Mamy zaszczyt zaprezentować Wam kolejny Przewodnik Kibica La Liga, tym razem na sezon 2015/16. To 120-stronicowe kompendium wiedzy dla miłośników hiszpańskiego futbolu powinno zaspokoić ciekawość nawet najbardziej wymagających kibiców. Ale dziś nie będziemy Wam go zachwalać ani przekonywać, że warto go kupić, mimo iż wierzymy, że tak jest. Dzisiaj przedstawiamy kulisy jego powstania, obfitujące niekiedy w nietypowe sytuacje.
Część z Was może zastanawiać się, jak powstaje taka publikacja za kulisami. Czy siedzimy zamknięci w redakcji, rozmawiając po hiszpańsku? A może stoi za tym jakieś duże, znane wydawnictwo? Nic bardziej mylnego. Za tegoroczny Przewodnik odpowiada kilkanaście osób, przede wszystkich młodych, stale rozwijających swoje umiejętności, głodnych wyzwań i gotowych do poświęceń, być może przyszłych dziennikarzy, na pewno ekspertów w danej dziedzinie i pasjonatów, którym tej pozytywnej zajawki można wyłącznie pozazdrościć.
Nasze kuchnie przepełnione były wszelakimi wspomagaczami, legalnymi, rzecz jasna. Jedni jechali na kawie, spora część redakcji rozkoszowała się yerba mate, nie mogło zabraknąć przy tym wymiany smakowych doświadczeń. Zdzisław Lewicki, człowiek, którego praca była nieoceniona, skomentował na samym końcu siłę produkcyjną naszej redakcji w ten sposób: “Całą redakcję pasowałoby sklonować. Ale wtedy na świecie mogłoby zabraknąć yerba mate”.

Innego razu, mimo przeszukania całego Internetu, nie udało się znaleźć danych 17-letniego Jonathana Montiela z Rayo. Zdajemy sobie sprawę, że być może niewielu z Was go kojarzy, a i brak jego wzrostu nie byłby powodem do szaleńczej krytyki. Ale w naszej opinii to właśnie detale bazują na efekcie końcowym. Dlatego też szukaliśmy numeru telefonu do nastoletniego chłopaka z Madrytu, zaczepialiśmy go w mediach społecznościowych, próbowaliśmy złapać jakikolwiek kontakt, by poprosić go o wejście na wagę i przyłożenie miarki do ściany. Udało się. Jony pomógł nam, odpisując, że waży 65 kg oraz ma 172 cm wzrostu. To niby szczegół, ale z takich właśnie niewielkich detali składa się dobry produkt, a tylko taki chcieliśmy stworzyć.

Wiele emocji w redakcji wywoływała też okładka. Każdy chciał przeforsować swojego zawodnika, a Mateusz Styś, nasz wydawca i grafik jednocześnie, musiał się opierać różnorakim próbom manipulacji czy perswazji. Ostatecznie nie możecie oglądać np. Mikela Arruabarreny, chociaż stawką w pewnym momencie była nawet skrzynka Estrelli. Temat okładkowy, szczególnie zdjęcie Krychowiaka, wywoływał tyle emocji, że doszło nawet do stworzenia próbki z Wojciechem Kowalczykiem na głównym planie. I tu, niestety, wygrał rozsądek. Inspirujące historie można mnożyć, natomiast jesteśmy pewni faktu, że stworzyliśmy coś jeszcze lepszego niż przed rokiem. Wyciągnęliśmy wnioski ze swoich błędów, uwypukliliśmy plusy, postaraliśmy się pozbyć minusów. I choć już teraz wiemy, nad czym popracujemy za rok, to po prostu rozpiera nas duma, bo dzięki wspólnej pasji powstał Przewodnik Kibica, rocznik, który mamy nadzieję, będzie nam wszystkim towarzyszył przez najbliższe lata.
Wszystkich z Was, którzy jeszcze tego nie zrobili, serdecznie zapraszamy do składania zamówień tradycyjnie pod adresem: