Już niedługo uczniowie wyruszą do szkół. Sprawdziany, klasówki, odpowiedzi, ściągi, surowi belfrzy. Podobnie ma się z nowym, już rozpoczętym sezonem Racingu Santander. Celem (jak od kilku lat) jest awans do Segunda División. Pytanie, czy w tej kampanii to Verdiblancos będą udzielać lekcji innym, czy może po swoich spotkaniach będą zbierali w większości mierne oceny…
Sami swoi
Warszawa. Jakiś rok temu w Parku Fontann. Piękna słoneczna pogoda, ptaszki ćwierkają, ludzie chłodzą się przy wodzie. Siedzę na ławce i wdycham czyste, miejskie powietrze. Wpadłem do stolicy tylko na kilka dni. Zwróciłem uwagę, że przyglądają mi się dwie panie, siedzące na brzegu jednej z fontann. Jedna mówi coś do drugiej i wyraźnie patrzą w moim kierunku. Nagle wstają i idą do mnie. Chociaż nie idą – skradają się, to byłoby lepsze określenie. Na wszelki wypadek chwytam za swój plecak, wygląda mi to podejrzanie. Zachowują się jakby chciały mi coś zaraz ukraść, więc wzmogłem ostrożność. W końcu przezorny jest zawsze ubezpieczony. Wreszcie widzę je dokładnie, stają przede mną. Jedna starsza, wygląda na około 50 lat. Druga znacznie młodsza, chyba córka i wygląda tak na 25 lat. Zresztą jest niczego sobie.. Czyli chyba nie chcą mi nic zabrać. Ta pierwsza pyta mnie:„Tu camiseta!” (tłum. Twoja koszulka!)
Usas esta camisa y sabes que será un día hermoso … pic.twitter.com/an30If1a2u
— Adam Musialik (@AdamMusialik) August 13, 2018
Odruchowo chcę odpowiedzieć, że chętnie rozmienię Pani pieniądze. Zwykle po to obcokrajowcy zatrzymują mnie na ulicy. Ale zaraz… Ona pyta mnie o koszulkę? Mam na sobie koszulkę Racingu! Tak zaczęła się niezwykle miła rozmowa dwiema Hiszpankami z Santander, które kibicują tamtejszemu klubowi. Na początku sądziły, że jestem z ich kraju i chciały porozmawiać ze swoim rodakiem. Ja byłem zszokowany, że ktoś taki mnie zaczepił, a one były jeszcze bardziej zaskoczone tym, że spotkały polskiego fana Verdiblancos. Stąd na starcie rozmowa średnio się kleiła, ale nie tylko dlatego. Zauważyłem, że niewielu Hiszpanów umie język angielski, jeśli nie uczyli się go w szkołach. Tak było z moimi rozmówczyniami, więc żeby jakkolwiek się z nimi porozumieć, musiałem sięgnąć po swoje umiejętności języka hiszpańskiego. Wyszło nieźle, zwłaszcza na tematy piłkarskie. Więc tu przestrzegam każdego z Was, kto ma ochotę wybrać się Półwysep Iberyjski. Nauczcie się tamtejszego języka, choć trochę podstawowych zwrotów, ponieważ bez nich może być wam naprawdę ciężko porozumieć się tylko w angielskich zwrotach.
Następnego dnia Racing miał rozpocząć swój ligowy sezon, więc był temat do rozmowy. Nasze główne wątpliwości wzbudziła taktyka Racingu na rynku transferowym. W owym czasie do klubu przybyło sporo wychowanków, którzy kilka lat wcześniej opuścili El Sardinero. Kłopot w tym, że w większości wracali jako wypaleni, podstarzali i niezbyt konkretni zawodnicy. Dostali drugą szansę od ekipy, która ich ukształtowała i pozwoliła rozwinąć swoje kariery. Juanjo, Quique Rivero, Antonio Tomás i Álex García mieli wtedy odpowiednio: 31, 25, 32 i 32 lata. Myślenie o tym, że wstąpi w nich druga młodość i zmotywowani powrotem zaczną grać jak nigdy, dawało nadzieję ale było złudne i jak pokazał czas — frajerskie. Wszyscy wnieśli niewiele lub praktycznie nic do ofensywnej gry Racingu. Dodatkowo szefem obrony został wysoki, grający pokracznie, 33-letni Gonzalo de la Fuente. Trzech ostatnich wymienionych piłkarzy nie ma już obecnie w zespole. Niepewność wisiała w powietrzu, ale rzeczywistość okazała się gorsza niż zakładano. Verdiblancos zakończyli sezon na piątym miejscu w tabeli, co nie dało nawet baraży o awans do drugiej ligi. Dodatkowo stało się jasne, że Racing czwarty sezon z rzędu spędzi na trzecim poziomie ligowym, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej w historii. Nad Estadio El Sardinero zebrały się ciemne chmury, dotychczasowy zarząd podał się do dymisji, a trener został zwolniony.
Kasa misiu, kasa
Racing od wielu lat zmaga się z problemami finansowymi. Więcej przeczytacie o tym tutaj. Jakieś półtora roku temu, większość akcji w klubie przejęła firma PITMA, która zajmuje się lokalnymi sprawami telekomunikacyjnymi. Korporacja zgodziła się pomóc w spłacie długów, ale Racing po zakładanym powrocie do Primera División, będzie jej musiał to wszystko zwrócić. To działa jak kredyt zaciągnięty w banku. PITMA pokrywa pensje piłkarzy i pracowników klubu, natomiast pieniądze na spłatę zadłużenia dostaje z transferów, sprzedanych biletów, klubowego sklepiku itp. Spłacono już pięć milionów euro należności, a kolejne cztery czekają do zapłaty. Firma zainwestowała w to już sporo pieniędzy, więc mało prawdopodobne, aby się z tego wycofała. Po zakończeniu sezonu 2017/18 nowym prezydentem Racingu został Alfredo Pérez, czyli szef grupy, która zainwestowała w udzielenie pomocy klubowi. Można więc stwierdzić, że na tę chwilę Racing jest w miarę bezpieczny i dosyć daleko od bankructwa, które było całkiem realne jeszcze niecałe dwa lata temu.
