
La Furia Roja po okresie złotej ery znów wcieliła się w swoją starą rolę — faworyta który odpada z turniejów przedwcześnie. Vicente del Bosque po dwóch triumfach nie był w stanie wykrzesać nic więcej ze swoich ulubieńców. Czy Julen Lopetegui będzie wybawieniem dla hiszpańskiej reprezentacji?
Trzęsienia nie będzie
„Kiedy odbierasz telefon z taką propozycją i pytają cię czy jesteś przygotowany podjąć wyzwanie prowadzenia drużyny narodowej, dzieje się tak dlatego, że widzą w Tobie właściwego człowieka i pomimo, że jest to wielka odpowiedzialność, rozpiera cię duma i radość” – tak w rozmowie z Guillemem Balague nowy selekcjoner wypowiedział się o podjęciu pracy z La Furia Roja.
Julen Lopetegui był bardzo bliski przenosin do Anglii, miał prowadzić Wolverhampton. Telefon z federacji zmienił wszystko, a Bask nie miał żadnych wątpliwości jaką decyzję podjąć. Kandydatów było wielu, bardziej doświadczonych, na fali, o uznanej marce. Czy jednak kogokolwiek innego tak ekscytowałaby praca z dorosłą reprezentacją, jak byłego trenera drużyn młodzieżowych, który teraz będzie mógł współpracować m.in. ze swoimi dawnymi podopiecznymi?
Choć nowy selekcjoner na wielu polach różni się od Vicente del Bosque, to o swoim poprzedniku wypowiada się w samych superlatywach i podkreśla, że planem jest „ewolucja, nie rewolucja”. Zmian jednak powinniśmy się spodziewać. Bask w swojej wypowiedzi tuż po ogłoszeniu nominacji powiedział, że futbol to teraźniejszość, a nie przeszłość bądź przyszłe zdarzenia, jakoby zapewniając, że z ilością młodych zawodników w kadrze także nie przesadzi.
W pokonanym polu
Kiedy wreszcie ogłoszono decyzję w sprawie nowego szkoleniowca, wielu mogło odetchnąć. Nazwisko Julena w kontekście reprezentacji przez dłuższy czas nawet się nie pojawiało. Mówiono o Valverde, Marcelino, Emerym czy Paco Jémezie. Dwóch pierwszych jest w trakcie budowania swoich projektów (a raczej było, po ostatnim zwolnieniu Marcelino), kolejni dopiero co zostali zatrudnieni w nowych klubach. Wobec tego nad reprezentacją wisiała groźba, że La Fura Roja zostanie objęta przez jednego z doświadczonych, acz mających sukcesy daleko za sobą trenerów. Do ostatnich chwil wydawało się, że RFEF może dokonać przedziwnej decyzji i selekcjonerem mianować Joaquina Caparrósa, wcześniej mówiono także o Juande Ramosie. Biorąc pod uwagę, że o Benitezie czy Guardioli było bardzo cicho, choć praktycznie od roku pewne było, ze Sfinks po Euro odejdzie, Lopetegui wydaje się najrozsądniejszym i najlepszym z możliwych wyborem.
Starzy znajomi
W reprezentacjach młodzieżowych Julen pod swoją wodzą miał wielu bardzo utalentowanych zawodników. Zwłaszcza jeżeli chodzi o środek pola i boki obrony, tutaj powinniśmy się spodziewać kilku pokoleniowych zmian, bądź ugruntowania pozycji niektórych piłkarzy. Ostatnie imprezy to zdecydowanie gorsza postawa pomocników, a zwłaszcza tego, który miał być liderem. Cesc Fàbregas, bo o nim mowa, może już czuć na plecach oddech takich zawodników jak Isco, Thiago czy Denis Suárez. W przyszłości za rozegranie może odpowiadać ulubieniec Lopeteguiego – Óliver Torres – a spokój w środku pola zapewniać mógłby Ignacio Camacho.
Jeśli mowa o pozycji napastnika, tutaj powinniśmy spodziewać się rychłego powrotu Paco, który był ważną postacią w reprezentacji prowadzonej przez Julena. Na bokach obrony zapewne znów zobaczymy odstawionych ostatnio na boczny tor Juana Bernata oraz Daniego Carvajala, a swoją szansę może otrzymać Jonny, jeśli utrzyma odpowiednią formę. To oczywiście nie wszyscy, których nowy selekcjoner może mieć na oku, a jedynie zawodnicy, którym po tej nominacji do reprezentacji czy też pierwszego składu, jest znacznie bliżej.
Nowe rozdanie
Przed nowym włodarzem trudne zadanie. Nikt w Hiszpanii nie myśli o składaniu zespołu na następne lata, o stopniowym odbudowywaniu potęgi. Sukces musi przyjść tu i teraz, a w zasadzie za dwa lata, na kolejnej wielkiej imprezie. Coś z czym Julen nie miał problemów jako trener drużyn młodzieżowych, ale zupełnie nie wyszło w jego przygodzie z FC Porto.
Lopetegui pracował tam przez 18 miesięcy i nie zdołał odnieść żadnego triumfu ze swoim pierwszym (poza bardzo krótkim epizodem z Rayo) klubem w karierze szkoleniowej. Estádio do Dragão nie było dla Baska szczęśliwe, jednak jego praca w Portugalii to dobry materiał do analizy poczynań, których nie można oceniać jednoznacznie źle.
Perfekcjonista. Tak zdecydowanie określimy nowego selekcjonera. Przypomnijmy, że po meczu Ligi Mistrzów z BATE, który FC Porto wygrało 6:0, Hiszpan powiedział, że jego ekipa zagrała: „nieźle”. Jak widać, od swoich podopiecznych oczekuje wiele, ale działa to z wzajemnością. Trzeba przyznać, że w pierwszym sezonie miał ogromnego pecha. Seria 16 meczów bez porażki na nic się zdała, Benfica była niedościgniona, a ostatecznie drużyny dzieliły 3 punkty. Najwięcej potknięć ekipa zaliczyła w początkowej fazie sezonu, co nowemu szkoleniowcowi wybaczyć można.
Czym charakteryzuje się w swojej pracy Lopetegui? Nie stara się trzymać sztywnych schematów, nie szuka na siłę zawodnika, który wypełni jakąś rolę, tylko dostosuje ustawienie do potencjału ludzkiego. Na pytanie o to czy woli klasycznego napastnika czy fałszywą dziewiątkę odpowiedział, że w futbolu nie ma jednej recepty na sukces. Rewolucji taktycznej nie powinniśmy się spodziewać, bo tutaj Julen zwykł korzystać z ustawienia 4-3-3, które dla reprezentacji Hiszpanii wydaje się naturalne. Ofensywa, ale opierająca się na czymś więcej niż tylko posiadanie piłki. Co najważniejsze, potrafi wykrzesać z zawodnika coś ekstra, jak w przypadku Brahimiego, Casemiro czy Ólivera. Nie powinien trzymać się sztywno starych gwiazd reprezentacji i w kilku wyborach może zaskoczyć, a to bardzo dobre, wszakże sukcesy tej kadry rozpoczęły się od takich zawodników jak Capdevila czy Senna. Właśnie dlatego nominacja Julena Lopeteguiego to jasny przekaz. Nadchodzą zmiany.