Hiszpanie nie zaczęli eliminacji do Mistrzostw Europy 2016 tak, jak wszyscy by tego oczekiwali. Sfinks początkowo bał się większych zmian. Jak jednak pokazały pierwsze spotkania, te są absolutnie niezbędne.
Bohaterem trzeciej już gOLEady jest Vicente del Bosque oraz La Furia Roja. Doświadczony selekcjoner postanowił dokonać kilku zmian w składzie reprezentacji, m.in. zabrakło miejsca dla Diego Costy, którego na szpicy ma zastąpić Paco Alcácer. Zapraszamy do lektury!
Nagła odmiana
Przede wszystkim cieszy fakt, że del Bosque zmienia metodykę oraz mentalność. Facet dostający mnóstwo uszczypliwości za swój konserwatyzm ma nową optykę na temat powołań. Wcześniej mówiło się o “lista corta”, czyli malutkim zbiorze stałych nazwisk z Madrytu oraz Barcelony. Teraz selekcja jest pojęta znacznie szerzej, a Sfinks sięga po zawodników z tak zwanego drugiego sortu – wyróżniających się piłkarzy ambitnych klubów, którzy próbują doskoczyć do ścisłej czołówki. Mowa tu chociażby o Bruno Soriano, Callejónie, Nolito, Moracie czy Camacho. Każdy powinien dostać szansę przy okazji przynajmniej meczów towarzyskich, bo zwyczajnie na to zasłużyli. Trudno wyrokować, kto powinien zostać na dłużej, a kogo należy odpalić, bo przykład Paco Alcacera udowodnił, że każdy inaczej znosi warunki reprezentowania kraju. Napastnik Valencii w każdym meczu, w którym dostał szansę, wnosił coś pozytywnego. Teraz jest numerem dwa za Diego Costą, bo wykorzystał swój czas, wchłonął bez żadnych problemów do zespołu. Camacho i Bruno walczą o jedną pozycję, ale to właściwe powołania, bo mogą zmotywować do pracy Sergio Busquetsa, jak dotąd pewniaka w środku pomocy. Pomocnik Malagi jest bardziej przyszłościowy, natomiast na szansę bardziej zasłużył dojrzały i doświadczony piłkarz Villarrealu. Kampania “Bruno selección” ciągnie się od paru dobrych lat, ale to nadal facet z Villarrealu, a nie z Barcelony – i to oddzielało go od kadry w ostatnim czasie.

Powołania na mecze z Białorusią i Niemcami, miejsce kontuzjowanego Cesca zajął Bruno Soriano
Ostatnio wynagrodzony za występy został Rodrigo, tym razem Nolito i Callejón będą mogli pokazać szeroki wachlarz swoich zagrań. Ten drugi czekał zdecydowanie zbyt długo. Uważam, że obaj mogą wygryźć z reprezentacji nasyconego Pedro, który nie wnosi ostatnio oczekiwanej jakości. Powołanie Moraty to niejako zastępstwo nieobecnego Diego Costy. W tym miejscu mam wątpliwości co do dyspozycji napastnika Juve, ale będę bronił del Bosque, bo skoro to piłkarz perspektywiczny z dużym potencjałem, to warto go testować. W ostatnich latach selekcjoner La Furia Roja przede wszystkim układał gotowe klocki według uznania, teraz staje przed wyzwaniem zbudowania czegoś nowego, bo układanka została zburzona. Del Bosque pokazuje, że na rozwój nigdy nie jest za późno – teraz szuka różnych wariantów, motywuje powołaniami, sprawdza wygodne dla siebie opcje z bliska, zamiast – jak wcześniej – zachowywać mocy dystans do takich eksperymentów. Zjawisko jak najbardziej pozytywne, które moim zdaniem może przynieść korzyści. Dajmy im jednak czas, by przecedzić odpady, a zostawić nowy, właściwy trzon kadry. Oparty na znacznie szerszym gronie nazwisk niż wcześniej.
Tiki-taka jest passé
„Jeśli chcesz zaczynać rewolucję, to lepiej zacznij ją w swoim własnym domu i sposobie myślenia.” – te mądre słowa do serca szczególnie powinien wziąć sobie Vicente del Bosque. Po degrengoladzie reprezentacji Hiszpanii na minionych Mistrzostwach Świata zmiana pokoleniowa wydaje się być czymś naturalnym, dlatego równie istotny jest tutaj inny aspekt – styl gry. „Tiki-taka” po tylu latach nieco zastygła, zawodnicy muszą obudzić się z letargu, a najlepiej zrobić to przez ewolucję taktyki na wzór Pepa Guardioli. Potencjał kadrowy wciąż jest wysoki, nowi liderzy nie powinni mieć problemów z wzięciem na swoje barki odpowiedzialności, choć Koke w dzisiejszym wywiadzie dla „Marki” raczej daje do zrozumienia, że zamiast zastępować Xaviego, wolałby napisać własną historię. Inne pozycje również nie straciły na jakości, wszak Paco Alcácer zdążył już udowodnić, iż ma wszelkie predyspozycje, by strzelać w kadrze na miarę Davida Villi, a przecież wciąż wszyscy czekają na Diego Costę. Najnowsze powołania „Sfinksa” prezentują się ciekawie, na przykład Ignacio Camacho jest niekwestionowanym liderem Málagi, w Atlético zaczynają żałować, że nie skorzystano z opcji odkupu wychowanka.

