Club Atlético Independiente, triumfator Copa Sudamericana z 2017 roku, „Duma Narodowa” jak głosiło hasło na siedzibie klubu. Samochody policji zaparkowane przed frontem tego budynku były jednak najlepszym świadectwem końca tej sielanki. Światło dzienne ujrzało bowiem to, co działo się za ścianami akademii Idependiente i River Plate.
To była zwykła kolacja. Mirtha Legrand jak zwykle błyszczała w swoim talk show, który prowadzi od ponad 50 lat. Mimo 93 lat wciąż dziarsko dzierży koronę królowej argentyńskiej telewizji. Jej program, z przepychem, patosem i wręcz kiczowatym wystrojem porusza różne tematy społeczne, moralne lub polityczne przy suto zakrapianym stole. Program tak bzdurny, że cieszy się niesłabnącym poparciem i oglądalnością około trzech milionów widzów. Przy stole wśród gości pojawiła się ona – Natascha Jaitt. Modelka Playboya, której ciało podziwiała spora część męskiej publiczności, póki co siedziała bez słowa. Zabrała w końcu głos, by wymienić parę nazwisk. Same grube ryby biznesu, celebryci, politycy a nawet sportowcy. A każde nazwisko wiązała z jednym tylko wyrazem – „pedofil”. Na sam koniec wypaliła: „dotyczy to młodych piłkarzy, adeptów którzy zamiast uczyć się gry w piłkę mają przedwczesną inicjację seksualną”. Gospodyni programu przerwała jej brutalnie ten wykład, gdy przez słuchawkę usłyszała, że reżyser mało co nie zszedł na zawał. Jedno z nazwisk, jakie padły na wizji kanału El Trece, należało do… członka zarządu tejże stacji.
Początkowo temat pedofilii wśród młodych piłkarzy przeszedł w mediach bez echa. W kwietniu tego roku, na kilka dni przed emisją programu, prokurator Maria Garibaldi oznajmiła, że od 20 lat w akademiach piłkarskich River Plate i Independiente, dochodziło do regularnego molestowania i gwałcenia dzieci przez klubowych trenerów i fizjoterapeutów. Na dowód przedstawiła świadka, który w zeznaniach wyraźnie podkreślił, że pracownicy akademii Independiente traktowali młodzież jak prostytutki, które wynajmowano bogatszym klientom na obrzeżach Buenos Aires.
Od tego wyznania oraz wystąpienia Jaitt, akcja nabrała mocniejszego tempa. Na scenę wyszedł adwokat jednej z ofiar w River Plate – Andres Bonicalzi oznajmiając prasie, że: „lekarz w klubie River Plate między 2004 a 2011 rokiem regularnie odbywał seks z nieletnimi, grożąc im przy tym, że jeśli powiedzą o tym rodzicom lub policji ich piłkarskie kariery zostaną pogrążone”. Przygotowania kadry narodowej do Mudialu zeszły na dalszy plan. Media dużo szerzej zaczęły przyglądać się problemowi, który dla Argentyńczyków stał się sprawą narodową. Chodziło w niej nie tylko o najświętszą dla nich piłkę nożną, ale i o dzieci, które spotykała krzywda, ponieważ chciały się nauczyć gry w futbol i trafiły pod niewłaściwe skrzydła.
W ciągu dwóch dni w zakrojonej na szeroką skalę akcji policji i służb specjalnych aresztowano siedem osób. Jednym z nich był Alejandro Dal Cin, dyrektor szkolenia młodzieży w Independiente. Jego rolą było zorganizowanie grupy, która wykorzystywała nieletnich z akademii i czerpała z tego procederu także korzyści finansowe. Jako wspólnika wskazał Juana Diaza Vallone, który był obrotnym organizatorem młodzieżowych turniejów piłkarskich. Dal Cin wiedział, że Vallone miał wiele wad, a jedną z nich był pociąg seksualny do dzieci. Przed prokuratorem zeznał, że to właśnie on wyciszył i zamiótł pod dywan jego wpadkę z jednym z chico sprzed kilku lat. Z kolei Vallone, nie chcąc być dłużnym, wyznał iż: „najładniejszych chłopców Alejandro podstawiał celebrytom z pierwszych stron gazet. Nie miał skrupułów, bo chodziło mu o kasę i poszerzanie kontaktów. Sławy chętnie korzystały z jego dzieciarni. Szczególnie cenili sobie prawiczków, za których chętnie dopłacali”. Wątek tej przepychanki informacyjnej trwał tydzień, po czym panowie zdążyli już zasiąść na ławie oskarżonych. W momencie pisania tekstu ciągle siedzą w areszcie, bez wyroków.
