Bezapelacyjnie odkryciem zeszłego sezonu był Luciano Vietto. Zawodnik przebojem podbił boiska La Liga, ale Villarreal ma już kolejnego piłkarza o argentyńskich korzeniach, który wykazuje olbrzymie pokłady talentu. Czy Matías Nahuel Leiva zdobędzie serca fanów Primera, niczym Vietto w ubiegłych rozgrywkach?
Nowy Messi?
Pablo Piatti, Gerard Deulofeu, Diego Buonanotte, Lorenzo Insigne, Gai Assulin czy Juan Iturbe to tylko kilku zawodników obwoływanych niegdyś przez hiszpańskie czy argentyńskie media, jako “nowy Messi”. Podobieństwa narzucają się same, wzrost, narodowość, styl gry, pozycja na boisku, ukończenie La Masii… każdy z tych piłkarzy ma jakąś cechę wspólną z Leo Messim, ale czy nie zostali nazwani tak za wcześnie, zbyt pochopnie? Zapewne tak. Mamy jednak kolejnego zawodnika do kolekcji i jest nim bohater dzisiejszego artykułu.
Urodził się w Rosario i jest o prawie 10 lat młodszy od Leo. Jest też o pięć centymetrów wyższy od swojego słynnego rodaka. Do Hiszpanii trafił jako dwunastolatek, czyli podobnie do piłkarza Barcelony. Czy jednak jest sens ich porównywać? Nie. Choć podobieństw jest o wiele więcej. Nahuel również bezproblemowo odnajduje się na wielu pozycjach. Świetnie drybluje, potrafi uderzyć z dystansu. Występuje głównie na skrzydłach, lecz dobrze radzi sobie w rozegraniu piłki i nie zrobiłaby mu problemu gra na środku pola. Jego wielkim plusem jest też doskonała współpraca z bocznym obrońcą. Do tego nieźle dośrodkowuje i wykazuje się w kluczowych momentach niezwykłym spokojem.
Mimo tego, nazywanie go nowym Messim, to gruba przesada. Nawet jeśli, w co gorąco wierzę, Nahuel odniesie sukces w profesjonalnym futbolu, będzie piłkarzem zgoła odmiennym od La Pulgi.
Trudne początki
Nie zawsze jednak było tak różowo. Nahuel w bardzo młodym wieku trafił do Hiszpanii, gdzie musiał przebywać w całkowicie nowym otoczeniu, bez bliskich. Jego przypadek był bowiem niecodzienny, gdyż rodzice młodego zawodnika nie przenieśli się razem z nim na Półwysep Iberyjski. To i zapewne kilka innych aspektów spowodowało, że Matías miał problemy w nowym środowisku. Szkoła, trening, powrót do miejsca w którym mieszkał, tak wyglądało jego życie.
W Villarreal pokazali mu jednak, że bardzo w niego wierzą. Młodzian zaczął nabierać pewności siebie. Ogromną rolę odegrał w tym jego rodak występujący wówczas w barwach Los Amarillos, który pomógł mu w aklimatyzacji. Mowa o obrońcy – Gonzalo Rodriguezie. Spędzał on niezwykle dużo czasu z młodym talentem Żółtej Łodzi Podwodnej. Po odejściu Rodrigueza rolę przewodnika Nahuela przejął inny obrońca, Mateo Musacchio.
Trenerzy zawsze wypowiadali się o swoim młodziutkim podopiecznym w samych superlatywach. Skrzydłowy według nich zawsze daje z siebie wszystko na treningach i sprawia wrażenie, jakby bez przerwy myślał tylko o graniu. Obsesja perfekcji niczym u Cristiano Ronaldo? Nie wychodźmy jednak tak daleko.
Mistrz Europy
Początek ubiegłego roku był dla Nahuela wspaniały. Już 13 stycznia zaliczył debiut w pierwszym składzie Żółtej Łodzi Podwodnej, po czym dokładnie 44 dni później otrzymał obywatelstwo hiszpańskie. Co znamienne, Nahuel zadebiutował właśnie z numerem 44 na plecach… Federacja tego kraju od razu zaczęła się starać o to, by piłkarz Villarreal zdecydował się na reprezentowanie La Furia Roja, przynajmniej w reprezentacjach młodzieżowych. Nie musieli go długo przekonywać, choć początkowo przewidywano problemy w tym aspekcie.
Marcelino bardzo pochlebnie, ale też zachowawczo wypowiadał się wtedy o swoim podopiecznym:
Mamy oko na Nahuela. Ma dopiero 17 lat i musi dalej kontynuować rozwój. Pomożemy mu w tym i zapewnimy wszystko czego mu trzeba, we wszystko wkłada wiele entuzjazmu i zaangażowania. To gość, który zawsze słucha i jest odpowiedzialny, lecz musi nadal nad sobą pracować i ma jeszcze przed sobą długą drogę.
