Tej zimy na liście najdroższych obrońców w historii futbolu pojawiły się dwa nowe nazwiska – lider tego zestawienia – Virgil van Dijk i drugi po nim – Aymeric Laporte. Na Francuza Manchester City właśnie wydał 65 milionów euro.
Nastał moment, którego spodziewaliśmy się od kilku lat. Laporte odszedł z Athleticu i był to – jak przewidywaliśmy – transfer spektakularny. Manchester City wyłożyło na Francuza klauzulę odstępnego i zabezpieczyło sobie przyszłość w środku obrony.
Nathan Allen, dziennikarz serwisu City Watch:
Od kilku sezonów nazwisko Francuza nieustannie łączono z Barceloną. W Katalonii długo brakowało pary klasowych stoperów, ale wiele się zmieniło od przybycia na Camp Nou Samuela Umtitiego. Rodak Laporte’a niejako zamknął dyskusję o możliwości sprowadzenia do Katalonii piłkarza Atlhleticu, ale sam zainteresowany trafił pod opiekę twórcy wielkiej Barcelony, Pepa Guardioli.Laporte to znakomite wzmocnienie Manchesteru City. Pep Guardiola to człowiek, który podziwia Francuza i w długiej perspektywie postrzega go jako idealnego partnera dla Johna Stonesa. Dlatego też klub zrobił wszystko, by jak najszybciej zagwarantować sobie jego podpis na kontrakcie. Na ten moment jednak – patrząc na formę Stonesa i Nicolása Otamendiego – Laporte może mieć problem, by stać się częścią wyjściowego składu od razu. Jednakże na jego transfer trzeba patrzeć przyszłościowo, bo to właśnie w przyszłości ma się stać sercem obrony ekipy Guardioli. I nie tylko, bo Hiszpan wiecznie nie będzie trenerem The Citizens.
Jakość, jaką The Citizens posiadają w obronie, jest adekwatna do ich pozycji w tabeli Premier League. To, paradoksalnie, nawet dobrze dla Laporte’a, bo w swoich pierwszych krokach w nowym klubie nie będzie pod ogromną presją. Na początku nie będzie pierwszym wyborem, więc nie sparaliżuje go wzrok fanów. Zresztą, kibice City są wyrozumiali dla młodych zawodników, ale taki Eliaquim Mangala jest już przykładem, że mogą stracić zaufanie do piłkarza, który nie przystosuje się do gry zespołu. Nie martwię się jednak o Francuza, bo ma wszystko, co potrzebne, by odnieść sukces w lidze angielskiej, jeśli oczywiście przyłoży się do pracy.
Mariusz Bielski, dziennikarz Weszło:
Dwaj najdrożsi w historii obrońcy, van Dijk i Laporte, kosztowali Liverpool i Manchester City razem ok. 144 mln euro. Na biednych nie trafiło – można pomyśleć, ale po chwili namysłu nasuwa się straganowy klasyk: „droższy, ale lepszy”. Oby to drugie trzymało się Francuza.Laporte’owi od lat wróżono wielką karierę, więc rzeczą naturalną było jego odejście z Athleticu. I tak wytrwał w nim długo. Żeby jednak wejść na ścisły top, nie mógł już dalej kisić się na San Mamés. Ma dopiero 23 lata i bodajże 230 występów w barwach Lwów – w tej ekipie nie dało się już więcej osiągnąć.
Zresztą, to nie są lata osiemdziesiąte, że grając w Athleticu lub Realu Sociedad mogłeś realizować swoje marzenia o trofeach. Manchester City oczywiście zapewni Francuzowi takie atrakcje oraz wyzwania. Nie mam wątpliwości – Aymeric nie mógł wybrać lepiej. Największy rozwój poczynił niegdyś przy Marcelo Bielsie, a teraz idzie do zespołu kierowanego przez Guardiolę, czyli szkoleniowca z bardzo podobnym podejściem. Moim zdaniem Laporte ma wszystko, by sprawdzić się w Anglii. Jest mocny fizycznie, zdrowy jak tur, więc z intensywnością Premier League nie powinien mieć problemów. Umie grać w wysoko ustawionej obronie, co pokazywał właśnie u El Loco, a do tego jest całkiem dynamiczny, więc jeśli tylko zachowa koncentrację, powinien dobrze odnaleźć się w zespole. W końcu też technicznie nie można mu wiele zarzucić, co u Pepa zawsze stanowi dobrą kartę przetargową.
