
W maju swoje mistrzostwa miała kadra U17. Niestety po niezłej grze, ale fatalnej skuteczności, nie udało im się zakwalifikować do najlepszej szóstki, która pojedzie na mundial w Chile, nie mówiąc nawet o strefie medalowej samego Euro. Tamten turniej był rozgrywany w Bułgarii, natomiast obecnie trwają Mistrzostwa Europy do lat 19 na boiskach Grecji. La Rojita jest już w półfinale, zatem warto poznać cały zespół, który walczy o triumf bez wychowanków La Masii.
Droga ekspresowa
Droga na turniej była prosta i szybka. Pierwszą rundę mieli wolną dzięki rankingowi. W Elite Round (ostatnia faza kwalifikacji) rywalami była Gruzja – jako gospodarz, Turcja i Portugalia. Hiszpanie nie mieli problemów i wszystkich ograli bardzo wysoko. Bilans 13:1 mówi sam za siebie. Przy okazji warto wspomnieć o turnieju towarzyskim, który rozgrywany był w… Grecji. Wygrane z Niemcami, Francją i Grecją dały pewny triumf w turnieju z kompletem punktów i bilansem bramkowym 10:3!
Sam turniej, to już inna bajka. Najpierw ograli w świetnym stylu Niemców 3:0. Mecz na nowym stadionie w Larissie był prawdziwym show z ich strony. Na prawym skrzydle szalał Marco Asensio, a w środku pola rządzili Mikel Merino i Rodrigo Hernández. Jedyny zgrzyt miał miejsce właściwie w ostatniej minucie meczu, gdy bezsensownym faulem “popisał” się Alfonso Pedraza i sędzia słusznie pokazał mu czerwoną kartkę.
Drugie spotkanie – z Rosją – przebiegało do 40. minuty również pod dyktando zespołu Luisa de la Fuente. Szybki i piękny gol Borji Mayorala i wydawało się, że awans do półfinału jest na wyciągnięcie ręki. A tymczasem Sborna wzięła się do roboty i dzięki bramce Barinowa wyrównali jeszcze przed przerwą, a tuż po niej dwie kontry wykończyli Gasilin i Szeidajew “zabijając” mecz.
Poniedziałkowy mecz z Holandią decydował o “być albo nie być” na turnieju. Hiszpanom do awansu wystarczał remis, co mogli zawdzięczać dobremu bilansowi bramkowemu, który wypracowali przeciwko naszym zachodnim sąsiadom. I taki był też wynik końcowy. Szybko strzelony gol po akcji Marcosa Asensio z Danim Ceballosem i samobójczym trafieniu holenderskiego stopera. Później jednak zamiast dobić rywala, to stracili bramkę, który jak się okazało był brzemienny w skutkach. Rosjanie w tym samym czasie zremisowali 2:2 z Niemcami, a to oznaczało, że Hiszpania zajęła drugie miejsce w grupie i w półfinale czeka na nich dobrze dysponowana Francja, która z kompletem punktów wygrała grupę A. Tak, ta sama Francja, którą ograli 5:1 w listopadzie 2014 roku w Verii. Ale trzeba uczciwie przyznać, że ówczesny skład Trójkolorowych trochę odbiega od tego obecnego na Euro.
Bohaterzy
Luis de la Fuente na turniej wybrał dwóch golkiperów. Podstawowym jest zawodnik Valencii, Antonio Sivera. Teoretycznie puścił cztery gole, jednakże trudno mieć jakiekolwiek pretensje do tego chłopaka. Swoje wybronił, a to że puszczał strzały, przy których nie miał szans, to też trudno go o to winić… Rezerwowym jest Unai Simón z Basconii – trzeci zespół Athleticu Bilbao.
