Magazyn Olé znów na Estadio La Rosaleda. Dla niektórych tutejszych kibiców rywalizacja z Realem Madryt to największe tegoroczne piłkarskie wydarzenie w mieście. Atmosfera była świetna, choć ci najprawdziwsi Malaguistas oczekiwali wyłącznie zwycięstwa, a nie znanych nazwisk. Droga do niespodzianki była jednak zbyt odległa.
„Estamos hasta los huevos del Barça y del Madrid” (Jesteśmy już zmęczeni Barceloną i Madrytem) — śpiewało niemal 30 tysięcy fanów na Estadio La Rosaleda. Przed meczem na murawę wyszli zasłużeni zawodnicy CD Málaga, którzy trzydzieści lat temu zdołali pokonać Real aż 6:2. Miało to dodać motywacji obecnym piłkarzom oraz upamiętnić historyczny tryumf. Tuż po tym oddaliśmy hołd minutą ciszy zmarłemu niedawno Antonio Torresowi Roblesowi, czyli byłemu zawodnikowi Málagi.
Rzecz jasna, w składzie gospodarzy nie mogliśmy spodziewać się naszego rodaka, Bartłomieja Pawłowskiego. Spotkanie oglądał z wysokości trybun, natomiast po meczu nie przyszedł nawet w okolice szatni jak miał w zwyczaju, a wyszedł innym wyjściem. Dostaliśmy jednak zielone światło na wywiad od rzecznika klubu, Paco Ceballosa. Zatem na dniach możecie się spodziewać rozmówki z Bartkiem o życiu w słonecznej Andaluzji.
Nowością w składzie Schustera był Samuel, który wcześniej zazwyczaj jedynie zmieniał Iakovenko. A jeśli chodzi o Galácticos, punktem zaczepnym była obecność Isco od pierwszych minut. W przeciwieństwie do Walencji, w Máladze nadal go kochają, jakby nadal grywał w andaluzyjskim klubie.
Dość szybko rozbito tercet BBC, czyli najważniejszych aktorów tego widowiska, ponieważ Karim Benzema opuścił murawę z urazem. Francuza zastąpił Ángel Di María. Jak sobie żartowano na trybunach, znany angielski kanał BBC zastąpiono tanią i prostą firmą produkującą długopisy, czyli BIC (Bale, Isco, Cristiano). Historia zatoczyła też koło — Iker Casillas na ławce. Wszystko zaczęło się właśnie w Máladze, kiedy to Mourinho posadził go niespodziewanie na miejscu dla rezerwowych. Teraz wrócił na stadion, gdzie zaczęło się to upodlenie.
Władze klubu przygotowały „piękną” oprawę z biało-niebieskimi kartonami, a na środkowej trybunie można było dostrzec stosunkowo niewielką sektorówkę z napisem „Coraje y Corazón” (Odwaga i Serce). Standardowe hasło, które towarzyszy wszystkim akcjom promującym klub w tym sezonie. Oprócz tego, kibicowska grupa Malaka Hinchas przygotowała baner „Malaka Hinchas, 100% Malaguistas”. Niestety, obiekt La Rosaleda nie jest stadionem Legii, Ruchu, Lecha ani Wisły Kraków, jeśli chodzi o atrakcje fundowane przez fanów.
Gospodarze podeszli do rywalizacji jak większość ekip skazanych na pożarcie z Barceloną lub Realem — wiele do wygrania, niewiele do stracenia. Swoje zrobił jednak Cristiano Ronaldo, piłkarska maszyna, niedościgniony atleta, zdobywca Złotej Piłki. Portugalczyk zapewnił trzy punkty drużynie z Madrytu i choć gra Królewskich nie była tak przekonująca jak wcześniej, to ani przez moment nie było zwątpienia, kto wraz z ostatnim gwizdkiem zgarnie pełną pulę. Przyjezdni dopięli swego przed Klasykiem z Barceloną na Santiago Bernabéu. Meczem arcyważnym, choć jeszcze nieostatecznym.
