Pobyt z reprezentacją i gra dla niej bardzo mnie motywuje. Brak Pique otwiera drogę innym. Zaufanie trenera, kolejne minuty i powrót do narodowej kadry są dla mnie ważne. To zawsze było moim wielkim celem – powiedział Marc Bartra po meczu z Walią, wygranym 4:1.
Choć obrońca Betisu zadebiutował w La Furia Roja już w 2013 roku, na koncie ma zaledwie 14 spotkań. Kiedy grał po raz pierwszy miał 22 lata i przewidywano, że będzie naturalnym następcą dla duetu Ramos – Pique. W miarę regularnie w barwach narodowych występował jednak tylko w latach 2015-2016. Teraz wraca, po prawie rocznej przerwie, na dodatek notując swoje pierwsze trafienie w barwach narodowych.
Dziś Marc Bartra to zupełnie inny zawodnik. Defensor dojrzał, gra bardzo odpowiedzialnie w tyłach, dobrze radzi sobie z piłką w początkowej fazie akcji, a jak pokazał również z Walią – potrafi dołożyć swoją cegiełkę w ofensywie. Sergio Ramosem pod tym względem raczej nie będzie, ale zawsze pozostaje dodatkową opcją w ataku. Wybór wychowanka Barcelony był absolutnie oczywisty. Luis Enrique musiał po niego sięgnąć i raczej nie żałuje.
W kontekście Bartry trudno mówić o zasługach Luisa Enrique, którego dziennikarz AS-a Alfredo Matilla nazwał „el resucitador” – w górnolotnym tłumaczeniu – wskrzesicielem. Coś jednak w tym jest, bo o ile zawodnik ekipy z Andaluzji musiał wypalić, to np. za powoływanie Raula Albiola Lucho zebrał niepochlebne opinie.
Tymczasem po powrocie tak jak obrońca Betisu, pokazał się z bardzo dobrej strony. 33-latek pod nieobecność Pique (raczej permanentną, powrotu Gerarda się nie spodziewamy), przy kontuzji Llorente i fatalnej formie Inigo Martineza, zwyczajną głupotą byłaby rezygnacja z piłkarza Napoli. Aby jednak dojść do takich wniosków – trzeba było zobaczyć na własne oczy, jak doświadczony defensor „zatrybi” w maszynie Lucho. Warto wspomnieć, że ostatni raz do kadry powołany był w 2015 roku. Można powiedzieć, że wychowanek Valencii został wyciągnięty z lodówki.
W zasadzie w każdej formacji widzimy wpływ Enrique. W defensywie Bartra i Albiol, którzy dostali swoje szanse, przywrócony do życia de Gea po fatalnym mundialu, wybór Gayi w miejsce Alby, który nie żyje z selekcjonerem w najlepszych stosunkach. W środku pomocy kluczową rolę pełni Saul do spółki z Ceballosem. Pomocnik Atleti zresztą jest jednym z „nietykalnych”. Do tej pory jedynie Ramos, de Gea i właśnie Niguez grają w każdym spotkaniu.
A jeśli chodzi o stricte ofensywę, tutaj również mocno odciśnięte jest piętno selekcjonera. Rodrigo prezentuje się dobrze nawet, kiedy w klubie nie idzie mu najlepiej. Nie przeszkodziło to jednak Enrique w tym, aby przy fenomenalnej dyspozycji Paco postawić właśnie na napastnika ekipy z Dotrmundu. Ten zagrał jak z nut w meczu z Walią, ale nie on najbardziej rzuca się jako oczywista różnica do poprzednika.
24-letni Suso. To człowiek podobnie jak Saul, przez młodzieżową karierę prowadzony przez Julena Lopeteguiego. Bask nie potrafił wycisnąć maksa z piłkarza Atleti, a w zawodnika Milanu zwyczajnie nie wierzył. Dał mu szansę jedynie w towarzyskim meczu z Rosją, 11 miesięcy temu. W pierwszym meczu pod skrzydłami Enrique, dynamiczny skrzydłowy zaliczył dwie asysty. To tej dynamiki, nieprzewidywalności, błyskotliwości i odwagi trzeba La Furia Roja. Takiej, której często brakowało ze strony Asensio czy Isco, nie wspominając już o typowo “statycznych” ofensywnych pomocnikach, nastawionych głównie na grę podaniami. Dlatego w miejsce kreatywnych pomocników Realu, wskoczyli ludzie bardziej konkretni i wydaje się – przynajmniej ostatnio – bardziej stabilni. To właśnie Suso czy Ceballos powinni w kadrze Enrique pełnić rolę kluczową.
Hiszpania idzie w dobrym kierunku, ale to mogliśmy powiedzieć i pod wodzą poprzedniego szkoleniowca. Różnica pomiędzy Enrique i Lopeteguim jest jednak taka, że były trener Barcelony sięgnął po ulubieńców Julena i zrobił z nich większy użytek. Do tego zasmakował już największych laurów klubowych. Można więc zakładać, że nie zawinie się z reprezentacji po byle ofercie od dużej futbolowej marki. Początek ma niesamowicie obiecujący i faktycznie ma zbawienny wpływ na wielu piłkarzy. Ligę Narodów powinien wziąć szturmem, a co będzie dalej? W Hiszpanii niczego nie można być pewnym, jeśli jednak ktoś po odejściu Iniesty i Pique spodziewał się tragedii, uspokajamy. Jeżeli tym razem nic nie wysypie się na ostatniej prostej, La Furia Roja znów stanie się kluczowym graczem na arenie międzynarodowej.