
Lipiec 2014 roku, Przemysław Tytoń przychodzi do Elche. W Polsce wzrasta zainteresowanie klubem, który do tej pory kojarzył się z Tomaszem Frankowskim. Po kilku miesiącach wiadomo, że to nie on jest gwiazdą. Został nią Jonathas de Jesus, człowiek, o którym jeszcze w czerwcu nikt nie słyszał, a w CV mógł zapisać jedynie niewiele znaczący epizod w AZ Alkmaar. Teraz ma swoje pięć minut i wykorzystuje je do maksimum ratując swój nowy klub przed kompromitacją.
Osiem goli i pięć asyst to trzynastokrotny wkład w zdobycz bramkową Elche, a ile Franjiverdes ich zdobyli? Osiemnaście. Łatwo policzyć, że jego udział przy golach w procentach wygląda oszałamiająco – 72% – i przy Brazylijczyku, nawet Cristiano Ronaldo i Leo Messi wyglądają jak ubodzy krewni – odpowiednio 58% i 57%. Być może czasem gra samolubnie, ale powiedzmy sobie szczerze, nie ma z kim. W ostatnim czasie Fayçal Fajr i Víctor Rodríguez dają jakość drużynie, ale całą resztę “ofensywnych” zawodników można skwitować minutą ciszy. Do tego tercetu dołączmy Edu Albácara i Davida Lombána – obrońców – którzy dorzucili kilka goli i asyst. Oczywiście nie może być tak źle, by nie mogło być gorzej, bo w stosunku do ubiegłego sezonu, już jest progres. Najlepszy strzelec Elche 2013/14 – Richmond Boakye zdobył sześć bramek, a najlepszy zawodnik w klasyfikacji kanadyjskiej – Coro dziewięć punktów (5+4). Kończąc wątek jego świetnych liczb na tle drużyny, można dodać ciekawostkę, którą Pedro Martin opublikował na Twitterze: Jonathas jest pierwszym zawodnikiem Elche, który w Primera División zdobył osiem goli w pierwszej rundzie od sezonu 1975/76, gdy dokonał tego García Voglino.
Warto zagłębić się w sposób zdobywanych bramek, który wiele powie o samym zainteresowanym. Z ośmiu goli aż trzy strzelił głową, jednego więcej prawą, a raz trafił lewą. Wiadomo, że w Primera División świetnie w powietrzu grają baskijscy napastnicy: kiedyś Fernando Llorente, teraz Aritz Aduriz i można do tego grona dołączyć Imanola Agirretxe, ale Jonathas wydaje się im w niczym nie ustępować. Wysoki – 190cm – i do tego piekielnie silny. Nic dziwnego, że brazylijskie media nazwały go “nowym Diego Costą”, bo w wielu aspektach przypomina napastnika Chelsea. Również w tym, że ma gorącą głowę, zresztą sam wspominał, o tym że czasami niepotrzebnie się gotuje. To nie jest zawodnik, który siedzi w polu karnym przez cały mecz, dużo schodzi na skrzydła, na czym korzystał cały zespół. Dzięki temu Brazylijczyk zaliczył dwie asysty, z Rayo i Almeríą.
Zdecydowanie przoduje w wielu statystykach drużynowych: najwięcej dryblingów – 90, drugi Garry Rodrigues tylko 53; najwięcej strzałów – 52, drugi Víctor Rodríguez 23, najwięcej fauli – 49; ale wśród najczęściej faulowanych dopiero czwarte miejsce. Po meczu z Barceloną dodatkowo został liderem pod względem rozegranych minut (1687) i jeszcze jedna statystyka, może niechlubna, ale wymowna – 30 razy był łapany na spalonym i w tym aspekcie jest najlepszy w całej lidze…
Ciekawa prawidłowość dla Elche ma miejsce, gdy Jonathas nie bierze udziału przy bramkach – pięć razy w tym sezonie ligowym. Wszystkie gole padają ze stałych fragmentów gry. Dwukrotnie po wrzutkach z rzutu wolnego strzela Lombán (przeciwko Granadzie i Máladze – asysty Edu Albácara). 35-latek nie tylko asystował, bo i sam wymierzył sprawiedliwość strzałem z rzutu wolnego (Rayo) i karnego (Real Madryt), a z jedenastu metrów trafił również wyżej wspomniany Lombán. Jak widać powyżej, poza stałymi fragmentami gry bez udziału Jonathasa zdobywanie goli jest dla zespołu Franjiverdes – póki co – niemożliwe.