W sezonie 13/14 Nahuel zagrał w czterech meczach i zanotował jedną asystę, w spotkaniu z Espanyolem. Gorzej było już w kolejnych rozgrywkach. Matías nie dostał ani jednej szansy, zapewne przez dobrą formę Czeryszewa, zapewnianie minut Moi Gómezowi (innemu młodzianowi z kuźni talentów Villarreal) oraz sprowadzenie zimą Campbella. Urodzony w Rosario zawodnik świetnie spisywał się jednak w rozgrywkach Segunda B, zdobył w nich sześć bramek. Na dodatek Marcelino znalazł dla niego miejsce w składzie na Ligę Europy oraz Copa del Rey , gdzie jedno z marzeń Matíasa się spełniło – strzelił gola w seniorskim zespole. I to w obu tych rozgrywkach.
To wystarczyło, aby przekonać trenera de la Fuentesa do powołania Nahuela na Mistrzostwa Europy U-19. Początkowo nie był zawodnikiem pierwszoplanowym, ale to piłkarz, który radzi sobie nieźle w roli rezerwowego. Motywuje go to do dalszej pracy. Pomógł mu klubowy kolega, Alfonso Pedraza… dostając czerwoną kartkę w pierwszym spotkaniu turnieju. Hiszpanie nie mieli czego opłakiwać, ponieważ pochodzący z Argentyny zawodnik fenomenalnie zastąpił etatowego skrzydłowego, strzelając i asystując, a przede wszystkim przypieczętowując końcowy sukces La Rojity. Choć zagrał w pięciu meczach na tych mistrzostwach, to we wszystkie zaczynał na ławce rezerwowych. Zaliczył zaledwie 95 minut, a mimo to zdołał strzelić dwa gole i walnie przyczynił się do zdobycia tytułu.
Wiele wskazywało na to, że podobna rola czeka go w klubie – kilka występów w sezonie, głównie z ławki. Faworytem wydawał się być Alfonso Pedraza i starszy Moi Gómez… Pierwszy doznał jednak kontuzji i odbudowuje się po niej w rezerwach, drugi po konflikcie z trenerem odszedł na wypożyczenie do Getafe.
Coming out
W Primera División zadebiutował już ponad półtorej roku temu, lecz zaczyna być o nim głośno dopiero teraz, kiedy przeżywa zdecydowanie najlepszy okres w swojej karierze. Świetnie przepracowana pretemporada zaowocowała ogromnymi pokładami zaufania od Marcelino. Więcej czasu na boisku w La Liga dostali tylko Areola, Victor Ruiz, Mario Gaspar, Jaume Costa i Bailly, czyli bramkarz i zawodnicy linii obrony. Nikt z konkurentów Nauhela nie spędził na boisku tyle co on, a Villarreal jest przecież liderem. Imponujące, prawda?
W La Liga bramki nie zdobył, choć w tym sezonie kilka razy był blisko. Choćby w ostatnim spotkaniu przeciwko Atlético, kiedy to wręcz ośmieszył swoim dryblingiem Godina… po czym dał się dogonić przez innego piłkarza Rojiblancos. I to jedna cecha, którą można wskazać jako wadę u tego zawodnika. Nahuel jest dynamiczny, ale brakuje mu jednak szybkości. Nad tym w najbliższych miesiącach i latach będzie musiał popracować, jeśli chce coś osiągnąć w wielkim futbolu. Jak pokazuje przykład drugiego najszybszego zawodnika La Liga w tamtym sezonie – Sofiane Feghouliego – w tym zakresie można poczynić ogromny postęp. Kiedy Algierczyk przychodził do Valencii naśmiewano się z niego, że jest wolny i okrąglutki. Dzisiaj mało kto nadąża za skrzydłowym Los Ches. Nahuel świetnie ustawia się na boisku, co częściowo niweluje jego motoryczne braki.
“Kto by się zachwycał ofensywnym piłkarzem niemającym na koncie ani jednego gola czy asysty” – może powiedzieć przeciętny kibic piłkarski. Zapewne będzie to osoba nie, która nie oglądała w tym sezonie Nahuela w akcji. Gracja z jaką porusza się po boisku, z jaką dogrywa piłki do swoich kolegów z drużyny, łatwość w mijaniu nawet największych rywali. To wszystko znamiona wielkiego potencjału jaki Nahuel dysponuje. Śmiem twierdzić, że mimo braku tych właśnie kluczowych statystyk, póki co młodzian z Rosario wykorzystuje swoją szansę o wiele lepiej niż Moi Gómez, czy nawet Manu Trigueros, który od wielu lat nazywany jest największym talentem szkółki Villarreal, a taki najmłodszy znowu nie jest.
Zatem, jak mówił Marcelino, miejcie oko na Nahuela. To może być największe odkrycie tego sezonu, w zasadzie by nim zostać potrzebuje już tylko jednego. Goli i asyst. Kiedy to już nastąpi, będzie o nim naprawdę głośno.