Czy Callejón wykorzysta długo wyczekiwaną szanse?
Jeśli Callejón pokaże się z tak dobrej strony jak dotychczas w Serie A, wówczas być może wskoczy w miejsce w Pedro, ponieważ to piłkarze o podobnej charakterystyce, a 27-latek z Barcelony jakiś czas temu popadł w przeciętność. Zupełnie odwrotnie niż Nolito, którego kariera nabiera tendencji zwyżkowej i kto wie, czy kadra nie otworzy mu drzwi do klubu ze ścisłej czołówki. Sporo jednak wskazuje, iż byłby w niej raczej „jokerem”, podobnie zresztą jak Morata, który ma nadprzyrodzony dar znajdowania się w dogodnych sytuacjach strzeleckich. Gdy połączy go ze skutecznością, będzie traktowany jako poważniejszy rywal dla Alcácera oraz Costy. Pamiętajmy jednocześnie, że Del Bosque będzie cały czas szukał, próbował i skład reprezentacji wykrystalizuje się raczej pod sam koniec eliminacji. W kolejce czeka naprawdę wielu zawodników, choćby z powracającym po kontuzji Jesé na czele.
A po meczu…
Problem z dzisiejszą wygraną Hiszpanów jest taki, że za żadne skarby świata nie da się jasno stwierdzić, czy to zapowiedź nowych, lepszych czasów, czy też może po prostu ostatnie podrygiwanie konającego, trzeba gdybać, a gdybanie zawsze jest ryzykowne.
Ani taktycznie, anie personalnie kadra, która rozmontowała Białoruś, nie różni się za bardzo od tej, która w ostatnich meczach zawodziła na całej linii. Jasne, pressing był dziś lepszy, kreatywność większa, a nieprzewidywalność w budowaniu akcji ofensywnych niespotykana. Ale połowę zasług za te zmiany przypisać należy Isco, który z każdym rozegranym ostatnio meczem staje się piłkarzem bardziej kompletnym, odważniejszym i odpowiedzialniejszym. Jego gol złamał Białorusinów, jego akcje wprowadzały kompletny zamęt w szeregi rywala. Isco był dziś najlepszy. Ale co się stanie, gdy wrócą Iniesta, Silva, Cesc czy Thiago? Posadzenie na ławce Iniesty to rzecz niemieszcząca się w głowie del Bosque. Posadzenie Silvy, Koke czy Busquetsa raczej też nie.
Ktoś będzie cierpiał. Po dzisiejszym meczu przyszłość La Seleccion wygląda trochę jaśniej, ale to ciągle za mało. Na razie wiemy, że potencjał istnieje, że jest z czego budować. Decyzje nie zostały jednak podjęte. Żeby myśleć o zdobywaniu w przyszłości najważniejszych trofeów, trzeba mieć wykrystalizowaną drużynę z co najwyżej trzema zmiennymi. Hiszpanie stałych punktów na razie mają śmiesznie mało. Ramos na pewno będzie grał zawsze. Busquets pewnie też. Iniesty, mimo słabej formy Kastylijczyka, nikt nie odstawi. Ale inni są zawieszeni w próżni. Czy del Bosque powoła Isco, gdy ten będzie siedział na ławce w klubie? Czy będzie pamiętał o Callejónie, gdy do zdrowia wrócą inni, bardziej ograni w czerwonej koszulce piłkarze? Co z Casillasem albo Pique?
Dzisiejszy mecz nie postawił przed nami żadnych nowych pytań, to wszystko wiedzieliśmy już wcześniej. Dał nam za to jedną czy dwie odpowiedzi, więc ogólnie trzeba być zadowolonym. Rewolucji nie będzie, bo del Bosque to najmniej rewolucyjny z czołowych trenerów świata. Ale zmiany powoli widać. Sfinksowi gratulacje należą się przede wszystkim za imponujące wprowadzanie młodych graczy do kadry. Bez pośpiechu, ale sukcesywnie. Stara gwardia Hiszpanii niczego już nie wygra. Młoda, jeśli zechce, może wygrać wszystko.