Jasne, będę za nim tęsknił jako fan Athleticu, ale jak najbardziej rozumiem jego motywację względem opuszczenia San Mamés. Mam nadzieję, że inni kibice nie będą się na niego wściekać, tak jak na Kepę, bo Aymeric do końca starał się zachowywać odpowiednio względem klubu. Nie buntował się, co ostatnio stało się powszechne, albo nawet modne wśród piłkarzy. To profesjonalista w każdym calu, dlatego również zasługuje na szacunek. I ogromne podziękowania, bo przez kilka lat stanowił o sile Lwów, a bez niego Valverde trudno byłoby osiągnąć najlepsze wyniki w Athleticu od trzech dekad.
Nie martwię się jednak o dalsze losy drużyny z San Mamés. Josu Urrutia ściągnął przecież Iñígo Martíneza. Wydał 32 bańki, ale kolejne trzydzieściparę zostało w kieszeni. Pod względem sportowym nie powinno być też żadnej gigantycznej różnicy. Były już kapitan Realu Sociedad ma bardzo podobne walory co Laporte. Trudno o lepsze zastępstwo. W ogóle mam wrażenie, że choć informacje o przejściu Martíneza do Athleticu pojawiły się dopiero kilka dni temu, to cała operacja została już przygotowana wcześniej. Zbyt sprawnie to poszło. Prezydent Los Leones swoją drogą musiał teraz sporo zyskać w oczach socios klubu, bo ostatnio nie miał dobrej prasy ze względu na aferę dotyczącą wykluczenia 150 dzieci ze szkółki w Oion. Wychodzi więc na to, że wszyscy są zadowoleni.
Konrad Marzec, dziennikarz ¡Olé! Magazynu i komentator Radia Gol:
Daily Mirror wyliczył, że The Citizens wydali już 225 mln funtów na formację obronną, czyli więcej niż 52 państwa przeznaczyły na obronę własnych terytoriów! Sam Laporte kosztował mniej więcej tyle, ile rząd Togo przeznaczył na zbrojenia, te prawdziwe. Czyżby Manchester City wyścig zbrojeń rozpoczynał od obrony?Transfer Virgila van Dijka pokazał nam, że na dzisiejszym rynku ogromne ceny za klasowych obrońców to nic dziwnego. Pep Guardiola potrzebował klasowego stopera, biorąc pod uwagę katastrofalne kłopoty ze zdrowiem Vincenta Kompany’ego i problemy Johna Stonesa. Francuz Eliaquim Managala pokazał, że nie jest odpowiednim zabezpieczeniem. Jestem przekonany, że Laporte znakomicie wprowadzi się do systemu Guardioli. Tym bardziej, że Pep właśnie wypożyczył do Evertonu wspominanego Mangalę, który zdecydowanie prezentuje bardziej poziom zespołu ze środka tabeli, niż ekipy aspirującej do tytułu najlepszych w Europie. Tym samym, za bardzo wysoką cenę, ale jednak znów usprawnił swoją drużynę.
Shane Burns, redaktor naczelny serwisu Inside Manchester City:
A czy Wy podzielacie opinie naszych ekspertów?Aymeric Laporte to wspaniałe wzmocnienie składu The Citizens tak w krótkiej, jak i w długiej perspektywie. W drużynie od 2014 roku brakuje takiego stopera, a on sam na dodatek idealnie wkomponuje się w styl Pepa Guardioli. Przedwczoraj byłem świadkiem (Shane Burns opowiada o meczu Manchester City – West Brom, w którym Laporte zadebiutował – przyp. red.), że Laporte bez problemu wpasował się w skład. U Otamendiego znalazł sobie partnera, który będzie mu pomagał w czasie gry. Francuz na dodatek gwarantuje Guardioli możliwość grania trójką z tyłu, co będzie ogromnym atutem, kiedy Benjamin Mendy wróci do pełnej sprawności.
Bez wątpienia Laporte ma papiery do gry na najwyższym poziomie. Ale może jest jakiś szczegół w tym, że selekcjoner Francji nie chce korzystać z tego zawodnika. Teraz na niego spadnie presja z zewnątrz klubu, ale wewnątrz wszyscy będą o niego dbać. Zresztą, wydaje mi się, że w przedwczorajszym meczu pokazał, że nie ciążyła mu wysoka cena transferu.
Myślę, że jest to na tyle dobry, doświadczony i uniwersalny obrońca, że poradzi sobie w Anglii. Tym bardziej, iż będzie pracował pod wodzą Guardioli, który kilka lat temu chciał go w Barcy, więc zapewne już ma plan jak spożytkować jego talent. Może być objawieniem ligi #gOLEada
— Maciek Kotynia (@M_Kotynia_) February 1, 2018

ZEBRAŁ: TOMASZ PIETRZYK