Sprowadzenie Konoplanki do Sevilli kandyduje do miana najlepszych transferów tego mercado w La Liga. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę stosunek jakości do ceny, gdyż Los Nervionenses nie zapłacili za piłkarza Dnipro (póki co) ani jednego euro. Monchi prowadził rozmowy z ukraińskim skrzydłowym od listopada zeszłego roku, ale nawet na dzień przed przyjęciem przez Jewhena oferty Sevillistas nie można było liczyć na szczęśliwy finał, gdyż do gry o piłkarza włączyło się Atletico.
25-letni Konoplanka pochodzi z rodziny, która wielką wagę przywiązuje do uprawiania sportu. Dlatego w wieku siedmiu lat Jewhen uczestniczył zarówno w treningach piłki nożnej, jak i zajęciach karate. W nauce sztuki walki miał pewne sukcesy i był bliski zdobycia niebieskiego pasa, ale ostatecznie skoncentrował swoje wysiłki na doskonaleniu swoich umiejętności w kopaniu piłki niż przeciwników. Opłaciło mu się to. Najpierw w barwach Olimpii, klubu z rodzinnego Kirowogradu, występował na różnych turniejach młodzieżowych, przyciągając coraz większą uwagę krajowych skautów. Jak wyjawił jego ojciec Oleg, jednocześnie agent Jewhena, syn w wieku 14 lat był bliski zasilenia Dynama Kijów. Rodzice mieli jednak wątpliwości czy to odpowiedni moment na tak poważny krok i dlatego propozycja została odrzucona. Za to dwa lata później piłkarz dołączył do akademii Dnipra z wynagrodzeniem 300 dolarów miesięcznie. Klub polecił Juri Kwelicz, dotychczasowego szkoleniowca Konoplanki. Za Dnieprzanami przemawiał fakt, iż są oni znani z dobrego szkolenia młodzieży. Przynajmniej taką estymą cieszą się dzięki sukcesom z lat 1983-88, kiedy to ich złota drużyna – złożona głownie z wychowanków – sięgała dwukrotnie po mistrzostwo Związku Radzieckiego.
Jak Dnipro stało się zbyt małe…
W pierwszym zespole Dnipra Konoplanka zadebiutował już w rok po przeprowadzce, ale na to by udowodnić swoją wartość potrzebował trzech sezonów. Jego talent eksplodował począwszy od rewanżowej rundy sezonu 2009/10. Już w pierwszym spotkaniu po zimowej przerwie, przeciwko Zorii Ługańsk, wpisał się na listę strzelców. Pola nie oddał już do końca rozgrywek. W wieku 21 lat z zawodnika z łatką “obiecującego” przeobraził się we wschodzącą gwiazdę ukraińskiej piłki. W maju zadebiutował w seniorskiej kadrze narodowej, by z końcem 2010 roku otrzymać nagrodę dla najlepszego piłkarza Ukrainy. Sięgał po nią jeszcze dwukrotnie – w 2012 i 2013 (w ostatnim wyjątkowo, ex aequo z Adrjiem Jarmołenką).
W przeciągu trzech sezonów stał się niezbędnym elementem Dnipro oraz kadry Żółto-Błękitnych, zyskując zainteresowanie większych klubów. Ówczesny szkoleniowiec Dnieprzan, Juande Ramos, przyznał, że: “Jeśli Jewhen zostałby sprzedany, potrzebowalibyśmy kilku najlepszej klasy zawodników, żeby go zastąpić. Dlatego, dobra ceną za niego musiałaby wynosić 50 – 60 milionów euro”. Klub zgodziłby się raczej i na kwotę dwa razy niższą, ale sam piłkarz chciał nadal grać dla ekipy z Dnipropietrowska. W końcu bliski ściągnięcia Jewhena był Liverpool. W styczniu 2014 roku, tuż przed końcem okienka, The Reds złożyli ofertę 16 milionów funtów, ale prezes Dnipra – Igor Kołomojski odmówił podpisania decyzji o transferze. Obecne mercado to z pewnością doskonały moment dla Konoplanki na opuszczenie rodzinnego gniazda. Piłkarz jest już dojrzały zarówno pod względem sportowym jak i mentalnym, najwyższa pora zatem na kolejny krok w karierze – podbój najlepszych lig.
Transfer idealny
Konoplanka jest zawodnikiem wpisujący się całkowicie w wytyczne Mochiego. To piłkarz z profesjonalnym podejściem do wykonywanego zawodu i już z wysokim poziomem umiejętności. Inwestycja o niewielkim nakładzie, na której Sevilla może zarobki kolejne kilkadziesiąt milionów euro. Gracz uniwersalny, nawet obunożny (choć strzały lepiej oddaje prawą nogą), mogący występować na każdej pozycji ofensywnej części linii pomocy, co daje Emery’emu kolejne warianty taktyczne.