O dziwo, Bernd Schuster po meczu był dość szczęśliwy, nie z uwagi na końcowy rezultat, ale grę swoich podopiecznych. Z kolei Carlo Ancelotti zupełnie odwrotnie, szczęśliwy z wyniku, zaś niezadowolony z gry. Na konferencji prasowej niemiecki trener odniósł się chociażby do gry Portillo, który po meczu został złapany przez media w lokalnym pubie, a później w dyskotece w dość nieodpowiednim czasie. Nasz znajomy dziennikarz był bliskim świadkiem jego rozrywkowej nocy.
Konferencja prasowa
Carlo Ancelotti:
Za nami skomplikowany mecz. Mieliśmy szanse na zdobycie drugiej bramki, ale nie udało się. Trzeba przyznać, że momentami rywale dość mocno naciskali. Kiedy prowadzisz ledwie 1:0, to zawsze pozostaje nutka niepewności i presji. Mimo solidnej defensywy i właściwego nastawienia, nie zagraliśmy zbyt dobrze. Najważniejszy jest jednak końcowy wynik, z którego się cieszymy.
Nie zawsze można wygrywać 2:0, 3:0 lub jeszcze wyżej. Zawodnicy dobrze współpracowali i byli właściwie nastawieni do gry, więc jestem zadowolony. Nie sądzę, by to był najgorszy mecz w ostatnich tygodniach. Było kilka gorszych momentów, ale przecież mieliśmy też możliwość zdominowania gry. Nie myślę, żebyśmy zagraliśmy złe spotkanie, Malaga była nastawiona na sukces i trzeba im zwrócić, że wykonali kawał solidnej roboty.
Benzema nie mógł kontynuować gry, był cały posiniaczony, jego udo nie wyglądało najlepiej, woleliśmy odpuścić.
Isco jako lewy pomocnik zagrał całkiem nieźle. Gwarantował równowagę w grze. Po zejściu Karima zmieniła się jego rola na murawie, ale również łatwo sobie ją przyswoił.
Ani trochę nie martwię się o nasze podejście, jesteśmy gotowi i przygotowani na el Clásico.
Bernd Schuster:
Nareszcie zobaczyliśmy Malagę, jakiej oczekiwałem. Tak powinniśmy grać do końca sezonu. Zawodnicy włożyli w ten mecz tyle zdrowia, że zasłużyli na jakieś szczęśliwe zakończenie, być może na remis. Jednak aby wyciągnąć tutaj remis… musielibyśmy grać jeszcze lepiej, a mecz powinien być dłuższy.
Gramy przyzwoicie, ale od dłuższego czasu zawsze brakuje nam tej kropki nad i, czyli wykończenia akcji. Pokazaliśmy swoją pozytywną stronę, wyróżniliśmy nasze zalety, a to wszystko za sprawą oddania, ciężkiej pracy oraz walki.
Mamy chyba jakiś problem psychologiczny, bo coś tkwi w głowach piłkarzy. Przeciwko Valladolid było zbyt dużo napięcia, chaosu i obawy przed stratą punktów. Staram się tłumaczyć zawodnikom, że nie mamy nic do stracenia, jak tutaj z Realem. Rywalizacje z Celtą, Espanyolem czy Betisem zapewne będą zupełnie innego ciężaru.
Chciałbym, żeby sędzia zagwizdał przynajmniej jeden faul więcej. Być może ten na Iakovenko, a może ten Pepe na Dudzie. To małe szczegóły, właściwie detale, ale właśnie takie momenty bywają decydujące. Ponadto Antunes nie zasługiwał na kartkę, to był zwyczajny kontakt, bez nadmiernej agresji.
Portillo po wejściu angażował się w grę, pomagał w defensywie i codziennie ciężko trenuje jak każdy inny gracz. Pomaga zwłaszcza w utrzymaniu się przy piłce oraz grze na jeden kontakt. Jednak mamy dwudziestu trzech zawodników i każdy jest gotowy, by wystąpić w następnym meczu.
Korespondencja z Estadio La Rosaleda: Kuba Wilmanowicz | @Kuba4pl