W całej historii Primera Division, która trwa już 89 lat, zaledwie trzykrotnie, 80 procent wyników jednej drużyny to remisy, po dziesięciu kolejkach. Przekopując się przez historię ligi, zauważyć można, że średnia to trzy, cztery czy pięć remisów. Sześć to już w ogóle rzadkość nad rzadkościami. Valencia już teraz więcej remisów, niż w całym poprzednim sezonie i jeszcze wcześniejszym. W sumie w ostatnich dziesięciu kampaniach, Nietoperze na przestrzeni całych rozgrywek sześciokrotnie notowali osiem lub mniej remisów. W tym przedziale czasowym największą liczbą było jedenaście remisów. Już teraz można być pewnym, że Valencia przebije ten wynik i pod względem ilości remisów zanotuje jeden z najgorszych sezonów. Po pierwsze – zostało im jeszcze 28 spotkań. Na pewno załapią jeszcze sporo remisów Po drugie – ich forma nie daje powodów do myślenia, że może to się szybko skończyć.
Athletic natomiast jeśli chodzi o liczbę remisów, na tle poprzednich sezonów zrobił kolosalny krok ku gorszemu. W ostatnich dziesięciu latach Lwy z Bilbao najczęściej na tym etapie remisowały w sezonach 08/09 oraz 11/12 – trzy remisy.
W pogoni za najlepszymi
Sezon 87/88 był pierwszym, w którym walczyło 20 drużyn. Od tamtej pory rekordzistą pod względem remisów jest Deportivo La Coruna. Zespół z Galicji, zupełnie nie tak dawno, bo trzy lata temu zamknął sezon z osiemnastoma remisami. Dalej na podium jest kilka zespołów z jednym remisem mniej – Mallorca, Burgos, Rayo, Racing Santander i Espanyol.
Czy Valencia z Espanyolem dobiją do tych ekip. Do “czołówki” oba zespoły tracą dziesięciu zremisowanych spotkań. Czy tyle jeszcze dadzą radę uzbierać? Trudno przewidzieć. Jednak też nie jest tak, że to niemożliwe. Jeszcze 28 meczów do końca sezonu, zatem dużo się jeszcze może wydarzyć