Meksykański pionier w barwach klubu ze stolicy Hiszpanii, który większość swojej kariery poświęcił dla Los Blancos. Wojskowy, który cudem uniknął śmierci. Niedoszły lekarz. Przybliżamy historię José Ramón Sauto – pierwszego Meksykanina w barwach Realu Madryt.
Wieloletni piłkarz Los Blancos, który urodził się 7 września 1912 roku w mieście Meksyk. Jego historia z futbolem zaczęła się w miejscowym Club Deportivo Imperio. W wieku 21 lat dołączył do Realu Madryt, gdzie występował na pozycji środkowego pomocnika. Zadebiutował 17 grudnia 1933 roku w przegranym 0:1 meczu z Betisem. W zespole ze stolicy Hiszpanii występowali wówczas również między innymi Ricardo Zamora, Eugenio Hilario, Ciriaco Errasti Suniaga, Jacinto Quincoces oraz braci Regueira. Sauto był podówczas jedynym obcokrajowcem w drużynie, co w owych czasach nie powinno nikogo dziwić. Piłkarze spoza Półwyspu Iberyjskiego stanowili wówczas zaledwie 6% wszystkich zawodników w lidze. Sauto barwy Królewskich reprezentował (z przerwami) przez 11 sezonów (podczas ostatnich dwóch był nawet kapitanem zespołu). Mimo wszystko Meksykanin jest bardziej znany ze swoich poza boiskowych wyczynów. Niemniej nie chodzi tutaj o nadmierne spożywanie napojów wysoko procentowych.
Więzy wojenne
W trakcie gry w Realu Madryt Sauto pełnił służbę wojskową w madryckich koszarach Montaña. Niestety zbiegło się to w czasie z wybuchem wojny domowej w Hiszpanii. Obecnie budynek koszar stanowi jeden z symboli powstania z 18 lipca 1936 roku. Meksykanin dostał wówczas przepustkę, dzięki czemu uniknął losu wielu kolegów. Tamtego dnia śmierć poniosło 200 osób, a kilkaset zostało aresztowanych. Co prawda wojna domowa nie rozpoczęła się w Madrycie, jednak w pierwszych tygodniach konfliktu stolica Hiszpanii zdecydowanie nie była bezpiecznym miejscem dla nikogo, a w szczególności żołnierzy. Sauto doskonale wiedział, iż ze względu na swoją wojskową przeszłość może zginąć z rąk republikanów. Musiał szukać schronienia, niestety wkrótce później został aresztowany i przewieziony do siedziby anarchistów „Spartakus” znajdującej się w centrum Madrytu przy ulicy Santa Engracia 18. Docierając na miejsce był pewien, że za chwilę czeka go śmierć przez rozstrzelanie. Tak się jednak nie stało. Pewien rewolucjonista rozpoznał Sauto jako zawodnika Realu i pozwolił mu uciec.
„Ten człowiek ostrzegł również, że jego życie może być w niebezpieczeństwie, jeśli nadal będzie przebywać w Madrycie”, wspomina córka piłkarza, María Inés Sauto.
Co ciekawe z podobnego powodu mniej więcej w tym samym czasie więzienie opuścił inny piłkarz Los Blancos – Ricardo Zamora. Sauto schronił się w ambasadzie Meksyku, gdzie nawiązał znajomość z zaufanymi ludźmi Francisco Franco – Luisem Carrero Blanco (przyszłym premierem), Alberto Martín Artajo (przyszłym ministrem spraw zagranicznych) i Ramónem Menéndezem Pidalem. Na początku 1937 roku wraz z 800 innymi zabrano go do Walencji, skąd na własną rękę drogą morską dotarł do południowej Francji. Tam mógł odetchnąć z ulgą, jego życiu nic już nie groziło. Pod koniec wojny w 1937 roku postanowił wrócić do Hiszpanii. Tym razem, wraz ze swoim bratem Angelem, dołączył do IV dywizji z Nawarry dowodzonej przez Camilo Alonso Vegę – bliskiego przyjaciela generała Franco. Tam też pracował jako posłaniec wojenny biorąc udział w słynnych bitwach pod Ebro i Brunete.
Życie bez strachu
Udało mu się przetrwać wojnę domową, lecz został poważnie ranny w prawe ramię, które mimo interwencji wielu lekarzy w Hiszpanii i za granicą już nigdy nie powróciło do pełni sprawności. Nie przeszkodziło mu to jednak wrócić do futbolu. Przed rozpoczęciem sezonu 1939/40 otrzymał telefon od Santiago Bernabéu, który zaproponował mu by ponownie występował w koszulce Realu Madryt. Sauto chciał trochę odetchnąć od niedawnych przeżyć związanych z wojną domową, jednak zdecydował się zaakceptować ofertę legendy Królewskich. Obaj panowie szybko znaleźli wspólny język i w niedługim czasie zostali dobrymi przyjaciółmi.
Meksykanin w wolnym czasie rozpoczął studia na uniwersytecie medycznym. Niestety ich nie ukończył. „Mój ojciec wynajął dom w Rios Rosas. Pewnej nocy sąsiedzi poinformowali, że w okolicy kogoś napadnięto z bronią w ręku. Ojciec natychmiast zadzwonił na policję. Po ich przybyciu potwierdziły się informacje o napadzie, lecz w domu znaleziono mundur oraz broń wujka Angela z czasów wojny, które według prawa powinny zostać oddane państwu. Przez ten wydawać by się było mały szczegół mój ojciec miał problem z prawem i nie ukończył studiów”, stwierdziła María Inés Sauto. Na całe szczęście incydent ten nie wpłynął na jego relacje z klubem. Najprawdopodobniej tylko dzięki dobrym relacjom z Santiago Bernabéu. Kto wie czy w innych okolicznościach nie zostałby wyrzucony z drużyny. Swój ostatni mecz dla Królewskich Sauto rozegrał 9 kwietnia 1944 roku (Real uległ wówczas Barcelonie 1:2). Pierwszy Meksykanin w barwach Los Blancos zmarł kilka dni po pięćdziesiątej rocznicy zakończenia kariery 16 kwietnia 1994 roku w Madrycie. Wszyscy mówili, iż mimo wojennych ekscesów był dobrym i wesołym człowiekiem.