Im bliżej mundialu, tym mniej eksperymentów – ten pogląd wydaje się odległy Julenowi Lopeteguiemu. Do mistrzostw świata w Rosji zostało niespełna 80 dni, a selekcjoner Hiszpanów odkrywa nowe karty. Pytamy naszych ekspertów czy w talii są same asy, czy znajdą się też dziewiątki.
Marcos Alonso, Dani Parejo i Rodrigo Hernandéz – to oni wychodzą z lodówki każdego Hiszpana, od kiedy Lopetegui wysłał w świat kartkę ze swojego notesu. Żaden nie założył jeszcze czerwonokrwistego trykotu, ale wszyscy zdążyli już wnieść niezwykłe historie do szatni. Pisze ją także Lucas Vázquez, który wcześniej reprezentował swoją ojczyznę, ale jeszcze zimą był dla niej stracony. Cała czwórka będzie miała swoje – przysłowiowe – pięć minut podczas towarzyskich potyczek z Niemcami w Düsseldorfie i z Argentyną na Wanda Metropolitano.
👤👤👤 Three new faces in @julenlopetegui's squad for games with @DFB_Team_EN and @Argentina
🔗 https://t.co/hv35pKvHPW pic.twitter.com/DDzCzr5GPo— Selección Española de Fútbol (@SeFutbol) March 16, 2018
Niesamowita ciekawostka. Jeśli Marcos Alonso zadebiutuje w rep. Hiszpanii, będzie to pierwszy przypadek, kiedy w La Roja zagra dziadek, syn i wnuk. Co ciekawsze, ojciec i dziadek Marcosa debiutowali w marcu, na co także ogromną szansę ma najmłodszy z rodu! 🙂
— Tomasz Pietrzyk (@tomek2648) March 21, 2018
Marcos Alonso dołącza do swojego ojca oraz dziadka i dostąpi zaszczytu gry dla reprezentacji Hiszpanii. pic.twitter.com/V7JN2Kg3Ze
— Nasz Futbol (@NaszFutbol) March 17, 2018
Myślę, że Marcos Alonso dostanie szansę od Lopeteguiego w najbliższych meczach towarzyskich i zaznaczy obecność trzeciego pokolenia swojej rodziny w reprezentacji Hiszpanii. Selekcjoner na pewno chce sprawdzić jego formę, ale też przydatność do gry w systemie z czterema obrońcami. Lopetegui dobrze kojarzy Alonso z czasów, kiedy trenował Castillę. La Roja pod jego rządami ma w zwyczaju grać czwórką z tyłu, a to zupełnie inny wariant, niż ten z Chelsea, gdzie do trzech stoperów dołączeni są dwaj wahadłowi. Zakładam więc, że Marcos będzie próbowany jako opcja B dla Jordiego Alby. Dotąd selekcjoner najczęściej korzystał właśnie z Alby i Nacho Monreala, których profil jest bardziej „defensywny”. Ale byli także Escudero czy Alberto Moreno. Wydaje mi się, że Lopetegui na własne oczy chce zobaczyć, czy Alonso nadaje się do takiego schematu jeszcze przed mundialem, co by oznaczało, że obrońca Chelsea liczy się w walce o paszporty do Rosji. Inna sprawa, że przyszłość Alonso w kadrze wcale nie musi zależeć od jego formy i konkurencji, ale też od tego, jak selekcjoner „zaplanuje” defensywę na mistrzostwa świata. Może powołać ośmiu defensorów – po dwóch na każdą pozycję, jak również siedmiu z Nacho i Césarem Azpilicuetą, którzy zastąpią Albę, gdyby coś mu się przydarzyło.
Tak jak Alonso przeciera szlaki dziadka i ojca, tak Rodrigo Hernandézowi przypadł zaszczyt przejść drogą starszych kolegów – Marcosa Senny i Bruno Soriano. Pomocnicy Villarrealu, z mniejszym (Bruno) lub większym (Senna) wkładem, zapisali kartę historii La Selección w ostatnim piętnastoleciu, ale to przed 21-letnim Rodrim otwierają się świetlane perspektywy. Wszystko wskazuje, że już na chwałę Atlético, do którego ma trafić po sezonie. Razem z nim pierwsze reprezentacyjne kroki postawi Dani Parejo, który pierwszego zaproszenia na zgrupowanie doczekał się miesiąc przed 29. urodzinami (o przypadku Parejo pisaliśmy tutaj).
Pascual Calabuig, dziennikarz walenckiego Superdeporte:
Jeżeli pytasz mnie, co w większym stopniu zaważyło na powołaniach dla Daniego Parejo i Rodriego: ich dobra postawa, czy kontuzja Busquetsa, to musisz pamiętać, że są to dwie okoliczności, których nie można oddzielić. Zdrowotny problem Sergio w oczywisty sposób otworzył im drzwi do kadry, ale obaj po prostu rozgrywają świetny sezon. Rodri w przyszłym sezonie będzie reprezentował Atlético – taki transfer i zaproszenie na zgrupowanie Lopeteguiego nie biorą się znikąd. I Rodri, i Parejo są teraz w La Roja, bo sobie to wywalczyli. Dla tego drugiego jest to marzenie, którego przez lata nie potrafił spełnić.
