¡Olé! Magazyn

Magazyn miłośników hiszpańskiego futbolu

  • Dołącz do nasDołącz do nas
  • TwitterTwitter
  • InstagramInstagram
  • RSSRSS
  • YouTubeYouTube
  • Strona główna
  • Aktualności
  • Rubryki
    • gOLEada
    • Canterano
    • Ktokolwiek widział ktokolwiek wie
    • Hiszpańska jedenastka
    • La Otra Liga
    • Powtórka z historii
    • Spanglish
    • ¡SENTIMENTO DE SEGUNDA!
    • Livin’ La Liga Loca
    • Jeden nie wszedł
    • ¡Olé! bez granic
    • ¡Olé! Tactico
    • Gol Latino
    • Wywiady
  • La Liga
    • La Liga 2016/17
    • La Liga 2015/16
      • Tabela
      • Terminarz
      • Statystyki
      • Jedenastka miesiąca La Liga 2015/16
    • La Liga 2014/15
      • Tabela
      • Terminarz
      • Statystyki
      • Skróty
      • Zapowiedzi
      • Podsumowania
      • Jedenastka miesiąca
      • Transfery
      • Pretemporada
  • Segunda División
  • Puchar Króla
  • E-wydania
    • Numer 1/2013
    • Numer 2/2013
    • Numer 3/2013
    • Numer 4/2013
    • Przewodnik La Liga 2014/15
    • Przewodnik La Liga 2015/16
    • Przewodnik La Liga 2016/17
    • Copa América Centenario USA 2016
  • Podcast
  • SKLEP KIBICA
  • Deportivo Alaves
  • Athletic
  • Atlético Madryt
  • Barcelona
  • Betis
  • Celta
  • Cádiz CF
  • Osasuna
  • Espanyol
  • Getafe
  • Granada
  • Rayo Vallecano
  • RCD Mallorca
  • Levante
  • Real Valladolid
  • Real Madryt
  • Real Sociedad
  • Sevilla
  • Valencia CF
  • Villarreal

    Felietony · MŚ Brazylia 2014

    K.O.

    • Tomasz Pietrzyk
    • 6 czerwca, 2014
    • 4 min.
    • DODAJ KOMENTARZ
    Hiszpanie po porażce

    Foto: indianaexpress.com

    Wymogiem koniecznym dla boksera, by zwać siebie mistrzem, jest pozbawienie rywala mistrzowskiego pasa – atrybutu najlepszego pięściarza. Piłka nożna nie podlega temu rygorowi, niemniej gdy staje się do pojedynku z czempionem, warto wiedzieć jaki cios zetnie go z nóg i powali go na deski.

    Na godziny przed otwarciem brazylijskiego mundialu opowieści o potędze La Roja wkładamy między bajki. Przez miesiąc rywalizacji wybrańcy Vicente Del Bosque mają do udowodnienia swoją klasę. Albo ponownie przejadą otwartym autobusem po ulicach Madrytu, albo przedwcześnie opuszczą Kraj Kawy tylnymi drzwiami. Dziś skupiamy się na pesymistycznym wariancie, na czynniki pierwsze rozkładając ściśle powiązane przyczyny porażek reprezentacji Hiszpanii w niedawnych turniejach międzynarodowej rangi. Pod lupę weźmiemy zatem zmagania przegrane: z Francją, Stanami Zjednoczonymi, Szwajcarią i Brazylią.

    Niecelne ciosy

    Od tego należy rozpocząć. Nie da się zwyciężyć, nie posyłając piłki do siatki. Oczywiście sklasyfikowanie La Roja jako ekipę bez strzeleckiego potencjału zakrawa na grzech śmiertelny, jednak w spotkaniach bez zwycięstwa zabrakło ikry w napadzie. Wystarczy, że ekipa jest w tarapatach i ciąg napastników na bramkę wygląda jak wspinaczka. Dowód?  – Notoryczne i irytujące straty – o zmarnowanych setkach nie wspominając – Fernando Torresa w pojedynku ze Szwajcarami (0:1) i Brazylijczykami (0:3). W obu konfrontacjach atakujący Chelsea wyglądał jak przedszkolak w walce z licealistami (pseudonim El Niño, przypadek?). Na domiar złego Torresowi nie układa się współpraca z Davidem Villą. Gdy wspólnie odpowiadali za ostrzeliwanie bramki Fabiena Bartheza w 1/8 finału niemieckiego mundialu, co róż wzajemnie zawadzali sobie. Zresztą El Guaje też ma sporo za uszami. Samodzielnie mógł położyć Helwetów na łopatki, ale gorąca głowa brała górę. Niechlubny bilans pozostaje żywy: tylko jedna strzelona bramka w spotkaniach branych pod uwagę. Z Francją, z rzutu karnego.

    Na szczęście Del Bosque wyciągnął wnioski. La Selección w Brazylii raczej nie wyjdzie na przeciwnika dwójką „dziewiątek”. Ba, wspomnienia z EURO 2012 nakazują ostrożność: czy aby na pewno gra napastnika zostanie wykorzystana? Cieszy zwłaszcza obecność Diego Costy, człowieka, który na ramionach dźwiga odpowiedzialność w trudnych chwilach. Tej cechy nie zauważyliśmy u Torresa i Villi w opałach.

