Pewnego dnia podszedł do mnie dyrektor sportowy i oznajmił mi, że trener Míchel ma w planach zupełnie innego bramkarza. Właśnie zakończył się udany dla mnie sezon 2016/17, jeszcze przed rokiem podpisałem czteroletni kontrakt, wszystko wskazywało na to, że skończę karierę w moim drugim domu – Hiszpanii. Niestety nie było mi to dane, bez wyraźnej przyczyny zostałem odstawiony na boczny tor. Mam ogromny żal i złość za to, w jaki sposób potraktował mnie trener, który nawet nie raczył mieć odwagi i oznajmić mi o tym osobiście”.
W tak gorzkich słowach Carlos Kameni opisywał o szczegółach swojego rozstania na łamach Mundo Deportivo. Po trzynastu latach spędzonych na boiskach Primera División, kameruński weteran i ikona żegna się z Półwyspem Iberyjskim w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach.
Akademia Kadji i olimpijskie złoto
Idriss Carlos Kameni przyszedł na świat 18 lutego 1984 roku w największym kameruńskim mieście Duala. Od najmłodszych lat zmagać się musiał z wieloma trudnościami życiowymi, jak każdy młody człowiek żyjący w Kamerunie. Pochodzi z wielodzietnej rodziny, ma aż dziewięciu braci oraz siostrę. Rodzice jednak nie pozwolili żeby ich potomstwo zeszło na złą drogę krzewiąc wśród swojej latorośli miłość i zaangażowanie do sportu. Nic w tym dziwnego ponieważ ojciec Carlosa był piłkarzem, mama zaś trenerem piłki ręcznej. Całe dzieciństwo Kameniego związane było jednak z miastem Yaoundé, do którego przeprowadziła się cała rodzina zaledwie dwa miesiące po jego urodzeniu.
Od kiedy pamiętam biegałem za piłką po ulicach Yaoundé, uwielbiałem to robić. Kochałem rywalizować z kolegami i jeszcze bardziej marzyłem o wielkiej piłkarskiej karierze. Wielka motywacja i poświęcenie doprowadziły mnie na szczyt moich marzeń.
W wieku dwunastu lat dostał się do Akademii Sportowej Kadji, która uchodzi w Kamerunie za jedną z najbardziej prestiżowych. To właśnie z niej wywodzi się między innymi wielka gwiazda Samuel Eto’o jak również Jean II Makoun, Eric Djemba Djemba i wielu innych sportowców reprezentujących inne dyscypliny. Szerokie spektrum działania szkoły obejmuje sekcje koszykówki, siatkówki, a nawet tenisa ziemnego. Młody Carlos codziennie poza zajęciami sportowymi uczęszczał również na lekcje z innych przedmiotów, które kształtowały jego światopogląd i poszerzały horyzonty. Akademia zaszczepiła w nim ducha sportowej rywalizacji i życia w społeczności. Regularne treningi piłki nożnej szlifowały jego nieprzeciętny talent i pozwoliły mu uświadomić, czym jest drużyna i współpraca.
Jedno, czego nauczyłem się dorastając w Kamerunie i kształcąc się w Akademii Kadji, to że my, ludzie z Afryki stoimy przed dużo większymi wyzwaniami na drodze do sukcesu. Trudne dzieciństwo, brak warunków do rozwoju, właśnie to kształtuje prawdziwy charakter i determinację w dążeniu do celu. My Kameruńczycy musimy włożyć znacznie większy wysiłek we wszystko to co robimy. To nas hartuje i wzmacnia. To dzięki tym przeciwnościom losu, a także wartościom wyniesionym z Kadji dorwałem marzenia – Carlos Kameni
Już w roku 2000 dostąpił ogromnego zaszczytu i jako szesnastolatek pojechał z reprezentacją Kamerunu na swój pierwszy wielki turniej Olimpijski w Sydney, na którym wraz z kolegami sięgnął po złoty medal. Carlos jako nieopierzony młokos z pewnością nie spodziewał się, że wystąpi w którymkolwiek spotkaniu. Ku zdumieniu wszystkich, ówczesny trener Nieposkromionych Lwów, Jean-Paul Akono, wpuścił nastolatka w ćwierćfinałowym spotkaniu przeciwko Brazylii. Kameni świetnie sobie poradził, ratując swój zespół doskonałymi interwencjami. Osłabiony Kamerun zdołał wygrać i awansować do półfinału. Carlos wywalczył sobie miejsce w składzie i nie oddał go już do końca turnieju. W następnej rundzie Kameruńczycy pokonali Chile, w finale zaś Hiszpanów. W meczu o złoty krążek Kameni obronił karnego w trakcie spotkania i wyszedł obronną ręką z serii rzutów karnych. Tym samym reprezentacja Kamerunu stanęła na najwyższym stopniu podium, a Carlos przykuł uwagę swoimi nieprzeciętnymi występami. Dzięki temu młody bramkarz już na samym początku umocnił również swoją pozycję w dorosłej reprezentacji.

