Kiedy José Mourinho obejmował posadę szkoleniowca Manchesteru United, wielu postawiło krzyżyk na hiszpańskim pomocniku. Tymczasem Juan Mata ma się znakomicie i jest bardzo ważnym elementem w układance The Special One.
Tu nie chodziło tylko o samą osobę Mourinho. W Manchesterze United kluczowe role mieli odgrywać inni. Głośno było o Ibrahimoviciu, Pogbie, Mkhitaryanie, a swoimi znakomitymi występami uwagę przyciągał także Bailly. Wydawało się, że Mata, o którym Branislav Ivanović mówił kiedyś “maestro”, nie będzie już potrzebny. Życie pisze jednak zupełnie inny scenariusz.
Nieudany plan ratunkowy
David Moyes uwierzył, że Hiszpan ma szansę odmienić diametralnie grę jego zespołu. W połowie sezonu 2013/14, Manchester United już dawno znajdował się na równi pochyłej po odejściu Sir Alexa Fergusona, a jego rodak nie miał wizji jak z tego kryzysu wyjść. Ratowanie się w letnim okienku transferowym Fellainim z pewnością do takich nie należy. Pomysł z Matą wyglądał dobrze dla każdej ze stron. Kiedy Jose Mourinho dał wyraźnie do zrozumienia, że wychowanek Realu Oviedo mimo świetnych statystyk od czasu jego przyjścia (19 goli i 35 asyst) – nie znajdzie miejsca w jego koncepcji budowania składu The Blues, rozwiązanie z przejściem do klubu z Old Trafford wydawało się logiczne. Siermiężne do tej pory granie za Moyesa miało zyskać szczyptę magii, a Juan po prostu miał odżyć. Tymczasem po 3 kolejnych asystach w pierwszych trzech meczach, nastąpiło załamanie formy. Manchester United nie odzyskał blasku, posada Moyesa chwiała się coraz mocniej, aż w końcu działacze nie wytrzymali i bez większego żalu zwolnili Szkota. Pod koniec kariery byłego szkoleniowca m.in. Evertonu, Mata odpalił i zaczął dorzucać do asyst także bramki, co potwierdził także za krótkiej kadencji Ryana Giggsa. W efekcie – huśtawka nastrojów, jaką była dla Hiszpana kampania 2013/14, zakończyła się sześcioma golami i siedmioma asystami w Premier League. Dobra końcówka dawała powody do optymizmu. Wśród fanów Czerwonych Diabłów panowało przekonanie, że Louis van Gaal, który objął posadę przed sezonem 2014/15, będzie opierał grę Manchesteru United na Macie.
Tak też się stało. Już w pierwszym starciu ze Swansea, Kastylijczyk odgrywał kluczową rolę, a wokół niego ogrywali się tacy zawodnicy jak Jesse Lingard czy Tyler Blackett. Problem w tym, że koncepcja van Gaala także nie sprawdzała się na Old Trafford. Owszem, klub powrócił do Ligi Mistrzów, ale styl gry nadal nie przekonywał. Matę nadal broniły statystyki. Dziewięć goli i cztery asysty w Premier League nie wyglądają może jakoś szczególnie imponująco, ale solidny poziom cały czas był przez Hiszpana utrzymywany. Jak podkreśla Liam Corless z Mirrora, 28-latek dał się również poznać jako fantastyczna osoba poza boiskiem. Jest otwarty na rozmowy z dziennikarzami i zawsze ma czas na akcje charytatywne. Może właśnie dlatego, jak przejrzymy sobie polskie lub zagraniczne fora kibiców Manchesteru United, zauważymy regularne wsparcie dla Maty. Z pewnością nie przeszkadzają mu również takie momenty:
I chociaż końcówka pracy van Gaala w Manchesterze niechybnie zmierzała do smutnego finału, Mata do końca wspierał swojego menedżera. Taki to już typ człowieka. W epoce, w której słyszymy jak Dimitri Payet obraża się na swój klub i nie chce już grać w jego barwach – tacy piłkarze to skarb.
Bez strachu?
– Nie bałem się przyjścia Mourinho. Moje relacje z nim nigdy nie były złe. Obaj jesteśmy profesjonalistami – przekonywał piłkarz na łamach goal.com. Prawdę mówiąc, ciężko w to jednak uwierzyć. Przyjście The Special One miało rozpocząć powrót Manchesteru United na szczyt, ale też mogło oznaczać solidną rewolucję. Transfery, o których mowa była na początku artykułu, m.in. najdroższy w historii Paul Pogba wskazywały na innych bohaterów. Tymczasem bardzo szybko okazało się, że Mkhitaryan musi się sporo nauczyć na temat wymogów gry w Premier League, dodatkowo trapią go kontuzje i trzeba działać. Natomiast Juan Mata w szybkim tempie wpasował się w nowy system Mourinho.