Parejo to zawodnik skrojony do gry spokojnej, odpowiedzialnej – wręcz idealny dla reprezentacji. Ale jednocześnie, co już pokazał w Valencii Marcelino i wcześniej Nuno Espírito Santo, nie jest pozbawiony atutów w szybszym, bardziej wertykalnym rozgrywaniu. Jednak w najbliższych spotkaniach towarzyskich nie powalczy o nic więcej, jak o miejsce na ławce rezerwowych w kolejnych meczach Hiszpanów. I mam wrażenie, że nawet jak osiągnie ten cel, to niekoniecznie pojedzie na mundial do Rosji.
Rodri natomiast to piłkarz z szeroką gamą umiejętności. Równowaga na boisku, porządek, prezencja, siła – to zestaw cech, które otworzą mu wile drzwi w przyszłości. Na przykład do wspominanego już Atlético, do którego Rodri pasuje niczym pierścionek na palcu. Zarówno w nowym klubie, jak i reprezentacji będzie pobierał nauki od Koke. Przydadzą mu się w kolejnych latach, bo na razie widzę w nim bardziej alternatywę na EURO 2020 niż na zbliżające się mistrzostwa świata.
Od bohatera do zera i z powrotem do bohatera. Wygląda na to, że Lucas Vázquez już wyskoczył z tej huśtawki nastrojów. Przez ostatnie dwa lata u skrzydłowego Realu Madryt reprezentacja Hiszpanii wzbudzała skrajne emocje. Wszedł w łaski Vicente del Bosque, który zabrał go na EURO 2016, ale następca Sfinksa nie miał już do niego słabości. Lopetegui powoływał Lucasa, ale podarował mu raptem 15 minut w towarzyskim pojedynku z Belgią. Hiszpanowi przestało się też układać w klubie. Los jednak od nowa uśmiechnął się do Vázqueza, który świetnie rozpoczął rok z Królewskimi, a jego konkurent o miejsce w La Roja, Vitolo, sam się wypisał z walki o paszport do Rosji.
Sebastian Warzecha, redaktor ¡Olé! Magazynu:
Nie jest dla mnie zaskoczeniem powrót Lucasa Vázqueza do reprezentacji. Podkreślam, powrót, bo przecież on w kadrze znalazł się już przy okazji ostatnich mistrzostw Europy. Zresztą było to powołanie całkiem zasłużone, po znakomitym sezonie 2015/16. Jestem zdumiony jego formą w ostatnich tygodniach. Po poprzedniej kampanii, w której Vázquez z reguły grał po prostu słabo, przyszło kilka beznadziejnych miesięcy w trwających rozgrywkach. Jego koledzy nie grali specjalnie lepiej, ale jednak gwarantowali więcej jakości. I gdy wydawało się, że Lucasa czeka pożegnanie z kadrą, nagle wszystko się zmieniło. Wyglądało to tak, jakby ktoś wcisnął odpowiedni guzik, gdzieś z tyłu głowy zawodnika Realu. Klik!
Lucas w obecnej formie to dla mnie pewniak do gry w kadrze. Nie w pierwszym składzie, La Roja ma niesamowicie wiele jakości, genialnych pomocników i zespół, do którego wkraść się jest cholernie trudno. Ale na wejście z ławki, tak, jak najczęściej zalicza minuty w Realu, to zawodnik idealny. Gdy trzeba, potrafi znaleźć się na boisku po to, by zabezpieczyć tyły. Kontrataki? Proszę bardzo, opanowane, jak najbardziej. Asystować też potrafi, w Realu udowadnia to stosunkowo często. A dodatkowo nie ma większych problemów z odnalezieniem się w polu karnym. Choć skuteczność mógłby nieco poprawić.
Jego największy atut, który równocześnie zwiększa jego przydatność w kadrze, to jednak zrozumienie z Danim Carvajalem. Jeśli chodzi o prawą stronę boiska w kluczowych momentach, Lopetegui nie mógł sobie wymarzyć lepszego scenariusza, niż powrót do dobrej formy Lucasa. Dostanie dwóch gości, którzy znają się naprawdę dobrze, grają ze sobą od dawna, a dodatkowo obaj mają charakter walczaków. Po Lucasie może tego nie widać, ale uwierzcie, jest jednym z ostatnich gości na murawie, którzy odpuszczą piłkę. Braki w technice, choć użytkowej ma naprawdę dużo, nadrabia właśnie walecznością.
Superrezerwowy Lucas nadchodzi, już nie tylko w Realu, ale i w reprezentacji Hiszpanii. Całkowicie zasłużenie, całkowicie słusznie.
⚠ OFICIAL | Lista de @julenlopetegui para los próximos partidos contra @DFB_Team y @Argentina
Síguelo en #Periscope
📺 https://t.co/OkogkaAzQl pic.twitter.com/SRWwKseTOE— Selección Española de Fútbol (@SeFutbol) March 16, 2018