    Nieszczelna garda

    Jeśli już nie liczymy na fajerwerki w polu karnym przeciwnika, warto zachować koncentrację we własnej szesnastce – remis potrafi usatysfakcjonować. Nieprzyswajalna bywa to nauka dla bloku obronnego Hiszpanów. Każdy ze straconych goli w omawianych porażkach wynikał z komplikacji przeróżnych fiksów czterech defensorów. A już trafienie Gelsona Fernandesa dla Szwajcarii to piłkarskie jaja. Nie lepiej rzecz się miała w konfrontacji z USA (0:2), z kolei Francja (1:3) i Brazylia są przeciwnikami o wyższych notowaniach, co w żaden sposób nie bierze w ochronę obrońców La Roja. Nawet Iker Casillas daleki był od sfery sacrum. Efekt nie do zaakceptowania: dziewięć bramek po stronie strat.

    Bezradność

    Zmieszawszy dwa poprzednie mankamenty, uzyskujemy obraz bezradnej La Selección w przekroju 90 minut. Karygodna postawa z tyłu, rozszerzona o rozregulowane celowniki na desancie, powodują, że zawodnicy środka pola dwoją się i troją, by służyć pomocą partnerom z sąsiednich formacji. W ostateczności przyspiesza to proces zmęczenia i nasilenia frustracji u pomocników, którzy z biegiem czasu stają się ospali (vide Brazylia), bądź odwrotnie – podpalają się, wciąż czekając na owoce gry (Francja, Szwajcaria). David Silva, zauważywszy brak postępu z przodku, kręcił Szwajcarami niemiłosiernie, z coraz to bardziej wkurzoną miną. Później w jego skórę wszedł Jesús Navas. Natomiast wtapiający się w defensywę Sergio Busquets tak z Helwetami, jak i z Canarinhos, połknął kija i stracił wszelką zwrotność. Jedynie Andrés Iniesta i Xabi Alonso potrafili ostudzić emocje, wychodząc z klinczu – ich paleta zagrań wyłamywała się z monotonnego schematu i rzeczywiście niesygnalizowane strzały z dystansu mogły zaskoczyć bramkarzy. Mogły, gdyby nie figiel od losu i wyrastające głowy i nogi blokujące wszelkie uderzenia. Stałe fragmenty? –Bez komentarza.

    Rzecz jasna bezsilność nie dotknęła jedynie, uważanej za najlepszą, formacji środkowej. Przestrzelony rzut karny Ramosa i czerwień Piqué w spotkaniu z Brazylią, pozostawanie w blokach przy kontrach Zidane’a, wspominana strzelecka impotencja… Cóż więcej dodać?

    Brak doświadczenia

    Problem niemal archaiczny, towarzyszący podczas Weltmeisterschaft 2006. Doprawdy z żalem patrzyło się jak wykwintny tercet Zidane, Vieira, Makélélé pozwala wyszumieć się młodziutkiemu Ceskowi, aby w ostatnich minutach zadać dwa podbródkowe. Zresztą nie tylko młody gwiazdor Arsenalu padł ofiarą wyrafinowanego futbolu mistrzów świata z 1998 roku. Nonszalancja całej jedenastki Luisa Aragonésa przelewała wodę na młyn wyczekujących na pomyłkę rywala Tricolores. Tici-taca i wysoki pressing istniały dopiero w głowie Guardioli, puste połacie murawy prowokowały podopiecznych Raymonda Domenecha – klęska była nieunikniona. Tyle, że czynem nielegalnym jest wypominanie zamiarów nieodżałowanego selekcjonera, bo dzięki autorskim zabiegom odmładzającym Mędrca z Hortalezy, dwa lata później Hiszpanie stali się bardziej oklepani z boiskowymi realiami, niż blade wówczas Koguty.

    Wiedzą to już analitycy z Holandii, Chile i Australii, odświeżyliśmy także i my. Reprezentacja Hiszpanii prowadzona przez “Sfinksa” już wpisała się w kanony legend, nie tylko piłki nożnej. I chociaż miano drużyny idealnej jest na wyciągnięcie ręki, nieprzyjemne wspomnienia ulokowane z tyłu głowy synów La Roja swoim bagażem ciążą na murawie. Wyciągnięcie wniosków i pokora wskazane – przez knock out na ringu padają i tacy, którzy przez jedenaście rund punktują przeciwnika.

    DODAJ KOMENTARZ

    Tagi: Cesc FàbregasDavid SilvaDavid VillaDiego CostaEl GuajeFernando ToGerard PiqueIker CasillasJesus NavasLa RojaLuis AragonésMundialSergio RamosVicente del BosqueXabi Alonso

    — Tomasz Pietrzyk

    Miłość do Serie A porzuciłem przez... ulewę na Sycylii i wolny internet. W La Lidze odnalazłem wierną kochankę, choć czasami robię skoki w bok do Bundesligi. Piłka w Galicji w pierwszej kolejności.