Dzięki ustawieniu tercetu Carrick – Herrera – Pogba, gracze ustawieni na wskroś ofensywnie mają zdecydowanie większą swobodę niż można było przypuszczać. Oczywiście, że Mata nie zawsze ma pewny pierwszy plac. Na jego szczęście, Red Devils grają w tym sezonie na czterech frontach, co powoduje niezbędną rotację. Jose Mourinho jako jeden z niewielu szkoleniowców, traktuje bardzo poważnie Puchar Ligi Angielskiej. Niektórzy troszkę z tego szydzą, a dla hiszpańskiego pomocnika to kolejne okazje do pokazania się, które świetnie wykorzystuje. Bo to przecież Mata strzelił decydującego gola w derbach z Manchesterem City (fakt, że goście grali bardzo eksperymentalnym składem) i napoczął w półfinale Hull City.
Wróćmy jednak do samej ligi. Na tym etapie, 966 minut w 15 spotkaniach brzmi dobrze. Najważniejsze dla kibica z czerwonej części Manchesteru jest jednak to, że 28-latek jest bardzo konkretny. Jego gole i asysty mają zazwyczaj niebagatelne znaczenie dla końcowego rezultatu. Przykładu nie trzeba daleko szukać. Sylwester, fani ekipy z Old Trafford nerwowo obgryzają paznokcie przed wieczorną zabawą, gdyż ich zespół przegrywa 0:1 z Middlesbrough. Mata wchodzi na boisko w 64 minucie, jeszcze przy stanie 0:0. To, że jego drużyna traci gola 3 minuty później bynajmniej go nie rozprasza. Dzięki Hiszpanowi akcje zyskują tempo i polot, a on sam dogrywa w 86 minucie idealną piłkę na głowę Paula Pogby. Mecz uratowany.
W Sylwestra nie ma specjalnie czasu na huczną zabawę, bo 2 stycznia jest kolejne spotkanie. Trudny wyjazd z West Hamem. Mimo wszystko znalazł czas na tradycyjne, hiszpańskie powitanie Nowego Roku, wspólnie z krewnymi. Swoją drogą, Juan bardzo lubi pisać o swojej rodzinie – podkreśla Squawka. W poniedziałek jest w świetnej formie, wchodzi na boisko w 46 minucie za Matteo Darmiana (genialne posunięcie Mourinho ze zmianą pozycji aż trzem zawodnikom) i strzela arcyważnego gola na 1:0.
Taki właśnie jest sezon Maty – konkretny. Do tego stopnia, że Samuel Luckhurst z Manchester Evening News zaczął się zastanawiać, czy aby nie jest to najlepszy piłkarz Manchesteru w tym sezonie. Nieźle, biorąc pod uwagę towarzystwo. Samemu piłkarzowi też udziela się klimat, ale nie byłby sobą, gdyby nie powiedział również czegoś dobrego o osobie trenera.
– To jest zupełnie inne środowisko, inny klub i inny skład. Manchester United zawsze pokazywał ofensywny styl, oparty na tworzeniu wielu sytuacji. Teraz nam się to udaje i trener jest z nas zadowolony. Wszyscy widzą, że piłkarze są bardziej pewni siebie. Mourinho się nie zmienił, współpracuje niemal z tym samym sztabem, zmieniło się jedynie otoczenie – czytamy w The Irish Independent.

Jose Mourinho i Juan Mata podczas meczu 1/2 Pucharu Ligi Angielskiej z Hull City | fot. ibitimes.co.uk
Z Matą na szczyt?
Pewność siebie, o której wspomina Hiszpan jest spowodowana dziewięcioma zwycięstwami z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Po niezbyt fortunnym początku, Manchester United Jose Mourinho wskoczył na właściwe tory. Z pewnością natężenie meczów spowoduje, że Mata jeszcze niejednokrotnie wybiegnie w podstawowym składzie, a nawet jeśli przyjdzie mu zasiąść w gronie rezerwowych, to nie będzie z tego powodu robił dramatu. Liga w tym sezonie będzie piekielnie ciężka do wygrania, wszystko przez kapitalną postawę… byłego klubu Maty. Nie mniej jednak, we wcale niedalekiej przyszłości, wspólnie z 28-latkiem ten klub ma szanse wrócić do europejskiej czołówki. Być może będzie mu zawsze brakowało warunków fizycznych, lecz powinien to nadrobić swoją nieprawdopodobną zwinnością. A takie obrazki jak ten poniżej sprawiają, że sympatia do niego po prostu wzrasta.
Is Juan Mata the nicest guy in football?
Opublikowany przez Guardian football na 3 październik 2016
Dobra forma Maty i wspaniały charakter z pewnością przydadzą się także reprezentacji Hiszpanii. Julen Lopetegui już w listopadzie powołał go do kadry, podobnie jak debiutującego w La Roja Andera Herrerę. Staje się zatem to, co miało się wydarzyć. W styczniu 2014 roku wielu ekspertów przepowiadało, że na transferze Maty z Chelsea do Manchesteru United skorzystają wszyscy. Teraz mamy tego namacalny dowód.