Jewhen lubi grać blisko linii bocznej, gdzie może najlepiej wykorzystać swoje przyśpieszenie. W jego arsenale możemy znaleźć także inną broń – błyskawiczne zwody i doskonała kontrolę nad piłką, w ostatnich rozgrywkach Ligi Europy był zawodnikiem z największą liczbą skutecznych dryblingów (35). Z kolei jego firmowym zagraniem jest zejście z lewej flanki (na której występuje najczęściej) w kierunku środka i uderzenie prawą nogą na bramkę przeciwnika. W taki właśnie sposób rozreklamował swoją osobę na Wyspach Brytyjskich, strzelając golazo Anglikom na Wembley w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2014.
Zdecydowanie jest zdolny do dokonywania rzeczy spektakularnych, lecz ma też swoje słabości. Największą z nich stanowi skuteczność, co Jewhen sam przyznaje: “Gając na tej pozycji, powinienem strzelać więcej goli”. Piłkarz nadal jest krytykowany, za liczbę marnowanych okazji do zdobycia bramki. W zakończonym sezonie na 48 występów odnotował zaledwie 8 trafień do siatki. Kolejne wątpliwości budzi zaangażowanie w defensywę. Znając wysokie wymagania Emery’ego wobec skrzydłowych pod tym względem, można zadać sobie pytanie czy Ukrainiec podoła oczekiwaniom szkoleniowca. Jak twierdzi wie czym jest gra dla drużyny: “Jako piłkarz oczywiście, że lubię strzelać gole, ale wyprowadzenie akcji zespołu ze połowy boiska, a następnie dogranie kluczowej piłki do kolegi w pole karne, daje mi dużo więcej satysfakcji”. Wbrew jego słowom, dość często tego kolegi nie dostrzega.
Na szczęście z sezonu na sezon Jewhen notuje systematyczny progres, co świadczy o ciężkiej pracy jaką wykonuje na treningach, więc poprawa mankamentów powinna być łatwiejsza, choć goleadorem pewnie już nie będzie. Mimo to jako skrzydłowy ma wszelkie atrybuty, by szybko dostosować się do nowej ligi i zespołu. Język także nie powinien stanowić problemu – na pierwszej konferencji prasowej Konoplanka zapowiedział, że w przeciągu miesiąca, chce się komunikować po hiszpańsku. Na pewno nie można mu odmówić zapału.
Marzenia ponad pieniądze?
Konoplanka często powtarza, że pieniądze nie są dla niego najważniejsze, zresztą o kwestie finansów zawodnika dba jego ojciec. Wybór Sevilli potwierdza słowa Jewhena. Piłkarz z pewności mógł liczyć na wyższe wynagrodzenie ze strony angielskich klubów czy też Atletico. Wybrał jednak projekt sportowy, w którym może odegrać główną rolę i wystąpić w Lidze Mistrzów. Ukrainiec nigdy nie krył również swojego podziwu dla Messiego – La Pulga jest jego idolem – oraz całej Barcelony. W 2010 gdy gwiazda Ukraińca dopiero wschodziła, ubolewał w jednym z wywiadów, że Blaugrana odpadła z Ligi Mistrzów po półfinale z Interem. Nie da się ukryć, iż Sevilla należy do najlepszych trampolin, jeśli ktoś chciałby w przyszłości trafić do ekipy z Camp Nou.
Nie można przy tym wątpić w oddanie Jewhena wobec Dnipro. Konoplanka nie chciał pozostawiać swojego byłego klubu bez chociażby częściowej rekompensaty. Stąd też Sevilla będzie musiała zapłacić Dnieprzanom 15% (zdaniem Estadio Deportivo) kwoty od przyszłej sprzedaży ich wychowanka. Ustalenie tego udziału było podstawowym warunkiem piłkarza przy rozmowach z potencjalnymi pracodawcami.
Konoplanaka nie jest łatwą osobą do zaszufladkowania. Z jednej strony sprawia wrażenie kogoś spokojnego i nieśmiałego, stawiającą rodzinę na pierwszym miejscu. Kontroluje swoje zachowanie, bo wie, iż konflikty nie przynoszą żadnych korzyści. Nie uprawia też sportów ekstremalnych z powodu zawrotów głowy. Z drugiej jednak strony jest bardzo otwarty i nie stroni od mediów – często pozuje do zdjęć ze swoją żoną Wiktorią. Okazał się też niepokornym żartownisiem, gdy podczas oficjalnej prezentacji zasymulował upadek.
To piłkarz z ambicjami, który chce w trakcie swojej kariery sięgnąć po najwyższe cele, ale nie brak mu przy tym lojalności. Jak przyznaje Bóg dał mu talent do gry w piłkę i byłoby zbrodnię gdyby on sam nie dołożył do tego “pracy i poświęcenia”. Z takim podejściem i przy pomocy Sevilli, Jewhen może otworzyć sobie drzwi do jeszcze mocniejszych klubów, tak jak udało się to chociażby Rakiticiowi. Zatem do dzieła Señor Konoplanka!