Kibice Realu Sociedad mogli odetchnąć z ulgą, kiedy pojawiła się wiadomość o zwolnieniu Arrasate. Czy aby nie wpadli z deszczu pod rynnę? Nowym trenerem zespołu z Donostii został David Moyes, bohater drugiej „gOLEady”.
David Moyes wraca do akcji. Internet najwyraźniej tylko na to czekał, bo Szkot z miejsca stał się tematem numer jeden. Oczywiście nie ze względu na doświadczenie czy też umiejętności. Przygoda w Manchesterze będzie mu zapewne wypominana jeszcze długo. Otrzymał jednak szansę na rehabilitację. Co pokaże Moyes jako trener Realu Sociedad? Zapraszamy do lektury!
Potencjał do wykorzystania
Szkocki następca Jagoby Arrasate zostanie czwartym Brytyjczykiem u sterów Realu Sociedad. W spadku po swoim poprzedniku otrzymuje zespół, który ma potencjał i praktycznie wszystkie elementy potrzebne do walki o coś więcej niż środek tabeli. Plusy są jednak przesłaniane przez minusy. Zmartwień Moyesa jest w tym momencie co najmniej kilka, i żadnego z nich nie da się rozwiązać w ciągu kilku dni. Po pierwsze ekipa Txuri Urdin zupełnie nie przypomina drużyny. Odbudowanie pewności siebie oraz wzajemnego zaufania między partnerami z zespołu to palący problem wymagający natychmiastowej reakcji. Siłą Basków powinny być indywidualności, a w tym momencie są one od czasu do czasu jedynie kołem ratunkowym. Drugą bolączką jest brak znajomości języka hiszpańskiego. W komunikacji z zespołem będzie mu pomagał Erik Bretos, ale przyśpieszony kurs oczywiście nie zaszkodzi. Ogromnym atutem Davida Moyesa z pewnością jest doświadczenie wyniesione z pracy na Wyspach. O ile przeniesienie rozwiązań z Evertonu na grunt dwudziestokrotnego mistrza Anglii nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, to w przypadku Erreala wcale nie musi być podobnie. La Real w przeciwieństwie do Manchesteru United za rządów Szkota nie potrzebuje rewolucji. Baskowie posiadają już materiał ludzki nad którego rozwojem będzie musiał czuwać nowy trener. Jeżeli zostały wyciągnięte odpowiednie wnioski z dziesięciomiesięcznego okresu pracy w drużynie Czerwonych Diabłów, to kibice w San Sebastián nie muszą z niepokojem spoglądać w dół ligowej tabeli, ale powinni z optymizmem patrzeć w niebo. W końcu do Kraju Basków trafia jako gwiazda, najlepiej opłacany menedżer w historii Realu Sociedad.
Wszyscy piszą – Moyes nauczy Was wrzucać 100 razy na mecz. Zabawne. Nie widzieli Sociedad za Arrasate.
— Marcin Serocki (@Marcin_Serocki) November 11, 2014
Prawie jak nowe życie
Z Moyesem jest ten problem, że przylgnęła do niego łatka. Mam wrażenie, iż czego by teraz nie zrobił, to i tak będzie traktowane z dystansem. Zresztą, po epizodzie w Manchesterze również i ja skłoniłem się ku temu… Stereotypowi? No właśnie, to już chyba dobre słowo. Bo przecież gdyby Szkot naprawdę był tak fatalnym trenerem to nie utrzymałby się tak długo w Evertonie, nie zostałby “The Chosen One”. Teraz odpoczął kilka miesięcy od futbolu, może do wszystkiego podejść na chłodno. Nie dziwię się też, że postanowił kontynuować karierę poza Wielką Brytanią. Jego dalszej pracy w Premier League nie sprzyjałaby ogromna presja. Oczywiście nie twierdzę, że takowej nie odczuje w Sociedad. Realowi jest jednak zdecydowanie bliżej do wcześniej wspomnianego Evertonu niż Manchesteru United. Choć bulwarówki i wszechobecni twórcy memów już czekają na jego pierwsze potknięcia, paradoksalnie w Hiszpanii nie powinien ulegać tak ogromnej presji. Od strony czysto piłkarskiej… Czy jeśli nawet Rio Ferdinand i Nemanja Vidić nie rozumieli po angielsku jego założeń, to czy zrozumieją je w Hiszpanii? Nie wierzę w truizm mówiący, że futbol ma swój uniwersalny język. Z drugiej strony, gorzej niż za czasów Arrasate na pewno nie będzie. Moyes ma do dyspozycji skład, który może grać mile dla oka, ale też skutecznie. Ta druga kwestia jest oczywiście ważniejsza – ani Moyes, ani jego piłkarze nie powinni uprawiać sztuki dla sztuki.
Czy pozostali kandydaci byliby lepsi? Nie sądzę. Za Melem nie przemawiają ostatnie wyniki zarówno w Betisie, jak i w WBA, zaś Sabella w ogóle nie przekonuje mnie swoim warsztatem. Dlatego zatrudnienie Moyesa to wybór mniejszego zła, ale wciąż zła. I obym się mylił w surowości tej oceny.
"We played well but couldnt score"
"hemos jugado bien pero no podíamos puntuación"
I've got this nailed.
— Señor Moyes (@senormoyes) listopad 11, 2014