Obrońcy
Tutaj niepodzielnie rządzi kapitan zespołu Jesús Vallejo. Jeden z największych talentów hiszpańskich wśród stoperów. Miniony sezon, to bardzo dobre występy w rodzinnej Saragossie. W klubie z La Romareda dostał nawet opaskę kapitańską, a warto przypomnieć, że to chłopak z rocznika 1997! – To zawodnik reprezentujący jakość podobną do Baresiego czy Lucio – tak o swoim piłkarzu mówi trener Ranko Popović. – To bardzo dojrzały chłopak, z charakterem, typ przywódcy. Przy okazji jest nieproporcjonalnie odpowiedzialny jak na swój wiek (na plus) – tak z kolei kadził Jesúsowi Albert Celades, trener reprezentacji U21, w której miał już okazje zadebiutować.
Obok niego gra inny chłopak z północy kraju. Urodzony w Oviedo, a reprezentujący asturyjski Sporting Gijón, Jorge Meré. Swoje robi, choć nie sposób nie odnieść wrażenia, że mimo wszystko trochę brakuje mu do kolegi. Przykładów daleko nie musimy szukać – zbyt pasywna postawa przy pierwszym golu Rosjan, czy sprokurowany rzut karny w meczu z Holandią. Z drugiej strony i Jorge Meré, oraz Jesús Vallejo to stoperzy lubiący grać po prawej stronie, więc siłą rzeczy jeden z nich musiał ucierpieć na swoim ustawieniu, a to może mieć przełożenie na trochę gorszą postawę zawodnika Sportingu Gijón.
Na lewej stronie obrony występuje Aaron Martín. Z jego nazwiskiem jest problem, bo w materiałach UEFA funkcjonuje jako Aarón Caricol, ale już patrząc na oficjalną stronę Espanyolu – w którym gra – zobaczymy Aaróna Martína właśnie – jak go nie nazywać, to trzeba przyznać, że Papużki w ostatnim czasie mają spore szczęście do tej pozycji, bo w reprezentacji U21 jest już Rubén Duarte. Aarón nie stroni od wejść ofensywnych, choć też trzeba przyznać, że ewentualne rajdy potrafi dozować i nie są to wyjścia na ślepo, czego przykładem był gol w eliminacyjnym meczu z Portugalią (od 1:25).
Z drugiej strony szansę dostali Borja San Emeterio z Racingu Santander i Antonio Marín z Almerii. W obu przypadkach lubują się zapędzać do przodu. Mają ogromne szczęście, że w defensywie tuż obok nich jest Jesús Vallejo, bo ten każde ich defensywne niepowodzenie natychmiast łata i naprawia. Co ciekawe na turniej nie pojechał brat bliźniak Borji czyli Fede.
Pomocnicy
Chciałoby się powiedzieć defensywni, ale to nie do końca dobre określenie w stosunku do Rodrigo Hernándeza i Mikela Merino. Obaj to zawodnicy bardzo mocni fizycznie. Mikel ma 188cm, a Rodrigo ponad 190cm. Ten pierwszy to objawienie sezonu w barwach Osasuny Pampeluna i jednocześnie główny cel transferowy Athleticu Bilbao. Rodrigo gra w Villarrealu, do którego przeszedł w 2012 roku z… Atlético Madryt i może się okazać, że za kilka lat będą tego nad Manzanares żałować.
Z tą dwójką jest taka sprawa, że nie są “przyspawani” do swoich pozycji. W pierwszym meczu zaczynali: Mikel po lewej, a Rodrigo po prawej. W drugim już wyszli na odwrót, ale jeszcze pod koniec pierwszej połowy znowu zamienili się pozycjami… W rozegraniu zdecydowanie bardziej pomocny jest Mikel Merino, z drugiej strony bardziej wyważony w swojej grze wydaje się być Rodrigo Hernandez, który również prezentuje się z lepszej strony w destrukcji.
Ich uzupełnieniem jest rezerwowy Pape Cheikh Gueye, o którym więcej niżej.
