Valencia nie może zmarnować tej szansy, mój syn chce tu zostać – na łamach Marki mówił Rogério, ojciec Gonçalo Guedesa. Szanse na pozostanie Portugalczyka na Mestalla znów wydają się spore.
1 sierpnia 2013 roku. Bolesny dzień dla Valencianismo. Napastnik urodzony w Walencji, walczak który miał stanowić przez wiele lat o sile klubu, odchodzi w niesławie. Telenowela z transferem Roberto Soldado do Tottenhamu ciągnęła się długimi tygodniami. Lokalne media długo zapewniały, że o odejściu“Żołnierza” nie ma mowy. Twarda postawa Amadeo Salvo w negocjacjach, straszenie Anglików klauzulą, no i klub który przecież za większy od Blanquinegros bynajmniej nie uchodzi. Wszystko skłaniało ku przekonaniu, że kto jak kto, ale właśnie Soldado nigdzie się z Mestalla nie rusza. Wychowanek Realu miał być następcą Davida Villi. Marnował niesamowicie dużo sytuacji, kartki notował seriami, ale to było niczym przy liczbach jakie zapewniał. Kolejno 18, 17 i 24 gole, a to wyniki ligowe. Jeśli chodzi o wszystkie rozgrywki, Soldado w barwach Valencii zdobył 80 bramek. Klub ze stolicy Lewantu po raz kolejny stracił piłkarza, którego wcale pozbywać się nie chciał.
Przyznam, że i ja dałem się nabrać na zapewnienia o pozostaniu Soldado. Od wielu lat żyję tym co dzieje się w klubie z Mestalla, ale mało które wydarzenie pamiętam tak wyraźnie jak właśnie odejście Żołnierza. Roberto był jaki był, niczego nie udawał. Kibice klubu w którym akurat grał go uwielbiali, przeciwnicy wręcz przeciwnie. Nigdy nie był wirtuozem, ale mało który napastnik w tamtym czasie na hiszpańskich boiskach, miał tyle okazji strzeleckich co on. Potrafił marnować sytuację na potęgę, a i tak zanotować hattricka. Kiedy największe walenckie tytuły przekonywały, że Soldado zostaje, wierzyłem. W momencie ogłoszenia transferu zostałem boleśnie sprowadzony na ziemię.
Kwestią najważniejszą nie jest tutaj sam zawodnik, a status klubu. Nie chodzi tu o jego wielkość, a to jak w danym momencie jest postrzegany – zwłaszcza przez innych kibiców, a co ważniejsze piłkarzy. W tamtej chwili zdecydowanie notowania Valencii nie stały zbyt wysoko. Nawet mimo tego, że wydawała się iść w dobrym kierunku. Wielki klub zawsze pozostanie wielkim klubem, ale w tamtym momencie do (nie tak) dawnej świetności było bardzo daleko.
Tymczasem dziś, zawodnik który może okazać się jednym z najciekawszych celów transferowych w lecie, sam chce pozostać na Mestalla. Portugalczyk nie ukrywa, że jest mu w Valencii dobrze i ani mu się śni wracać do PSG. Inne kluby mogą zaoferować Guedesowi znacznie więcej pieniędzy, jednak niekoniecznie musi mieć to przełożenie na częstotliwość występów. Sam skrzydłowy może znacznie poprawić swoją wycenę, gdyż wydaje się pewniakiem do miejsca w reprezentacji na mundial w Rosji.
Przedstawiciele PSG stawią się dziś w siedzibie UEFY w Nyonie, by udowodnić, że działają zgodnie z FFP. Brakujące ok. 80 mln €, poza przedstawieniem nowych umów, ma zapewnić transfer Guedesa do Valencii za 40 mln € przed 30 czerwca. (via @LeParisienSport) #VCFpl #LaZabawa
— Michał Kosim (@kosimmichal95) April 20, 2018
Okoliczności dla Valencii są sprzyjające, a nieco obniżone loty Portugalczyka mogą studzić potencjalnych kupców. Zwłaszcza, że PSG musi się spieszyć z poprawą sytuacji w FFP. Szanse na pozostanie Guedesa na Mestalla nadal można oceniać 50/50, nie o to jednak chodzi.
On chciałby tu zostać. Goncalo uwielbia to miasto, fanów, ma tu wszystko czego potrzebuje. Chciał grać więcej, w Paryżu jest wiele gwiazd i nie było na to szans. To był pierwszy raz, kiedy opuścił Portugalię, a w Walencji ponownie odnalazł spokój, pomogła mu też znajomość języka. Goncalo pracuje ciężko i musi ciągle się rozwijać. Przyszłość jest nieznana, ale mój syn jest bardzo szczęśliwy grając dla Valencii i jest zdeterminowany aby tu pozostać.
Rogério Guedes dla Marki
Oczywiście na podstawie jednego przykładu trudno mówić o zmianie. To, że Guedes w ten sposób postrzega Valencię, nie oznacza, że u innych również tak będzie. Ale jest. Jeszcze bardziej dosadny w słowach był Geoffrey Kondogbia, jego brat i zarazem agent. Gdybym mógł, sam wpłaciłbym klauzulę odstępnego aby zostać w Valencii – tak mówił niezawodny pomocnik o całej sytuacji. Francuzi do tego stopnia wyrażali swoją niechęć do Interu i wychwalali Valencię, że sam Luciano Spalletti odnosił się do tego na konfrenecji prasowej i to przed derbami Mediolanu. Włoski szkoleniowiec skwitował tylko, że gdyby był na miejscu pomocnika Nietoperzy… zwolniłby agenta.
Kolejni piłkarze garną się do gry na Mestalla i doceniają grę w barwach Blanquinegros. Pytanie, z jakich powodów? Czy to już jest ten moment, kiedy klub wróci na szczyt? Może magnesem jest Marcelino, który w dziedzinie reperowania piłkarzy po przejściach jest niedościgniony? Zbliżające się okienko transferowe będzie odpowiedzią. Jeśli faktycznie Guedes będzie wykupiony, a Rodrigo i inni kluczowi zawodnicy nie zostaną wyrwani przez lepiej sytuowane finansowo kluby, to będzie oznaczało jedno. Wielka Valencia powraca.