Nowy sezon, nowa nadzieja
Przed tym sezonem postawiono na rewolucję nie tylko w gabinetach, ale i w sferze piłkarskiej. Pożegnano się z tymi, którzy byli wypożyczeni, zawiedli lub klubu nie było na nich stać. Niektórzy, tacy jak Dani Aquino czy Héber Pena skusili się na atrakcyjne finansowo oferty z Realu Murcia. Bolało zwłaszcza odejście tego pierwszego, który był najlepszym strzelcem zespołu w dwóch ostatnich kampaniach (odpowiednio: 27 i 13 bramek). Z zespołem pożegnał się też Borja Granero, który przez kilka ostatnich lat był kapitanem Verdiblancos. Zdecydował się nie przedłużać wygasającego kontraktu i dołączył do drugoligowej Extremadury. Zatrudniono nowego trenera, Ivana Anię. 40-latek osiągał niezłe wyniki z Villanovense. Dziurę w ataku po Danim Aquino ma załatać Jon Ander Pérez . Wydaje się, że może się to udać, ponieważ napastnik bardzo dobrze spisywał się w przedsezonowych sparingach, a sezon wcześniej zdobył 13 bramek w ligowym średniaku — Amorebiecie. Kłopotem może być brak innego bramkostrzelnego napastnika, bowiem César Díaz, a zwłaszcza Juanjo nie grzeszą skutecznością. Mimo to wydaje się, że przeprowadzone transfery będą lepsze niż rok temu. Zakontraktowano graczy znanych m.in. z występów w Betisie. Są to stoper Jordi Figueras i skrzydłowy Álvaro Cejudo. Defensywę wzmocnił też młody i utalentowany Aitor Buñuel z Osasuny. Trzeba też wspomnieć o pozostaniu w ekipie Ivána Crespo, doświadczonego bramkarza, który w ciągu ostatnich sezonów był chyba najrówniej grającym zawodnikiem i wielokrotnie ratował zespół z opresji.
#EsteAñoSì
Racing wystartował w lipcu z nową kampania zachęcającą do kupienia karnetu na sezon 2018/19. Hasło przewodnie to #EsteAñoSì, co ma oznaczać, że w tym roku na pewno uda się wrócić do drugiej ligi. Cóż, trzymam za słowo… Do tej pory wykupiło go ponad dziewięć tysięcy osób, a klub postawił cel aby było ich przynajmniej dziesięć tysięcy. Wydaje się, że ta granica nie zostanie złamana. Wielu kibiców straciło już wiarę, że Verdibalancos w najbliższym czasie wywalczą awans. Zwykle na spotkania przychodzi ponad siedem tysięcy fanów, a pojemność stadionu wynosi ponad 22 tysiące miejsc. Jeśli już mówimy o El Sardinero, to przy okazji możecie zwiedzić ten obiekt internetowo, pod tym linkiem.
Na papierze transfery klubu wyglądają dobrze i mogą zachęcić kibiców do przyjścia na stadion, ale od kilku lat na starcie sezonu są wielkie nadzieje, oczekiwania, a koniec tak samo smutny i beznadziejny. Wytłumaczę jak działa system Segunda B, ponieważ sporo osób mnie o to. Drużyna, która zajmie pierwsze miejsce w ligowej grupie A, mierzy się w dwumeczu z zespołem, który wygrał np. grupę B. Ta, która wygra uzyskuje bezpośredni awans do Segunda División. Natomiast ekipy z miejsc 2-4 muszą przedzierać się przez tzw. ścieżkę niemistrzowską, gdzie muszą wygrać aż trzy dwumecze, aby uzyskać awans. Skomplikowane.
Obrazowo można porównać hiszpańską trzecią ligę do ruchomych piasków, w które jeśli wdepniesz, to cię wciągną i ciężko się z nich wydostać. Segunda B nie jest ligą profesjonalną w Hiszpanii, a co za tym idzie nie podlega LFP. Kluby tam grające to często rezerwy drużyn z Primera, uznane kluby postawione przed widmem bankructwa lub zwykli półamatorzy. W poprzednim sezonie głównymi rywalami Racingu w walce o awans były drugie drużyny Sportingu, Realu Sociedad i Athleticu. W rozpoczętym sezonie może być podobnie, ponieważ ostatecznie żadnemu z tych zespołów nie udało się uzyskać promocji.
Czy da się to Racingowi? Są powody do optymizmu, ale smutne doświadczenia ostatnich lat znacznie mi je przysłaniają. Ta liga potrafi być nieprzewidywalna niczym polska Ekstraklasa. Verdiblancos mogą zająć pierwsze miejsce, ale równie dobrze znów skończyć na piątym (tfu, tfu). George R.R. Martin tak pisał w „Grze o Tron”: ,,Ten, kto boi się przegrać, już przegrał”. Pozostaje więc wierzyć, że to jest ten rok, to jest ten sezon i to jest ta drużyna. Vamos Racing! #EsteAñoSì