Kara od FIFA jest nieuchronna – tak w wywiadzie dla Marki sprawę ewentualnego zakazu transferowego komentuje Vicente Mateo, dyrektor walenckiej Academii GloVal. Zagrożone mają być również dwa kolejne kluby…
2 kwietnia 2014 roku. Dochodzi do sytuacji bezprecedensowej. Zakazem transferowym ukarany zostaje europejski potentat, Barcelona. Nie za długi, czy inne machloje finansowe. FIFA miała wątpliwości co do transferów młodych zawodników i w swoim mniemaniu, winę katalońskiej ekipy udowodniła. Transfery zawodników poniżej 18 roku życia, zwłaszcza spoza Europy, kosztowały Blaugranę bardzo dużo. Przynajmniej tak miało być, bo przecież kto w tym biznesie stoi w miejscu, tak naprawdę się cofa. Inne kluby miały w tym czasie zbroić się dalej i wykorzystać przewagę w najbliższej przyszłości…
Mamy rok 2018. Barcelona, Real Madryt oraz Atleti mają już za sobą okresy, w których nie mogły przeprowadzać transferów. Czy którykolwiek z klubów bardzo na tym ucierpiał? Można odnieść wrażenie, że miała miejsce zupełnie odmienna sytuacja. Chwilowa niemożność rejestrowania nowych zawodników, wymusiła na klubach myślenie długofalowe, co widać zwłaszcza po Realu Madryt. Królewscy zainwestowali w młodych, perspektywicznych zawodników, czego efekty na pewno zobaczymy w najbliższych latach. Barcelona raczej też wiele nie ucierpiała, a jeśli już o kimkolwiek tak powiemy, to o samych zawodnikach, którzy mieli kilka miesięcy przerwy od futbolu, bo zdecydowali się na transfer, w momencie kiedy Blaugrana nie mogła ich zarejestrować. Mowa oczywiście o Aleixu Vidalu i Ardzie Turanie.
Podobna sytuacja mogła mieć miejsce z Vitolo, ale Atleti nauczone błędami poprzedników, wykombinowało rozwiązanie z przejściowym transferem do Las Palmas. Genialne. Kanaryjczyk co prawda nie nagrał się zbyt wiele ze względu na uraz, ale chociaż pobył w rodzinnych stronach i nie był skazany tylko na oglądanie gry z wysokości trybun. Zresztą pół żartem, pół serio, Los Colchoneros więcej na banie zyskali niż stracili. Kto wie gdzie byłby teraz Antoine Griezmann, gdyby nie zakaz transferowy? Oczywiście również przez tę karę opóźnił się powrót Diego Costy, ale to już druga strona medalu.
Z perspektywy czasu coraz trudniej zrozumieć decyzje władz FIFA. To co w innych krajach uchodzi na sucho, w Hiszpanii jest karane, choćby ze względu na regulacje prawne. Nie ukrywajmy, cały ambaras polega na tym, że w kluby La Liga uderzyć pod tym względem o wiele łatwiej niż choćby w drużyny Premier League. Status amatorski drużyn młodzieżowych robi w tym momencie różnicę, a przecież nie o zawiłości prawne miało chodzić w całej tej nagonce, a ochronę afrykańskich czy południowoamerykańskich klubów, dzieci i rodzin. W grę wchodziły wielkie słowa, wartości i morały, ostatecznie kończy się na błazenadzie.
Pierwsza dostała Barcelona, najprawdopodobniej przez bałagan w papierach, zwykłą nieostrożność. Kary dla Realu i Atleti wydawały się absurdalne, zwłaszcza jeśli pod uwagę weźmiemy to z kim FIFA miała problem. Mówiło się choćby o synach Zinedine’a Zidane’a. Dziś – uwaga, uwaga – światowa federacja piłki nożnej może mieć między innymi problem z chińskimi nastolatkami, trenującymi w Hiszpanii dzięki programowi Wanda.