A skoro mowa o areszcie, to przez pół roku było on również domem dla Martina Bustosa, sędziego asystenta pracującego na poziomie Superligi, czyli najwyższej klasie rozgrywkowej w Argentynie. Aresztowano go w marcu, gdy przyłapano go z jednym z 13-letnich juniorów w Villa Dominico, gdzie mieści się siedziba akademii Independiente. Sam nie przyznał się do winy a także do tego, że był jednym z „łączników do organizacji prostytucji”. Do kompletu dokumentów załączono zeznania aż 15 chłopców, którzy mieli z nim do czynienia. Przy paru z nich padło słowo „gwałt”, lecz czarny scenariusz nastąpił chwilę potem. Okazało się, że Bustos jest nosicielem wirusa HIV i mógł większość swoich ofiar zarazić tym wirusem. We wrześniu prawnikom Bustosa udało się zwolnić go z aresztu, lecz ten wciąż oczekując na werdykt sądu, która ma zapaść w przyszłym roku.
Wraz z nim areszt opuścił też Leonardo Cohen Arazi – z zawodu dziennikarz. Niestety nie prowadził prywatnego śledztwa w tej sprawie, by zdemaskować sprawców. Sam był „aktywnym uczestnikiem tej grupy przestępczej”. Sprawa Araziego także wiąże się z canterą Independiente, gdzie wraz z Dal Cino i Vallonem, organizował cały dziecięcy burdel. Jego zadaniem była zakrojona na szeroką skalę korupcja i nagrywanie wszystkich igraszek klientów. Nie zaprzeczył, że był na tyle obrotny, iż jego grupę tworzyli także czynni piłkarze i to z tymi grającymi w Superlidze włącznie. Ich rolą było „testowanie towaru”, który w zależności od jakości miał być przerzucany do burdeli w małych miastach lub nawet wywożony za granicę. Wybierano nieletnich z biednych lub rozbitych domów, gdzie losem swoich pociech aż tak się nie interesowano.
Przy przerzutach za granicę, Leandro wspomniał on przede wszystkim o dwóch krajach docelowych – Meksyku i Paragwaju. Wątek ten łączy się z piłkarzem Jonathanem Fabbro. Reprezentant Paragwaju został zatrzymany w Meksyku pod koniec 2017 roku, gdzie występował wówczas w barwach Lobos BUAP. Miał on wykorzystać 11-letnią córkę swojego własnego brata (!), a wcześniej od dziewiątego roku życia molestować ją i przynajmniej jeszcze jedną dziewczynkę z Paragwaju. Oprócz tego za pośrednictwem mediów społecznościowych domagał się intymnych zdjęć siostrzenicy. Gdy na wniosek Interpolu deportowano go w maju do Argentyny, okazało się, że nie raz kontaktował się z Arazim w celach przerzucania nieletnich do Meksyku. Dodatkowo żona Fabbry znana modelka Larissa Riquelme, także miała brać czynny udział w krzywdzeniu dzieci, lecz za swoją obronę uznała ciążę i kłopoty ze zdrowiem. Jonathanow Fabbro grozi do 20 lat więzienia.
Hernan Ranieri, były rzecznik prasowy nieżyjącego już biznesmena Ricardo Forta, także został oskarżony o proceder pedofilski. Miał on być łącznikiem między klubami a celebrytami. Dziś ekspert od PR wyznał, że „winna całej tej sprawie, jest tylko Natascha Jaitt, która dla sławy rzuca oskarżenia na lewo i prawo, byle tylko o niej było głośno”. Wspomniana Natascha Jaitt, sama upubliczniała taśmy i rozmowy niektórych celebrytów, których córki bądź synowie mogli wiedzieć lub nawet uczestniczyć w tym całym skandalu.
Niestety, sprawa pedofilii w argentyńskiej piłce znacząco przycichła po Mundialu. O ile wciąż trwają przepychanki na wokandzie sądowej, o tyle kolejne wiadomości w mediach są obecnie rzadkością. Czy ma to związek z wcześniejszym przesytem tym tematem? Jest w tym ziarno prawdy. Nie zmienia to jednak faktu, iż nie wiemy czy dojdzie do kolejnych aresztowań. Poza tym wciąż jest sporo pytań bez odpowiedzi. Jak szeroka była skala procederu? Czy dotyczył tylko wskazanych akademii, czy również jego macki sięgnęły innych canter? Jak długo przestępstwa na nieletnich były tolerowane i zamiatane pod dywan? I w końcu co ze znanymi, wpływowymi i często bogatymi klientami, którzy także powinni stanąć przed wymiarem sprawiedliwości? Nie trudno odnieść wrażenie, że wydarzenia w Argentynie są jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Najgorszym ze wszystkich błędów może być przekonanie i satysfakcja, że po aresztowaniu oraz skazaniu kilku osób problem został rozwiązany.