Zimowe okienko w pełni. Angielska prasa już od dawna buja w obłokach sprzedając największe gwiazdy La Liga. Natomiast w hiszpańskich mediach dopiero w ostatnich dniach zrobiło się gorąco. Wszystko za sprawą kilku doniesień.
Illarra i Athletic
Już kilkukrotnie łączono ze sobą Illarramendiego i Athletic. Jednak wcześniej w grę wchodziło tylko wypożyczenie. Teraz media donoszą, jakoby baskijski klub złożył nawet formalną ofertę za piłkarza, lecz już w ramach transferu definitywnego. Najczęściej powtarzaną przez hiszpańskie gazety i portale ceną jest około 20-25 milionów euro.
Szczerze przyznam, że do ewentualnego transferu podchodzę sceptycznie. Illarramendi to przecież defensywny pomocnik, a tych w Athleticu nie brakuje – Iturraspe, Rico, Morán, jako cofnięty rozgrywający POWINIEN też grać Beñat, a i San José w roli typowego przecinaka radzi sobie wcale nie najgorzej. Zresztą, nawet forma wyżej wymienionych zawodników nie jest żadnym argumentem dla transferu Illarry, bo to właśnie część defensywna linii pomocy Lwów prezentowała się najsolidniej oraz najrówniej z całego zespołu, na przestrzeni rundy jesiennej. Ściągnięcie piłkarza Realu to zatem pod względem sportowym potrzeba trzeciego lub nawet czwartego rzędu. W kadrze Athleticu są dużo większe braki – na przykład Valverde wciąż nie potrafi znaleźć odpowiedniego następcy dla Andera Herrery, ma także kłopot z pozycją prawego obrońcy, bo ani de Marcos, ani Iraola nie gwarantują odpowiedniej jakości. Unai Bustinza? Człowiek-widmo. Obydwie te kwestie mają bezpośrednie przełożenie zarówno na styl gry zespołu, jak i na wyniki przez niego osiągane. Priorytetem powinno być zatem ściągnięcie piłkarzy, którzy mogliby te dziury załatać. Mam na myśli szczególnie Eneko Bóvedę z Eibaru oraz Mikela Merino i Roberto Torresa z Osasuny. Koszt ściągnięcia wszystkich trzech wyniósłby maksymalnie dziesięć milionów – a zatem Athletic zyskałby podwójnie.
Transfer Illarramendiego ma prawdopodobnie drugie dno. Chodzi mianowicie o wybory, które odbędą się 27 marca. Urrutia chce w ten sposób zyskać kolejny atut w walce o reelekcję, bowiem do gry o stołek włączył się właśnie eks-prezydent Athleticu Fernando Macua. Josu próbuje zatem ściągnąć piłkarza z nazwiskiem, by w ten sposób pokazać, że na rynku transferowym klub z Bilbao to nie żaden kopciuszek. Lwy bez wątpienia mogą sobie pozwolić na tak drogi zakup, bo wciąż niewykorzystany został duży procent z wpływów za sprzedaż Herrery, a także Javiego Martíneza.Ewentualny transfer Illarramendiego należy więc rozpatrywać osobno w dwóch kategoriach. Marketingowo i wizerunkowo taki ruch wygląda świetnie, natomiast sportowo jest raczej bez sensu.
Jeśli sytuacja sportowa się poprawi, Urrutia zostanie na drugą kadencję, bo wtedy nikt nie wyjdzie z propozycją kontrkandydatury.
— Mariusz Bielski (@B_Maniek) styczeń 8, 2015
Mario Suárez a Inter
Całkiem przeciwne doniesienia spływają z Półwyspu Iberyjskiego i Półwyspu Apenińskiego w sprawie Mario Suáreza, który miał się znaleźć w kręgu zainteresowań kilku włoskich klubów. O usługi defensywnego pomocnika zabiegają Napoli, Milan oraz Inter, lecz to właśnie ekipa Nerazzurrich była najbardziej konkretna – za wychowanka Atlético wystosowano dwie oferty wypożyczenia z obowiązkiem transferu definitywnego w letnim oknie transferowym. Gianluca Di Marzio ze Sky Sports informował nawet, że do Madrytu polecieli przedstawiciele mediolańskiego klubu, aby dokonać finalizacji transakcji. Okazało się, iż takie nowinki mają niewiele wspólnego z prawdą – przynajmniej według hiszpańskich mediów.