Tak oto dochodzimy do paradoksu. La Liga, która robi ukłon w stronę Arabii Saudyjskiej, przygarniając zawodników wartościowych dla reprezentacji, dostaje za podobny manewr strzał z bazuki w kolano. Różnicą jest wiek. Nieważne, że młodzi Chińczycy przybyli do Hiszpanii po to, żeby skorzystać na lepszym systemie szkolenia, infrastrukturze, doświadczeniu szkoleniowców, którzy rok do roku wypuszczają kolejne talenty na świat. Nieważne również, że zawodnicy ci nie zostali wcale ściągnięci przez te kluby i najprawdopodobniej nigdy nie zadebiutują w Valencii czy Villarreal, a nawet nie zostaną na stałe w Hiszpanii. Plan jest taki, że ci zawodnicy po kilku latach wracają do Chin… Mówi się również o dochodzeniu w sprawie Sevilli, jednak są to głosy o wiele mniej zdecydowane niż z regionu Walencja. Niewątpliwie winna jest również sama La Liga, która nie robi nic, aby ochronić kluby przed takowymi sankcjami. Najważniejsza w tej sprawie jest litera prawa. W ten sposób, maszerując z wzniosłymi hasłami na sztandarach, FIFA ucina łeb rozwojowi futbolu. Gratulacje.
Vicente Mateo zapowiedział w wywiadzie dla madryckiej Marki, że Academia GloVal przejdzie poważne zmiany. Liczba drużyn juniorskich znacznie się zmniejszy – zostaną zlikwidowane drużyny płatne, a selekcja zostanie rozwinięta na cały region, także na Castellón i Alicante, gdzie do tej pory skauting nie był aż tak dogłębny. To najpewniej oznacza również koniec inicjatyw takich jak Projekt Wanda.
Dochodzenie w sprawie Valencii trwa już 4 bądź 5 lat, hiszpańskie media nie są do końca zgodne w tej kwestii. Absolutna jednomyślność panuje jednak co do tego czy kara dotknie Nietoperzy i Żółtą Łódź Podwodną i kiedy to nastąpi. Oba kluby mają szykować już transfery, które zapewnią jakość na następne kilkanaście miesięcy. Mają na to czas. Oficjalnej decyzji nie powinniśmy spodziewać się przed majem, a tryb odwoławczy pozwoli odłożyć karę w czasie aż do końca 2019 roku. Ponownie, FIFA uderzy bardziej w młodych zawodników, niż w same kluby, które będą się mogły przygotować na chwilowy brak możliwości rejestrowania nowych piłkarzy.
Kara więc nie powinna szczególnie dotknąć ani Valencii, ani Villarreal, ani nawet – jeśli doniesienia się potwierdzą – Sevilli. Przez media prezentowane jest to bardziej jako sprawiedliwość ludowa – skoro trzy topowe kluby dostały już kary, reszta też swoje powinna odcierpieć.
Jedyne „ale” co do ewentualnej kary odnosi się do transferów z klubu. O ile TOP3 ostatnich lat nie miało problemów, aby zatrzymać swoich najbardziej wartościowych zawodników, o tyle trzy kolejne zespoły nie mogą być już tak pewne wierności wszystkich swoich piłkarzy. Jeśli nagle Valencia straciłaby Solera, Minę, Rodrigo czy innego Parejo, a Villarreal Fornalsa, Triguerosa, Mario czy Jaume, byłby to ogromny cios dla tych drużyn, który byłby trudny do powetowania zawodnikami z rezerw czy akademii. Różnica między czołową trójką a resztą, znów może się powiększyć do nieprzyzwoitych rozmiarów.
Skoro jednak lud chce wątpliwej sprawiedliwości, takową sprawiedliwość będzie miał. Wolę jednak nie myśleć co stanie się, kiedy kary dotkną ekipy o jeszcze mniejszych możliwościach, które już na pewno nie będą w stanie zapobiec drenażowi kadry przez bogatsze kluby. Póki co pozostaje z przyszywanym uśmiechem wykrzyknąć: Każdy ma bana(na), mam i ja!
PS. Jeśli Valencia zostanie ukarana za Harveya Neville’a – jednego z najlepszych ofensywnych młodych zawodników w juniorach – to wypada się zastanowić, za czym jak nie za pracą do Hiszpanii przeniósł się jego ojciec – Phil Neville? Po tym i po przypadku Zidane’a możemy niebawem dojść do wniosku, że ojciec zabierający za sobą dziecko dopuszcza się przestępstwa.