Okrężna droga
By dotrzeć w okolice Walencji, Jonathas przebył długą i krętą drogę. Od małego nie miał łatwo – wychowywała go zastępcza matka, która dwa lata temu zmarła. Piłkarska przygoda na dobrą rozpoczęła się w 2007 roku, gdy wygrał z Cruzeiro słynny turniej Copa São Paulo Júnior – nieoficjalne mistrzostwa Brazylii juniorów. Kilka miesięcy później holenderskie Groningen za kwotą ponad miliona euro chciało go wykupić, ale skończyło się tylko na chęciach, podobnie jak w przypadku FC Basel. Na transfer musiał czekać dwa lata, aż AZ Alkmaar wykupiło 65% praw do jego karty zawodniczej. Początki w Alkmaar miał dobre: debiut w pucharze i gol, debiut w lidze i gol. Pierwszy ligowy mecz rozegrał przeciwko Rodzie Kerkrade, w kadrze, której był wtedy Przemysław Tytoń… Teraz obaj panowie dzielą szatnię. W Holandii na swojej drodze spotkał kilka ciekawych twarzy, bo drużynę trenował Ronald Koeman, a obok niego grali Hèctor Moreno czy Graziano Pellè. Ten drugi to najlepszy przykład tego, jak można długo dojrzewać do zrobienia bardziej znaczącej kariery.
Przygoda w Holandii była może ciekawa (mistrzostwo kraju), ale krótka. Dłużej zabawił we Włoszech, a tam rok w rok migrował. Słaby początek w Serie A w barwach Brescii, w której odżył… po spadku. Szesnaście bramek na poziomie Serie B w sezonie 2011/12 zaowocowały sprzedażą do Pescary za ponad 3,5mln euro! Tam jednak sobie kompletnie nie poradził, podobnie jak po wypożyczeniu do Torino. I tyle było go widać na szczycie włoskiej piłki. Bilans fatalny – 29 meczów i zaledwie trzy gole! Kiedy mu nie szło wrócił do Serie B, a tam ponownie strzelał jak na zawołania, tym razem dla Latiny. Półwysep Apeniński mógł ostatecznie opuszczać z mieszanymi uczuciami.
Do Elche trafił z Pescary na zasadzie dwuletniego wypożyczenia z opcją pierwokupu. Tutaj dwojako można rozpatrywać kwestię pozostania Brazylijczyka na dłużej. Z jednej strony myśl o chwilowej stabilizacji, 16 września urodziła mu się córka Alice’a, z drugiej strony pamiętajmy o słabej sytuacji finansowej Ilicitanos. Pożyczka na kwotę 20 milionów euro by zapłacić zawodnikom pensje oraz procesy z byłymi piłkarzami o zaległe należności. To wszystko nie napawa optymizmem i trudno spodziewać się pozostania Jonathasa w klubie po wygaśnięciu wypożyczenia, tym bardziej, że jego historia pokazuje, iż nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu dłużej.
Początek czy szczyt możliwości?
A dlaczego nie kadra? Parafrazując klasyka, można dojść do takiego samego wniosku jak brazylijskie media. Z jednej strony skoro grali w niej Jô czy Fred, to czemu nie miałby tam grać Jonathas? Po drugie Canarinhos dalej nie mają typowej „9” i na horyzoncie nie pojawia się nikt, kto byłby w stanie z miejsca wskoczyć do pierwszego składu i zostać w nim na dłużej. Jednak dla samego zawodnika priorytetem powinno być teraz ugruntowanie swojej pozycji. Elche to nie jest zespół, w którym miał się odbudować po nieudanym sezonie. Elche to była szansa wybicia się i on tę szansę wykorzystuje w pełni. Na San Mamés ponoć obserwował go wysłannik West Bromwich Albion – to może okazać się zatem pierwszy i ostatni jego sezon w barwach Franjiverdes. Kolejka chętnych z każdym dobrym meczem będzie tylko rosła.
http://www.dailymotion.com/video/x2f0glp_goal-jonathas-elc-1-0-lev-18-01-2015_sport