
Fot. Twitter Hectora Faury
Kciuk trenera Jesúsa Vicente Giméneza uniesiony w górę. To idealny obraz nastrojów jakie panują w „hiszpańskiej Concordii Elbląg”, jak już zdążyły ochrzcić ją media. Wszyscy goście z zagranicy, w tym przeważająca liczba przyjezdnych z Półwyspu Iberyjskiego, nie zrażają się pogodą, warunkami ani odległością od kraju. Są po prostu szczęśliwi, że mogą trenować Polsce. W Elblągu, w drugoligowym klubie, za sprawą tajemniczej grupy kapitałowej związanej z Hiszpanią powstała niezwykła, piłkarska kolonia.
Przed treningiem zawodnicy zjeżdżają się do miejskiego ośrodka treningowego. To przyzwoity, duży budynek, z wieloma pomieszczeniami i szatniami. Na dworze -12°C. Hiszpanie, a także Japończycy, Kameruńczyk oraz Polacy ubierają specjalną, termiczną odzież i ruszają na sztuczne boisko. Gdy patrzy się na to całe przedsięwzięcie, rodzi się jedno pytanie. Skąd w mieście, które znajduje się gdzieś przy granicy z Obwodem Kaliningradzkim, między Olsztynem a Trójmiastem piłkarze mający w CV takie firmy jak… Real Madryt? To w Ekstraklasie zrobiłoby furorę. A co dopiero tutaj.
Prolog
Concordia Elbląg. Nazwa przeciętnemu kibicowi niewiele mówi. To klub, który na salony, do rozgrywek centralnych, awansował w sezonie 2012/13. Wcześniej okupował trzecią ligę warmińsko-mazurską. Grali w nim piłkarze głównie z regionu, zatem nic nowego, znamy wiele takich przykładów. Bazował przede wszystkim na wychowankach ze swojej szkółki oraz graczach z miejscowego potentata, Olimpii Elbląg, który jest od wielu lat piłkarską wizytówką miasta. Olimpia grała niedawno w pierwszej lidze, jednak nie zdołała się w niej utrzymać. Gdy znalazła się w trzeciej klasie rozgrywkowej, spotkała właśnie miejscowego rywala. W rundzie jesiennej Concordia grała dobrą piłkę. Zespół był oparty na miejscowych graczach. Radykalna zmiana nastąpiła w przerwie, kiedy to zwolniono trenera Adama Borosa. Zespół grał coraz gorzej i od degradacji uratowały go sprawy związane z licencjami dla innych klubów. W następnym sezonie znów dobry początek, odbudowa i zwolnienie trenera z niezłymi rezultatami. Nowym szkoleniowcem został znany z występów w Ekstraklasie Wojciech Grzyb. Przyjechał do Elbląga aż ze Śląska wraz ze swoją żoną Kingą, która gra w Starcie Elbląg. Takie eksperymenty są ryzykowne, a i tym razem spaliły na panewce. Grzyb przegrał siedem spotkań z rzędu, więc Concordia znalazła się na dnie rozgrywek, w których spada aż osiem zespołów. I w takiej sytuacji, w takim momencie, w lokalnych mediach pojawia się informacja jakby nie z tej planety.

Fot. Szymon Szałachowski
„Tajemnicza grupa?”
W opisie sytuacji klubu, który miał na celu trochę wprowadzić w temat, zabrakło ważnego elementu. Kogoś, z kim wiąże się cała ta niezwykła inwestycja. Przed sezonem 2013/2014 w Concordii pojawił się nowy sponsor, Jacek Winczewski. Jego działania poniekąd wpłynęły na zatrudnienie Wojciecha Grzyba. To już wydawał się przełom, ponieważ tak znanego nazwiska w elbląskim sporcie dawno nie było. Jednak jak się później okazało, nie tylko takie newsy miały wypływać z Concordii. Po kończącym rundę spotkaniu z Pogonią Siedlce trener Grzyb podał się do dymisji i wszystko wskazywało na to, że nie zostanie ona przyjęta. Bo kto miałby go zastąpić? Klub nie jest bogaty, w lidze kadra była tak okrojona, że musieli w niej występować 16-latkowie. Zespół był jednym z najmłodszych w lidze. Wydawało się, że runda wiosenna będzie wyjątkowo nudna, bo strata czternastu punktów do bezpiecznej pozycji jest, delikatnie mówiąc, duża. A tutaj zaskakująca informacja. Pan Jacek Winczewski przemówił w prasie odnosząc się do plotek. — Rozmowy z grupą menedżerską trwają od września. Jest to grupa kapitałowa, która ściąga zawodników z Hiszpanii i Afryki, a mówiąc dokładniej z Kamerunu i Nigerii. Jak na razie, nic więcej nie mogę dodać w tej sprawie. To tajemnica handlowa — mówił w rozmowie dla portalu Elblag.net.
O jakiej grupie mowa? To jest największa zagadka całego przedsięwzięcia. W całym mieście rozpoczęła się dyskusja na ten temat. Sugerowano, że jest to ta sama grupa, która chciała przejąć Polonię Warszawa. Trudno cokolwiek stwierdzić. Niektórzy ten zaciąg traktowali jak żart, ale gdy okazało się, że tych Hiszpanów w Concordii nikt sobie nie wymyślił i można ich zobaczyć, podziwiać jak grają, to zainteresowanie ich przyjazdem zrobiło się znacznie większe.
Cześć, mój brat gra w Barcelonie
Województwo warmińsko-mazurskie nie jest zbyt bogate. Brakuje tutaj inwestorów, którzy wesprą lokalny sport. Pojawienie się nowego inwestora jest zatem okazją na to, by trochę odbudować nadszarpniętą pozycję piłki w okolicy.