    Obserwuj @tomek2648 Czytaj inne felietony Tomasza



    Liczba dodanych tekstów: 99

    • Poprzedni wpis Heroiczna walka Almeríi
    • Kolejny wpis Galicyjsko-barceloński ośrodek konstrukcyjny

      To może Cię także zainteresować:

    • Deser, przystawka i danie główne 3. kolejki La Liga 12 września, 2014
    • Carlo i Pep gOLEada: Carlo i Pep na celowniku 14 maja, 2015
    • Arenas Club de Getxo, sezon 1927/28. Arenas Club de Getxo – pomysłodawcy La Liga 10 stycznia, 2015
    • Poprzedni wpis Heroiczna walka Almeríi
    • Kolejny wpis Galicyjsko-barceloński ośrodek konstrukcyjny
    • ¡Olé! Newsletter


      Zaznacz opcję (możesz wybrać obydwie):


      Dbamy o twoją prywatność
    • Najnowszy podcast

      • #FdeJ109: Wielki powrót Zidane’a i kontrowersje z VAR-em13 marca 2019
    • Ćwierkamy

      Tweety @OleMagazyn
    • Najnowsze teksty

      • Najnowsze
      • Najczęściej czytane
      • Komentarze
      • Tagi
      • Sewilla. Dwie opowieści, jedna pasja6 marca 2022
      • EuroBetis nie daje się klątwie matadora. Korespondencja Olé z Sewilli25 lutego 2022
      • Hiszpański sędzia pod ostrzałem. Słuszna krytyka czy wygodna narracja?15 stycznia 2022
      • Modern football po baskijsku. Przepis na sukces według Realu Sociedad21 listopada 2021
      • Czas nowych gwiazd. Czy Vinícius stanie się twarzą El Clásico?24 października 2021
      • Mistrz, który nie chce być faworytem. Co jest nie tak z Atlético?28 września 2021
      • Tygrys łagodzi obyczaje. Falcao i Rayo, czyli małżeństwo z rozsądku21 września 2021
      • Coraz mniej piłki w piłce. Dlaczego LaLiga traci na atrakcyjności?28 sierpnia 2021
      • Un Momento #104: Real pierwszym liderem, wybryk Aspasa i kontuzje napastników Levante17 sierpnia 2021
      • Atlético znów przed Realem i Barceloną? Typujemy La Liga 2021/2211 sierpnia 2021
      • Historia LaLiga #4 - Lata stabilizacji i Telmo Zarra on:Rafael Moreno Aranzadi — Pichichi, czyli archetyp napastnika
      • Baqu on:Ekwador – piłka, bieda i kłopoty
      • mkaczor on:La Otra Liga: Alavés miejscem odrodzenia
      • Luko on:Paulinho – dlaczego został brakującym puzzlem w układance Valverde
      • Krzysztof Kurnicki on:#FdeJ69 – Niespodziewane wystrzały i zmiany wśród szkoleniowców
      • Tobiasz on:Pocztówka z Barcelony Philippe Coutinho
      • Krzysztof Kurnicki on:Álvaro Domínguez: „Piłkarz wie doskonale, co robi jego doradca podatkowy”
      • Fan on:Piłka nożna, ropa i ubóstwo – Wenezuela w skrócie
      • AxelFpl on:Hola, ¿qué tal? #9: Zysk jednego, krzywdą drugiego
      • Paweł Kosiński on:.Punto de vista #02: Skoro jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze?
      • Almeria Antoine Griezmann Athletic Atlético Atlético Madryt Barcelona Betis Celta Celta Vigo Cristiano Ronaldo Deportivo Diego Costa Diego Simeone Eibar Elche Espanyol FC Barcelona Getafe Granada Isco jeden nie wszedł La Liga Las Palmas Leo Messi Levante Liga Europy Liga Mistrzów Luis Enrique Luis Suarez Messi Málaga Neymar Osasuna Premier League Rayo Rayo Vallecano Real Real Betis Real Madryt Real Sociedad Reprezentacja Hiszpanii Sergio Ramos Sevilla Valencia Villarreal

    OLEMAGAZYN.PL

    © 2013-2020 ¡Olé! Magazyn

    Kontakt

    Redakcja

    Reklama

    Newsletter

    Mapa strony

    • Home
    • Felietony
    • K.O.
    • Autorzy

      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
      avatar for
    • Strona główna
    • Redakcja
    • Reklama
    • Kontakt
    • Mapa strony
    • Polityka plików cookies (EU)
    • Polityka prywatności
    • Dołącz do nasDołącz do nas
    • TwitterTwitter
    • InstagramInstagram
    • RSSRSS
    • YouTubeYouTube

    © 2013-2022 Ole Magazyn. Wszelkie prawa zastrzeżone | Odwiedzając tę stronę zgadasz się na wykorzystywanie „ciasteczek”. Dowiedz się więcej.