Diego Simeone nie ma zamiaru pozbywać się Suáreza w środku sezonu, gdyż zostałby z trzema środkowymi pomocnikami (Gabi, Tiago oraz Saúl Ñíguez, który notabene na pozycji pivota praktycznie w Atleti nie gra) na najważniejszą część rozgrywek, a doświadczenie Mario bez wątpienia się przyda, co zresztą udowodnił już w dwumeczu Copa del Rey z Realem Madryt czy we wczorajszej potyczce z Barceloną. Jedyną możliwością, która skłoniłaby Cholo do sprzedaży pomocnika, jest zagwarantowanie sobie pierwokupu w sprawie Mauro Icardiego, będącego celem Los Rojiblancos od długiego czasu. Trudno jednak przypuszczać, że na taki zabieg zgodziłby się Inter, wszak pragnie zainicjować z Argentyńczykiem rozmowy w kwestii przedłużenia umowy.
I rzeczywiście, nawet prezes Atlético, Enrique Cerezo, jasno wyraża się na temat ewentualnego odejścia Mario Suáreza: „Z tego co wiem, Mario zostaje w Madrycie. To ważny zawodnik dla drużyny, ponadto nie wydaje mi się, byśmy musieli w tym momencie sprzedawać kogokolwiek. Szkoleniowiec liczy na każdego zawodnika ze względu na intensywną drugą część sezonu.” – wyjaśnił sternik Los Colchoneros. Jeśli były piłkarz Mallorki zdecyduje się na przejście do Serie A, stanie się to najbliżej za pół roku.
Anglicy po zawodników z Comunidad Valenciana
Już we wrześniu, zarówno hiszpańskie jak i angielskie media informowały o zainteresowaniu Manchesteru United Nicolásem Otamendim. Plotki się potwierdziły, jak się okazało, angielski klub złożył ofertę opiewającą na 35 milionów euro. Została ona jednak odrzucona. Walenckie dzienniki podają, że Argentyńczyk nie odejdzie z klubu jeśli drużyna chcąca go pozyskać nie wpłaci równowartości kwoty zapisanej w klauzuli, wynoszącej 50 milionów w europejskiej walucie. Jeszcze niedawno mówiono, że Czerwone Diabły są w stanie wyłożyć taką sumę. Jednak nie jest pewne, że Valencia przyjęłaby ją idąc na rękę klubowi z Manchesteru. Gdyby tak się nie stało to koszty (związane z koniecznością opłacenia podatków), jakie ponieśliby Anglicy, wzrosłyby dwukrotnie. Wątpliwe zatem jest aby Nietoperze otrzymają kolejne oferty z Argentyńczyka. Zawodnik w ostatnich tygodniach zauważalnie obniżył loty, popełniając kilka indywidualnych błędów, co na pewno nie wpływa najlepiej na jego rynkową wartość. Warto wspomnieć także o tym, że Otamendi jest jednym z wielu defensorów z La Liga wzbudzających zainteresowanie wśród klubów Premier League. Przede wszystkim prasa porusza temat Gabriela Paulisty, który znalazł się na celowniku Arsenalu, a także może być alternatywą dla Manchesteru w razie niepowodzenia transferu Otamendiego. Opcją rezerwową dla Kanonierów jest natomiast Héctor Moreno. Typowe. Meksykanin wraca po ciężkiej kontuzji.