Szesnastoletni Kameni wraz z kolegami z reprezentacji Kamerunu przed finałem olimpijskim z Hiszpanami – Sydney 2000 / Fot. AFP
Ten niebywały sukces rozświetlił sylwetkę młodziutkiego golkipera, którym zainteresował się francuski La Havre i sprowadził go do siebie po olimpijskim tryumfie. Niestety, młody Kameni w przeciągu czterech lat nie miał zbyt wielu okazji do występów w pierwszej drużynie. Kameruńczyk jednak nie narzekał i ciężko pracował. Nie miał żalu do nikogo za swoją sytuację, uważał, że dzięki pracy i wytrwałości w końcu osiągnie swoje sportowe cele. W międzyczasie został wypożyczony do Saint-Etienne, testował go Strasbourg, Bolton czy Espanyol. Jednak i te ruchy nie zmieniły nic w jego ówczesnej karierze. W okresie 2000-04 Kameruńczyk na francuskich boiskach uzbierał zaledwie dwa występy.
Pantera z Papużkami
Nie przeszkodziło to jednak w tym, żeby Espanyol, który jeszcze 2001 roku testował młodziana, ponownie się nim zainteresował. W roku 2004 władze Papużek zdecydowały się sprowadzić Carlosa Kameniego za 500 tys. euro, co w przekroju całej dotychczasowej kariery Kameruńczyka wydaje się kwota wręcz śmieszną. Jeszcze krótko przed dopięciem kontraktu z hiszpańskim klubem, młody bramkarz negocjował warunki umowy z angielskim Wolverhampton Wanderers. Na szczęście dla La Liga zakończyły się one fiaskiem, gdyż Carlos nie otrzymał pozwolenia na pracę. Tym samym reprezentant Nieposkromionych Lwów znalazł się na Półwyspie Iberyjskim.
Wszystko to za sprawą wybitnego rodaka Thomasa N’Kono, jednego z najlepszych bramkarzy Afryki w latach 80. Bronił on również barw Espanyolu w okresie 1982-91 rozgrywając ponad 240 spotkań. W tamtym czasie był trenerem bramkarzy w klubie z Barcelony. Dzięki jego rekomendacji, Carlos Kameni znalazł się w szeregach Pericos. N’Kono był przekonany co do możliwości perełki z Akademii Kadji i zaufał Carlosowi. Zaraz po parafowaniu umowy, wielu dziennikarzy poddało w wątpliwość wiek dobrze zbudowanego Kameruńczyka, wyglądającego raczej na dojrzałego mężczyznę niż 20-letniego młokosa. Carlos przyszedł do Espanyolu jako następca Toniego Jiméneza, który w tamtym czasie odszedł na emeryturę, jego rywalem w bramce został zaś Belg, Erwin Lemmens.
To dla mnie olbrzymi honor, kiedy jestem porównywany do tak wybitnego gracza jakim był z pewnością Thomas N’Kono. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że będę miał możliwość trenowania pod jego skrzydłami. Spełniam swoje marzenia przychodząc do Hiszpanii, dam z siebie wszystko i udowodnię, że nie znalazłem się tutaj przypadkowo – takim słowami Kameni przywitał się z dziennikarzami podczas swojej prezentacji w drużynie Papużek
Carlos z marszu wszedł do bramki Espanyolu i w sezonie 2004/05 rozegrał wszystkie 38 spotkań ligowych. Od samego początku wyróżniał się wspaniałą sprawnością i zwinnością, a jego stosunkowo niewielki wzrost (186 cm) zupełnie mu nie przeszkadzał. Niezwykły refleks oraz umiejętność wychodzenia z opresji w sytuacjach jeden na jednego nie raz ratowały mecze ekipie z Barcelony. Już w trakcie pierwszej kampanii w La Liga, reprezentant Nieposkromionych Lwów był na celowniku samego Alexa Fergusona, który nosił się z zamiarem sprowadzenia utalentowanego brakarza do Manchesteru United. Było to nie lada wyróżnienie dla rewelacyjnego debiutanta na murawach Primera División. Sezon 2004/05 był zatem niezwykle udany dla Kameruńczyka, dzięki czemu skupił również na sobie uwagę samej Barcelony. Na zapowiedziach i doniesieniach się zakończyło, jednak nie zmienia to faktu, że Carlos już wtedy prezentował międzynarodowy poziom.
Sam Kameni od samego początku hiszpańskiej kariery stykał się również z mniej przyjemnymi aspektami gry w futbol. Rasizm, który niestety nie omija i boisk Primera División, był dla Carlosa czymś obrzydliwym. Zawsze angażował się mocno w walkę z tym nieakceptowalnym przez niego zjawiskiem. Sam na początku 2006 roku stał się ofiarą rasistowskich ataków dwóch pseudokibiców, którzy w konsekwencji zostali zawieszeni przez klub. Carlos był tak samo uzdolniony jak i temperamentny, a dowodem na jego krewki charakter było wydarzenie z sezonu 2008/09. Wówczas, schodząc z boiska po sesji treningowej miał spięcie z fanem, który wcześniej go obraził. Kilka miesięcy później doszło do kolejnej awantury z udziałem Kameruńczyka. Pobił się z kolegą z drużyny, Grégorym Bérangerem.