Ofensywni pomocnicy
Najważniejszą postacią tej reprezentacji bezwzględnie jest Marco Asensio. Pomocnik Realu Madryt napędza akcje zespołu z prawego skrzydła schodząc do środka, gdyż jest lewonożny. Być może nie jest demonem szybkości, ale nie sposób odmówić mu panowania nad piłką, bo ten element opanował do perfekcji, niezwykle ciężko mu ją zabrać. Podobnie świetnie się ogląda, to jak chroni swoim ciałem piłkę przed rywalami. Niestety, jak to bywa w tym wieku brak mu jeszcze umiaru w dryblingu i to wyraźnie jest do poprawy, ale ewentualne wypożyczenie do któregoś z klubów Primera División może być tutaj bardzo pomocne, bo wydaje się, że powrót do Segunda División, to już byłaby dla niego tylko sportowa degradacja. – On może być najlepszym piłkarzem w historii, którego Mallorca wychowała – tak o Asensio mówi Clement Martin, pierwszy jego trener w zespole z Balearów. I właśnie prawdopodobnie po Euro rozstrzygnie się jego przyszłość na najbliższy sezon. W Realu Madryt raczej nie ma czego szukać, więc w grę wychodzi wypożyczenie, a zainteresowanie jest przeogromne i właściwie jedyna niewiadoma, to czy będzie klub z Hiszpanii, Anglii czy innych krajów.
Pozostała dwójka to Dani Ceballos i Alfonso Pedraza. Ten pierwszy, to zawodnik Betisu, który pierwsze swoje kroki chciał stawiać w… Sevilli, ale stamtąd go odesłano po kilku latach; w najbliższym sezonie będzie mógł się “odwdzięczyć” swojemu niedoszłemu pracodawcy. Gra na pozycji mediapunta, czyli tuż za napastnikiem. Świetna technika i zmysł do gry kombinacyjnej oraz niekonwencjonalnych zagrań. Jednakże jedynym jego problemem jest brak liczb. W sześciu meczach o punkty nie miał żadnego bezpośredniego udziału przy jakimkolwiek golu. No chyba, że stworzylibyśmy rubrykę – coraz popularniejszych – kluczowych podań.
Alfonso Pedraza w minionym sezonie już zadebiutował na boiskach La Liga. W końcówce sezonu, gdy Villarreal grał o pietruszkę dostał kilkadziesiąt minut od Marcelino i trzeba się temu chłopakowi przyjrzeć poważniej. Czasami jeszcze jeździec bez głowy, ale z charakterystyczną brodą i przebojowością na boisku widoczny jest spory potencjał. Chociaż wyżej mowa była o jego ostrej grze i to trenerzy powinni utemperować, bo może być dla niego sporym balastem w przyszłości.
Napastnicy
W ataku króluje “9” nie tylko z numeru, ale i charakterystyki na boisku. Borja Mayoral to pierwszy wybór i trudno się temu dziwić. Podczas Euro strzelił dwa gole w fazie grupowej, a w eliminacjach zaaplikował rywalom cztery gole i zaliczył dwie asysty w trzech meczach! Poza tym swoją szansę dostali – w mniejszym wymiarze czasowym – Carlos Fernández (Sevilla) i Asier Villalibre (Athletic) – w jego przypadku chodzi o eliminacje.
Luis de la Fuente
Z wyglądu, wypisz wymaluj, Paco Jémez, ale już pod względem prowadzenia zespołu nie jest, to ten sam typ. Na pewno zawodnicy nie muszą się obawiać zmiany w pierwszej połowie, w czym lubuje się jego sobowtór z Vallecas… Podczas meczów spokojny, ale niezwykle skupiony, chociaż do “poker face” w wykonaniu Janne Ahonena wiele mu brakuje. W swoim dorobku ma dwa mistrzostwa Hiszpanii zdobyte z Athleticem i znamienne, że były to ostatnie, tak poważne sukcesy dla klubu z Bilbao. Kariera trenerska, to przede wszystkim drużyny młodzieżowe. Prowadził zespół juvenil Sevilli, gdy był tam Jesús Navas. Później miał okazje trenować Bilbao Athletic i to właśnie jego zastąpił Cuco Ziganda. Później był krótki i nieudany epizod w Deportivo Alaves, by w 2013 roku trafić do reprezentacji U19. Zagrał podczas turnieju w Estonii, ale tam La Rojita odpadła w półfinale przegrywając z Portugalią. W ubiegłym roku odpadł w ostatniej fazie kwalifikacji z Niemcami, którzy później wygrali finałowy turniej na Węgrzech. Brak awansu na ubiegłoroczne finały odbił się Hiszpanom czkawką, bo był równoznaczny z brakiem awansu na tegoroczny mundial U20 w Nowej Zelandii.