Innym zawodnikiem związanym z Valencią, a łączonym z przenosinami do Anglii jest Fede Cartabia. Wychowanek Nietoperzy może pójść śladami Carlesa Gila i jeszcze w tym okienku trafić do Premier League. Argentyńczyk wzbudził zainteresowanie Tottenhamu. A Valencia może taką transakcją być zainteresowana, nawet mimo naprawdę dobrej gry młodziana w tym sezonie (poprzednim zresztą również). Jest to spowodowane przepisami FFP. Z tego właśnie powodu do Aston Villa trafił Carles Gil. Ciekawa plotka, ale nadal plotka, dotyczyła zainteresowania Granady. Zespół ten miałby wykupić za osiem milionów euro Fede i od razu sprzedać go do Tottenhamu za 10, zarabiając przy tym dwa miliony. Jest jednak jeden szkopuł. Klauzula ośmiu milionów euro odnosi się do kontraktu, jaki Fede posiada w Córdobie i jest to opcja wyłącznie dlatego klubu. Dlatego tę informację należy potraktować jako nic nieznaczącą plotkę. Choć biorąc pod uwagę działania El Grany, a raczej jej właścicieli, gdyby była taka możliwość, to byliby do tego zdolni…
Lucho González i Lucas Silva w La Liga?
Saga dotycząca pozyskania przez Sevillę argentyńskiego pomocnika, weterana europejskich boisk ciągnie się od kilku tygodni. Najpierw Los Nervionenses chcieli sprowadzić 34-letnego piłkarza na zasadzie wypożyczenia. Al-Rayyan jednak postanowił skorzystać z okazji i postawił zawodnikowi warunek. Jeśli Lucho chce się przenieść do La Liga musi zrezygnować z zaległych pensji. Według mediów Argentyńczyk w Katarze zarabia nawet , 3,5 miliona euro rocznie, porządna emerytura, więc nawet miesięczna wypłata to niezła sumka. Pojawiła się zatem i możliwość, iż zawodnik spełni warunek, ale za cenę rozwiązania kontraktu z katarskim klubem, a następnie podpisałby półroczną umowę z Sevillistas. Na przeszkodzie stanęła wysokość zarobków jaką zawodnik miałby otrzymywać w Hiszpanii. Ostatecznie Lucho porozumiał się z władzami Al-Rayyan, co do sposobu wypłaty zaległych pensji. Temat tymczasowych przenosin nadal zostaje otwarta, gdyż różnice pomiędzy oczekiwaniami Gonzáleza, a propozycją Blanquirojos, nie były drastyczne. Możliwe zatem, że o Lucho i Sevilli jeszcze usłyszymy. Najpoważniejsze wątpliwości, również moje, budzi jednak dyspozycja zawodnika. Wiek robi swoje, a drugiej lidze katarskiej daleko do najwyższej klasy rozgrywkowej Hiszpanii.
Informacje o odejściu Illarry wywołały automatycznie temat transferu Lucasa Silvy z Cruzeiro do Królewskich. Na przeszkodzie, przez chwilę, stanęły oczekiwania finansowe Cruzeiro. Brazylijczycy chcieli 15 milionów euro. Los Blancos proponowali podobno 10 milionów, plus dwa zapisane w zmiennych. Prasa donosi jednak o porozumieniu w kwocie 13 milionów w europejskiej walucie. Uzgodnienie warunków potwierdza wiceprezydent Cruzeiro, Márcio Rodrigues, w wypowiedzi dla brazylijskiej ESPN – “Transfer Lucasa Silvy jest zamknięty […] nadszedł czas, kiedy chciał odejść”. Lucas to z pewnością zawodnik utalentowany. W swoim klubie już pokazuje nieprzeciętne umiejętności. Dysponuje dokładnym długim podaniem, silnym precyzyjnym strzałem z dystansu, a do tego ma przyzwoity odbiór piłki. Czy to jednak piłkarz wystarczający na Real Madryt, który na pewno poradzi sobie w La Liga? Nie ma takiej pewności, zresztą sam Illarramendi był przecież odkryciem hiszpańskiej ligi a po przenosinach do stolicy nie potrafi się odnaleźć. Tu mówimy o przeprowadzce młodego zawodnika na inny kontynent. Nie mniej, Lucas to nie Asier. Jego historia może potoczyć się zupełnie inaczej, lecz i tak kibice Los Blancos będą musieli uzbroić się w cierpliwość.
https://www.youtube.com/watch?v=vZrxnAUaWZQ