W 2009 roku trenerem Espanyolu został Mauricio Pochettino, który przez dwa sezony ufał Kameniemu. Kameruńczyk był dla niego bramkarzem pierwszego wyboru. Sytuacja golkipera zmieniła się po rozpoczęciu 2011/2012. Argentyński szkoleniowiec odstawił go wówczas na boczny tor. Decyzja ta była początkiem końca wspaniałej przygody utalentowanego gracza w Espanyolu, który zimą 2012 roku zmienił otoczenie i jako wolny gracz przeniósł się na południe Hiszpanii, do Malagi.
Nie zmieniło to faktu, że Kameni stał się ikoną i jednym z najlepszych graczy Papużek. W latach 2004-12 był niekwestionowanym numerem jeden w bramce, dając się zapamiętać jako wielki profesjonalista, obdarzonym nieprzeciętnym talentem. W trakcie ośmiu lat w barwach Espanyolu rozegrał 291 spotkań, pozostając niepokonanym w 64 z nich. W tym czasie Kameruński bramkarz wywalczył z klubem Puchar Hiszpanii w 2006 roku oraz zagrał w wielkim finale Pucharu UEFA, który Papużki przegrały z Sevillą. Kameni pobił również rekord swojego rodaka i mentora, Thomasa N’Kono w liczbie minut bez straty gola.

Kameni cieszący się ze zwycięstwa w Copa del Rey 2006 rok / Fot. soccerfootballwhatever.blogspot.com
Málaga, czyli ostatni hiszpański przystanek
Początki Kameniego w Máladze nie były obiecujące za sprawą Willy’ego Caballero, który w zasadzie przez 3,5 roku nie opuścił bramki Los Boquerones i nie dał tym samym zbyt wielu szans Kameruńczykowi. Lepszy czasy nastały z rozpoczęciem kampanii 2014/15, kiedy to Argentyńczyk zwolnił miejsce w bramce, opuszczając szeregi Málagi na rzecz Manchesteru City. Od tego momentu Carlos stał się pierwszoplanową postacią zespołu i przez kolejne trzy lata regularnie występował w barwach klubu z Andaluzji. W tym czasie zanotował kilka naprawdę olśniewających występów, jak ten z 26 września 2015 roku, gdy praktycznie w pojedynkę uchronił Málagę przed porażką na Santiago Bernabeu. Królewscy uderzali na bramkę 31 razy, a mimo to spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Podobny przebieg miał mecz z Barceloną na Camp Nou rozegrany 19 listopada 2016 roku. Kameni ponownie stanął na wysokości zadania i wybronił Máladze punkt, zaliczając świetny występ. Na swoje konto zapisał również dość widowiskowego gola samobójczego w meczu z Valencią z 2 marca 2016 roku, w zasadzie piąstkując dośrodkowanie rywala do swojej bramki.
W barwach Málagi rozegrał ponad 100 spotkań. W ostatnim sezonie pojawił się na boiskach La Liga w pierwszym składzie 35 razy. Prezentował się przyzwoicie, choć mniej pewnie niż we wcześniejszych kampaniach. Wyjątki stanowiły starcia z najlepszymi klubami, podczas których prezentował się znacznie lepiej. Jednak one nie przekonały trenera Míchela do pozostawienia Kameruńczyka w drużynie. Nic nie zmienia również fakt, że jeszcze rok temu Carlos parafował nowy czteroletni kontrakt. Rozstanie przebiegło więc w bardzo nieprzyjemniej atmosferze. Na łamach Mundo Deportivo Kameni skarżył się, że został potraktowany bardzo niepoważnie i bez podania konkretnej przyczyny obecny szkoleniowiec Los Boquerones, podziękował za jego usługi. Brak powodu i rozmowy twarzą w twarz z Míchelem mocno dotknęły zasłużonego dla Málagi bramkarza.
Nowa przygoda nad Bosforem
Po ponad 13 latach spędzonych na boiskach Hiszpanii Carlos Kameni znalazł nowego pracodawcę. Będzie nim Fenerbahçe. Turecki klub zapłacił za Kameruńczyka dwa miliony euro.
Wielki talent, sprawność i zwinność pantery, niezwykły refleks i ekscentryczność połączona z determinacją do ciężkiej pracy oraz wiarą w Boga zaprowadziły słynną Panterę do najlepszej ligi świata. Dzięki temu stał się jedną z ikon boisk La Liga i miał możliwości zajść jeszcze wyżej. Zamiast tego na Kameniego czekało gorzkie pożegnanie, na które bezsprzecznie nie zasłużył. Pozostaje nam liczyć na to, że może jeszcze kiedyś zobaczymy Kameruńską Panteręna arenach Primera Divsión, zatrzymującą w pojedynkę Barcelonę czy Real Madryt.
WELCOME IDRISS CARLOS KAMENI! pic.twitter.com/J62CkFfhrn
— Fenerbahce_EN (@Fenerbahce_EN) July 5, 2017
¡Buena suerte, Carlos!