Łysy z U19, jak można sparafrazować pseudonim Gianniego Infantino w stosunku do Luisa de la Fuente, wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że wynik to tylko połowa celu albo nawet mniej znaczący aspekt reprezentacji młodzieżowych. Najważniejsza jest nauka i to zawodnicy w tej kategorii wiekowej przechodzą z “amatorskiego” futbolu, do tego poważnego i sukcesem będzie ich występ w seniorskiej reprezentacji.
Farbowane lisy
W kadrze jest dwóch zawodników, których w Polsce określilibyśmy mianem “farbowanych lisów”, Matías Nahuel i Pape Cheikh Gueye. Ten pierwszy to piłkarz Villarreal, urodził się w Rosario i w wieku 12 lat przyjechał do Hiszpanii. O talencie zawodnika niech świadczy fakt, że do Argentyny po tego zawodnika pojechali Fernando Roig (prezydent) i José Manuel Llaneza (wiceprezydent klubu)! A gdy dotarł do Hiszpanii, to nie mógł grać w oficjalnych meczach aż do szesnastego roku życia, ale dwa lata wcześniej mając 14 lat dostał szansę od Juana Carlosa Garrido na trening z pierwszym zespołem. Z resztą zaraz po przyjeździe pod swoje skrzydła wziął go Gonzalo Rodríguez. Po transferze do Fiorentiny tą rolę przejął Mateo Musacchio.
W minionym sezonie nie zagrał w pierwszej drużynie Villarrealu, ale w sezonie 2013/14 dostał kilka szans od Marcelino, w tym ta pamiętna na Cornella El Prat, gdy popisał się m.in. błyskotliwą asystą przy golu Moi Gómeza.
Z kolei Pape Cheikh Gueye, to póki co zawodnik młodzieżowych drużyn Celty Vigo. Urodził się w Senegalu, ale jego ojciec pochodzi z Hiszpanii i na półwysep Iberyjski przyjechał mając 14 lat. W wywiadzie dla hiszpańskiego odpowiednika “Łączy nas piłka” powiedział tak:
Od dziecka uwielbiałem grać w piłkę i robiłem to w tajemnicy przed mamą, która nie akceptowała tego. Zawsze pakowałem buty do szkolnego plecaka i zamiast na lekcje, szedłem grać w piłkę. Gdy wracałem o 14. do domu mama pytała “jak było?”, a ja zawsze odpowiadałem, że wszystko w porządku…
Przyszłość
Kadra U19 ma przed sobą świetlaną przyszłość, bo przecież możliwe, że już teraz zdobędą medal na wielkiej imprezie, a za rok jeszcze prawie połowa kadry będzie mogła grać podczas turnieju U19! Pamiętajmy jednak, że najbliższa przyszłość, to czwartkowy mecz z Francją o finał. Paradoksalnie może się okazać, że półfinał będzie trudniejszy od ewentualnego finału…
Dla samych zawodników najbliższy czas również może być kluczowy. Gra w młodzieżowej reprezentacji to duży zaszczyt, ale wiąże się to z kłopotami w klubie. Gdy ci chłopcy skończą turniej, prawdopodobnie udadzą się na krótkie urlopy i gdy przyjadą, pozostali zawodnicy będą już na finiszu przygotowań, a oni sami daleko za nimi pod względem fizycznym.
Wielu z nich gra obecnie w Segunda División i to jest chyba moment na sportowy awans, czyli grę w najwyższej klasie rozgrywkowej, bądź jej próbę. Z drugiej strony pewne miejsce w składzie drużyn z Segunda jest zdecydowanie lepszą nauką, aniżeli ławka albo trybuny w Primera, nawet w najlepszym klubie.