Olé Directo #232: Żabi płotek
Barcelona po minięciu najpoważniejszych przeszkód widziała już metę i wznosiła ręce w geście triumfu. Lecz wtem wywinęła orła niemal na ostatnim płotku. I to tym, który nie należał do najwyższych.
Barcelona po minięciu najpoważniejszych przeszkód widziała już metę i wznosiła ręce w geście triumfu. Lecz wtem wywinęła orła niemal na ostatnim płotku. I to tym, który nie należał do najwyższych.
W La Liga do finiszu pozostała ostatnia prosta. Część drużyn już tylko na to czeka.
Barcelona przypieczętowała Mistrzostwo Hiszpanii, a ostatnie miejsce w samolocie do Segunda Divisón zajęło Depor. Galisyjczycy szarpali się i wyrywali, nim zostali wrzuceni na pokład, lecz ręce mieli już skute kajdankami, więc przebudzenie do walki przyszło za późno. Mogą jednak odejść z podniesioną głową.
Kanarki już nie zaśpiewały, nie latały wysoko. Przez cały sezon przypominały Tweety’ego. Ze zbyt małymi skrzydłami, by prawa fizyki pozwoliły im wznieść się w powietrze. Zbyt dużą głową, a za małym rozumem. Z nadmierną chęcią do bardzo niebezpiecznych zabaw z kocurami. A nie mieli przy tym tyle szczęścia, co bohater kreskówki.
Dokonało się. Málaga przechodziła męczarnie szurając po dnie La Liga niemal przez cały sezon i już przypieczętowała swój los. Od wizyty w Segundzie może uchronić ją jedynie pokaźnej wielkości asteroida, która uderzyłaby w Ziemię akurat przed końcem rozgrywek. Na to się jednak nie zanosi.
Wpadka Barcelony z Romą odbiła się szerokim echem, lecz na własnym podwórku Katalończycy nie pozwolili sobie już na kolejny błąd. Nieco niżej w tabeli walka o Ligę Europy nabrała rumieńców, a gdzieś w oddali wyraźnie zarysowuje się podział na drużyny, które faktycznie jeszcze chcą grać i te, którym jest już wszystko jedno.
Nadeszła wiosna. Athletic i Real Sociedad budzą się z zimowego snu, rozkwitają Betis i Levante, a Eibar gaśnie w oczach. Trwa taniec na ostrzu noża ostatnich z ostatnich i przepychanki o bilety do Europy. Wiosna. Nawet derby Madrytu smakowały lepiej niż w listopadzie.
La Liga w ten weekend nie rozpieściła kibiców wchodząc w świąteczny, leniwy rytm. Na szczęście nie wszystkie zespoły dały się ponieść wielkanocnej atmosferze i dolały nieco oliwy do ognia.
Podobno w czasie II wojny światowej niemiecki U-Boot przypłynął do Zatoki Nowojorskiej i przez peryskop obserwował nieświadomych zagrożenia przechodniów po Manhattanie. W hicie minionej kolejki La Liga Enes Ünal dwa razy wyrwał się spod radarów obrońcom Atlético, którzy w końcówce spotkania z Villarrealem przypominali takich spacerowiczów z Manhattanu.
Czołowa czwórka La Liga okopała się i pewnie broni swoich pozycji na szczycie tabeli. O sile tych umocnień przekonała się Sevilla, która poniosła dotkliwe straty w szturmie na szańce Valencii
Barcelona miała już mistrzostwo w kieszeni, lecz to powoli zaczęło się z niej wysuwać. Okazję zwietrzyło Atleti i przyśpieszyło kroku, żeby sięgnąć po kolejny tytuł.
Atléti nadal daje mistrzowskie koncerty z Griezmannem, który rzucił na kolana Leganés swoją piłkarską solówką. Barcelona i Real Madryt za weekendowe zwycięstwa zapłaciły kacem w środku tygodnia i bólem głowy swoich sympatyków. Co jeszcze przyniosła nam 26 seria gier La Liga?
Wydarzeniem tej kolejki był festiwal strzelecki, jaki urządziły sobie ekipy dwóch Realów: z Madrytu i Sewilli. A co jeszcze działo się w hiszpańskiej piłce przez weekend?
Deszcz, śnieg, minusowe temperatury nie sprzyjały w ten weekend uznanym markom w LaLiga.
Nie Iago Aspas, nie Ivi, ani nawet nie Martin Montoya. Kluczowym zawodnikiem hiszpańskich muraw w 21 kolejce okazał się Mario Hermoso. Zapamiętajcie to nazwisko. W końcu hattrick stopera w jego debiutanckim sezonie w La Liga to rzecz niecodzienna. Nawet jeśli dwa z trzech goli zapakował do własnej bramki.
Królewscy ponownie spuścili manto swojemu chłopcu do bicia z Deportivo, a Barca to samo zrobiła z Betisem. Zaskoczyły bandy z Las Palmas i Girony.
Upadła twierdza Anoeta, upadło Bernabéu, Michael Olunga przebojem wdarł się na salony La Liga… Co jeszcze przyniosła ze sobą 19 kolejka Primera Divisón?
Derby Sewilli stanęły na wysokości zadania i zadowoliły podniebienia najbardziej wymagających futbolowych smakoszy. Diego Costa z kibicami Atlético przywitał się golem i czerwoną kartką. Witaj w domu, Diego!
Trudno wyobrazić sobie lepsze odzwierciedlenie tego sezonu niż ostatnie El Clásico. Szpaleru niestety nie uświadczyliśmy, lecz Królewscy rozwinęli przed Barcą czerwony dywan do mistrzostwa Hiszpanii. Wszystko w tym momencie zależy już tylko i wyłączenie od postawy Blaugrany.
Sobotni wieczór wyłonić miał najdzielniejszy baskijki zespół w La Liga. W istocie tak się stało. Choć los znów był przewrotny i nie nastąpiło to w najbardziej prestiżowych derbach Kraju Basków. Show regionalnym gigantom z Bilbao i San Sebastian ukradł niepozorny Eibar posyłając na kolana wicelidera z Walencji.