Fot. Szymon Szałachowski
Gdy mamy deficyt informacji na dany temat, to zaczyna się googlowanie w Internecie. Okazało się, że sprawa przybycia Hiszpanów nie pozostała bez echa. Na Twitterze: prawdziwa wrzawa. Gracze z Hiszpanii zadowoleni, że przyjeżdżają do Polski. „La invasion de Spanish Concordia” — napisał Hector Faura, który dotąd grał w Tercera División w La Gineta. Zaczęto ściągać coraz to egzotyczniejszych graczy. W Elblągu największym hitem miał być Miguel Palencia, wychowanek Realu Madryt. Jednak jak na razie nie wiadomo, czy będzie występował w tym klubie. Na trening jednak sukcesywnie zaczęli przybywać inni obcokrajowcy. To napastnik Alfredo Zapata, obrońca Carlos Garcia Muñoz z Villarrubii, Miguel Linares, pomocnik Raúl Haro z CD Pedroñeras, Juanma z CD San Roque oraz kilku innych. Ponadto z zespołem trenuje dwóch Japończyków. Prawdziwie międzynarodowy skład. Większość tych graczy ma przeszłość związaną z niższymi ligami w Hiszpanii. Nawet jest jeden Kameruńczyk, Willy Song. To brat Alexa Songa z FC Barcelony. Tak, tego zawodnika, o którym myślicie. A tym wszystkim zarządzają Jesús Vicente Giménez zwany „Tato”, który jest pierwszym trenerem, jego asystent Andrés Alcolea León i szkoleniowcy związani z regionalną piłką. „Tato” to nie jest przypadkowy człowiek, który mówi jak trzeba kopnąć piłkę. Zebrał w życiu najróżniejsze doświadczenia. To trener przygotowany do pełnienia tego zadania.
„Mogę się wypromować”
Gdy spotyka się ich po raz pierwszy wywierają pozytywne wrażenia. Są jak to Hiszpanie eleganccy, zadbani i przede wszystkim uśmiechnięci. Nawiązują łatwo znajomości z innymi ludźmi. Jak przyznają, dla nich to jest okazja do promocji i wyrwania się z regionalnych rozgrywek w swoim kraju. Mimo że to jest zupełnie inna rzeczywistość, wcale nie narzekają. Pamiętacie słowa Daniego Quintany o tym, że wielu zawodników z Hiszpanii, grających w niższych ligach, posiada świetnie umiejętności, jednak konkurencja jest zbyt wymagająca? To samo można odnieść do tej grupy. Nie przeszkadza im mróz, nawet gdy muszą trenować przy kilkunastu stopniach na minusie. Myślicie, że trening wygląda tak, że trener rzuca piłkę, a zawodnicy podają sobie, dopieszczając technikę? Jest zupełnie inaczej. Trener donośnym głosem motywuje swoich graczy, pokazuje im osobiście, jak mają wyglądać kolejne ćwiczenia. Mówiąc konkretnie, tam nie ma miejsca na obijanie się. Gra jest szybka, wymieniają wiele podań, tworzą naprawdę składne akcje. W komunikacji pomaga tłumaczka, ale na murawie wystarcza uniwersalny język futbolu.

Fot. Andrés Alcolea León
Polska? Robert Lewandowski!
Jak sobie radzą z językiem polskim? Jest dla nich trudny, ale starają się przynajmniej nauczyć podstaw. Zapisują sobie nawet niektóre słowa i potrafią kilka z nich wypowiedzieć. Czy znają polski futbol? Tutaj ciekawe źródło wiedzy, o tym jak nas postrzegają za granicą. W Hiszpanii, gdzie nie wystawiają nosa poza Real i Barcelonę, znają nie tylko Roberta Lewandowskiego. Słychać również o Legii Warszawa, Wiśle Kraków czy… Piaście Gliwice. Zaangażowanie Ślązaków w transfery Hiszpanów zyskało rozgłos w tym kraju.
Na boisku radzą sobie lepiej. Concordia zagrała dwa sparingi z trzecioligowymi klubami i po prostu je wygrała. Z tego jednak trudno wyciągnąć jakieś wnioski. Zawodnicy mieszkają w akademiku. Najbardziej zaskakuje ich pogoda, ale również to z jaką otwartością zostali przyjęci w Polsce. Grupa z tego samego kraju pomaga sobie w aklimatyzacji. A to jeszcze nie wszystkie transfery. Kadra ma być bardzo liczna. Obecnie jest kilkunastu graczy. Na treningu wygląda to imponująco. Przedsięwzięcie w Elblągu jest realizowane z coraz większym rozmachem. Rozpisują się o tym nawet hiszpańskie media. Czy pomysł zbudowania zespołu w oparciu w większości na zagranicznych piłkarzach okaże się sukcesem sportowym? Jak na razie nie dostrzegamy więcej niż pokazują nam uśmiechnięte twarze gości z kraju Don Cichota. Liga zweryfikuje.
A jeśli chcecie poznać bliżej osoby związane z projektem, obejrzycie wywiad z trenerem oraz zawodnikami.
AUTOR MATERIAŁU: MICHAŁ LIBUDA
Obserwuj autora na Twitterze