
Ostatnio coraz częściej słyszy się o strajkach – rolników, górników bądź innej grupy społecznej, której interesy są zagrożone. W takiej samej sytuacji wybuchł strajk grupy, która przecież, w oczach większości społeczeństwa, warunki pracy ma luksusowe. Piłkarze, bo o nich oczywiście mowa, musieli je sobie wywalczyć. Pierwszy generalny protest „zawieszonych korków” w Hiszpanii miał miejsce 36 lat temu.
Wszystko zaczęło się od stworzenia AFE – stowarzyszenia zawodowych piłkarzy, które od samego początku cieszyło się sporą popularnością wśród członków. W rok po założeniu tej organizacji, zapisanych było ok. 1700 piłkarzy a działacze zdecydowanie działali w ich sprawie w negocjacjach z klubami i całą Hiszpańską Federacją Piłki Nożnej. Po wielu nieudanych próbach pokojowych rozwiązań i organizacji strajków, doszło do przełomu. Przełomu, który był możliwy dzięki odważnym graczom z Segunda División.
O co poszło? Piłkarze wysunęli trzy postulaty. Po pierwsze, miał zostać zniesiony limit wiekowy, aby zagrać w Tercera División, który był wtedy ustawiony na 23 lata. Po drugie, zawodnicy domagali się automatycznego ubezpieczenia zdrowotnego (Seguridad Social) w ramach wypełnianych przez nich kontraktów. I właśnie kontrakty były trzecim i kluczowym postulatem, prawdziwą kością niezgody. Kluby miały wtedy prawo do ‘zatrzymania’, porównywalne przez wielu komentatorów tego zjawiska do niewolnictwa. W praktyce bowiem znaczyło to ni mniej ni więcej, jak spełnianie woli klubu bez pytania o wolę piłkarza. Dla przykładu – Cristiano Ronaldo kończy się kontrakt i nie ma zamiaru go przedłużać. Klub wykorzystuje prawo zatrzymania, automatycznie przedłużając jego kontrakt z 10% podwyżką zarobków bez możliwości negocjacji ani pytania o zgodę piłkarza (i tak można było robić przez całą karierę zawodniczą). Praktyki klubów po cichu popierała Federacja, która fizycznie była w posiadaniu kart zawodniczych.
Wspominanym już wyżej przełomem okazał się weekend 23 kolejki (3-4 marzec 1979). W otoczeniu piłkarskim od dawna mówiło się o możliwości strajku lecz, jako że wielokrotnie już straszono i nigdy nie doszedł do skutku, niewielu się tym przejęło. Kluby wysłały piłkarzy na mecze wyjazdowe a Federacja wyznaczyła sędziów. Na sobotę zaplanowano jedynie dwa mecze Segunda División – Castilla z Sabadell oraz Tenerife z Bilbao Athletic. Od nich w zasadzie zależało to, czy strajk dojdzie do skutku. Jako iż wielu graczy z niższych lig i mniej znaczących klubów bało się wyciągania konsekwencji, kluczowym dla tego wydarzenia był fakt, że to piłkarze z topowych zespołów byli prowodyrami całego zamieszania. Powyższe dwa spotkania nie odbyły się a scenariusz wyglądał podobnie w całym kraju: po przyjeździe zawodnicy przebierali się w szatni i wychodzili na rozgrzewkę; po tej mini sesji treningowej, przebierali się w stroje meczowe, lecz nie mieli najmniejszej ochoty nawet dotknąć piłki.
Jako że było to bezprecedensowe wydarzenie, doszło do kilku niecodziennych sytuacji. Zgromadzonych na stadionie Espanyolu kibiców przepraszał przez megafon sam Prezydent klubu. Zespół Barcelony musiał pokonać ok. 5000 km (mecz wyjazdowy z Las Palmas) w geście solidarności. Piłkarzom z Langreo klub nie opłacił transportu powrotnego a w miejscowości Miranda de Ebro kibice weszli na boisko i urządzili sobie kopaninę. Na meczu Albacete-Eldense do protestu przyłączył się …sędzia, który zarządził minutę ciszy na znak zjednoczenia z piłkarzami walczącymi o swoje prawa pracownicze. Mecz Rayo z Atlético zgromadził kibiców na Manzanares całym obklejonym plakatami wspierającymi strajkowiczów. Co ciekawe, na mecz kolejki Athletic Club- Real Madrid kibice wykupili wszystkie możliwe bilety, ale żaden z nich nie pofatygował się na stadion. Wpływy z wejściówek pozostały w kasie.
W sytuacji bez wyjścia Federacja zgodziła się na ustępstwa i obiecała rozmowy. Cała liga wstrzymała się o tydzień, gdyż 23 kolejka została rozegrana już w kolejny weekend. W lipcu miały miejsce trzy spotkania pomiędzy Stowarzyszeniem reprezentującym piłkarzy a Federacją reprezentującą kluby co zaowocowało podpisaniem porozumienia 13 lipca. Zgodnie z nim nie zniesiono całkowicie prawa ‘wstrzymania’ lecz zdecydowanie je złagodzono. Piłkarze jednak wygrali o wiele więcej niż to – w końcu pokazali, że razem potrafią zadbać o swoje prawa, co miało swoje przełożenie na kolejne strajki w późniejszych latach.