Jest noc, z 12. na 13. lipca 1936 roku. Nikomu nie wydaje się realne by postanowienia traktatu wersalskiego mogły zostać złamane a nowy kanclerz Rzeszy niemieckiej zdołał pogrążyć cały świat w chaosie wojny. A jednak tak właśnie się stanie. Nim jednak to wszystko się wydarzy Hiszpania sama przeleje swoją krew. Jest poranek, 13. lipca 1936 roku. José Calvo Sotelo, były minister finansów w rządzie generała Primo de Rivery, zostaje zamordowany strzałem w tył głowy. Iskra pada na proch i ogień wojny domowej ogarnia cały kraj. Nim się wypali upłyną trzy lata.
Zobacz również: Kraj Basków, Madryt, Barcelona, powojenna Hiszpania.Poważne braki w ludziach oraz katastrofalny stan infrastruktury to nie jedyne czynniki, które przyczyniły się do powojennego chaosu w ligowym krajobrazie Hiszpanii. Złożyła się na to również pewna niecodzienna sytuacja, kiedy okazało się, że istnieje problem nawet ze skompletowaniem uczestników najwyższej klasy rozgrywkowej. Intencją nowych włodarzy było wznowienie rozgrywek zachowując układ sprzed wybuchu wojny domowej.
Przyjrzyjmy się zatem jak wyglądała tabela ligowa po zakończeniu sezonu 1935-36:
Mistrzostwo dla Basków, spada filia ich klubu – Athletic Club de Madrid – oraz ich lokalni rywale, Osasuna. Wysoka, trzecia lokata, przypadła klubowi z Oviedo. To właśnie te trzy kluby będą grały pierwsze skrzypce w powojennej orkiestrze zatutułowanej „Należy mi się dwunaste miejsce w lidze”. O ile obecność obu spadkowiczów nie jest specjalnym zaskoczeniem, o tyle udział Realu Oviedo może wydawać się niezrozumiały.
Całe zamieszanie rozpoczęło się petycją, która przyszła z Oviedo – klub prosił o zawieszenie jego udziału we wznawianych rozgrywkach z powodu fatalnego stanu sportowego, finansowego i zniszczonego stadionu (o czym wspominaliśmy w poprzednim tekście z tego cyklu). Trzykrotny król strzelców, Isidro Lángara, wielka gwiazda Realu, uciekł wraz z reprezentacją Kraju Basków; belek stanowiących część trybuny Estadio de Buenavista ludzie używali jako opału. Klub jednak był przekonany o tym, że szybko uda się powrócić na należne mu miejsce w elicie. Wobec takiego obrotu spraw zdecydowano się na rozpoczęcie rozgrywek przy stanie zaledwie jedenastu zespołów.
Swoją szansę w całym tym ambarasie zwietrzono w Pampelunie. Szefostwo klubu powołało się na niecodzienne postanowienie datowane na 26 czerwca 1938 roku, w którym to Junta Zarządzająca Federacją Piłkarską nadała prawo do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej zespołowi Osasuny za „usługi świadczone ludowi Nawarry, walczącemu po stronie nacjonalistów w Wojnie Domowej”. Zostało ono jednak anulowane już na pierwszym powojennym posiedzeniu Związku Piłkarskiego, gdyż mogłoby to wywołać protesty klubów z innych miast, również wspierających siły zwycięzców.
O całej sprawie zrobiło się na tyle głośno, że działacze Atlético Aviación (czyli obecnego Atlético Madrid) postanowili uruchomić swoje liczne kontakty w piłkarskiej centrali, popierając swój wniosek o przyznanie miejsca w lidze argumentem czysto sportowym – byli na przedostatnim miejscu w poprzednich rozgrywkach co, w świetle wykluczenia Realu Oviedo, stawiało ich na pozycji klubu, który utrzymał się w lidze. Osasuna jednak nie dawała za wygraną – zgłosiła swoją sprawę do Narodowej Rady Sportu, podważając frankistowskie przekonania rządzących i sytuacja wymagała natychmiastowego rozwiązania – nikt już nie pamiętał o pomyśle startu rozgrywek z jedenastoma zespołami, zastanawiano się jednak które argumenty są mocniejsze – polityczne, czy sportowe.
Wobec zagęszczającej się atmosfery Komisja Wykonawcza Narodowej Rady Sportu wydała oświadczenie, według którego „wolne miejsce w Primera División przypadnie zwycięzcy spotkania pomiędzy CLUB ATLÉTICO OSASUNA a ATLÉTICO AVIACIÓN rozegrany w Valencii 26 dnia obecnego miesiąca” (listopada przyp. red.). W dalszej części oświadczenia potępiono wszystkich tych, którzy powątpiewali w przekonania polityczne włodarzy Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej, którzy wspierają „Ruch Narodowy w takim samym stopniu jak Komisja wydająca to oświadczenie”.
Mecz rozegrany na Mestalla zakończył się wynikiem 3:1 dla zespołu z Madrytu (bramki: Enrique, Enrique, Vásquez – Vergara). Tym razem boisko obroniło sportowe argumenty, które miały być zignorowane przez układy polityczne. Chichot losu chciał, że niechciany, dwunasty zespół, który na ostatnią chwilę załapał się do rozgrywek został pierwszym powojennym mistrzem w sezonie 1939-1940.